Cały zeszły czwartek Indianka siedziała w papierach rolniczych. Temperatura w domu spadła do minus 6 stopni. Piec z trudem się tlił, w końcu wygasł. Nie ma ciągu w kominie. Przy rozpalaniu cały dym idzie na dom, a po zamknięciu pieca ogień w piecu przygasa gwałtownie i ledwo się tli dając niewiele ciepła. Za mało, by ogrzać mieszkanko. Tłuste ogromne plamy wyszły na tynk na kominie. Coś tam się niedobrego dzieje w tym kominie. Indianka musiała włączyć grzejnik olejowy w sypialni, by nie zamarznąć. Szyby okien spowił lód rysując piękne wzory. Teepee Indianki zamieniło się w lodową pieczarę.
W piątek w domu także było minus 6 C. Indianka pojechała załatwiać sprawy urzędowe w miasteczku. Wróciła przemarznięta, bo mróz urósł do minus 26 C i wiatr się wzmógł. Twarz jej skamieniała od mrozu, gdy wracała przez lodowiec zaśnieżonych łąk. Ciężko się brnęło przez zlodowaciały śnieg, który utrudniał marsz. Każdy krok wymagał wysiłku. W końcu Indianka dotarła do utęsknionego domku. Wskoczyła natychmiast po powrocie pod kołdrę by się zagrzać, owijając sobie stopy nagrzanym na olejowym grzejniku ręcznikiem.
W sobotę dzień zleciał na obrządku zwierzyny i rąbaniu drzewa, uszczelnianiu stajni (konie wygryzły siano w suficie w miejscu braku jednej deski i mróz je z góry atakował – trzeba było wejść na strych i zatkać dziurę deską i nawalić na nią grubą warstwę siana by ocieplić), wieczór to próba uruchomienia elektrycznego kocyka i jaśka.
Indianka wymieniła PRLowskie wtyczki pozbawione dziurki na bolec na te nowoczesne z bolcem. Trzeba było odciąć kombinerkami starą wtyczkę, oskubać nożykiem kabel i druty z otoczki, znaleźć uszkodzony czajnik i toster na strychu, odciąć im te dobre wtyczki, oskubać kabel i druty z otoczek, skręcić z właściwymi drutami ze starego kabla od kocyka, zaizolować taśmą izolacyjną dobrze. Stary kabel od kocyka miał dwa kolory kabelków: brązowy i drugi ni to niebieski ni to zielony. W nowym kablu były druty otoczone kolorami: zielonym, żółtotęczowym i niebieskim. Indianka miała dylemat jak te dwa kable z dwóch różnych epok dopasować, który kabelek z którym kabelkiem połączyć, aby zwarcia nie było. Po nacięciu starego kabelka od kocyka, który z wierzchu wyglądał na zielony, pod spodem okazało się, że jest bardziej niebieski. Ufff... więc Indianka połączyła te niebieskie kabelki z obu kabli razem, następnie brązowy z zielonym pomijając ten żółtotęczowy, który to kolor zazwyczaj nosi kabelek uziemiający i... BINGO! Włączyła wtyczkę do prądu – spięcia nie było. Dobry znak. Ale kocyk nie grzał. Zaniepokoiła się. Po kilku minutach zaczął wreszcie grzać. Wciągnęła kocyk pod kołdrę, bo wtedy efekt większy. Jezu, jak pięknie grzeje! :)))) Indiance ciepło pod kołderką. Bardzo ciepło. Gdy wymarznie na dworzu to wtedy wskakuje pod kołdrę i wygrzewa się kocykiem.
Rachunki za prąd przyjdą koszmarne. Trzeba uruchomić ten piec. Trzeba kominiarza do komina. Mama Indianki zadzwoniła ze Szczecina do Olecka, do kominiarza by się zlitował i w końcu przyjechał i naprawił komin, bo Indianka zamarznie. Indianka ponownie zadzwoniła i kominiarz tym razem ma być. Podobno tylko jeden kominiarz Spółdzielni Kominiarskiej został do dyspozycji, bo czterech chorych nie pracuje.
Za oknem – 27 C
W domu – 4 C
DZielna jesteś!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się słoneczko :)
Wszyscy trzymamy kciuki za Ciebie. odzywaj się częsciej bo zawału dostaniemy. Buziaki. Ludka
No tak -prawie u każdego te zimno daje się we znaki-no bo jak w Polsce są mrozy ok.-40 stopni C.-to o czym tu mówić-o upałach trzeba nam zapomnieć-ale fajnie że jednak masz i piec i kocyk-i jednak dajesz jakoś radę-i co najważniejsze u nas i u Ciebie jest prąd-a co mają mówić ci co nawet tego nie mają-A mamy ponoć XXI wiek-:))).To że rachunki przyjdą większe-to normalne-chyba tak będzie u każdego :)))Każdy stara się ogrzać w te chłodniejsze dni.No i na koniec dobra informacja-ponoć luty ma być troszkę (tak tak -troszkę) CIEPLEJSZY !!!
OdpowiedzUsuńW tym roku zima wyjątkowo ciężka... a jak radziłaś sobie wcześniej? Przecież to jakiś koszmar.... Bez ogrzewania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę ciepełka:)
Aż mi ciarki po plecach przeszły, ten ziąb może nie tylko człowieka wykończyć. Jesteś niesamowicie dzielną i przebojową dziewczyną i wierzę w to, że uda Ci się wszystko pomyślnie załatwić i ten kominiarz wreszcie przyjedzie. Indianko aby do wiosny ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTy się nie wygłupijaj-tylko pisz !!!!
OdpowiedzUsuńWszyscy siedzimy jak na szpilkach!!!Martwimy się !!!
Naprawiłaś ten piec ? Kominiarz był? Czy juz zamrazłaś całkiem???
OdpowiedzUsuńIstnieje możliwość wytwarzania ciepła z kompostu. System ten jest prosty do zbudowania.
OdpowiedzUsuńJedna z zasad projektowania permakulturowego głosi, by każda ważna funkcja była podtrzymywana przez co najmniej dwa elementy.
Taki system ogrzewania kompostem może służyć zarówno do ogrzewania ciepłej wody użytkowej, jak i ogrzewania kaloryferów, ogrzewania podłogowego...
Oto link do schematu działania tego systemu:
http://permakulturnik.blogspot.com/2009/11/permakultura-i-kompost.html
A to link do angielskiego filmiku o prysznicu ogrzewanym kompostem:
http://www.youtube.com/watch?v=CT3Uz_sW0tI
Myślę, że w taki mróz ciepła kąpiel na pewno by Ci pomogła :) Pozdrawiam