wtorek, 9 marca 2010

Gdy Gumiś nie słucha co mu Gospodyni do ucha grucha

Co się dzieje, gdy Gumiś zapobiegliwej Gospodyni nie słucha, gdy mu ona do ucha grucha ważne informacje i zalecenia?
Po co słuchać Gospodyni, niech sobie baaaba pogaaada! :))))))
Samiec zawsze mądrzejszy od kobiety ;)))))
Indianka z rana zauważyła, że Berna bydłuje i kazała zagnać ją do obory i zamknąć. Powiedziała Gumisiowi, że krowa bydłuje, będzie uciekać i trzeba mieć na nią oko i najlepiej nie wypuszczać z obory. Gumiś przestrogi Indianki puścił mimo uszu. Indianka wie, że Gumiś ze wsi śląskiej pochodzi, więc sądziła, że zna on obyczaje krów, tym bardziej, że nie zdziwiło go wyrażenie: „krowa bydłuje”. Kilka godzin później okazało się, że Gumiś nie zna ani tego wyrażenia, ani tego co się pod nim kryje, czyli siły i objawów instynktu krów :D

Indianka była właśnie w środku wielkiego sklepu budowlanego, gdzie z zainteresowaniem wgłębiała się w tajniki hydrauliki, coby dojść do consensusu jak uporać się z brakiem bieżącej wody w chałupie. Wraz z uczynnym sprzedawcą skonstruowali całkiem ciekawe ustrojstwo mające na celu wszczepienie się w istniejącą już, ale nieczynną hydraulikę.

I wtedy Indianka uczuła mrowienie w kieszeni. Wyjęła komórkę i ku swemu przerażeniu zobaczyła, że Gumiś dzwonił do niej aż 5 razy.
Coś się musiało stać! Coś groźnego! - Gumiś miał powiedziane, że gdyby w razie coś się działo na rancho, miał dzwonić lub chociaż puścić sygnał lub wysłać smsa. Przerażona zadzwoniła do Gumisia.
Indianka: „Stało się coś?”
Gumiś „Tak stało się!”
„No, co się stało??? Ktoś był, coś groził, ktoś napadł??” – dopytywała się szybko Indianka.
„Krowa zginęła! Poszła za oborę i dalej na pola!”
„Znalazłeś?”
„Nie”
„Widzisz ślady na śniegu?”
„Nie widzę.”
„To weź poszukaj i idź po nią. Weź linkę od kóz i ją przyprowadź. Idź po śladach to znajdziesz.”

Rozłączyła się i wkurzona warknęła: „Kur...a mać! To nawet na jeden dzień nie mogę wyjechać z domu aby coś się nie stało!”

Sprzedawca uśmiechnął się ubawiony niesforną krową.

Indianka próbowała kontynuować rozmowę o tajnikach zaworków, złączek, mufek, przedłużek, śrubunków itp., ale zaginięcie krowy wyprowadziło ją z równowagi i niespokojnie spojrzała na komórkę, chcąc ponownie zadzwonić, by się dowiedzieć, jak tam poszukiwania krowy przebiegają.

Obok śladów sygnalizacji Gumisia Indianka ujrzała wyrazistego smsa Młodego Wąsa, który dopominał się, by zabrano od niego indiańską krowę. „Wszystko jasne!” – Domyśliła się Indianka co się stało. „Krowa pomaszerowała swoim starym zwyczajem do sąsiada!”

Indianka zadzwoniła do Gumisia.
„I co, znalazłeś krowę?”
„Nieee... Ale chyba wiem, gdzie poszła, widzę ślady!”
„No to idź po tych śladach do gospodarstwa obok tam gdzie ten czerwony dach widać. Ona tam jest, bo tu widzę smsa od sąsiada. Weź linkę i ją przyprowadź do mojej obory, uwiąż w środku w oborze i dobrze zamknij.”

Gumiś po śladach i wskazówkach Indianki dotarł do obory sąsiada, gdzie krowa uciekła. Miał pomysł, aby na nią wsiąść i jechać, ale Młody Wąs odradził ostrzegając, że krówsko bodzie.

Gumiś wziął krowę na linkę i ją prowadził do domu. Uprowadził spory kawałek, kiedy to krowa nagle mocno szarpnęła wywalając Gumisia w śnieg, na plecy i pogalopowała z powrotem do obory sąsiada.

Gumiś po raz drugi pomaszerował do obory Młodego Wąsa zabrać upartą uciekinierkę. Gdy ponownie prowadził rozbisurmanione krówsko,  nagle znowu zaczęła się szarpać i ciągnąć w kierunku obory sąsiada. Po szamotaninie z krową, zziajany uwiązał ją do drzewa i siadł na śniegu, by zapalić papierosa i przemyśleć krowi charakter. Dopiero teraz, gdy uczuł na swojej skórze, co bydłująca krowa potrafi, pojęcie „krowa bydłuje” nabrało barw i wymiernego znaczenia.... ;)))) Chyba już tego sformułowania nie zapomni... ;))))

Gumiś po raz drugi prowadząc krowę na rancho, wziął się na sposób, który i Indianka swego czasu używała sprowadzając krnąbrną krowę uciekinierkę na chatę tj. wiązał ją co kawałek do drzew, tak, aby nie mogła wyrwać się i znowu uciec.

Takim sposobem mozolnie ciągnął do obory bydłującą krowę, aż ją w końcu doprowadził i zamknął w oborze.

Indianka gdy wróciła, odpuściła Gumisiowi ochrzan, bo krowa dała mu wystarczająco popalić.... ;))) Gumiś poturbowany, w śniegu skąpany, buty pełne śniegu... ;)))))
Indianka myśli, że następnym razem, gdy powie „krowa bydłuje” – Gumiś nie zlekceważy tej informacji... ;))))))))

7 komentarzy:

  1. doskonaleją rozumiem, bo ja tez czasem bydłuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko i córko... aż się boję pytać czym się to objawia ;)))

      Usuń
  2. Mhyhyhy.... dobrze mu tak, nauczy się bynajmniej. Z dużymi zwierzakami nie ma żartów, często też potrafią wyprowadzić człowieka z równowagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nawet ja, mazurska warszawianka, wiem, co znaczy "bydłuje", choć krowy na postronku nie prowadzałam. Widziałam natomiast krowy przeskakujące pastuchy, zrywające kolczaste druty ogrodzenia i przełażące przez rzekę do byków. Kiedyś przez pół dnia taką sąsiedzką uciekinierkę pomagałam ścigać. A tak na co dzień bydłująca krowa kojarzy mi się z nieustannym przeraźliwym ryczeniem, za które sąsiedzi próbują przepraszać, a mojego zmęczonego całym dniem snu i tak ten ryk nie zakłóca.
    "Śrubunek" to jedno moich ulubionych słów. Przypomina mi się nasz lokalny majster Mietek i jego tzw. śrubunki przy montażu elektrycznego "boljera" w naszej łazience. Bojler oczywiście nie zadziałał, dokąd od nowa nie przyłączyliśmy go sami, ot tak na "zdrowy chłopsko-babski" rozum. Rozmontowując mietkowe "śrubunki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      No tak... Krowa bydłująca, to cholernie ciężka w obsłudze krowa :) Najlepiej z łańcucha nie spuszczać.

      A co do hydrauliki, to moim ulubionym wyrażeniem jest "czarrrna rrurra" ;)))
      Podczas mojego pierwszego w życiu (i udanego) remontu kapitalnego w moim pierwszym mieszkaniu w mieście - przerabiałam przestarzałą instalację wodno-kanalizacyjną i gazową.

      Starej daty doświadczony hydraulik - bardzo się ekscytował "czarną rurą" dawniej użytą do budowy instalacji w moim domu.

      Zanim udało mi się wyciągnąć z niego, co go tak przeraża, chyba z 20 razy powtórzył przejęty: "To jest czarrna rurra!"

      Jedna z rur była w takim stanie, że składała się już wyłącznie ze rdzy i kamienia.

      Ten majster wtedy zrobił mi ładną łazienkę, przedpokój, wstawił nowe drzwi do łazienki, zamontował kabinę, zamontował panele sufitowe i oświetlenie sufitowe w nim. Starannie i niedrogo. Szkoda, że nie ma już takich fachowców.

      Pozdrawiam,
      Indianka :)

      Usuń
  4. No, nieźle:/ Oby się nie okazało, że musisz mu "matkować". W końcu to on Tobie ma pomagać, a nie odwrotnie... Pozdrawiam i trzymam kciuki za postępy w urabianiu Gumisiowego "niegramoctwa" :)
    Shayneen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za długo tutaj Gumiś się nie nabył, bo dostał cynk ze Śląska, że niby kupiec na jego chatę jest i pojechał sprzedawać.

      Usuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!