Indianka ma miastowych gości na chacie, którzy zapragneli sielskiego życia popróbować. Goście niezwyczajni do życia na farmie zupełnie. Indianka musi ich stale nadzorować i wszystko wyjaśniać, uczyć, tłumaczyć, objaśniać. Nawet musi dbać o takie elementarne sprawy jak ubiór, bo niektórzy goście nie rozumieją, że gdy na dworze mróz trzaskający, to trzeba włożyć na głowę czapkę lub ciepły kaptur. Panienka wieczorami wysiaduje z laptopem na kolanach pod gorącym piecem w kuchni. Pod gorącym piecem siedzi z kapturem na głowie choć od pieca taki gorąc, że się mało plastikowe krzesełko nie roztopi na którym owa panna wysiaduje, ale gdy panienka idzie na dwór zapalić peta, to z gołą czachą. Indianka nie chce by jej goście pochorowali się i upomina panienkę w jej znajomych językach: "Put kapiszon on your head." :) Indianka generalnie porozumiewa się z gośćmi w języku angielskim, ale gdy trzeba dosadnie coś powiedzieć by lepiej dotarło, używa języka rosyjskiego ;) Stąd "kapiszon" w zdaniu angielskim... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!