sobota, 27 sierpnia 2016

Groźby karalne


Wczoraj w nocy Indianka usłyszała od stalkera pogróżki, iż zostanie ze swego Ranch'a wywieziona martwa, w plastikowym worku, a jej dom i całe siedlisko zostanie spalone :((((((

Czyściutkie


Wszyćkie czyściutkie: Indianka, zastawa, sterta runa.
Jeszcze niestety zostało wiadro słoiczków i butelek do mycia. Na szczęście to końcówka. Jutro skończy to zmywać. Ma jeszcze furę wełny do prania. Mozolnie to pranie i zmywanie idzie, wolniej niż by chciała, ale idzie. Powolutku przerobi co ma przerobić.

Indianka

piątek, 26 sierpnia 2016

Chora tarczyca

Indianka ma to samo, co ta pani z artykułu poniżej, ale Indiance lekarz niczego nie zalecił. Musi sama się leczyć. Skorzysta też z pomysłu na jazdę konną. Jazda konna angażuje wszystkie partie mięśni, także te zazwyczaj nieużywane. O mięśniach Francuzeczka podpowiedziała.

"Kinga Rusin dziesięć lat temu nie mogła sobie poradzić z chronicznym zmęczeniem i ciągłymi wahaniami wagi. Poszła do lekarza i okazało się, że wszystkiemu winna jest choroba. By pokonać chorobę, powinna uprawiać dużo sportu.


Diagnoza była bezlitosna, Kinga Rusin usłyszała: „Ma pani chorobę Hashimoto” – mówi nam znajomy dziennikarki. – Nie miała wyjścia, musiała wywrócić swoje życie do góry nogami i zmienić wszystkie nawyki – dodaje.

Lekarze zalecili Rusin ruch i odpowiednie odżywianie. Do jej grafika na stałe weszło bieganie i jazda konna. Ale dziennikarkę ciągnęło do sportów wodnych. W końcu już jako dziewczynka uwielbiała pływać, uczyła się nawet pływania synchronicznego. I tak zrodził się pomysł, by trenować kitesurfing.

– Początki były mało obiecujące, ale ja lubię wyzwania. Im gorzej mi szło, tym bardziej chciałam– opowiada „Gwiazdom Extra” Kinga Rusin. – Pamiętam radość i satysfakcję, kiedy w końcu stanęłam na desce i popłynęłam! Kiedy już oderwałam się od ziemi, chciałam fruwać jeszcze wyżej. A kiedy pofrunęłam, chciałam robić chociaż najprostsze tricki – dodaje.

Teraz Kinga Rusin na kite’a wyjeżdża kilka razy w roku. Tego lata pruła przez morskie fale na greckiej wyspie Rodos. Towarzyszyły jej córki. – Pola pływa już od kilku lat. Młodsza córka woli zwykły surfing. Patrzenie na nie, kiedy uprawiają sport, to dla mnie powód do dumy i satysfakcji. Kładłam na to przez całe życie duży nacisk, bo sport dyscyplinuje i uczy odpowiedzialności – opowiada nam prowadząca „Dzień dobry TVN”.

Po powrocie z tej wyprawy Kinga Rusin ma mnóstwo sił na nowe wyzwania. A tych jej nie brakuje – już wkrótce do księgarń trafi jej książka „Jak zdrowo i pięknie żyć, czyli ekoporadnik”. AZ"

Bulwersujące zeznania ws. katastrofy smoleńskiej


Od marca przed sądem toczy się proces Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii Donalda Tuska i innych urzędników sądzonych za niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu do Smoleńska. Za pierwszym razem Arabski nie stawił się w sądzie, za drugim - przyszedł, ale nie przyznał się do winy, wygłaszając jedynie oświadczenie i odmawiając odpowiedzi na pytania sądu. Bardziej wylewni byli pracownicy kancelarii prezydenta. Jeden z nich wyznał, że przed feralnym lotem 10 kwietnia 2010 roku, podczas przygotowywania wizyty "istniało w świadomości", że rosyjskie lotnisko jest nieczynne!


Świadek Maciej J. jako urzędnik Kancelarii Prezydenta RP zajmował się sprawami zagranicznymi. Jak się okazuje, jego zeznania przed Sądem Okręgowym w Warszawie, mogą pogrążyć dawnych współpracowników byłego premiera Donalda Tuska! Maciej J. zeznał bowiem, że od swojego przełożonego, ministra Mariusza Handzlika, dowiedział się, że były naciski ze strony Kancelarii Premiera Rady Ministrów i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, by prezydent w ogóle nie leciał do Katynia.

Mocniejsze słowa pojawiły się w dalszej części zeznań urzędnika: – To, że lotnisko jest nieczynne, istniało w świadomości w momencie przygotowywania tej wizyty.  Dodał, że „biorąc pod uwagę poprzednie wizyty, Rosjanie na nasze prośby dostarczali sprzęt i ludzi, którzy je obsługiwali”.

Według J., wariant, by lądować gdzie indziej, nie był rozważany, bo „odległości są ogromne, aby wylądować w Moskwie i przejechać samochodami do Smoleńska”. Zeznał, że kwestia, czy lotnisko było zdatne do lądowania, nie leżała w kompetencji jego biura. – Lotnisko jakoś tam funkcjonowało – wyjaśnił.

Świadek w marcu 2010 r. wysłał maila do kolegi z kancelarii prezydenta, by sprawdzić, „co jest z lotniskiem w Smoleńsku”, bo pojawiła się plotka, że „Rosjanie twierdzą, że ono niezbyt działa”. Pytany, czy była jakaś reakcja, J. odparł, że nie pamięta. J. zeznał, że Rosjanie mówili, iż podczas wizyty Donalda Tuska 7 kwietnia lotnisko w Smoleńsku będzie w pełni gotowe, ale dodawali, że „utrzymanie pełnej gotowości 10 kwietnia będzie trudne”. (Rosjanie tuż przed lądowaniem Lecha Kaczyńskiego zdemontowali system nawigacji naziemnej i wykręcili reflektory z pasa do lądowania by uniemożliwić polskim pilotom bezpieczne lądowanie. Podczas próby lądowania samolotu, wieża lotniska podawała pilotom prezydenckiego samolotu fałszywe dane mające doprowadzić do rozbicia samolotu).

Urzędnik mówił też, że „było przekonanie, że sprawa lotniska jest rozwiązana”. Świadek był obecny na lotnisku w Smoleńsku rankiem 10 kwietnia. Według niego, pojawiały się wtedy informacje, że samolot z prezydentem ma lądować w Brańsku lub Moskwie, a potem że „będzie robił próbę podejścia do lądowania”. Potem J. usłyszał huk, po czym „zaczął się ruch na lotnisku”. Przy budce kontroli lotów J. usłyszał słowa zdenerwowanego Rosjanina w mundurze polowym, które miały sprowadzać się do tego, że „mówił załodze, by nie lądowali” .

Oskarżyciele prywatni - 11 rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, m.in. bliskich Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Zbigniewa Wassermanna i Sławomira Skrzypka - zarzucają Tomaszowi Arabskiemu, który kierował kancelarią premiera Donalda Tuska w latach 2007-2013, m.in. niedopełnienie obowiązków w zakresie nadzoru i koordynacji nad zapewnieniem specjalnego transportu wojskowego dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oraz niesprawdzenie statusu lotniska w Smoleńsku, które "w świetle prawa lotniczego nie było lotniskiem".

W procesie oprócz Tomasza Arabskiego są także Monika B. i Mirosław K. z kancelarii premiera oraz Justyna G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. "

Źródło: Fakt.pl

Trudno będzie udowodnić konkretnym osobom spisek i zamach stanu. Zamachowcy i spiskowcy od 6 lat zacierają ślady.
Od 6 lat też intensywnie urabiają opinię publiczną, tak, by wmówić prostym ludziom, że to ofiary tego mordu są same sobie winne.
To parszywe zagranie jest.

Jednak Bronisław Komorowski wygłosił i nagrał mowę kondolęcyjną dotyczącą katastrofy w Smoleńsku, ZANIM doszło do niej. To świadczy o tym, że brał udział w spisku. Wiedział, co jest planowane. Jego orędzie portale opublikowały PRZED zamachem.



https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://www.youtube.com/watch%3Fv%3Dg8S24Gid5pA&ved=0ahUKEwjTrPjpm-POAhVJXCwKHTDqAeoQtwIIHzAB&usg=AFQjCNECjPMzSYMeE6sGDP5WtapOAj387A&sig2=V3rF4WJh31MiRun8_xSOcA

Więcej o wpadce z orędziem:
http://pressmania.pl/?p=12932

Piorę i piorę!



Indianka wykorzystuje piękną pogodę i swój strumyk, mega piec i kociołek Órbana oraz kilka wiader i sit i koszy by wyprać jak najwięcej wełny i ubrań. Już się suszy kolejna partia runa oraz rządek bielizny oraz szorty. W praniu jeszcze są koszulki, dresy, oraz następna partia tłustej wełny. 

Pranie tłustego runa pochłania ogromne ilości wody i czasu oraz opału do podgrzewywania wody. Najpierw trzeba runo długo moczyć, wygniatać, często zmieniać wodę, znowu moczyć. Trzeba kilkanaście razy zmienić wodę, zanim stanie się czysta.

Indianka

Przegrana Platforma-uzurpator narzuca swoje rządy poprzez swój Trybunał Konstytucyjny

TK musi być niezawisły, niezależny od PO, a taki nie jest. Działania
TK to próba odebrania władzy demokratycznie wybranemu rządowi PiS. To forma zamachu stanu. Jest to sabotaż prawny TK Rzeplińskiego o podłożu politycznym skierowany przeciwko nowej władzy reprezentowanej przez Prawo i Sprawiedliwość.

Sejm za rządów PO, zdominowany przez PO wszedł w przyszłe kompetencje PiSu, przewidując jego zwycięstwo w wyborach, wybrał przychylnych Platformie sędziów Trybunału Konstytucyjnego na zapas, aby podważali konstytucyjność reform PiS i tym samym blokowali niezbędne reformy naprawcze państwa.

To jest nieprawidłowość, na którą nie zareagował uzależniony finansowo i politycznie od PO, ówczesny Trybunał Konstytucyjny z Rzeplińskim na czele.

TK musi być bezstronny, niezawisły. TK pod przewodnictwem Rzeplińskiego nie jest niezawisły ani bezstronny. Wisi on na pasku Platformy. To jest nieprawidłowość. Sytuacja patologiczna, naruszająca demokrację w Polsce.

Ten stan powoduje sabotowanie przez TK demokratycznie wybranego rządu PiS. Ja bym rozwiązała TK Rzeplińskiego całkowicie, gdyż działa on na szkodę Narodu polskiego i interesu Polski. To troll. To koń trojański podrzucony przez PO, który ma zniszczyć polską demokrację od środka.

Należy unieważnić tę uzurpatorską ustawę przeforsowaną szybciutko przez PO tuż przed wygraną wyborów przez PiS, albowiem narusza ona zasady demokracji. Naród wybrał PiS do rządzenia, a TK narzuca nowemu rządowi widzimisie PO i krępuje władzę wykonawczą rządu PiS. TK ogranicza demokratycznemu rządowi PiS efektywne i skuteczne sprawowanie władzy. W rezultacie TK blokuje niezbędne reformy potrzebne naszemu państwu, m.in. zrównanie emerytur ubeków do emerytur zwykłych obywateli.

To niedopuszczalne, aby ubek który nic nie wyprodukował, ani nigdy nie dołożył się do budżetu państwa, dostawał z podatków ciężko pracujących Polaków 20.000 zł emerytury miesięcznie, a przeciętny Polak harujący w fabryce pół wieku, ledwo 800 zł emerytury. To rażąca niesprawiedliwość społeczna. Nie ma na to zgody ciężko pracujących Polaków.

Trzeba rozwiązać TK Rzeplińskiego, gdyż bruździ nam, zwykłym Polakom.
Ja też nie chciałabym, aby TK Rzeplińskiego rozpatrywał moje sprawy.
Oni są niewiarygodni i niegodni zaufania społecznego. Nie ufam temu składowi TK. To oni zaakceptowali zabór emerytur Polaków z OFE oraz podniesienie nam wieku emerytalnego do 67 roku życia. Oni wsparli złamanie naszych praw, praw zwykłych Polaków. Oni tylko walczą jak lwy o zachowanie przywilejów swoich i ubeków. To świńskie zachowanie jest. Won od koryta!

Indianka

czwartek, 25 sierpnia 2016

Dzień pogodny

Kociołek węgierski do gotowania potraw dla całej drużyny harcerskiej :)
Po ugotowaniu karmy psom na kościach z mięsem i ryżem, posłużył jako miednica do mycia sterty naczyń.

W kociołku ustawionym na polowym piecyku, wygodnie namacza się i pierze wełnę.
Oglądaj narodzie ile zastosowań znalazł kociołek w praktycznych rękach Indianki :) 
Boskie pieczary zebrane z łąki Indianki.
Piękny grzybowy plon :)

Dzień nie zawiódł. Jest pięknie. Ciepło. Słonecznie.

Indianka posadziła porzeczki i jeszcze kilkanaście innych sadzoneczek.

Wybrała taczkę błota spod ganku i wywiozła na pole. Błotem obłożyła posadzone w dołkach sadzoneczki i krzaczki porzeczek.

Zmyła kolejną stertę naczyń. To już końcówka. Zostały jeszcze słoiki i butelki.

Pierze na dworze wełnę i bieliznę oraz ciuchy robocze.

Na obiad zrobiła potrawkę z wołowiny z warzywami.

Na łące zebrała piękne pieczarki polne. Zrobi sos do mięsa na jutro.

Na piecu ugotowała kompot jabłkowy, świeżą miętę i karmę dla psów.

Ziemniaki się skończyły, a swoje jeszcze rosną. Trzeba było użyć ryżu.

Wełnę wysuszy na wielkiej plandece na dworzu, w cieple słońca, bo musi ją rozłożyć cienką warstwą, gdyż słabo schnie.

Weekend zapowiada się słoneczny i upalny. Wreszcie wełna doschnie.

                                             ***

Wyprała i rozłożyła wełnę. Jeszcze musi pieczarki umyć i pokroić.
Chyba ususzy je nad piecem na potem, bo na razie jest co jeść.

Dzisiaj zjadła kogel-mogel z 4 roztartych żółtek z cukrem, bo miała ochotę na coś słodkiego.

Garnuszek mleka koziego czeka na przerób na budyń. Jeszcze jednak trzeba podłożyć do pieca.

Wieczorem, po opróżnieniu kociołka z runa, umyła go i nalała sobie do niego czystej wody do mycia. Zamiast chlapać w domu, umyła się na łące.
Po umyciu się, wylała wodę i wlała świeżą w której namoczyła kolejną partię brudnego runa. Lanolina kapitalnie rozpuszcza brud. Po nocnym moczeniu, będzie co płukać.
Jest to zaiste bardzo fajny, wielofunkcyjny kociołek. Prosty w swej istocie i użytkowaniu. Indianka zadowolona z kociołka. Chyba go nazwie na cześć węgierskiego prezydenta "Orban".

Do płukania i odciekania z brudnej wody runa, Indianka używa wielkich sit, zrobionych z wiader ogrodowych. Pomysłowość Indianki nie zna granic :) Z taką kreatywnością to trzeba się urodzić :)

Indianka

Smutna

"Dzisiaj będę smutna." - postanowiła Indianka. Jest jej smutno i nie ma zamiaru tego na siłę zwalczać. Ma prawo być smutna.

Pracuje. Różne budujące prace wykonuje, ale nie cieszą jej. Oczy mokre i coraz mokrzejsze. Dzisiaj sobie popłacze. A jutro dowali tym wszystkim skurwysynom, którzy jej zatruwają życie. Tym w necie i tym w powiecie.

Prokuratorzy będą odpowiadać za zaniedbania i bezduszność!

Zbigniew Ziobro: prokuratorzy będą odpowiadać za zaniedbania i bezduszność

"Specjalny wydział powołany w ramach struktury prokuratury ds. ścigania przestępstw prokuratury i sędziów będzie zajmował się sprawami, które budzą poważne wątpliwości - poinformował dzisiaj minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Bezduszność działań prokuratorów musi budzić sprzeciw. Lekceważenie spraw musi budzić sprzeciw - zaznaczył minister.

Minister Ziobro podkreślał, że ceni zdecydowaną większość prokuratorów i będzie starał się poprawiać ich warunki pracy, ale jednocześnie polskiemu wymiarowi sprawiedliwości potrzebna jest realna odpowiedzialność prokuratorów za zaniedbania i bezduszność. - Będą prowadzone śledztwa, będą kasacje, musi być ścieżka dyscyplinarna. Nikt nie jest bezkarny - podkreślał.

- Ja nie jestem tu od dbania o korporacyjne interesy, a o dobro obywateli. W szczególności w tych przypadkach, gdy zagrożone jest życie obywatela - po to obywatele płacą podatki. (...) Jestem przekonany, że prokurator to zawód z misją. Prokuratorzy bez empatii nie powinni po prostu pełnić tego zawodu. (...) Bezduszność działań prokuratorów musi budzić sprzeciw. Lekceważenie spraw musi budzić sprzeciw - zaznaczył minister.

- Powodem moich działań są zatrważające sytuacje. Znamy przypadki, gdy wymiar sprawiedliwości notorycznie ignorował i lekceważył informacje, które wskazywały na zagrożenie czy niebezpieczeństwo i wymagały interwencji. Tu można podać przykład małej Klaudii z Pucka (zabitej przez rodziców zastępczych - red.). W efekcie bezczynności wymiaru sprawiedliwości doszło do brutalnego zabicia Klaudii. Nie ma mojej zgody na takie postępowanie prokuratorów, którzy nie chronią życia słabszych. Będę bronił prokuratorów, gdy będzie trzeba, ale nie w takich sytuacjach - podkreślał Ziobro.

Minister podał również przykład z Poznania jako kolejny powód podejmowania działań dyscyplinujących w stosunku do prokuratorów. - W Poznaniu młoda kobieta błagała wręcz o pomoc prokuratorów. Czuła się zagrożona ze strony byłego partnera, który znęcał się nad nią i groził jej. Spotkało się to z powolną, biurokratyczną, bezduszną postawą prokuratury. 

W mojej ocenie również miały miejsce zaniedbania wobec ponawianych przez kobietę próśb. Skończyło się tragicznie, Monika została zamordowana. (...) Nie ma mojej zgody na taką bierność i bezduszność. Zleciłem prowadzenie śledztwa, aby ocenić, czy doszło rzeczywiście do zaniedbań, które pociągną do odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów. To dramat, kiedy finałem bezczynności jest śmierć kobiety - dodał.

Minister Ziobro podkreślił, że jego działania to: "sygnał dla wszystkich prokuratorów". - Niepokojące sygnały będą sprawdzane. Podkreślę, że nie jestem po to, by strzec interesu prokuratorów. (...) Podkreślę jednocześnie, że szanuję i cenię ogromną część prokuratorów. To oni na moją prośbę analizowali śledztwa, które wzbudziły poważne podejrzenia i stały się podstawą do podjęcia działań o charakterze dyscyplinarnym - skonkludował."


The solution


I think I have found a pleasant place on the internet to hide away :)
It's my secret profile at Facebook. Nobody can find me, interfere or block me there.

Indianka

Smutno Indiance

Ale tylko trochę smutno. Pomyśli nad wszystkim i znajdzie dobre rozwiązanie.
Musi się jakoś uwolnić od tej fali nienawiści i pogardy, którą jest zalewana w internecie. Te ohydne kreatury tolerowane przez organa ścigania zatruwają jej życie.

Ludzie znani, oryginalni, o zdecydowanych poglądach, są często atakowani.
Z reguły są bogaci, w związkach, więc jest im się łatwiej bronić. Mają wsparcie.

Indianka jest sama i w słabej kondycji finansowej. Nie ma tylu możliwości obrony, co bogaci. Jest bezbronna. Szarpana przez nienawistne harpie z każdej strony zarówno w necie i realu. Jest tym zmęczona. Jest jej przykro, że sympatia ludzka do niej gaśnie po kontakcie z toksyczną syfiarnią. Ludzie tak łatwo dają się zmanipulować. Tak chętnie i naiwnie wierzą tym wszystkim bredniom złośliwie i celowo wypisywanym na jej temat.

Panie Ziobro, od 4 lat jestem ofiarą zmasowanego stalkingu, a oleckie organa ścigania, odmawiają mi pomocy i same się do tego syfu przyłączają :(((

Indianka

środa, 24 sierpnia 2016

Pracowity dzień gospodarczy

To był. Sterta naczyń zmyta. Wysuszona i na półki złożona. Nowa partia wełny namoczona i wyprana, tym razem w większych pojemnikach. Trzy dni będą słoneczne. Trzeba suszarnię jakąś wymyślić na runo, by szybciej schło.
Indianka ma pomysł by gęstą siatkę woleriową wykorzystać do tego celu.

Dziś umyła po karmie dla psów kocioł i zmyła w nim naczynia. Następnie umyła kociołek i namoczyła w nim runo. By było jej przyjemniej i raźniej, zmywa na dworzu, przed domem, stojąc na trawie. Jak się woda rozchlapie, to nic nie szkodzi. Przy okazji ma oko na zwierzaki. Jutro będzie prać wełnę małymi partiami w tym kotle, by szybciej wyprać. A po praniu rozłoży wełnę na siatkę wolierową do schnięcia.

Na ogrodzenie ma nacięte, okorowane słupy olchowe o dwumetrowej wysokości. Na razie jest ich 25 sztuk. Kolejne 15 słupów nacięła dziś. Trzeba je teraz okorować. Dużo mozolnej pracy. Słupy wyglądają pięknie. Tym razem trzeba znaleźć do nich silny środek konserwujący. Mają posłużyć lata!

W sferze uczuć nie dzieje się nic. Nie ma w kim się zakochać. Indianka jest otoczona pustynią emocjonalną. Tak bardzo jej to nie przeszkadza, bo zajęta pracą. Zwierzątki oczywiście sympatycznie okazują jej swoje uczucia. Jest to miłe. To taka jej zwierzęca rodzina. Dobrze czuje się u siebie na farmie, wśród swoich zwierzątek. A to indorek lub kurka czy koty towarzyszą jej, a to psiaki się łaszą, a to koń podejście by podrapać Indiankę po grzbiecie, a to owieczki się przymilają lub kozy... Będzie dobrze. Miłość kiedyś nadejdzie. Zawiruje i uniesie ją tak wysoko, wysoko... :)

Indianka vel Mega Pracuś :)

Mozolnie

Piękny plon dorodnego majeranku :)

Ufff! Jak mozolnie! Mozolna robota zajmuje sporo czasu i sił.
Indianka się dzisiaj nachodzi po swoich włościach.
Nosi wodę, pierze wełnę, gotuje psom karmę, wyrywa majeranek, skubie i suszy majeranek oraz dosusza wełnę nad piecem. Zmęczona i zgrzana.
Chwilę trzeba odpocząć. Kotek już na Indianki brzuchu. Przyległ i przytulił się :)

Indianka

wtorek, 23 sierpnia 2016

Uuuffff!

Zmęczona. Spocona. Zgrzana. Gotuje! Obiad w wielkich garach na mega piecu.
Grzeje wodę do zmywania i prania. Zmywa. Uknęła w domu. Zanim skończy, będzie za późno na sadzonki. Trudno. Innego dnia je wkopie.
Naskubała dużo majeranku. Gotuje obiad na trzy dni. Zupy z dotatkiem swojego majeranku i bazylii.

Krótki spacer

Skrócona inspekcja włości i drogi gminnej oraz powrót do domu.
W temacie kabla energetycznego nic się nie dzieje. Niedobrze, bo potrzebny prąd do potarcia drzew na deski, a deski potrzebne do wymiany drzwi do stajni i podłogi na strychu.

Jeszcze do ogrodu Indianka nie dotarła. Trzeba obiad gotować. Rozpalić w piecu, bo gaz się skończył. Dzisiaj ziemniaki z koperkiem i sosem borowikowym.

Żegnaj, Francuzeczko! 💗💗💗✋✋✋



Fantastyczna dziewczyna wyjechała białym mercedesem.

Teraz powrót do rutyny ostatnich dni lata, czyli pranie i suszenie wełny, skubanie i suszenie ziół, wkopywanie sadzonek, okorowywanie słupów na koral i do ogrodu... Idzie jesień! Idzie idzie :)) Szybciej niż klacz :)))

Indianka

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Brawo Ziobro!

Moim zdaniem, Zbigniew Ziobro to pierwszy uczciwy prokurator w powojennej Polsce.

Indianka

"W lipcu 2012 r. zmarł chłopiec ze wspomnianej piątki dzieci. Pucka prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w tej sprawie, ale śledczy bardzo szybko uwierzyli wyjaśnieniom ich opiekunów, którzy zapewniali, że doszło jedynie do nieszczęśliwego wypadku. Dwa miesiące po tamtej śmierci zmarła dziewczynka – drugie dziecko ze wspomnianej piątki. Dopiero gdy wyniki sekcji zwłok jasno wskazały, że przyczyną śmierci było brutalne pobicie, śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa z Pucka.
Sprawa zaniedbań prokuratorów z Pucka trafiła później do prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego. Ten jednak, kierując się solidarnością korporacyjną, zwolnił ich z odpowiedzialności. Ziobro, poruszając przypadek prokuratorów z Pucka, jasno zaakcentował, że nie będzie jego zgody na takie postępowanie prokuratorów, którzy nie podjęli kroków, aby chronić życie najsłabszych."
Minister Zbigniew Ziobro rozbija korporacyjną solidarność sędziów i prokuratorów. W ubiegłym tygodniu powstał specjalny wydział zajmujący się przestęp...
POLSKANIEPODLEGLA.PL|OD: DR LESZEK PIETRZAK

Minister Zbigniew Ziobro rozbija korporacyjną solidarność sędziów i prokuratorów. W ubiegłym tygodniu powstał specjalny wydział zajmujący się przestępcami z wymiaru sprawiedliwości.
Ma on zajmować się nie tylko sprawami typowo dyscyplinarnymi, ale także tymi, w których doszło do rażącej opieszałości i świadomych zaniedbań. Dotyczy to w szczególności prokuratorów, na pracę których w ostatnich latach było najwięcej skarg. Z okazji uruchomienia nowego wydziału o jego kluczowej roli obrazowo mówił sam minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro jasno zaznaczył, że lekceważenie obowiązków przez prokuratorów „musi budzić jego sprzeciw”. Podkreślił, że polskiemu wymiarowi sprawiedliwości potrzebna jest dzisiaj realna odpowiedzialność prokuratorów za zaniedbania i bezduszność. Swoje słowa Ziobro zobrazował dwoma głośnymi przypadkami. Pierwszy z nich dotyczył rodziny zastępczej z Pucka, do której w styczniu 2012 r. trafiło pięcioro rodzeństwa. W lipcu 2012 r. zmarł chłopiec ze wspomnianej piątki dzieci. Pucka prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w tej sprawie, ale śledczy bardzo szybko uwierzyli wyjaśnieniom ich opiekunów, którzy zapewniali, że doszło jedynie do nieszczęśliwego wypadku. Dwa miesiące po tamtej śmierci zmarła dziewczynka – drugie dziecko ze wspomnianej piątki. Dopiero gdy wyniki sekcji zwłok jasno wskazały, że przyczyną śmierci było brutalne pobicie, śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa z Pucka.
Sprawa zaniedbań prokuratorów z Pucka trafiła później do prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego. Ten jednak, kierując się solidarnością korporacyjną, zwolnił ich z odpowiedzialności. Ziobro, poruszając przypadek prokuratorów z Pucka, jasno zaakcentował, że nie będzie jego zgody na takie postępowanie prokuratorów, którzy nie podjęli kroków, aby chronić życie najsłabszych.
Drugim przypadkiem lekceważenia prokuratorskich obowiązków, o którym wspomniał minister Ziobro, była sprawa, jaka miała miejsce w Poznaniu, gdzie młoda kobieta wielokrotnie prosiła prokuratorów o pomoc, ponieważ czuła się zagrożona przez byłego partnera, który notorycznie znęcał się nad nią i groził jej pozbawieniem życia. W końcu kobieta została przez niego brutalnie zamordowana. W sprawie tej również doszło do rażących zaniedbań ze strony prokuratury, czego efektem była śmierć kobiety. Minister zakomunikował jasno, że od tej pory będą skrupulatnie sprawdzane wszelkie sygnały świadczące o faktycznej bądź domniemanej bezczynności prokuratorów. Jak zaznaczył Ziobro, prokurator ma być kimś, kto służy obywatelom, dba o ich dobro, pełni na swój sposób misję służebną wobec społeczeństwa.
Swój swojego chroni
Z jeszcze większym oporem w ściganiu opieszałości i zaniedbań prokuratorów możemy spotkać się w środowisku sędziowskim. Nawet jeśli sprawy prokuratorów bądź sędziów trafiają do sądów dyscyplinarnych, to nie oznacza to wcale, że winnych spotykają jakiekolwiek kary, gdyż najczęściej leżą tam miesiącami, zanim zostaną wreszcie rozpatrzone. Gdy natomiast zapadnie w nich ostateczne orzeczenie, to z reguły jest ono uniewinniające. W dużej części przypadków sprawy takie kończą się jednak na biurku rzeczników dyscypliny, którzy nie kierują ich do sądu, nawet w sytuacji oczywistego łamania prawa. Przykładem jest sędzia Joanna Bukowska, która wydała bezprawnie list gończy za naczelnym „Gazety Finansowej” Janem Piński i bezzasadnie skazała go na 30 dni aresztu. Prezes sądu wniósł o jej ukaranie, a rzecznik dyscyplinarny po kilku miesiącach uznał, że nic się nie stało.
W ten sposób prokuratorzy i sędziowie, którzy dopuścili się opieszałości, uchybień czy kardynalnych błędów, mogą dalej spokojnie pracować. Działa tu po prostu typowy mechanizm korporacyjnej solidarności, która nie dopuszcza, aby winy prokuratorów i sędziów były osądzone.
I tak jest w Polsce od wielu lat. Zresztą wspomniana przez ministra Ziobrę sprawa prokuratorów z Pucka, przez wiele miesięcy lekceważących docierające do nich sygnały, że w rodzinie, która przejęła opiekę nad piątką rodzeństwa dzieje się naprawdę coś złego, jest najlepszym tego przykładem. Po trzech latach sąd dyscyplinarny uniewinnił bowiem prokuratorów, nie dopatrując się w ich działaniach żadnej winy. Jednak w tym przypadku minister sprawiedliwości postanowił skierować wniosek o kasację do Sądu Najwyższego. Jest zatem szansa, że sprawa zostanie ponownie rozpatrzona. W każdym razie Ziobro jasno zapowiedział, że będzie teraz walczył z patologiczną korporacyjną solidarnością sędziów i prokuratorów. Jednak na wymierne efekty tej walki zapewne będziemy musieli jeszcze długo poczekać.

Na pasku władzy
Ale nie tylko zwykła opieszałość, rażące zaniedbania oraz kardynalne błędy prokuratorów i sędziów były w ostatnich latach udziałem pracowników polskiego wymiaru sprawiedliwości. O wiele groźniejszym zjawiskiem dla jego funkcjonowania okazały się sytuacje, w których sędziowie bądź prokuratorzy byli na usługach rządzących. Nasz redakcyjny kolega Paweł Miter jako pierwszy nagłośnił ten problem, stosując tzw. dziennikarską prowokację wobec prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku sędziego Ryszarda Milewskiego. Podając się za urzędnika kancelarii premiera Donalda Tuska, skutecznie zdołał uzgodnić z nim termin posiedzenia sądu w sprawie utrzymania aresztu dla twórcy piramidy finansowej Amber Gold. Po tamtym zdarzeniu sędzia Milewski wprawdzie przestał być prezesem gdańskiego sądu okręgowego, ale wcale nie oznaczało to końca jego kariery. Najpierw sąd pierwszej instancji na wniosek sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego zdecydował o konieczności usunięcia go z pełnionej funkcji. Potem Sąd Najwyższy w wyniku odwołania ministra sprawiedliwości postanowił nieco „zaostrzyć” Milewskiemu karę i… przeniósł go do Sądu Okręgowego w Białymstoku, ponieważ, jak zaznaczył w orzeczeniu, nie sprzyja to dobru wymiaru sprawiedliwości.
Nie tylko sędziowie byli w ostatnich latach na usługach rządzących. Jeszcze częściej dotyczyło to prokuratorów, którzy „ukierunkowywali” prowadzone przez siebie śledztwa zgodnie z oczekiwaniami rządzących. Tak było np. w przypadku śledztwa dotyczącego tzw. afery aneksowej, które prowadzili prokuratorzy Andrzej Michalski i Jolanta Mamej z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Warto jedynie wspomnieć, że główny świadek rzekomego handlu aneksem do raportu z weryfikacji WSI, ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przez pierwsze osiem miesięcy tego śledztwa w ogóle się w nim nie pojawił. Dopiero pod presją kolejnych publikacji medialnych Komorowski został przesłuchany. Ale nawet wtedy prowadzący je prokuratorzy „nie zauważyli”, że Komorowski sam przyznał się do podejmowania nielegalnych działań w celu dotarcia do tego ściśle tajnego dokumentu.
Przykładów działania prokuratorów na zlecenie rządzących mieliśmy w czasach rządów PO wiele. Dlatego tak ważne jest dzisiaj, aby jeszcze raz przyjrzeć się nie tylko śledztwom prowadzonym przez prokuratorów Michalskiego i Mamej, ale także śledztwom w sprawie afery hazardowej, Amber Gold, podsłuchowej i wielu innym aferom, jakie miały wówczas miejsce. Na pewno służenie rządzącym przez sędziów i prokuratorów to największa patologia naszego wymiaru sprawiedliwości, ale wreszcie musimy zacząć z nią walczyć.
Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta! 



Trybunał taaak baaaardzo Konstytucyjny… :)))



Apolityczność czy kumoterstwo?, Trybunał tak bardzo Konstytucyjny…

Grudzień 4, 2015 | by demos
Apolityczność czy kumoterstwo?, Trybunał tak bardzo Konstytucyjny…
ŻELAZNA LOGIKA
0
Andrzej Rzepliński - Prezes Trybunału Konstytucyjnego


Jeden z czytelników podesłał nam krótki tekst, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak tania teoria spiskowa, ale ku mojemu zdziwieniu po sprawdzeniu okazało się że wszystkie zawarte w nim tezy są prawdziwe.
Dlatego po odpowiednim wymodelowaniu w zwyczajowych dla ŻL punktach mogę przedstawić Państwu, krótką historyjkę rodzinno-polityczną świetnie obrazującą jak wyglądała polityka za czasów rządów Platfrormy Obywatelskiej i jak to ta Platforma troszczyła się o demokratyczne standardy działania… W tle mamy do czynienia z niezawisłością sądów i Trybunału Konstytucyjnego.

1) Historię zaczniemy bodaj w 2007 roku kiedy powstaje Stowarzyszenie 61, które według informacji dostępych w internecie uzyskało ponad 300 tysięcy dotacji, między innymi na rozwój portalu www.mamprawowiedziec.pl
W promocję portalu włączyła się wówczas aktywnie również Gazeta Wyborcza w osobie samej Dominiki Wielowieyskiej – link

2) O samym portalu najgłośniej zrobiło się, gdy podczas debaty prezydenckiej planszę z wydrukiem z tego portalu pokazał Bronisław Komorowski. Zapewne pamiętacie Państwo jaka burza rozpętała się później.
3) Odkryto bowiem wtedy, że najprawdopodobniej Bronisław Komorowski w czasie debaty prezydenckiej, korzystając ze swojej pozycji zareklamował portal, w którego władzach zasiadała wówczas jego własna córka Zofia Komorowska. Już wtedy podniosły się głosy krytyki, sugerujące coś więcej, niż przypadkową wzmiankę. W dziwnych okolicznościach zaraz po ujawnieniu tej rewelacji nazwisko Zofii Komorowskiej zniknęło z oficjalnej strony Stowarzyszenia 61, ale ślad po jej obecności w zarządzie pozostał w danych KRS
aaaaa


4) Okazuje się, że pewna sprawa umknęła jednak uwadze opinii publicznej w zeszłym roku.
Jak widać na obrazku powyżej Prezesem zarządu jest niejaka Róża Rzeplińska. Czy to nazwisko coś Państwu sugeruje?
Otóż okazuje się, że to nie jest kto inny jak córka Andrzeja Rzeplińskiego. Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, którego na to stanowisko w 2010 roku powołał Bronisław Komorowski, prywatnie ojciec Zofii.

5) Tłumacząc to łopatologicznie – tatuś Róży, napisał z kolegami ustawę dającą instytucji, na której czele stoi prawo do zablokowania każdej ustawy nadchodzącej nowej władzy. Projekt wniósł tatuś Zofii, bo tata Róży ma wszelkie uprawnienia, prócz właśnie inicjatywy ustawodawczej. Tatuś Zofii projekt złożył do sejmu, bo był jeszcze prezydentem. Koalicja PO-ZSL, uchwaliła go szybciutko, wybierając sędziów Trybunału Konstytucyjnego na zapas, tak by żaden kandydat nowej władzy nie miał szans dołączyć do trzódki tatusia Róży.

6) Taka to właśnie walka o prawdziwą demokrację, a nie o własne interesy, taka to walka o pełną apolityczność Trybunału Konstytucyjnego, taka to walka o elementarną uczciwość…

http://www.zelaznalogika.net/apolitycznosc-czy-kumoterstwo-trybunal-tak-bardzo-konstytucyjny/

Vivat KOD i sponsorzy ;)))


NARESZCIE PRAWO, PRAWO BĘDZIE ZNACZYĆ


NARESZCIE PRAWO, PRAWO BĘDZIE ZNACZYĆ A SPRAWIEDLIWOŚĆ SPRAWIEDLIWOŚĆ!!!! DOŚĆ "ŚWIĘTYCH KRÓW"!!!
Wczoraj informowaliśmy o wszczęciu postępowania w sprawie prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Śledztwo dotyczy niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego. Informacje na ten temat potwierdził rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Ireneusz Kunert.
Komentując te informacje na łamach Polsat News Małgorzata Kidawa-Błońska z PO była wyraźnie poruszona. Zastanawiała się, jak to możliwe, że prezes TK będzie odpowiadał przed prokuraturą.
Informacja o tym, że prezes Trybunału Konstytucyjnego stanie przed prokuraturą wywołała prawdziwą panikę w szeregach PO.
M.NIEZALEZNA.PL

Jazda na oklep


JAZDA NA OKLEP, FAQ

Jazda na oklep jest kolejną przyczyną ekscytacji u początkujących jeźdźców. W stajniach nie otrzymujecie dostatecznych informacji na temat tego sposobu jazdy. Po prostu wsiadacie na "gołe" konie i jeździcie przez godzinę, albo pod koniec jazdy w siodle macie owo siodło zdejmowane. Praktycznie bez żadnych wyjaśnień. I potem pytacie się...


CZY JESTEM GOTOWA DO JAZDY NA OKLEP?
Jazda na oklep to nie skoki — nie trzeba być gotowym do nauki jazdy na oklep. Zauważ, że hipoterapia bardzo często przebiega na oklep — a osoby wymagające hipoterapii to nie zawodowcy, lecz często osoby nie w pełni sprawne ruchowo. Co więcej, jest parę stajni, w których nauka jazdy rozpoczyna się od jazdy na oklep. Dopiero po wprowadzeniu galopu bez lonży daje się uczniowi siodło. Czy to dobra metoda — tego nie potrafię osądzić. Jednak wierz mi, niezależnie od poziomu jazdy — jesteś gotowa do jazdy na oklep.


oklep4.jpg


JAKIE SĄ ĆWICZENIA NA JAZDĘ NA OKLEP?
Nie ma ćwiczeń na jazdę na oklep. Czemu? Bo jazda na oklep to już ćwiczenie samo w sobie. Jego celem jest lepsze wyczucie konia, znalezienie równowagi.


TRACĘ RÓWNOWAGĘ — CO ROBIĆ?
Jeśli jeżdżąc na oklep tracisz równowagę, to musisz zrobić dwie rzeczy: zmniejszyć stopień trudności jazdy (wolniejsza jazda, większe łuki, wygodniejszy koń) oraz jeździć więcej. Jazda na oklep ma przede wszystkim wyrobić Twoją równowagę, a nie ma innego sposobu niż tę równowagę zaburzyć. Twoim zadaniem jest tracić równowagę (tak, właśnie!) a następnie ją odnajdywać.


RZĄD DO JAZDY NA OKLEP — CZEGO POTRZEBUJĘ?
Do jazdy na oklep zakładasz koniowi ogłowie, oczywiście pozbawione sztucznych pomocy typu wytok czy wypinacz — nie trzeba tłumaczyć czemu. Często przydaje się czaprak pod siedzenie, a jeśli często jeździć na swoim wykłębionym koniu na oklep — polecam specjalne siodła do jazdy na oklep.
oklep1.jpg


PO JEŹDZIE JESTEM OBITA...

Szczególnie bolesne są przejścia z galopu do kłusa, prawda? No cóż... Są konie, na których nie sposób się obić. Moje przytłuste koniki polskie, wierz mi, są jak kanapy. Sposoby na nieobijanie się:
• zmiana konia z wykłębionego na takiego o "płaskim" kłębie
• używanie czapraka, a najlepiej padu ujeżdżeniowego
• zakup "siodła" do jazdy na oklep (specjalnej podkładki)
• bardziej statyczna jazda
Dodatkowo przypominam, że założenie koronkowej bielizny jest praktycznie samobójstwem.

CZY TO DLA KONIA WYGODNE?

Niezbyt. Nie bez przyczyny jeździmy w siodle i w siodle jeżdżą nawet najwybitniejsi jeźdźcy. Nie chodzi tu tylko o wygodę jeźdźca! Bez siodła ciężar jeźdźca rozkłada się na bardzo niewielkiej powierzchni. Innymi słowy "wbijamy" się koniowi w grzbiet. Po drugie, częściej tracimy równowagę, co jest dla konia niewygodne i nieprzyjemne. Po trzecie, większość jeźdźców słabiej jeździ na oklep i po prostu obijamy koniowi grzbiet naszym podskakiwaniem, zsuwaniem się. Dlatego nauka jazdy na oklep, według mnie, powinna przebiegać powoli — z szacunku dla grzbietu konia.

CZY JAZDA NA OKLEP POPRAWI MÓJ DOSIAD?

Jeśli przez dosiad rozumiemy tylko "sposób siedzenia na koniu" to raczej nie. Jeśli do definicji dodamy także "równowagę" to tak. Z pewnością po lekcjach jazdy na oklep będziesz siedzieć swobodniej w siodle, a Twoje umiejętności jazdy podskoczą. Najpewniej nowo nabyta umiejętność poprawi Twoją koordynację, która pewnie wpłynie na dosiad.

JAK WYGLĄDA DOSIAD NA OKLEP?

Jeździmy tak samo jak w siodle bez strzemion. Zachowujemy te same zasady jazdy. To co się zmienia to czasem konieczność mocniejszego odchylenia się do tyłu i powtarzanie sobie — nie spinaj się, rozluźnij się...

oklep2.jpg


CZY ŁATWIEJ JEST SPAŚĆ?

Jeśli do tej pory jeździłaś w siodle, to tak, łatwiej jest spaść. Jednak nikt nie rzuci cię od razu na głęboką wodę — lekcja jazdy na oklep musi tak przebiegać, by do upadku nie doszło :)

CO ZROBIĆ BY NIE SPAŚĆ?

Jeździmy na spokojnych koniach. Gdy tracimy równowagę tak, że zaraz spadniemy, zaprzestajemy wykonywać ćwiczenie, trochę obniżamy trudność ćwiczenia. Np. jeśli ciągle spadasz w galopie to — na litość boską! — nie galopuj. Instruktor powinien zastanowić się nad ćwiczeniami i przebiegiem lekcji tak, abyś robiła postępy bez upadków.

JAK WYGLĄDA LEKCJA JAZDY NA OKLEP?

Tak samo jak każda inna lekcja jazdy, z tym, że na trochę niższym poziomie. Tzn. jeśli na jeździe w siodle zaczęłaś samodzielnie galopować dwie lekcje temu, to na oklep samodzielny galop raczej się nie pojawi. Wykonasz za to dużo ćwiczeń na równowagę. Przypomnisz sobie kładzenie się na koniu, młynek, wyrzuty i wymachy. Pewnie też będziesz robić dużo serpentyn, wężyków, kół.

oklep3.jpg


JAK WSIĄŚĆ BEZ SIODŁA?

Nie polecam wskakiwania na konia, jeśli nie jesteś w tym dobra — po co konia męczyć naszym obijaniem się o niego? Lepiej użyj schodków, krzesła lub innego podestu po którym zwyczajnie wsiadasz na konia. Jeśli nie ma niczego w pobliżu, poproś drugą osobę o pomoc. Dwa najpopularniejsze sposoby wsiadania z pomocą drugiej osoby to:
Po kolanie — jeśli Kon jest niewielki, niech pomocnik uklęknie, a Ty użyj jego kolana jako podestu (uwaga — obserwujcie konia, czy nie jest zaniepokojony)
Wrzut — pomocnik chwyta cię za lewą stopę, na trzy wybijasz się z ziemi, a dodatkowo jesteś podrzucona do góry.

JAK SIĘ UBRAĆ?

Jeżdżąc na oklep musimy się pogodzić z tym, że będziemy bardzo brudne od konia. Będziemy mieć od niego... zaklejki. Jeśli to lato, to przesiąkniemy potem konia, jeśli okres linienia — będziemy mieć dywan na pupie. Dlatego ubierzmy się w to, czego nam raczej nie żal. Ciekawostka — na oklep można spróbować jeździć w krótkich spodenkach. Zwykle nie dojdzie do obtarć. Pomimo braku strzemion, zakładamy sztyblety — chronią one nas przed i po jeździe. Nadepnięcia na nogi zaopatrzone w sandały szybko oduczają noszenia sandałów i klapek przy koniach.

SKOKI BEZ SIODŁA

Czasem jeźdźcom zaawansowanym wprowadza się skoki bez siodła. Nie są one szczególnie trudne, jeśli koń miękko skacze, z wyczuciem, prawidłowym wybiciem. Gorzej, jeśli skok jest nietypowy — wtedy skoki bez siodła okazują się nieprzyjemne i niebezpieczne. Poza tym pamiętajmy o końskich grzbietach i tym, jak bardzo narażone są na niewygodę związaną z naszą fanaberią skoków na oklep.



CZY MOŻNA ANGLEZOWAĆ I JECHAĆ W PÓŁSIADZIE?

Wykonuje się takie ćwiczenia, jednak jest to raczej sztuka dla sztuki. Częściej wykonujemy półsiad — np. jadąc po pochyłościach. 


http://www.konnacafe.pl/starakonna/oklep.html