sobota, 31 stycznia 2009

Zakwitły hiacynty...

sobota, 31 stycznia 2009
Wczoraj dzień mi tak szybko minął, że właściwie nie pamiętam za dokładnie jak go spędziłam...
Rano bardzo zmęczona byłam – ledwie wstałam z łóżka i zrobiłam obrządek zwierzyny. Gdy już wyszłam na dwór, to nabrałam wigoru i żwawo pokręciłam się po obejściu. Nawet kilka taczek gnoju wywiązłam na łąkę i rozrzuciłam. Pomału trzeba to robić, bo potem jak się za dużo uzbiera to nie dam rady. Zamarznięty grunt sprzyja przewozowi taczką. Gdy zacznie się odwilż, to taczka ugrzęźnie w błocie i nic nie wywiozę.
Ostatnio podstawowe narzędzia mi się popsuły – widły do gnoju, siekiera do drewna opałowego.
Jakoś sobie radzę bez nich. Widły używam małe, trójzębne. W sumie mogą być. Mniej nimi nabieram, za to są lżejsze, a ja wszak kobieta, to nie mam tyle siły co facet by nosić wielkie bryły gnoju.

Sobota zleciała szybko jakby kto z bicza strzelił. Zrobiłam obrządek zwierzyny, a potem zajęłam się zmywaniem, gotowaniem, wyrobem sera i małym przemeblowaniem w kuchni. W kuchni pięknie zakwitły hiacynty i pachnie upojnie...

Zrobiłam porządny obiad, a z wczoraj miałam zrobioną galaretkę. Wczoraj też zrobiłam budyń – oczywiście łapą, bo się śpieszyłam więc nie zapisałam składników ile czego się daje, bo robię to na czuja.
No i wieczór. Nie ma czasu na nic innego. Jednym okiem oglądam jakieś kolejne móvie, drugim lookam w computerrr... :) Jestem tak śpiąca i zmęczona, że nie chce mi się pisać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!