poniedziałek, 1 listopada 2010

Zaduszki

Dzisiejsze zaduszki ciepłe i miłe. Nie miały nic wspólnego z dawnymi lodowatymi, przejmująco zimnymi zaduszkami z dawnych lat, gdy Indianka dziewczynką będąc z rodzicami błądziła po ogromnym Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Cmentarz potężny, rozległy, tłumy ludzi – nie sposób nie zabłądzić, także tradycyjnie co roku rodzina Indianki błądziła po niezliczonych alejkach próbując znaleźć grób Dziadka a potem grób kuzyna Roberta.
 
Dziś tato zadzwonił z okazji Święta Zmarłych. Leży w szpitalu na rehabilitacji i się nudzi, więc nęka Indiankę porannymi telefonami:
„Śpisz???” - tato
„Nie śpię. Dlaczego miałabym spać?” - Indianka
„Myślałem, że śpisz”
„A ty śpisz??!”
„Nie śpię! Przecież rozmawiam z tobą”
„Ale może przez sen gadasz... ;) Jesteś pewien, że nie śpisz? :))) „
„Idziesz na cmentarz?” - tato
„A co ja miałabym tam robić? Przecież nikt bliski tutaj nie leży”
„Ale Polacy leżą!” tato
„Tak... Krewniacy tych co mi tutaj życie zatruwają. Jakby żyli to też by pewnie mi dokuczali... ;)))” - podsumowała sceptycznie Indianka.
 
Dzień minął Indiance na porządkowaniu domu i dokańczaniu rozstawiania przenośnego pastucha dla koni, coby im udostępnić nowe przestrzenie. Kocięta wszędzie Indiance towarzyszyły. Wierne maleństwa. Także dorodna, szerokopiersiasta, spasiona i silna suka Saba.
 
Suka dopadła lisa i zagryzła go na śmierć. Lis dziwnie nie uciekał. Może wściekły? Na szczęście Saba zaszczepiona kilka dni temu.
 
Lis to szkodnik – zagryzał Indiance kury. Ale ten lisek był młody i miał taki niewinny pyszczek. Indianka mu się przyjrzała, gdy Saba liskowi gruchotała kości kręgosłupa aż chrząszczały. Nagle Indiance zrobiło się szkoda liska. Już po jego zgodnie. Co on winny, że on lis? Jest elementem lokalnego ekosystemu. Jest potrzebny. Redukuje nadmiar gryzoni i zajęcy. Taka jego rola. Biedak, sam został zredukowany przez waleczną Sabę, która dzielnie broni ziemi indiańskiej przed intruzami. Indiance łzy stanęły w oczach, ale pochwaliła Sabę, bo to jej zadanie, bronić inwentarza i dobytku przed intruzami i napastnikami...
 
Tak więc paradoksalnie, Święto Zmarłych zakończyło się śmiercią lisa. Może jaka zbłąkana dusza go do siebie powołała? Podobno w ten dzień duchy krążą wśród żywych...
 

 

1 komentarz:

  1. no lis też 'człowiek', musi coś jeść ;)..a moja Saba też Saba! :)..i kiedyś, jak była młoda, zabrała lisowi małą sarenkę :/..było słychać nagły śmiertelny głośny pisk, Saba poleciała i za pół godz. wróciła zadowolona z sarenką w pysku. Teraz to już chyba za leniwa na takie ganianie:)

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!