piątek, 18 września 2009

Kulejące rolnictwo polskie

Wczorajszy wieczór uwieńczyłam internetowym czytaniem prasy rolniczej oraz rozgrzewających komentarzy rolników i osób związanych z rolnictwem ;)))
Po lekturze kilku artykułów doszłam do wniosku, że nie jest za dobrze w rolnictwie zwłaszcza w tym roku.
 
Zastanawiam się więc, jak odnaleźć moje biedne, niedofinansowane gospodarstwo w tej trudnej sytuacji. Moje gospodarstwo biedne, nierentowne – sytuacja w rolnictwie nieciekawa, do tego rozmaite przepisy obowiązujące w tym państwie utrudniają rentowne funkcjonowanie małych gospodarstw.
 
Na zachodzie Europy nie ma takiej ostrej jazdy z Sanepidem jak u nas. Sery w sklepach leżą wprost na zwykłych drewnianych półkach niechłodzonych, o tym, że klient zbliża się do takiego sklepu z serami wie o tym na kilkanaście metrów przed sklepem dzięki silnemu zapachowi dojrzewających serów – tak jest we Francji.
 
We Włoszech w sklepie rzeźniczym na haku bez chłodni wisi cała krowa, siadają na nią muchy – nikt nie robi afery. Klient podchodzi, pokazuje, który kawałek chce i rzeźnik wykrawa z korpusu odpowiednią część.
 
U nas, by móc legalnie z gospodarstwa sprzedawać serek musisz wystawić serowarnię za 50.000zł. To jest chore. Zamiast zarabiać, ciągle musimy wydawać, a zbyt na nasze produkty i tak nie pokryje poniesionych nakładów.
 
Nasuwa mi się refleksja, że zarządzanie sektorem żywnościowym i rolniczym w Polsce hamuje jego rozwój, dusi w zarodku pożyteczne inicjatywy, zmusza rolników małorolnych do podejmowania dodatkowej pracy zarobkowej w branżach niezwiązanych z rolnictwem, bo możliwości wykorzystywania walorów i potencjału takich małych gospodarstw są zablokowane odgórnie. To jest wielki błąd gospodarczy i krzywda dla wielu małych gospodarstw rolnych.
 
Dlaczego sadownicy zamiast płakać i wyrzynać drzewka owocowe nie zabiorą się za przerób owoców na konfitury, nalewki i wina?
 
Dlaczego swoich produktów nie sprzedają klientom wprost z gospodarstw?
Dlaczego na ciężkiej pracy rolnika, sadownika, hodowcy – najwięcej zarabiają nic nie ryzykujący pośrednicy?
 
Mięso w sklepach drogie, ale rolnik dostaje propozycje tak bezczelne jak 1zł/kg mięsa od cwanych handlarzy. Czy któryś klient Biedronki miał kiedyś okazję kupić świeżą, zdrową wołowinę po 1zł/kg?
 
Sektor owczarski zanika, bo nie ma zbytu na baraninę. Dlaczego nie ma? Czy to mięso jest bezwartościowe i obrzydliwe w smaku? Nie? To czemu nie można kupić baraniny w Biedronce czy innych marketach? Markety nie chcą ryzykować zalegającego towaru? To może stworzyć sieć sklepów które będą skupowały żywność wprost od chłopów płacąc godziwą cenę za produkty?
 
To może by ułatwić przetwarzanie płodów rolnych już na etapie gospodarstw?
Skoro w tym roku żyto zalega w magazynach, czemu by rolnik nie miał go przerobić na mąkę i chleb w samym gospodarstwie? Czemu nie miałby tego pieczywa sprzedawać wprost z gospodarstwa lub wprost z niego dostarczać to pieczywo do sklepów? Dlaczego nie ma firm kurierskich wyposażonych w chłodnie do transportu żywności?
 
Myślę, że są niezbędne poważne zmiany strukturalne w sektorze żywnościowym. Obecnie jest za dużo przepisów i uwarunkowań ograniczających i hamujących rentowność gospodarstw rolnych.
Stanowczo za dużo.
 
Afryka to potężny kontynent pełen surowców naturalnych na którym umiera co kilka sekund dziecko z głodu. Nie można nadwyżek żywnościowych tam wysłać? Nie można zlecić stoczniom polskim budowę masowców do transportu żywności do Afryki i tankowców, gazowców do sprowadzania surowców stamtąd? Afryka nie ma kasy, ale ma surowce. Nam zalega zboże i owoce.
To nie można dożywić tamtejszych narodów w zamian za te surowce? Spadłyby ceny energii w Polsce -–naród miałby więcej kasy na zakupy w marketach. Kupowałby tym chętniej, im niższe by były ceny na żywność, a niższe ceny na żywność będą wtedy, gdy towary do sklepów będą szły wprost od chłopów, z pominięciem pośredników – handlarzy, hurtowników, rzeźni, przetwórni.
Nie lepiej doszkolić chłopa małorolnego jak ma czysto i bezpiecznie przeprowadzić ubój byka i przerobić go na wędliny i kotlety? Chłop zarobi i nie będzie musiał dorabiać w mieście do gospodarstwa, a klient dostanie o połowę tańszą wędlinę w sklepie i o połowę smaczniejszą.
 
Za mało dobrego pomyślunku i dobrej woli u góry? A wy na dole, co tacy wiecznie niezadowoleni?
Macie jakieś racjonalne pomysły na to jak rozwiązać problem wysokich marż w sklepach i u pośredników, problemów ze zbytem płodów rolnych naszych rolników, nadwyżek żywnościowych w Polsce, bankructwa stoczni polskich, głodu w Afryce?
 
 
 
 
 
 

3 komentarze:

  1. Ech Indianka, bo my musimy byc bardziej papiescy niz sam papierz i chyba przepisy stanowia sens zycia naszego spoleczenstwa ;/
    W Wielkiej Brytani, powstaja male gospodarstwa rolne - spolecznosciowe. Kilka rodzi umawia sie z rolnikiem , przyjezdzaja pomagac mu w pracy, przez caly rok, w zamian maja swieze ekologiczne produkty po nizszysch cenach. Funkcjnuja sklepy internetowe - bezposredno jako gospodarstwa, ze zdrowa zywnoscia, gdzie kurier dowozi nabial, warzywa , owoce, chleb -prosto od rolnika .. u nas chyba by sie ktos przekrecil na sama mysl o takiej "swobodzie" . Moja przjaciolka ma male gospodarstwo mleczne. Krowy przebadane,zdrowe, oni cala rodzina od lat pija mleko od swoich krow, ale nie wolno jej go sprzedawac bezposrednio, bo jak kupisz od niej to na pewno umrzesz natychmiast na straszna chorobe, a jak kupisz w mleczarni, po kilku odsaczeniach mleka z mleka i pieczatce ze to mleko nadaje sie do spozycia, to juz nic ci nie bedzie.. nasze paranoje..

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Sarenzir :) Miło Cię czytać. Zaciekawiła mnie ta współpraca rolnika brytyjskiego z kilkoma rodzinami pomagającymi w gospodarstwie. Jak to dokładnie wygląda i działa? To fajny pomysł. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  3. „Krowy przebadane, zdrowe, oni cala rodzina od lat pija mleko od swoich krów, ale nie wolno jej go sprzedawać bezpośrednio, bo jak kupisz od niej to na pewno umrzesz natychmiast na straszna chorobę”

    Ta restrykcyjna moda czy trend to chyba ze wschodu przyszedł do Polski tak jak badziewna moda na picie gorących napojów w naczyniach tak się do tego celu nie nadających jak szklanki.

    Babcia mi opowiadała, jak to było w czasie II Wojny Światowej w 1940r., gdy armia sowiecka wkroczyła na ziemie polskie i postawiła sowieckiego żołnierza na czatach bez jedzenia i picia na 3 dni w pobliżu domu dziadków moich. Dziadkowie zlitowali się i zanieśli żołnierzowi dzban mleka. Odmówił. Nie chciał pić. Myślał, że zatrute, bo tak sowiecka propaganda go nauczyła, że polscy chłopi trują. Był głodny i spragniony – po paru dniach nie wytrzymał i w końcu się napił i zjadł chleb z kiełbasą i mu smakowało. Prosił, by go nie wydać, że on jadł i pił u dziadków, bo go jego własna armia rozstrzela za to. Dziwił się też, że w Polsce tyle żywności, bo ich sowiecka propaganda trąbiła, że w Polsce głód taki, że ludzie korę z drzew jedzą.

    U nas też chora propaganda wmawia ludziom, że mleko prosto od krowy, to na pewno zatrute i zabraniają sprzedawać. A prawda jest taka, że miernotę to wypuszczają z mleczarni, gdzie mleko rozcieńczane, gotowane, przetwarzane jest tak, że potem z niego nawet ser nie wyjdzie – tak zniszczone jest tymi obróbkami.

    Te przepisy przeciwko chłopom to mają chronić monopol mleczarni na handel mlekiem. Chłop za mleko dostaje grosze od mleczarni. Poza tym unia zabrania produkować mleka tyle ile gospodarstwa mogą. Są limity na produkcję mleka, po to, by Polska za dużo dobrego mleka nie wyprodukowała, by za dużo nie zarobiła, po to by nadal była biednym, niedorozwiniętym gospodarczo krajem. Mleko polskie jest najzdrowsze w Europie i tańie. Europa się boi polskiego mleka, bo Polska mogłaby zalać mlekiem i wyrobami mlecznymi całą Europę i tamtejsze gospodarstwa mleczne poszłyby z torbami.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!