poniedziałek, 7 września 2009

Terenówka - auto czy koń?

Na swoją własną, kupioną za własne pieniążki terenówkę przyjdzie mi jeszcze długo poczekać, ale pocieszam się, że prawdopodobnie niebawem zacznę jeździć konno oraz kolaską - a to już postęp i udogodnienie oraz pewna doza niezależności, większa mobilność i możliwość załatwiania różnych spraw, zakupów itp. :) Jeśli uda mi się opanować jazdę konną i poruszanie się kolaską towarową po okolicy w stopniu doskonałym - zrezygnuję z terenówki. Dam radę bez niej. Konno, kolaską lub saniami o każdej porze roku dojadę i wyjadę z mego ranch'a, mimo błota i głębokich wypełnionych wodą kolein lub wysokich zasp śniegu, zrobię sobie zakupy, przywiozę coś ciężkiego np. owies, ziemniaki, cement, dechy itp.
 
Mój trener twierdzi, że moja klacz Indiana zapowiada się na bardzo dobrego rumaka na zakupy - niczego się nie boi - będę mogła zajechać nią pod sklep, uwiązać jak psa, a ona nie spłoszy się, nie ruszy, cierpliwie na mnie poczeka aż zrobię zakupy i załaduję je na nią do sakw i spokojnie zawiezie mnie na rancho. Bardzo bym chciała tego, bo jest mi wyjątkowo ciężko tutaj na wsi bez samochodu. To nie centrum miasta, że wyskoczę w każdej chwili do marketu i kupię co mi potrzeba. Mieszkam bardzo daleko od sklepów, zwłaszcza tych miejskich marketów gdzie tani towar i wiele promocji, a nie ukrywam, że nie przelewa mi się i ceny towarów mają dla mnie spore znaczenie. Wolę pojechać do miasta i tam zrobić hurtowe zakupy raz na jakiś czas, niż kupować w drogich wiejskich sklepach, gdzie nieduży wybór i brak tych produktów i artykułów, które ja używam i potrzebuję.
 
Ponadto, jako osoba skrajnie naturalistyczna, skłaniam się ku tradycyjnym, naturalnym sposobom przemieszczania się ludzi i towarów. Przez całe stulecia ludzie podróżowali konno. To nieszkodliwy, ekologiczny sposób przyjazny przyrodzie. We współczesnym świecie jest nadmiar samochodów emitujących spaliny. Chociaż ja nie będę się przyczyniała do zatruwania środowiska. Konno dojadę do domu o każdej porze roku. Samochodem osobowym bym nie dojechała np. zimą albo w czasie ulewnych deszczów czy wiosennych roztopów. Jazda konna to dla mnie czysta przyjemność. Jest to sposób poruszania się bardzo bliski mej duszy i potrzebom. Bardzo mnie ta harmonia jeżdźca i konia pociąga. Jest taka na wskroś romantyczna, idylliczna i naturalna :)

2 komentarze:

  1. definicja konia wg Oskara Wilde'a :
    "niebezpieczny z przodu , niebezpieczny z tyłu i cholernie niewygodny pośrodku" ...:)))))))
    a z tą doskonałością trzeba trochę sobie odpuścić i nauczyć się tyle ile można.
    Doskonały jest tylko Bóg.

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepszym koniem na mazury dla Twych potrzeb byłby Kabardyniec.Wiem co mówię , ponieważ mieszkam na Mazurach 20 lat i od początku hoduję kabardyńce. www.kabardynka.fr.pl

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!