Nadszedł czas by odświeżyć jedną z zasad Kodeksu Indianki – metodę mimochodem.
Gdy człowiek osłabiony, nadmiarem obowiązków przygnieciony – aby się nie zniechęcać ogromem zadań piętrzących się każdego dnia przed człowiekiem – warto zastosować metodę mimochodem.
Chodzi w niej o to, by wykonywać różne drobne czynności mimochodem. Idąc przez mieszkanie Indianka gdy widzi coś, co wymaga poprawienia – poprawia.
Stosując się do tej metody – Indianka powoli porządkuje domek.
W łazience są do umycia dwa kaloryfery i kawał ściany, a właściwie dwa kawały.
Nija która w tej łazience 4 godziny spędziła niby ją myjąc – okazuje się, że łazienki nie domyła. Młoda, silna, zdrowa – a żadnego pożytku z niej nie ma.
Indianka ongiś w pół dnia sprzątała, zmywała po 50 łazienek dziennie, a tu dziewucha z jedną łazienką nie umiała sobie poradzić w 4 godziny. Dziewczynisko nigdy w życiu nie pracowało, do tego się do roboty nie przykładało. Pogonić darmozjadów i nie wpuszczać tu nowych! – taka się Indiance konkluzja nasuwa, gdy zmywa ściany i kaloryfery nie domyte przez Litwinkę.
Litwinka gdy naczynia myła, to po umyciu 3 talerzy ręce sobie oglądała marudząc, jak to się strasznie napracowała. A i udało jej się kilka talerzy wyszczerbić – tyle w jej rękach zręczności.
Indianka stosuje też technikę “jednocześnie”. Polega ona na jednoczesnym wykonywaniu paru lub kilku czynności. Np. Indianka zmywa naczynia i jednocześnie słucha lekcji hiszpańskiego.
Dziś Indianka wykonała serię drobnych czynności stosując metodę mimochodem:
Rano roznieciła ogień w piecu, podłożyła do niego nowe drewno, poszatkowała cebulę i usmażyła, ugotowała ziemniaki. Namoczyła bieliznę do prania, nalała wody do garów na piecu, zmyła naczynia, nalała wody dla drobiu, zmyła kaloryfer w łazience, umyła blaty biurka i stołu, włożyła flance roślin domowych do wody do ukorzenienia, włożyła papiery do kolorowych pudeł tekturowych, przygotowała doniczki pod siew ziół i pojemnik pod siew pomidorów.
Teraz musi wyjść i dać siana koniom i kozom. Normalnie to robiła wcześnie rano, ale tym razem się bała, że gdy zacznie od tej czynności, to potem zabraknie jej czasu i przede wszystkim siły na inne drobne czynności – tak jak się to stało wczoraj.
Dziś pogoda piękna, słoneczna. Zachęca do wyjścia na dwór. Więc pora wyruszyć na podwórko i nasypać koniom i kozom siana do oporu.
Indianka lata zawsze po domu jak Sulejukowa z filmu Ranczo. Jedyna pożyteczna rzecz jaką podpatrzyła u wwooferów to ich nieśpieszny styl pracy. Warto sobie go przyswoić, to może taka zmęczona nie będzie. Najwyżej wszystkiego co ma do zrobienia nie zrobi danego dnia.
Uff, gdy się przebywa w domu to trudno się zebrać by wyjść. Ale warto – na dworze ładnie, słonecznie. No i konie i kozy czekają na siano! Trzeba iść. Trzeba też rozpałki nazbierać i naszykować na jutro. Drewna podłożyć do pieca...
Pogoda na zewnątrz piękna. Tyle Słońca! Cała ziemia Indianki nim zalana. Na niebie ani jednej chmurki. Powietrze jeszcze mroźne, ale w Słońce grzeje i czuć to. Psy i kozy wyłożyły się wygodnie na podwórku i zażywają kąpieli słonecznej.
Konie po drugiej stronie stajni zjadają powoli siano również wystawiając swe ogromne ciała ku Słońcu.
Indianka nałożyła koniom i kozom siana. Pościeliła świeżą słomą porodówkę dla klaczy i porodówki dla kóz. Klacz wielka, pękata. Ledwo kolebie się na swych nogach. Zanosi się na dużego źrebaka. Oby tylko dała radę sama urodzić. Indianka będzie musiała jej asystować i pomagać przy porodzie, a w razie problemów wezwać weterynarza.
No, dzisiaj Indianka odczuła przypływ energii i jakoś z grubsza ogarnęła dom i stajnie, nawet kawałek podwórka wygrabiła znowu.
Pora zabrać się za papiery a i posiać zioła w doniczkach by było czym przyprawiać potrawy.
Odnosnie programów telewizyjnych to mamy podobne gusta :)
OdpowiedzUsuńNie mogę znieść tej szmiry w postaci seriali,reklam i innych pseudo twórczych programów, które bazuja na tzw." wielkiej miłosci" czytaj chodzenia do łóżka w porze podwieczorkowej, w sam raz dla dzieci i młodziezy w tym kraju...