wtorek, 29 czerwca 2010

Indianka chora

W niedzielę wieczorem po tabletkach przestał boleć podbrzuszek i nerki, ale za to rozbolała na maxa czacha.
Indianka czuła się otumaniona, zaczęła mieć zawroty głowy i narastający ból głowy powalił ją do łóżka.



Rano następnego dnia czyli w poniedziałek było jeszcze gorzej. Ból był taki, jakby miała zaraz udaru mózgu dostać albo wylewu krwi do mózgu. Poczuła jak głowa nabrzmiewa krwią i strasznie łupie, jakby miało ją zaraz rozsadzić. Nagle w jednej chwili spociła się tak, jakby ją kto z wody wyjął. Koszmarnie głowa kołowała, Indianka z trudem wstała i zataczając się poszła poszukać dowodu osobistego i papieru potwierdzającego ubezpieczenie.


To był ostatni dzień na złożenie ważnego pisma procesowego tj. wniosku o sporządzenie uzasadnienia wyroku w sprawie gdzie facet o którym Indianka wie, że ją okradł z drzewek, nachodził jej gospodarstwo po nocach oraz groził jej śmiercią jeśli złoży zawiadomienie na policji o kradzieży - pozwał ją o ochronę dóbr osobistych, bo napisała o jego kradzieży na blogu.

 
W mniemaniu Indianki, sędzia z Olsztyna sprzyja temu typowi z jakichś nieczystych względów, dlatego odmówił Indiance prawa do adwokata i odrzucił jej wniosek o przesłuchanie świadków kradzieży, a także wniosek o odroczenie rozprawy do czasu zakończenia postępowania w sprawie kradzieży drzewek owocowych przez lokalną policję i prokuraturę.

Sędzia z Olsztyna wydał wyrok nakazujący Indiance przeprosiny typa na stronie www oraz zapłatę 600zł kosztów postępowania sądowego. Indianka jest oburzona i oczywiście się z tym nie zgadza i będzie apelować choćby do samego Trybunału w Unii Europejskiej. Nie dość, że widziała jak facet ją okradł, groził jej i jej gościom śmiercią, to jeszcze próbuje mściwie wydębnić od niej 5000zł jako zapłatę za jego rzekomy uszczerbek na honorze (- dokładnie tyle ile odszkodowania Indianka domagała się od typa za poniesione straty materialne i moralne) i naraził Indiankę na koszty sądowe, w sprawie, w której nie mogła osobiście uczestniczyć ze względów finansowych, odległości, zdrowotnych i konieczności opieki nad zwierzętami, które nie mogą zostać na dwa czy trzy dni bez opieki, a tyle by zajął dojazd do Olsztyna i powrót do domu, a adwokata jej sędzia odmówił, jak Indianka sądzi, by adwokat nie mógł ją skutecznie bronić przed bezczelnym facetem poprzez składanie właściwych pism w terminie i w formie wymaganej prawem, którego przecież Indianka nie zna.

Indianka słaniając się na nogach dodrukowała niezbędne pisma procesowe i załączniki, w czasie każdego drukującego się pisma kładąc się do łóżka by odpocząć i zmniejszyć rozsadzający ból głowy.

Rozdygotanymi z bólu głowy i osłabienia organizmu rękoma spakowała kopertę i zaadresowała szerokim, rozkojarzonym pismem.
Szczęściem tego dnia pan listonosz miał dla Indianki pocztę poleconą i przyjechał z listami, więc Indianka dała mu ciężką kopertę do wysłania. Położyła się natychmiast do łóżka bardzo osłabiona tym wysiłkiem.




Po pewnym czasie zadzwoniła po pogotowie. Przyjechało, zbadało, dało zastrzyk i pojechało, bo Indianka nie może iść do szpitala i zostawić na pastwę okolicznych łachudr swego gospodarstwa, domu, zwierząt, a poczciwych ludzi tu zaiste niewiele, a takich do których się można zwrócić o pomoc to wcale tu nie ma.


Po zastrzyku ból głowy nieco zelżał. Pani z karetki kazała wezwać następnego dnia lekarza rodzinnego.





Indianka dziś zadzwoniła do pani doktor rodzinnej, ale pani doktor powiedziała, że raczej jeździ tylko do starszych osób obłożnie chorych, które chorują na jeszcze inne ciężkie choroby i zapytała czy Indianka jest obłożnie chora? Indianka odrzekła, że ogólnie to nie, ale obecnie nie jest w stanie o własnych siłach jechać do lekarza.


Opisała pani doktorce objawy i pani doktor powiedziała, że wygląda jej to na powszechną podobno obecnie grypę żołądkowo-jelitową, więc Indianka się nie upierała, aby fatygować panią doktor.

Jednak, gdy poszła zaraz po tym telefonie do łazienki i zwymiotowała krwią to się przestraszyła.
Zadzwoniła do domu rodziców i zdała relację. Mama czytała w encyklopedii zdrowia, że takie objawy to mogą być wywołane chorobą jelit, wątroby lub woreczka żółciowego, że możliwe, że błona żołądka jest uszkodzona.


Mało ciekawie to zabrzmiało – tak czy inaczej trzeba zrobić dodatkowe badania, ale na razie Indianka nie jest w stanie o własnych siłach jechać do szpitala.

Nie je nic od dwóch dni i nie ma apetytu ani pragnienia. Głowa przestała tak bardzo boleć, ale nadal są zawroty i jest bardzo słaba. Czuje się ciut lepiej, ale nadal nie je. Nie ma ochoty znowu rzygać krwią ;))) 


Czy ktoś wie jakie prawo reguluje wolność słowa i wypowiedzi w Polsce? Jak pisać aby móc pisać prawdę nie narażając się na zemstę szuj w postaci procesów o ochronę dóbr osobistych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!