piątek, 16 listopada 2012

Co hodować? Co uprawiać?

Indianka wstała. Owsa koniom, kozom i gęsiom dała. Królikom już nie - wytłuczone przez lisa. Szkoda. Piękne były. Tutaj pod lasem żadna drobna zwierzyna domowa się nie uchowa. Indianka musi duże zwierzęta hodować, takie których jastrzębie, kuny, wydry i lisy nie atakują.
Maleńkie koźlęta też są zagrożone, ale matki je dobrze strzegą na ogół. Koza potrafi zabić napastnika. Kiedyś o mało nie zatłukła podrośniętego szczeniaka, który się za bardzo koźlętami interesował. Konie się niczego nie boją (owszem - płoszą się, ale potrafią wrócić i zaatakować), a ewentualnego złodzieja potrafią strzelić z kopyta (to ich ziemia, niech nikt obcy się tu nie wdziera).

Owce mogą się tu nie udać, bo mokro wokół i grozi motylica.

Pszczoły? Indianka ma alergię na jad pszczeli. Nie może sie pszczołami zajmować.

Warzywa? Setki kretów, nornic. Trudno cokolwiek uprawiać. Kot robi co może, ale tych gryzoni jest tutaj mnóstwo.
Dynie się w tym roku bardzo udały, za to wszystkie inne warzywa zżarte przez gryzonie jeszcze w ogródku.

Drzewka owocowe? Karłowe odmiany są nieodporne na choroby i mrozy. Wymarzają. Aby plonowały, wymagają masy chemicznych oprysków zabronionych w rolnictwie ekologicznym. Ponadto czyhają na nie zające, sarny i gryzonie, krety i pasożyty glebowe. Karłowe muszą mieć podpory - dodatkowy koszt i robocizna. Ziemia słaba, jałowa, kwaśna. Trudno uprawiać cokolwiek na słabej ziemi. Podwójne nakłady pracy - wymiana gleby pod drzewami na żyźniejszą, a Indianka nie ma przyczepki i traktora i wszystko ręcznie targa co ją wyczerpuje. Drzewka trzeba dobrze zabezpieczać przed zwierzętami, w dodatku bobry się zalęgły i przed nimi żadne drzewko owocowe się nie schowa. Tylko olcha ma szansę się uchować przy bobrach.

Bulwy topinambura, ziemniaki? Dziki wykopią. Jest ich tutaj całe stado w lesie. Regularnie wdzierają się na posesję Indianki i ryją w ziemi wykopując każdą posadzoną bulwę.
Także można się mega narobić, wykosztować, a efektu upraw czy hodowli nie będzie albo będzie marny.

Indianka rozważa w co się zaangażować na swej ziemi, by się to udało tutaj. Chyba tylko hodowla koni i krów wchodzi w grę. Kozy i owce wymagają kosztownego, gęstego ogrodzenia. Koniom wystarczą dwa druciki, a krowom tylko jeden.

Po namyśle - jeśli drób - to lekki i w maskujących kolorach, co potrafi szybko uciekać przed drapieżnikami i wysoko wlecieć na żerdź w kurniku, aby tam go nie dosięgnął lis (ale kuna i wydra dosięgnie). Brojlery odpadają. Za ciężkie, nieruchawe. Łatwy cel dla drapieżników.

Drzewa owocowe? Tylko stare, silnie rosnące odmiany mają tu szansę przetrwać, ale będą chorować, bo tutaj bardzo bogata fauna i flora, także w pasożyty rozmaite i choroby drzew.
Kasztanowiec i lilak chyba przez zarazę ogniową opanowany.

Aronia się może udać. Bez czarny dobrze rośnie.
Gorczyca się by udała i zniechęciła gryzonie do bytowania na indiańskiej ziemi, ale trzeba mieć traktor by ją uprawiać, więc odpada. 





20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Na winogrona tutaj jest za zimno.
      Orkisz to pszenica? Ciepłolubna? Lawenda? Nie wiem co lubi.
      Topinambur byłby dobry, bo niewymagający i ma szereg zalet, ale DZIKI! i nornice, myszy, szczury - wygrzebią i zeżrą.

      Usuń
  2. A drucik na dziki nie pomoże?
    Tym starym odmianom drzew można chyba pomóc ekologicznie? Do tego jeszcze pułapki feromonowe przeciw robalom.
    Na kwaśnej ziemi udają się jagody i borówki. A może rozmnażać jakieś kwasolubne rośliny ozdobne i sprzedawać miastowym?
    Olcha, jak sama widzisz jest drzewem szczególnie wodolubnym i jako takie, po wysuszeniu jest lekkie i porowate, czyli słabo się nadaje na konstrukcje. Dodatkowo olchy zwykle kręcą się za słońcem i mają pnie i gałęzie poskręcane. Deseczki z takiego drewna rozkręcają się, czyli z deszczułek robią się śmigła. Trzeba specjalnych warunków (?) żeby olcha się nie skręcała. Po wysuszeniu to drewno do kominka, a może i do wędzenia. Jeżeli piszę truizmy, to bardzo przepraszam.
    Jeszcze jedno budzi moje wątpliwości - zalesić łatwo, ale z wycinką później bywają schody. Bo znów trzeba mieć do czynienia z urzędasami, którzy wiedzą lepiej. Bez problemu tnie się drzewa do siedmiu lat, ale co za drewno można pozyskać z takich chudzin. Moje hektary zarosły brzozowym gąszczem. Opału z tego będzie mnóstwo, ale, że ponad dziesięć lat sobie zostawione - pieczątka urzędasa będzie niezbędna :-(
    Olchy bardzo osuszają teren, wręcz go drenują, trzeba to także mieć na względzie, bo zmienią się w okolicy stosunki wodne (ważne, czy rosną poniżej czy powyżej innych upraw), a dodatkowo stworzy się mikroklimat.
    Przerabiałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drucik na dziki? Nie wiem. Raczej nie pomoże za wiele, bo one tutaj grasują gromadnie i gdy takie stado leci jeden za drugim to pierwszy przerwie drut a reszta wali za nim jak w dym.
      Moja ziemia to ziemia przechodnia dla nich - następne gospodarstwo uprawia kukurydzę i one ją uwielbiają, więc lecą tam jak w dym.

      Zanim dolecą - kręcą się po moich włościach i ryję zawzięcie. Dziś też poryte co najmniej dwa ary. Potem takiej trawy nie da się kosić, bo nierówno i kosiarka natrafia na bruzdy i kamienie, tępią się noże.

      Usuń
    2. mam tam jeden drut - będę musiała dodać drugi, tylko na razie nie mam za co kupić ten drugi.

      Usuń
    3. Stare odmiany drzew rozmnażane generatywnie czyli z nasion będę na miedzach uprawiać i tyle. Mam nazbierane kilkadziesiąt nasion antonówki już. Ona odporna na mazurskie mrozy. Chociaż owoców będę miała pod dostatkiem swoich i nie będę musiała palikować tych szkółkarskich cherlaków co o własnych siłach nie ustoją.

      Usuń
  3. "Na kwaśnej ziemi udają się jagody i borówki. A może rozmnażać jakieś kwasolubne rośliny ozdobne i sprzedawać miastowym?"

    To jest dobry pomysł. Pomyślę. Gdy będę miała kasę, kupię jagodę kamczacką. Maliny też na kwasie dobrze rosną i bez czarny. Maliny i bez czarny mam swój, więc rozmnożę to co mam bez ponoszenia kosztów.
    Mam dosyć ponoszenia kosztów. Zadłużyłam się na zakup drzewek owocowych i nic z tego nie mam.

    Inne kwasolubne? Może iglaki?


    OdpowiedzUsuń
  4. Olcha jest dobra na opał i świeżo ścięta i potarta na szczebelki do ogrodzenia. Trzeba ją szybko zbijać zanim wyschnie i pokręci się. Po wyschnięciu robi się krucha i przy zbijaniu z niej czegokolwiek właśnie robią się śmigła.

    Na opał bardzo dobra i do wędzenia. I świetna do hodowli boczniaka :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. "Jeszcze jedno budzi moje wątpliwości - zalesić łatwo, ale z wycinką później bywają schody. Bo znów trzeba mieć do czynienia z urzędasami, którzy wiedzą lepiej. Bez problemu tnie się drzewa do siedmiu lat, ale co za drewno można pozyskać z takich chudzin. "

    Drzewa do wieku 10 lat można wycinać samemu bez pozwolenia, owocowe w każdym wieku można wycinać bez pozwolenia. Może zalesię się antonówkami??? ;))) Będzie owoc, świetne opałowe i wędzarskie drewno, a i deski i meble będą z niego :) A jak pięknie wiosną gdy zakwitną i zapachną??? :))))


    "Moje hektary zarosły brzozowym gąszczem. Opału z tego będzie mnóstwo, ale, że ponad dziesięć lat sobie zostawione - pieczątka urzędasa będzie niezbędna :-("

    Z brzozy możesz pozyskiwać oskołę. świetny opał i dobrze widoczne słupy ogrodzniowe, więc na miedzy można posadzić lub jako ogrodzenie pastwiska. Minus brzozy - mnóstwo robactwa na nich siedzi i zakaża sady.

    "Olchy bardzo osuszają teren, wręcz go drenują, trzeba to także mieć na względzie,"

    Będę miała. Faktycznie. Ale bez czarny też suszy, a daje owoc i kwiat zdrowotny.


    "bo zmienią się w okolicy stosunki wodne (ważne, czy rosną poniżej czy powyżej innych upraw), a dodatkowo stworzy się mikroklimat.
    Przerabiałam."

    Na pewno jest mikroklimat. Bezmyślnie wszystkiego nie wytnę. Olchy rozbijają mi tutaj mroźne wiatry północne i wschodnie, więc przydają się jako osłona pastwisk i sadów, ogrodu (przyszłego).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakop jakieś dzicze przysmaki w miejscu gdzie chcesz mieć zrytą ziemię pod ogródek - zrobią to za Ciebie :). Na nornice i krety - można uprawiać warzywa w skrzyniach położonych na ziemię - na dół siatka gęsta albo i bez i tak będzie im trudniej, do skrzyni wykopana ziemia zmieszana z końskim obornikiem - najlepszy i heja , a skrzynie można zbić ze starych desek -nie muszą być nówki, nie muszą też być bardzo głębokie - byleby ziemie trzymały na swoim miejscu. Przy okazji odpada problem z kwaśną glebą, bo obornik ładnie poprawi jej jakość. Stawiam bardziej na spuszczane w nocy psy niż lisy. Jak nie możesz zrobić od razu porządnych klatek - to na początek proponuję zaganiać drobną zwierzynę na noc po prostu do domu - do sieni, albo piwnicy. Z domu lis Ci ich na pewno nie ukradnie :) Jastrzębie to są mordercy doskonali, ciężko się przed nimi uchronić jak nie ma zabezpieczenia- widziałaś na internecie trójkątne wybiegi dla kur z siatki ? - pod którymi łażą- są przenośne i zmienia się codziennie miejsce dziobania i skubania - dobre i dla kur i dla królików. Dobrze radzą sobie z wolnością kury zielononóżki, przy okazji bardzo pożądane jajka obecnie, bo maja super właściwości ale one nie mogą być na małym wybiegu - latają i zapuszczają się dość daleko od domu. My mamy brzozy na działce, wycinamy 5 letnie "nitki" - dobre są na opał do pieca kuchennego, a szybko rosną u nas, mamy podobna ziemie. Możesz je zasadzić daleko od drzew owocowych. Generalnie wszystkie młode ścinki niezłe są bo łatwo ściąć , pociąć a wysuszone dobrze się palą- fakt trzeba ich więcej - ale bez pozwolenia i upierdliwości się je ma. Mrzesz jeszcze mieć z parę owiec wrzosówek, czy innych, na wełnę. Niektórzy hodują też lamy. Runo owcze pożądany towar, sama chętnie bym kupowała do przędzenia. Wełniana czesanka też schodzi. Nie żeby od razu mieć 400 owiec, ale tak z kilku? Trochę tego, trochę tamtego, grosik do grosika i może się uzbiera na konkretne inwestycje rolne a nawet jeśli nie, to przynajmniej jakiś dochód będzie, bo tak ładujesz się w jakąś inwestycje potężne, zapożyczasz, coś idzie nie tak , albo "okazuje się" że zyski będą ale dopiero za parę lat i tyko coraz większe długi. Straszną depresją i niemocą wieje z Twojego posta. Jakbyś miała ochotę położyć się na tej ziemi i tak już zostać. Przesyłam mnóstwo dobrej energii. Trzymaj się dasz rade . No kto jak nie Ty ?

    OdpowiedzUsuń
  7. "Straszną depresją i niemocą wieje z Twojego posta."

    Ależ Sarenzir! Nic nie wieje! To subiektywne odczucie.
    To po prostu głośne rozważania w co by się zaangażować, aby to miało większy sens i przede wszytkim dało dochód. Za cenne rady dziękuję. Przemyślę. Ta siatka przenośna dla kur to o tym myślałam już dawniej aby coś takiego zrobić. Jeśli są gotowe i niedrogie - to bym chętnie nabyła.
    Masz link do tych siatek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze że nie jesteś przygnębiona , bo się martwiłam o Ciebie. Pozdrowienia!!!

      Usuń
    2. Jaaa??? Przygnębiona??? No co Ty!
      Ja sobie dzisiaj wypisałam moich 21 powodów dla bycia szczęśliwą ;)))

      Co prawda dobija mnie brak traktora i problemy finansowe i materialne, ale i tak mam wiele, wiele powodów do radości :)))

      Poza tym, mój ex szef mawiał - "Jak masz problem i nie możesz go przeskoczyć - to go obejdź."

      I ja właśnie mam zamiar obejść brak traktora.
      Po prostu skupię się na takich uprawach, które nie wymagają traktora.

      Siano, zboże i słomę zawsze można kupić gotowe. Są gospodarstwa, które nie mają produkcji zwierzęcej tylko roślinną. One mają masę płodów rolnych do opylenia.

      Znalazłam dostawców zboża, słomy, siana - teraz kwestia aby wybrać najlepszego i niezawodnego. I podstawa - musi mi towar na gospodarstwo przywieźć.

      Spiszę umowy długoterminowe aby mieć stałe zaopatrzenie pewne i będą mi wozić co mi trzeba i kiedy trzeba.

      Usuń
  8. "Zakop jakieś dzicze przysmaki w miejscu gdzie chcesz mieć zrytą ziemię pod ogródek - zrobią to za Ciebie :)."

    Oj, i w tym momencie mój poziom niepokoju urósł mocno bo wczoraj zakopałam takie przysmaki dzicze - ale nie po to by je wykopały! :))) Zaraz śpieszę na pole zobaczyć czy wykopane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziki lubią żołędzie... zbierać to wiem.
    Mają na tyle dobry węch by znaleźć zakopane w ziemi żołędzie?

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przy okazji odpada problem z kwaśną glebą, bo obornik ładnie poprawi jej jakość."

    Tu przy domu gdzie nawiozłam obornika jest dobra gleba, ale dalej, tam na polu - to już kwas.
    Posadziłam tam na polu dynie i w ogóle nie urosły.
    Natomiast pod domem urosły OLBRZYMIE.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzeba tam nawieźć obornika. Ale kółka od taczek mam dziurawe, a ciężko się ściąga dętkę by załatać dziury. Ja nie dam rady. Już prędzej kupię nowe kółko całe. Na razie nie kupię, bo nie mam kasy.
    Więc nie mogę obecnie wywieźć obornika na pole.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj i tak muszę się zająć ogrodzeniem od strony lasu, aby dziki mi nie plądrowały upraw. Wczoraj posadziłam żywopłot i nie chcę by został zżarty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hey hoo hey hoo, na pole by się szło :) Zrobię foty zrytych kwartałów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również polecam Tobie borówkę amerykańską- szybko i bardzo obficie owocuje, a potrzebuje właśnie kwaśnej ziemi- mam parę krzaków w ogródku i bardzo ją sobie chwalę- praktycznie bezobsługowa, nie potrzebuje cięcia ani specjalnych oprysków.A króliki na wsiach najczęściej hodowano w klatkach alb kojcach, tam raczej drapieżniki im niestraszne.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!