wtorek, 17 maja 2011

Makulatura

Indianka tonie w stosach makulatury. Rok temu kupiła regały, aby to badziewie wreszcie ogarnąć, uporządkować. Z grubsza uporządkowała, posegregowała, pozakładała teczki tematyczne, opisała je i stara się mieć wszystko w należytym porządku. Usprawniła swoją wydajność biurową poprzez zakup nowego drukarko-kopiarko-skanera. Wreszcie udało się jej uruchomić skaner.
Ma w zasadzie już prawie wszystko by prowadzić sprawną korespondencję z różnymi instytucjami i osobami. Brakuje czasu, tuszu i pieniędzy.
Na szczęście ma internet, który umożliwia jej jako tako sprawne realizowanie tejże korespondencji mimo braku tuszu na wydruki i pieniędzy na znaczki pocztowe.
Internet słabo chodzi i ostatnio zawodzi, ale Indianka pracuje nad tym, by działał sprawniej.
 
Jest wiosna, pora siewu warzyw i porządków w obejściu, pora na budowę ogrodzenia, pora na dosadzenie drzewek - ale Indianka musi siedzieć w domu i przerabiać makulaturę. Na półkach leżą stosy pism terminowych czekających na odpowiedzi. Indianka próbuje pismo po piśmie analizować i odpowiadać na nie. Kilka wysłała, kilka czeka na załatwienie. W dodatku niektórzy lokalni ludzie złej woli dostarczają Indiance nowych problemów. Znajomy znawca lokalnego środowiska mówi, że te niektóre lokalne typy to złośliwe i mściwe skurwysyny, które nie przepuszczą okazji, by dokopać idealistycznej Indiance, tak ich razi jej prostolinijność, szczerość i wysokie ideały, których nie rozumieją, bo są zbyt przyziemni i zbyt głupi na to by je rozumieć... No cóz - trzeba sobie jakoś radzić z tymi typami... Indianka, gdy przeprowadzała się na Mazury, nie miała pojęcia, że tu taka mafia i korupcja rozwinięta... Szkoda życia na walkę z wiatrakami, ale Indianka nie pozwoli się byle komu gnoić...
 
Indianka stara się sprostać licznym wyzwaniom samotnego prowadzenia gospodarstwa... Gospodarstwo od początku nie dofinansowane, brak kasy na podstawowe potrzeby... Brak kasy na zaplanowane inwestycje... :(
 
Leci już 9 rok walki o przetrwanie. Walki o urentownienie gospodarstwa, o zdobycie źródła dochodu... Już niewiele brakuje do urentownienia, ale ciągle brakuje. Odebranie dotacji przez ARiMR pokrzyżowało plany.
Za dużo tych kłód pod nogi samotnej osoby ciężko harującej na gospodarce od lat. Brak dotacji to brak możliwości skończenia remontu domu pod agroturystykę, która ma przynosić dochód.
Także nie ma za co kupić traktora i osprzętu do pielęgnacji sadu, pastwisk i robienia siana na zimę. Nie ma za co ogrodzić się przed lokalnymi szabrownikami i zwierzętami nachodzącymi ziemię Indianki...
 
Tyle lat ciężkiej pracy, wyrzeczeń i taki cios... cios za ciosem... Ile trzeba mieć w sobie nienawiści by tak szkodzić samotnej, bezbronnej kobiecie...? :((( Co to za ludzie tutaj mieszkają??? Skąd w nich tyle podłości? :(((
 

5 komentarzy:

  1. Indianko! Nie daj się pokonać ani przez ARiMR ani przez maluczkich wsiowych przygłupów. 3 mam za Ciebie kciuki. Jesteś moim superhero!

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. zapraszam też na naszą stronę agroturystyki

    http://www.egle.sejny.pl

    trzymaj się!
    J

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam Cię:) :)) Kamcia z woman-revolution.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się Indianko, bądź dzielna. Nie może mnie przestać nurtować jedno pytanie- czy nie jest Ci za cięzko? Wiem, ze kochasz to miejsce ale czy ta masa problemów nie zniechęca Cie do samotnego życia na wsi wsreod tylu nieprzyjaznych osob???

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!