niedziela, 1 listopada 2009

Kto się czubi, ten...

Kto się czubi, ten drałuje 60km do Giżycka na rowerze w nocy :D

Dwa dni temu Franklin czując bliskie opuszczenie Ranch’a, zaczął się stawiać i pokazywać swoje fochy. Odmówił wydojenia kóz. Indianka połknęła złość wtedy i dalej zmywała naczynia i szykowała obiad na następny dzień. Dała mu drzwi do skrobania z pianki i taśmy zamiast dojenia tych kóz, a następnego dnia sama wydoiła kozy. Pozornie było niby okay. Pozornie ;)

Dzisiaj do 12.00 wykopywał sadzonki z dołów. Sadzonki z gołymi korzeniami trzeba było zabezpieczyć na noc przed przymrozkiem i przesychaniem. Indianka poprosiła go, by pomógł je przenieść na stanowiska i wkopać w pęczkach, aby zabezpieczyć korzenie. Odmówił. Obwieścił, że on będzie się pakował. Tak więc OD 12.00 DO 17.00 pakował JEDEN plecak. Nie uszło indiańskiej uwadze, że celowo długo go pakował, by nie pomóc przy drzewkach, bo mu się po prostu pomagać nie chciało. Z powodzeniem mógł pomóc pozabezpieczać drzewka do 16.00. Zdążyłby zjeść, umyć się, spakować i wyspać. Ale nie – samiec musiał pokazać swoje. 



Trafiła kosa na kamień. W tej sytuacji Indianka stanęła okoniem :D Sama ciężko pracowała w sadzie. Przyszła po zmroku z sadu i powiedziała Franklinowi, że gdy się skończy pakować (jeszcze coś tam manipulował przy rowerze i sakwach – podobno przymiarki robił do wsiadania do pociągu) to żeby zaprowadził rower z tymi sakwami do stajni i zamknął. On na to apodyktycznym tonem, że rower i sakwy śpią z nim w Indianki domu. Na to Indianka – NIE.
Franklin „Dlaczego?”
Indianka „Nie ma sensu aby go tam z powrotem wnosić objuczonego tymi sakwami – nie ma miejsca, poza tym jutro i tak jedziesz”.

Na to Franklin, że on w takim razie będzie spał z rowerem w stajni.
„Jak chcesz” – odrzekła niewzruszona Indianka.
„Jak ja tam będę spał?” – zapytał Franklin.
Indianka „Nie wiem. Masz śpiwór.”
„To daj mi tam materac”
„Nie dam. Śpię na nim. Wstaw rower i sakwy do stajni, daj mi dowód i śpij w moim domu”.
„Warunki jakie mi stawiasz mi nie odpowiadają”
„Trudno, mi nie odpowiadało, że odmówiłeś wydojenia kóz dwa dni temu” – rzekła gniewnie Indianka.



Na to Franklin, z pretensją, czemu mu od razu mu nie powiedziała, że nie może spać dziś wieczór w domu, bo by od razu pojechał.
„Nie pojechałbyś od razu, bo się do tej pory pakowałeś. Możesz spać w domu, ale Twój rower i sakwy nie.”
Poprosił o zapalenie światła na dworze. Indianka weszła do domu i zapaliła.

Wyszła na dwór do Franklina i zapytała: „Chcesz gorącą herbatę?”
„Może i się napiję.”
Weszła do domu i wstawiła wodę na herbatę. Gdy woda się zagrzała wyszła do Franklina ciągle grzebiącego przy sakwach z pytaniem:
„To jaka decyzja? Śpisz w domu czy stajni?”
„Chyba pojadę.”

„No to szerokiej drogi.” To mówiąc weszła do domu. Przez okno zobaczyła, że ogląda mapkę. Zgasiła światło na dworze i weszła do kuchni robić kolację.



Po chwili Franklin zapukał do drzwi. Indianka otworzyła je z szerokim uśmiechem na twarzy :D
No to jak, jaka decyzja? Nocujesz czy jedziesz?
„Jadę. Chciałem się pożegnać.”
„No to szerokiej drogi.” – rzekła Indianka uśmiechając się pod nosem.
Zamknęła drzwi za Franklinem i weszła do kuchni. Nagle zrobiło jej się smutno i żal Franklina.
Zapaliła światła na dworze i wyszła do niego zapraszając go do zanocowania w domu ten ostatni raz – łącznie z rowerem i sakwami.
„żartowałam.” – uśmiechała się od ucha do ucha, ale Franklin urażony powiedział, że on nie lubi takich żartów i że jedzie.
No, to jak chcesz. Dobranoc.” – odrzekła Indianka i weszła do domu.

Franklin odjechał w ciemną dal...

2 komentarze:

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!