Indianka musi rzucić pracę w polu i znowu zasiąść do stert papierzysk, które wymagają jej uwagi i reakcji. Na widok tej makulatury do przerobienia Indianka dostaje czkawki.
Zamiast ładnie pracować sobie w ogródku i sadzie oraz obejściu – musi się mozolić w tym papierowo-prawniczym bagnie. Oj, jakżesz to mierzi!
Tylko Wicia ma szczęście siedzieć na zielonej łące i dłubać w drewnie. Indianka z zazdrością spogląda na wwoofera przez okno... Szczęściarz niefrasobliwy! Taki to nie ma żadnych zmartwień...
Indianko-znasz skądś to ..... tu trzeba latać po hektarach i robić! Nie ma siedzenia! :))))) Donek.Plusk
OdpowiedzUsuń