środa, 12 grudnia 2012

GMO = cwana exterminacja narodu!


Wynik dwuletnich badań nad wpływem GMO na zdrowie i życie 
http://www.youtube.com/watch?v=220hkAxUx6g

Muszę przyznać, że GMO to jest to bardzo cwany sposób na przeludnienie planety :)
Hitler by tego lepiej nie wymyślił :) Po co obozy koncentracyjne, po co przepuszczać ludzi przez kominy, jak można zniszczyć całe narody cichcem, dyskretnie i jeszcze na tym dobrze zarobić ;)

Tusku i jego ekipo - my, naród polski dziękujemy Ci ;)))

Indianka właśnie dostała informator na temat wymogów cross-compliance obowiązujących od roku 2013 w Polsce. Wynika z nich, że jest zakaz wprowadzania do obrotu GMO, co właśnie zrobiły aktualne władze - wprowadziły do polskiego obiegu pasze GMO poprzez wydanie ustawy w listopadzie 2012 r.

Czyli władze polskie właśnie złamały zasady którym państwo polskie podlega jako członek Unii Europejskiej i co za tym idzie Polska straci dotacje przyznane dla naszego kraju.

Zapis z informatora mówi:
"nie wolno wprowadzać do obrotu paszy niebezpiecznej dla zwierząt i stosowania jej w żywieniu zwierząt"
(źródło: "Zasada Wzajemnej Zgodności", str. 31, rozdział 4 "Bezpieczeństwo żywności i pasz", 4.4.1 Bezpieczeństwo pasz)

Jak pokazują wyniki niezależnych od Monsanto i spółek z nim powiązanych badań:
http://www.youtube.com/watch?v=220hkAxUx6g
pasze GMO są chorobotwórcze i śmiercionośne. Tego typu pasza, to bez wątpienia "pasza niebezpieczna"
Jako taka nie ma prawa bytu na terenie Polski - czyli członka Unii Europejskiej, którego obowiązują normy unijne.

Ta ustawa która została przepchnięta w listopadzie 2012 roku przez aktualne władze polskie naraża nas jako członka Unii Europejskiej łamiącego prawa Unii Europejskiej do której należymy - na wysokie kary i wręcz utratę dotacji przyznanych na Polskę.

Proponuję, by stratami spowodowanymi przez tę poronioną ustawę - obciążyć jej pomysłodawców i wdrożycieli. Niech oni płaca z własnych kont i majątku, za straty i szkody jakie poniesienie nasze państwo i naród z tytułu przepchnięcia tej szkodliwej ustawy o GMO.

Wg przepisów cross-compliance obowiązujących  rolników polskich, my, jako rolnicy - musimy podjąć działania zmierzające do wycofania z rynku paszy niebezpiecznej, jaką jest bez wątpienia każda pasza GMO sprowadzana do Polski. W tym celu należy niezwłocznie poinformować powiatowego lekarza weterynarii.

Indianka będzie pierwszą, która to zrobi w Polsce - czego życzy też wszystkim innym rolnikom, którym zależy na dobrostanie zwierząt w Polsce i zdrowiu polskich konsumentów.

Wymogi higieniczne dotyczące higieny pasz
"Należy uwzględnić wyniki w s z e l k i c h  analiz próbek produktów pierwotnych lub innych próbek pobranych dla celów diagnostycznych i posiadających istotne znaczenie dla bezpieczeństwa pasz"
(źródło: "Zasada Wzajemnej Zgodności", str. 32, rozdział 4 "Bezpieczeństwo żywności i pasz", 4.4.1 Bezpieczeństwo pasz)

Władze polskie wprowadzając do Polski pasze GMO, nie uwzględniły następujących badań:
http://www.youtube.com/watch?v=220hkAxUx6g

Rośliny GMO jako pasza i żywność są chorobotwórcze, rakotwórcze, powodują zwiększoną śmiertelność i prowadzą do całkowitej bezpłodności w trzecim pokoleniu. Nie możemy tego syfu wpuszczać do kraju i zajadać się tym.

To prawda, że rośliny przepylają się co doprowadzi do sytuacji takich, że rolnicy będą pozywani przez Monsanto o odszkodowania za używanie ich nasion, których nie użyli. To przewrotna gra Monsanto. Chcą wszystko i wszystkich kontrolować.

Poza tym trzecie zło jakie GMO na nas sprowadzi - to drastyczne zmniejszenie bioróżnorodności w przyrodzie polskiej. Expansywne rośliny GMO zdominują naturalne rośliny, które obecnie rosną w Polsce. Wyginie wiele rodzimych gatunków, a zastąpią je złowieszcze uprawy GMO.

A pszczoły? Od kilku lat wymierają masowo. To herbicydy i pestycydy używane do upraw GMO je niszczą. Być może także kwiatostany roślin GMO działają niszcząco na pszczoły, podobnie jak kukurydza GMO niszczy szczury. Trzeba to najpierw zbadać. Ale samo to, że szczury masowo chorują na raka żywiąc się kukurydzą GMO mówi wszystko. 

Dodam, że bez pszczół nie będzie owoców ni warzyw (jakby kto nie widział związku). Pszczółki, to nie tylko miodek, ale i zapylanie milionów kwiatów owoców i warzyw. Jak Ci pszczółka nie zapyli kwiatów pomidorów - to nie będziesz miał pomidorów. Jabłuszek, gruszek, śliwek, wiśni, czereśni - też nie będzie.

Oczywiście z monopolem jakim jest Monsanto trzeba walczyć.
Na ustawie antymonopolowej też się można oprzeć vetując wwóz produktów GMO do Polski.
One zdominują rynek i wyprą polskie, rodzime produkty. Monsanto będzie miało monopol na wszystkie uprawy w Polsce i wtedy zacznie podnosić ceny i dyktować warunki.

VETO DLA GMO:
http://wetodlagmo.pl/#.UL57K0_DAlo.facebook

6 komentarzy:

  1. Nie przy śniadaniu ... !

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha!

    Jakie śniadanie???? O tej godzinie??? :))

    świat na głowie stoi - państwo wpuściło do kraju truciznę, a ludzie jedzą ją o 14.00 po południe jako śniadanie :)))

    Jak tam, smakują kotleciki sojowe z genetycznie modyfikowanej soi??? ;)))

    W trzecim pokoleniu już kuśka nie stanie i nie będzie już nowych Polaków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że GMO to jest to bardzo cwany sposób na przeludnienie planety :)
    Hitler by tego lepiej nie wymyślił :)
    Po co obozy koncentracyjne, po co przepuszczać ludzi przez kominy, jak można zniszczyć całe narody cichcem, dyskretnie i jeszcze na tym dobrze zarobić ;)

    Tusku i jego ekipo - my, naród polski dziękujemy Ci ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. I co z tego, że widzimy, że jest źle. Machina jest tak skonstruowana, że możesz najwyżej usiąść i zapłakać. Albo strzelać. Ale to byłaby krótka akcja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hitler byl marionetka illuminatow, podobnie jak ich zabawka jest gmo i inne paskudztwa! A celem masonerii jest zmniejszenia populacji ludzkiej na swiecie do 500 000 000!!! Skad np nagle tyle zachorowan na raka, 30 lat temu nikt o tym nie slyszal, oni nas zwyczajnie chca wymordowac. Unia jest srodkiem do celu.
    Eeech...

    PS Bardzo ladne nowe zdjecie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obejrzałem ten film i uzyskałem kolejny argument, że GMO to zło. Dzięki! Ale co zrobić by jednak uniknąć wprowadzania do naszych żołądków(organizmów)takiej żywności? Chyba mam jakąś moją na to receptę:
    - wzrasta wśród ludzi świadomość dobrego odżywiania, trzeba ją ciągle pogłębiać. Wiem, że proponowanie komuś, kto mało zarabia i z trudem wiąże koniec z końcem, produktów ekologicznych, które są znacznie droższe od tych z masowej produkcji jest bardzo trudne. Ale jednak trzeba to robić choćby argumentując to zdrowiem następnych pokoleń(naszych dzieci i wnuków).
    - wyższe koszty produkcji dobrej żywności można łatwo zniwelować choćby poprzez wyeliminowanie łańcuszka pośredników stojących na drodze od rolnika do konsumenta. Czy wszyscy z nas mają ścisłe kontakty z jakimś rolnikiem? Nie. Mimo, że wielu ludzi w naszym kraju nadal pochodzi właśnie ze wsi, to więzy rodzinne wyrażają się jedynie okresowymi wyjazdami do rodziców bądź krewnych po "wałówkę" lub święta.
    Przykład: wyprodukowanie jaja w fermie niosek nie kosztuje więcej niż 20 groszy, niech każdy wyliczy sobie różnicę pomiędzy ceną, jaką płaci. O jakości tego „produktu” nie wspomnę.
    - pasze produkowane przemysłowo zawierają znacznie wyższe niż występujące w naturalnych karmach ilości białka(np.: pszenica – 12%, soja - powyżej 40%). To właśnie procentowa zawartość białka(dodatek soi) decyduje o szybkości wzrostu zwierzęcia czy ilości zniesionych jaj. Białka roślinne czy zwierzęce ulegają szybkiemu rozkładowi i aby temu zapobiec i przedłużyć termin przydatności takiej paszy do użytku stosuje się konserwanty. Rolnik nie sporządza śruty za zboża na pół roku naprzód tylko na bieżące potrzeby. Plantacje soi GMO w Argentynie nie wymagają płodozmianu bo jest ona odporna na choroby i środki chemiczne i uprawiana przez lata na tym samym polu – liczy się tylko zysk!
    - krótsza droga od rolnika(celowo unikam słowa „producenta żywności”, które budzi we mnie negatywne skojarzenie) do konsumenta ma również tę zaletę, że jemy żywność mniej przetworzoną, zwykle świeżą i nie konserwowaną. Nie pozostaje to również bez wpływu na ilość zużywanych paliw do jej transportowania. Trudno raczej w Polsce o banany czy mandarynki z miejsca bliższego niż 2-3 tysiące kilometrów. Zapewne takie same bądź lepsze walory odżywcze uzyskamy z surówki z marchwi, jabłek lub kiszonej kapusty, które znajdziemy o kilka kilometrów od nas i nie będą spryskane lub posypane chemicznymi środkami zabezpieczającymi przed gniciem podczas wielodniowego transportu.
    Mamy internet i żadna władza(kurcze piszę to akurat 13grudnia) nie jest w stanie zabrać nam już możliwości komunikowania się ze sobą. Może warto wykorzystywać to medium właśnie po to by skrócić drogę naszej żywności do nas i zapewnić sobie jej wysoką jakość i zdrowotność. Myślę, że takie bezpośrednie kontakty rolników z detalicznymi odbiorcami żywności będą korzyścią dla obu stron – rolnik sprzeda drożej a konsument kupi taniej i jeszcze będzie miał bezpośredni wgląd nad sposobami wytwarzania żywności.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!