sobota, 27 lutego 2010

Sobota?

Czyżby to dziś była sobota? Indianka dziwnie się czuje mając tak niewiele do roboty. Teoretycznie jest mnóstwo do zrobienia, ale nie wszystko da się zrobić od ręki. Na przykład remont domu. Trzeba wielkiej kasy i masy pracy. Póki co, trzeba rozlokować swoje rzeczy w nowych mebelkach.
 
Indianka na Mazurach 7 lat żyła w nędzy i niewygodzie, prawie bez mebli z wyjątkiem przywiezionego ze Szczecina łóżka, biurka, stolika i dwóch plastikowych krzeseł. Nieopatrznie zostawiła swoje meble w dawnym mieszkaniu (piękną, ogromną lustrzaną szafę garderobianą, szafę ubraniową, regał na książki, dopasowany do kuchni komplet mebli kuchennych). Zostawiła je nowej nabywczyni jej mieszkania. Nabywczyni była po przejściach życiowych, w depresji, po rozwodzie, sama z dzieckiem. Nauczycielka języka obcego – podobnie jak Indianka, tyle że ona języka niemieckiego.
 
Żal się Indiance zrobiło rozbitej psychicznie kobiety i zostawiła jej swoje najlepsze meble, wierząc, że na Mazurach bez problemu zdobędzie używaną meblościankę, którą przemaluje na soczyste kolory, a po remoncie domu zrobi sobie własnoręcznie drewniane meble na wymiar.

Niestety, realia mazurskie drastycznie odbiegają od reali szczecińskich. Nie udało się załatwić używanych mebli, chociaż przez moment była nadzieja, bo lokalna szkoła zmieniała akurat umeblowanie i mieli dużo mebli na zbyciu. Indianka udała się do tejże szkoły z prośbą, czy nie mogła by kilku mebli dostać. Sekretarka odmówiła. Powiedziała, że te meble mają być spalone. Indianka podpytywała też swoich sąsiadów, czy nie mają na strychach jakichś zbędnych gratów. Robili oczy wielkie jak 5zł. Indianka przyjechała ze świata, gdzie ludzie zbędne graty wystawiają na korytarze lub przed blok i można sobie je zabrać. Tutaj tak dobrze nie ma. Więc została bez mebli.
 
Ostatnie pieniądze zainwestowała w materiały budowlane i narzędzia. Pomyślała, że meble kupi po remoncie. Ale remont utknął z braku pomocy i funduszy dawno temu. Kasy na cokolwiek nie było. A gdy pokazały się niewielkie dopłaty, trzeba było zainwestować w wynajem maszyn rolnych do uprawy ziemi i zakup zwierząt hodowlanych. Nic nie zostało na remont tym bardziej na meble.
 
Remoncik Indianka prowadzi z partyzanta. Jak ktoś kto coś umie zrobić znajdzie się na rancho przypadkiem – jest angażowany do drobnych prac konserwacyjnych i remontowych. Sama Indianka zrobiła dwie bramy do stajni i wyszlifowała oraz pomalowała ganek i belki stropowe w pokoiku gościnnym oraz z wielkim trudem tynkowała mały pokoik, dopóki kontuzjowana w wypadku ręka nie odmówiła posłuszeństwa
 
Tymczasem zakupione zwierzęta Indianki rozmnożyły się i dostarczyły mnóstwo zajęcia przy ręcznym dojeniu kóz, krów i przerobie mleka na sery. Nie było sił i czasu i kasy na jakikolwiek remoncik, więc Indianka nic nie remontowała.
 
7 lat temu w nowokupionej chacie zastała starą zdezelowaną szafę z lat 50tych i proste łóżko drewniane bez materaca oraz rozłażący się kredens kuchenny wypacykowany farbą olejną. W piwnicy znalazła pleśniejące stare dwie szuflady, które pomalowała i przerobiła na półki wiszące. Przemalowała także znalezioną w oborze podstawę od starej toaletki i zrobiła dwie stojące szafki z dwóch resztek jakiejś poobijanej meblościanki z płyt wiórowych.
 
To skąpe umeblowanie w żaden sposób nie było w stanie pomieścić przywiezionych z miasta rzeczy Indianki, więc stały całymi latami na podłodze w stosach lub były przekładane z miejsca na miejsce, bo przeszkadzały. Część wylądowała na strychu.
 
Dom nadal do remontu z wyjątkiem małego pokoiku gościnnego (chociaż i jego trzeba odmalować, bo sadze weszły w ściany a i drzwi trzeba wstawić bo sadza z kuchni brudzi ściany), ale Indiankę potwornie męczył ten wieloletni bałagan i prowizorka, zatem okazyjnie kupiła zestaw ładnych mebli na wyprzedaży. Najtaniej jak się dało. Niektóre pozycje były z 50% bonifikatą, więc się opłaciło.
 
Teraz ma przynajmniej w co wpakować swoje rzeczy: papiery, książki, ciuchy, szpargały. Mały pokoik gościnny umeblowała wygodnie i wprowadziła się do niego z lubością.
 
Kupiła też śliczną rozkładaną sofę. Sofa ma twardy prosty materac, więc dobrze się na niej leży obolałemu kręgosłupkowi, a samo łóżko jest jakby skrojone na Indiankę. Śpiuchna sobie w nim jako ptak w gnieździe.
Pokoik maleńki – z centymetrem w ręku Indianka zaplanowała co gdzie ma stanąć i wszystko co w nim miało się zmieścić – zmieściło się z nawiązkom.
 
Jeszcze trzeba drzwi wstawić do tego pokoiku i wodę doprowadzić do przynależnej do pokoiku łazienki. Potrzebne też centralne ogrzewanie, no ale to już grubsza inwestycja. W tym roku byle drzwi wstawić i wodę do łazienki doprowadzić i byłoby dobrze. Ewentualnie można by było wtedy wynająć ten pokoik agroturystom i zacząć na nim zarabiać. No, ale czy mieszczuchowi z Warszawy będzie pasował taki malutki pokoik? No i gdzie Indianka podzieje swoje osobiste rzeczy z tego pokoiku? To nie takie proste.
 
Prawdopodobnie trzeba będzie wyremontować drugi i trzeci pokój, ale tam roboty od groma jest do zrobienia i zajmie to mnóstwo czasu i pochłonie duże finanse. Skąd brać te finanse?
 
Jest rozwiązanie. Ten drugi pokój to w zasadzie tylko tynki skuć i położyć nowe oraz wstawić nowe drzwi i doprowadzić wodę do łazienki i łazienkę odnowić (ściany i sufit). No, ale przed nim jest rozwalona kuchnia...
 
To ten pokój z łazienką pomocnikowi Indianka by najęła. Zgłosił się facet, co chce wynająć pokój z wyżywieniem w zamian za pomoc przy remoncie i na gospodarstwie. Podobno coś umie robić. Jakby był sensowny gościu, to by go Indianka zatrzymała na dłużej.
 
W tym małym pokoiku, by sama mieszkała, a trzeci by zrobili pod agroturystów. Garsoniera z osobnym wejściem. To można spróbować zrobić.
 
No i kuchnia jest do kapitalnego remontu. Indianka nie może serwować posiłków agroturystom, dopóki kuchni nie wykafelkuje, podłogi nie wyleje, sufitu nie wymieni. To najwyżej nie będzie serwowała – będą jeść u konkurencji.
 
Jeśli nie ruszy w tym roku z agroturystyką to nie będzie miała nadal źródła utrzymania i co gorsza za co spłacić kredyty ... Trzeba działać!

2 komentarze:

  1. Witaj Indianko
    Czytałam Twój wpis i zastawiałam się nad tym że mam dokładnie takie same problemy. Stara chata wymagająca remontu i brak funduszy. Sama mam ochotę wynajmować przynajmniej jeden pokój poniewaz mieszkam w pięknej okolicy ale dom jest w opłakanym stanie.
    Remontujemy co się da ale od kilku miesięcy mój mąż jest bez pracy i w zasadzie zostaliśmy bez środków do życia.
    Zastawiam się nad hodowlą kóz. Jeżeli to możliwe i znalazłabyś odrobinę czasu to napisz na blogu o swoich kózkach. Jak wygląda hodowla, czy masz zbyt na mleko i sery. Ile kosztuje ich utrzymanie. Nie wiem czy ja jako miastowa baba dałabym sobie radę z dojeniem i pielęgnacją.
    W obecnej chwili mam tylko króliki, na wiosnę chce kupić kilka kur i zastanawiam się nad kozami.
    Życzę Ci wszystkiego dobrego i abys tym razem trafiła na dobrego pomocnika.
    Pozdrawiam
    Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  2. Indianko -niedawno dowiedziałam się o kredytach właśnie dla rolników pod agroturystykę lub specjalnych dofinansowaniach na ten cel - jest informacja na ten temat w najnowszym magazynie country, postaram się to zeskanować jutro w pracy i przesłać Ci na mail - być może by coś się w tym względzie Ci udało i przypasowało .
    Gdybym nie musiała spłacać kredytu za działkę ,to bym się spakowała i przyjechała do
    Ciebie pracować i uczyć się :) No ale tak muszę niestety szukać nowego źródła zarobku ( właśnie dostałam wypowiedzenie ) pozdrawiam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!