sobota, 11 kwietnia 2009

Atak na glebę

Zastanawiam się jak tutaj sobie zaplanować dzień sensownie, by jak najwięcej zdziałać. Drzewka czekają, ale ogródek warzywny też by wypadało obsiać własnym ekologicznym warzywem.
 
Zacznę od pożywnego śniadania, cobym miała siłę pracować fizycznie. Za jakąś godzinę upiecze się chleb. Ręce aż mnie świerzbią by wgryźć się świderkiem w ziemię. Kupiłam też fajne szerokie grabie do wygrabienia działki pod warzywa. Tylko nie rozumiem czemu mnie tak mięsnie rąk i karku bolą. Co prawda wczoraj wędrowałam z nieco ciążącą torbą. Pewnie to ona mnie tak usztywniła teraz. Muszę jakoś się pozbyć tej drętwoty. Nie rozumię, czemum taka jestem senna i ogólnie zmęczona. Te wędrówki chyba mnie tak wykańczają. Muszę sobie samochód kupić. Muszę oszczędzać moje wątłe siły.
 
Pojemniki domowe mam pełne ziemi - czas posiać nasiona pomidorów! Przez najbliższe 3 dni albo i lepiej nigdzie się nie ruszam. Działam na ranczo. Ograniczę też net. Tylko wieczorkiem poszukam sobie jeszcze pompy odpowiedniej do nawadniania sadu.
 
Well - do dziełła, Izabella!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!