RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
środa, 10 czerwca 2015
Białopióra Indyka
sobota, 6 czerwca 2015
Siódma owieczka ostrzyżona
Runo srebrnej wrzosówki |
Kamyk ćwiczy ręczne strzyżenie owiec |
piątek, 5 czerwca 2015
Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa
czwartek, 4 czerwca 2015
Nadeszła pora by ostrzyc potwora
Stopy spuchnięte i bolesne. Rozpadające się buty.
Pora pomyśleć o własnym środku transportu. Indianka myśli o ujeżdżeniu Indiany i Dakoty. Denver by robiła za konia kulbacznego. Indianka ma furę podręczników do treningu koni.
Trzeba się zmobilizować do ułożenia swoich wierzchowców.
Wczoraj kupiła 10metrową linkę na lonżę i piłę do nacięcia słupów na maneż.
Klaczuś sprawdza jakość wełny :-)
wtorek, 2 czerwca 2015
Strzyżenia ciąg dalszy
Pokój z widokiem
Udostępnie za darmo na okres pobytu wakacyjnego pokój z widokiem na Rancho na Mazurach Garbatych. Warunek: odgracenie, odnowienie i urządzenie tego pokoju.
Pozdrawiam mazursko :-)
Tel. 607 507 811 Indianka
Rajdy.Konne@tlen.pl
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Kotlet aresztanta
Kamyk ocenił, iż kotlety Indianki i tak miały smak mięsa dzięki gęstemu sosowi mięsnemu który wchłonęła kasza podczas gotowania. Natomiast to coś co serwowano w areszcie tylko z wyglądu przypominało kotlet, natomiast panierka z bułki tartej nie tylko spowijała kotlet od zewnątrz, ale i wypełniała go od środka.
Niech nie zmyli was ilość kotletów na talerzach indiańskich. U Kamyka w areszcie na talerzu był tylko jeden pseudo kotlet i dwa ziemniaki. Chłopak chodził ciągle głodny i dostał anemii z niedożywienia.
Narodziny burasków :)
Runo najukochańszej owcy
niedziela, 31 maja 2015
Maleńka wrzosóweczka
Zwierzątko zadowolone i wdzięczne z uwolnienia jej z tego gorącego ciężaru :-) Inne owce nie poznały jej :-) :-) :-) Ale jej jagnięta - tak :-)
Stalowa wełna
Piękny sweter będzie z tej cudownej wełny :-) Piękny i cieplutki :-)
Runo owcze
Kamyk pochwalił Indiankę, że szybko opanowała strzyżenie maszynką. No ba! :-) :-) :-) Normalka :-) Indianka szybko chwyta nowe umiejętności :-)
Postrzyżyny
Szczeniaczki towarzyszyły.
Indianka wydoiła kozy. Kamyk je trzymał by nie wierzgały.
Wynieśli stół do strzyżenia owiec i barracudę.
Wieczorem zabrali się za strzyżenie owiec. Kamyk odpalił barracudę i trzymał owcę na stole. Indianka ostrzygła dwie owce. Po raz pierwszy strzygła maszynką elektryczną. W tym roku szybciej jej poszło, ale nie wie ile jej to czasu zajęło, gdyż nie sprawdzała godziny. Dwie owce ostrzyżone. Dwóm lżej o kilka kilo. Piękne płaty futra owczego suszą się. Masa w nich tłustej lanoliny idealnej do prania wełny lub przędzenia na tłusto.
Indyczęta Indianki rosną
Indianie słabi i senni, ale wkopali kolejną partię ziemniaków...
Pora przymierzyć się do strzyżenia owiec...
Zasieki
Zasieki Wąsa |
Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa |
sobota, 30 maja 2015
Nadobna kurka jarzębatka
Kochane kurczęta
Stan zdrowia Indian Mazurskich
piątek, 29 maja 2015
Indyczęta
Tak bywa...
Najchętniej wydziobują jajeczko i krwawnik.
Na noc wracają pod opiekuńcze skrzydła mamy indycy, która za nimi bardzo tęskni. Obok indyczki przytulony czarny kurczak - najmniejszy i najmłodszy z zakupionych na ryneczku. Widać mu jeszcze samemu za zimno, więc wtula się w indyczkę chowając się za nią.
środa, 27 maja 2015
Chudzina i szczeniaczki
poniedziałek, 25 maja 2015
Chcemy nowego rzecznika praw obywatelskich!
Powinna była walczyć o prawa osób poszkodowanych przez policję w aktach przemocy policyjnej i nadużyć stanowisk funkcjonariuszy na służbie! Nie zrobiła tego. Naszym zdaniem nie wywiązała się ze swoich podstawowych obowiązków. Nie chcemy takiego beznadziejnego rzecznika. Won!
Indianka i Kamyk
niedziela, 17 maja 2015
Wygłaskane
Nic tylko sadzić ziemniaki. Jednak nie dziś. Niestety. Indianie chorzy. Zjadliwy wirus kętrzyński zaatakował ich wyziębione podczas bronowania organizmy.
Wczoraj Kosiarz całkowicie się zrehabilitował w oczach Indianki.
Przyjechał wieczorową porą ze swoim młodym sąsiadem Przemkiem by zabronować ogrody Indianki oraz by wyryć poręczne rowki na ziemniaki. Cześć mu i chwała za to. Niech mu Bóg wynagrodzi tę pomoc koleżeńską.
Dzisiaj Indianka podziwiała wygłaskaną glebę z trudem unosząc ciężkie powieki. Chyba jutro się za sadzenie ziemniaków weźmie, pod warunkiem, że serduszko przestanie ją boleć i sił nabierze. Leje deszcz. Zimno. Wieje. Kamyk szykuje pożywny obiadek. On trochę silniejszy niż Indianka. Wrócił z wczasów odchudzających, wybyczył się to niech pomaga :-) :-) :-)
Grypa dopadła włościan
Indianka ledwo dycha. Kamyk nie lepiej. Gardła, głowy, mięśnie bolą. Indiankę także serce boli.
Niefartownie, że grypsko zaatakowało, gdyż przed ziemianami piętrzy się stos prac pilnych i pilniejszych.
Kosiarz pyta, czy ziemniaki już rosną :-) Jeszcze nie, gdyż najpierw trzeba je umieścić w zgrabnych rowkach które za sprawą Kosiarza wyrył Przemek :-) Póki co ziemianie ruszają się z trudem po podwórku i siedlisku angażując się w pilniejsze prace gospodarskie.
Powrót Kamyka
Był problem z powrotem do domu, bo Areszt w Bartoszycach ani Sąd w Kętrzynie nie wypłacił Kamykowi pieniążków na bilet powrotny do domu.
Cudem udało się jakoś wrócić na gospodarstwo z pomocą szlachetnej sąsiadki i jeszcze jednej osoby. Bóg zapłać dobrym istotom!
Kamyk podczas pobytu w Areszcie Śledczym w Suwałkach schudł 9 kilo w ciągu ledwo miesiąca. Głodowe racje żywnościowe to rys charakterystyczny tego miejsca. Kamyk niestety nie miał kasy by się dożywiać w kantynie na swój koszt, więc głodował i chudł w oczach. Indianka gdy go prowadziła z Sądu przez Kętrzyn musiała go mocno trzymać za rękę by go wiatr nie porwał.
W obecnej kondycji do jakiej doprowadził go Areszt Śledczy w Suwałkach Kamyk nadaje się znakomicie do ról więźniów takich miejsc jak Obóz Zagłady w Oświęcimiu. Jest przeraźliwie chudy. Kości obciągnięte skórą. Indianka zrobi foto dla niedowiarków (głównie odmóżdżonych lemingów, które naiwnie sądzą, iż żyjemy w praworządnym, uczciwym państwie prawa i sprawiedliwości i poszanowania wartości humanitarnych).
piątek, 8 maja 2015
Gleba po kultywatorze
czwartek, 7 maja 2015
Warzywniak
Herbarium
Zaorane! :-) :-) :-)
Woźnej i pedałom wątroby zgniją ze złości :-) :-) :-) Nie udało im się przeszkodzić w tym uprawnym zacnym dziele! :-) :-) :-)
Woźna zaciesza, że Indiankę wygryzła ze świetlicy. Nic podobnego.
Indianka tam wróci i zrobi porządek z krętaczem i jej przekrętami.
Nie będzie babsztyl nikomu blokował dostępu do internetu. Póki co Indianka ma zajęcia i milsze towarzystwo na swojej wiosce i to ją obecnie pochłania. A z nieuczciwością woźnej rozprawi się w stosownym czasie i synalek policjant jej w tym nie przeszkodzi.
Zaorane! :-) :-) :-) iiihaaaa! :-) :-) :-)
Była to zaiste orka partyzancka :-) Traktor z łapanki okazyjnej. Nocna orka :-) Wiele przeszkód. Finał tuż przed północą. :-)
Indianka wczoraj zaszła do zaprzyjaźnionej gospodyni. Wchodząc na podwórko usłyszała ożywione głosy, a w tym głos Kosiarza, który swego czasu kosił Indiance trawę na siano. Tym razem targował się z sąsiadką o upatrzony sprzęt. Przyjechał z przyczepką samochodową na której już stał zakupiony opryskiwacz. Na przyczepce było jeszcze miejsce na krajzegę i wannę. "A tu cię mam!" - Pomyślała Indianka :-)
Kosiarz z transportem i tak był na podwórku sąsiadki, miejsce na przyczepce było - więc Indianka uprosiła go, by jej krajzegę i wannę zawiózł pod dom.
Krajzega i wanna stara i zdezelowana, ale potrzebne. Krajzega do cięcia drewna na opał i tarcia drewna na deski, krokwie, łaty, słupki itp. Wanna na zapas wody do podlewania warzyw lub do pojenia koni. Krajzegę trzeba jeszcze wyposażyć w silnik spalinowy lub siłowy, jeśli Indianka odzyska prąd w domu. Przy okazji też stary drut od pastucha Indianka zabrała. Wykorzysta go do swojego pastucha. Nabyła też gigantyczną tarczę do tarcicy. Przyda się do tarcia krokwi i słupów oraz desek. Indianka potrzebuje materiał do remontu budynków gospodarczych i dechy oraz łaty na ogrodzenie.
Sprzęt został zawieziony na siedlisko Indianki i rozładowany oraz ustawiony. Krajzega póki co posłuży jako stół do strzyżenia owiec.
Wanna stanęła na ogrodzie.
Indianka dogadała się z Kosiarzem, że jej zaorze trzy kawałki ziemi.
Pod ogród warzywny, pod ziemniaki i pod herbarium :-)
Kosiarza bratanek orał. Traktor ciężko szedł po mokrej trawie i ziemi. Ślizgał się. Z trudem darł darń i odwracał skiby.
Wyrwał z ziemi trzy karpy po drzewach owocowych, które tu dawniej rosły. Drzewa były chore na zarazę ogniową, więc Indianka je usunęła przed laty. Zostały zmurszałe pieńki z korzeniami. Wczoraj zostały wyrwane. Karol orał do północy. Miał światła, ale po nocy to chuj nie robota. Po ciemku nie zauważył jeszcze jednej karpy i wjechał na nią kółkiem od pługa, zamiast pługiem. Pług by karpę wyrwał, ale karpa wyrwała kółko. Na szczęście Kosiarz umie spawać, więc nie lamentował. Kółko sam przyspawa, bo dobry z niego mechanik i spawacz.
Potem padł akumulator. Gdy zrobiło się całkiem ciemno bratanek włączył halogeny i one dobiły akumulator. Na pomoc przyjechała jeepem sąsiadka. Chłopy wykręcili akumulator z jeepa i podpięli klemami do akumulatora traktora. Podładowali akumulator traktora i traktor ruszył dalej orać.
Na sam koniec orki spadł przewód paliwowy i zassał powietrze. Traktor stanął. Trzeba było go odpowietrzać. Sąsiadka która była już w międzyczasie wybyła do siebie - przez telefon udzielała fachowych instrukcji, jak skutecznie i szybko odpowietrzyć traktor. Zaimponowała tym Indiance. Chłopom chyba też :-) No, w końcu prawie sama prowadziła gospodarkę przez lata, to wie co i jak. Sprzętu wszelkiego mieli oni to się i gospodyni na nim dobrze poznała. Bo musiała mając niepełnosprawnego męża i chciała bo ambitna jest. Ambitna, energiczna, obrotna i pracowita, do tego dusza człowiek. Mało takich ludzi stąpa po tej planecie. Wielka strata dla wsi, że taka wspaniała osoba z niej odchodzi. Szkoda, że Indianka tak późno ją poznała.
Tymczasem pola Indianki poszarpane, sponiewierane pługiem. Trza to wyrównać maszynowo, gdyż grabkami tego ona nie przerobi. Za dużo tego i za duże skiby. Trzeba pole jeszcze porządnie spulchnić kultywatorem i prawidłowo wpierw bronami wyrównać. Orka była płytka, bo ciężko orało się. Inaczej się nie dało. Ziemia mocno zbita i zadarniona. Kolejne orki będą lżejsze. Ta była ciężka. Bardzo ciężka.
Taką darń trzeba byłoby wpierw talerzówką przelecieć lub kultywatorem porwać. No, ale tego sprzętu nie było pod ręką. Był pług, więc pługiem się pracowało. Zbita gleba rozbita. Teraz będzie lżej do niej się dobrać. Kosiarz tym razem skóry z Indianki nie zdarł. To była ekonomiczna akcja. Orka partyzancka - z łapanki, z nienacka i wieczorową porą :-) :-) :-)
Indiance minął wkurw :-) Indianka kontentna jest :-)
wtorek, 5 maja 2015
Jeepem na zakupy
poniedziałek, 4 maja 2015
Mega wkurw i rośnie
Dzisiaj Indianka zmaga się z sennością, zmęczeniem, zastojem, stratami i niepowodzeniami w interesach. Narasta zniecierpliwienie, frustracja, a wraz z nimi mega wkurw :-) :-) :-)
Jest to wkurw twórczy, który podnosi ciśnienie i wytwarza gwałtowny dopływ energii który niebawem eksploduje twórczo. Podczas eksplozji może zostać ranny przypadkowy oponent. Zatem lepiej nie podchodzić :-) :-) :-)
Indianka mając przyblokowane swoje ogrodowe plany rozważa atak twórczy na ganek. Ganek zostanie zdewastowany artystycznie i przemieniony w powalające cudo. Tymi rękami :-)
A co? Kto mi zabroni? Jakiś pedał z Krakowa? :-) :-) :-)
Ognisko majowe 2015
Na miejscu okazało się, że to 67 letni inwalida ze śrubą w nodze bez prawa do zasiłku. Dwuzębny człowiek z trudem poruszający się, oczekujący zameldowania na cudzym adresie. Wiadomo, że jak taki zamelduje się, to potem nie można się go z chaty pozbyć :-) :-) :-)
Na miejscu u sąsiadki Indianka zorientowała się, że ów dziadek to ten sam człowiek co u Heleny kiedyś był dwa tygodnie żerując na jej gościnie i nie pomagając jej nic a nic, nie dokładając się do wyżywienia, mimo, że miał wtedy zasiłek, co więcej obarczał ją dodatkowmi zajęciami np. zażyczył sobie, by mu robaków ukopała gdy miał chęć iść na rybki. Po prostu urządził sobie darmową agroturystykę cudzym kosztem.
I takiego typa Helena chciała wcisnąć Indiance, jakby Indiance nie dość ciężko było samej :-) :-) :-) Indianka się absolutnie nie zgodziła. Już woli sama kopać te dołki niż brać sobie na barki takiego ciężara.
Z tą śrubą i tak by dołka nie wykopał, albo by kopał cały dzień jeden dołek. Bez sensu takiego brać sobie na utrzymanie i na dom.
Z dziadkiem można miło przy ognisku pogawędzić, ale brać na chatę - NIE :-)
Na ognisku był też mężczyzna z Ełku, który gęsto się tłumaczył ze swego durnego smsa do Indianki, gdzie zarzucał Indiance rzekomy "problem z prawem". Bardzo go ubodło, że Indianka po tym pomówieniu nie chciała mu ręki podać. Sam zrozumiał, że to wredne pomówienie było i dążył do zgody. Indianka najpierw mu dogadała, ale ostatecznie wybaczyła i nadal są koleżeństwem :-)
Na ognisko przybyła też zapłakana sąsiadka z centrum wsi. Wójt Locman z żoną chcą jej córkę zabrać. Najechali na dom sąsiadki w niedzielę po południu. Wleźli do domu sąsiadki i zrobili jej kontrolę.
Córka zadbana, mądra, śliczna, fajna, wygadana dziewczynka bez oznak jakiegokolwiek zahukania czy nie daj Boże niedożywienia. Ładnie i czysto ubrana. Kocha zwierzęta, a zwłaszcza konie. Rodzice kupili jej kucyka. Kochają ją i dbają o nią. Nie ma podstaw do zaboru dziecka. Oderwanie jej od rodziny byłoby wielką krzywdą dla małej i jej rodziny.
Na ognisko przyszła też 97 letnia babcia Jadwiga - mama organizatorki ogniska. Śpiewała i żartowała rozbawiając towarzystwo. Pamięta stare harcerskie piosenki lepiej niż młodsze pokolenia.
Czas przy ognisku i kiełbaskach minął miło i szybko. Szkoda, że gospodyni ogniska opuszcza swą gospodarę. Ale potem będą mogły organizować ogniska u Indianki.
O zmierzchu Indianka pożegnała się z towarzystwem i powędrowała na swoje rancho spać. Musi być wyspana i sprawna, gdyż duzo pracy przed nią.
sobota, 2 maja 2015
Plotkarze
Karmią się niezdrową, wyssaną z palca sensacją.
Przemawia przez nich trywialna nieżyczliwość i często niegodziwość.
Plotkarze nienawidzą tego bloga, gdyż zadaje on kłam ich durnym, wrednym i często podłym pomówieniom. Ten blog obnaża ich nikczemność i niewyobrażalną głupotę.
Kwitną drzewa
Trawa rośnie
Wiosna, wiosna... wiosna ach to ty! :)
czwartek, 30 kwietnia 2015
Sprzedam koźlęta po mlecznych matkach
Sprzedam też czarującą, śliczną, tłuściutką i oswojoną pieszczochę kózkę miniaturkę o żadkim umaszczeniu - czarną z białymi skarpetkami. Unikat.
Idealna do małego zoo przy agroturystyce.
Cena: 700 zł lub zamiana na alpakę lub cieliczkę lub inne ciekawe zwierzę np. na daniela lub świnki rasy Mangalica.
Plan wykonany
Nauka stania na uwiązie
środa, 29 kwietnia 2015
Plan nie został wykonany
Nadszedł ten dzień...
Idealne warunki do kopania dołów pod słupki ogrodzeniowe.
Indianka wykopała 5 dołów w twardej, gliniastej glebie i przytargała 5 ciężkich słupów olchowych. Trochę się zmęczyła. Ciężko się kopało i targało słupy.
Zrobiła sobie przerwę na późne śniadanie i regeneracje sił.
Po śniadaniu wkopie słupy i tym samym powstanie rząd słupów ogrodzenia północnego, do którego trzeba będzie zorganizować deski lub naciąć żerdzie poprzeczne do których z kolei przytwierdzi gęstą siatkę.
Po deszczu ruszyła trawa. Kury dziobią rośliny i robaki zapamietale.
Będą jaja! :-)
Kicia Tygrysia mruczy i uparcie molestuje Indiankę nie dając napisać w spokoju posta :-)
11 taczek gnoju
Te proste prace na świeżym powietrzu poprawiły jej samopoczucie.
Kury pasły się cały boży dzień na siedlisku i niosły ogromne, smakowite jaja w kurniku.
Indyczka zniosła dziesiąte jajo. Błękitny indor błyskał czerwonymi koralami i rozczapirzał pióra przed indyczką zalecając się do niej w ten sposób.
Owce i kozy leniwie wylegiwały się na podwórku. Sielanka.
Klacz Driada brykała wokół siedliska. Pozostałe klacze stały na uwiązach w stajni. Dwie spokojnie, a trzecia niecierpliwie grzebała kopytem. Indianka raz po raz podchodziła do nich i głaskała je krążąc z taczką. Robota wciągnęła ją tak, że wyrobiła ją ponad plan - wywiozła 11 taczek, a nie 10 jak sobie zaplanowała.
Indianka przygotowała ogród do zaorania. Jeszcze musi dołożyć obornika. Rozciągnęła sobie też sznurek wyznaczający rząd słupków ogrodzeniowych od strony północnej. Gdy spadnie deszcz i zwilży ziemię - wykopie kilka dodatkowych dołków pod słupki.
Wieczorem zaniosła zaprzyjaźnionej sąsiadce 10 dużych, świeżo zniesionych jaj i zaoszczędzone piwo. Indianka, jak skwitowała zdegustowana babcia sąsiadki: "marny pijak jest" - w sensie z trudem i grymasem wlewa w siebie jakikolwiek alkoholowy trunek - dzięki czemu udaje jej się zaoszczędzić piwo podarowane czasem przez kolegę. I tak stało się tym razem. Puszeczka z piwkiem została zaniesiona dla podniebienia które docenia smak piwa :-)
Indianka piła ulubioną owocową herbatkę, a sąsiadka piwko.
Gospodynie ponarzekały sobie na nieodpowiedzialnych, nieuczciwych i szkodliwych pomocników farmerskich i wymieniły swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami dotyczącymi tychże.
Indianka zauważyła, że sąsiadka ma w sobie morze spokoju i cierpliwości do lewusów i trutniów. Indianka nie ma :-)
Indianka jednego pasożyta wyprosiła z chaty już po kilku godzinach.
Sąsiadka ze swoim pasożytem męczyła się aż dwa tygodnie zanim go pożegnała :-)
Szkoda, że sąsiadka opuszcza wieś. Mają wiele wspólnych tematów i podobnych doświadczeń. Razem zawsze raźniej.
niedziela, 26 kwietnia 2015
Jak zatuszować pobicie przez policjanta?
Po dwóch miesiącach ślady zewnętrznego pobicia zanikną.
Ślady wewnętrzne zaś nie zostaną wykryte, bo do tego trzeba specjalistycznych badań do których poszkodowany nie ma dostępu.
Na wszelki wypadek podsuwa się pobitemu do podpisu oświadczenie ze on zdrów i zadnego leczenia nie ząda. Zmusza się go do podpisu groźbą zrobienia krzywdy w areszcie jeśli nie podpisze.
Etap kolejny, to oskarżenie pobitego o naruszenie i znieważenie policjanta.
Mozna tez próbować przykleić poszkodowanemu inny artykuł np. wyssane z palca pomówienie o spowodowanie zagrozenia pozarowego np. w oborze.
Za wszelką cenę nalezy podwazyć wiarygodność poszkodowanego i zastraszyć go grozbami wytoczenia zarzutów opartych na fałszywych zeznaniach.
Zastraszony poszkodowany odstępuje od oskarżenia policjanta.
Jesli tego nie zrobi - prokurator umarza dochodzenie w sprawie o pobicie nie znajdując podstaw do jego wszczęcia. "Brak dostatecznych danych popełnienia przestępstwa" itp. slogany są w nagminnym użyciu.
Tak funkcjonuje mafia organów ścigania. Przestępczość zorganizowana. Nie do ruszenia.
Niniejszym wzywam Sejm Rzeczypospolitejpolskiej do zrobienia z tym porządku! Macie nas obywateli chronić, a nie gnoić! :(((
sobota, 25 kwietnia 2015
Widzenie
Przywiozła smakowite ciasta i dwa kilogramy cukru oraz kawe.
Z całej tej paki żywnościowej tylko kawę areszt zaakceptował dla aresztanta. Smakowite ciasta domowej roboty które upiekła dla Kamyka z sąsiadką zostały odrzucone. Także cukier kupny oryginalnie zapakowany. Tylko kawie się udało przejść przez okienko.
Indianka próbowała dowiedzieć się, dlaczego nie wolno cukru dać aresztantowi.
"Bo sypki" - usłyszała.
"Ale kawa też sypka a można dać"
"Taka procedura. Nie mozna i juz, ale w kantynie mozna kupić"
(ale w kantynie jest 3 razy drozej wszystko)
"A czemu ciasta nie mozna dać? Przecież to tylko ciasto. Nie narkotyki, nie wóda, ani żadna inna zakazana kontrabanda?"
"Bo musi być pakowane próżniowo"
"Ale jak, w kosmosie ma być pakowane próżniowo czy wystarczy na księżycu aby było łatwiej? :-) " - zapytała Indianka.
Odpowiedzi nie było. :-)
Musiała w szafce bagazowej zostawić wszystko co miała przy sobie.
Z kieszeni wyjąć wszystko.
Wprowadzono ją na teren aresztu. Budynki odnowione, wypiaskowane. Teren aresztu zadbany.
Zaprowadzono ją do kantyny i kazano zająć miejsce przy stole i czekać na Kamyka.
Po chwili nadszedł strażnik i powiedział, ze Kamyk to tymczasowo aresztowany i dlatego widzenie bedzie przez szybę.
Indianka weszla do wąskiego akwarium i zajęła miejsce. Obok siedział chlopak na stanowisku bez szyby i rozmawiał ze swoim ojcem.
Kamyk zaś traktowany jak groźny Talib został doprowadzony do szczelnego akwarium ze słuchawką. Indianka wzięla słuchawkę i zaczęli rozmawiać. Jakość techniczna słuchawki jest marna i ledwo było Kamyka słychać. Kamyk wyglądał tak samo mizernie jak ostatnio na rozprawie 22 kwietnia 2015. Blady jak ściana. Osowiały. Skarżył się na bóle i zawroty głowy nie leczonej po pobiciu w dniu 25 i 26 marca 2015, na kłopoty z koncentracją, oraz na ból ręki w obojczyku, jak także na ból w boku tułowia i w tyle pleców.
Zdaniem Indianki ma powikłania po nieleczonym wstrząsie mózgu.
25 marca 2015 roku jeden ze współpracowników Kamyka (nawiasem mówiąc stary kryminalista) pięścią z całej siły uderzył go w głowę i rozciął mu łuk brwiowy który krwawił i zalał mu krwią oczy i twarz.
Przyczepił się do Kamyka, gdy Kamyk tego dnia wrócił ze spotkania z Indianką. Typek wulgarnie ubliżał Indiance i wszczął bójkę z Kamykiem.
Po pobiciu Kamyka i uderzeniu go w głowę Kamyk stracił przytomność, a gdy ocknął się - błąkał się w ciemnościach nocy po podwórku farmy krowiej na której pracował, ledwo kontaktując co się z nim dzieje. Zadzwonił wtedy do Indianki, a ona go skierowała do obory, by się położył na słomie. Zrobił to i gdy rozmawiał przez telefon z Indianką zemdlal. Wtedy Indianka wezwała pogotowie.
Pogotowie przyjechało, ale nie udzieliło dostatecznej pomocy. Kamyk powiedział co go boli, pokazał obrażenia, ale ku jego zdziwieniu ludzie z karetki tylko obmyli mu z krwi twarz i zostawili na wpół przytomnego na farmie zamiast zabrać do szpitala na tomografię mózgu i zapewnić adekwatne leczenie. Kazali mu zaplacic 350 zl za przyjazd. Gospodarz wziął wypłatę Kamyka i zapłacił. Kamyk został bez grosza i bez opieki medycznej na cały miesiąc.
Następnie przyjechał patrol policji prawdopodobnie wezwany przez karetkę lub dyspozytora pogotowia. Podczas przewożenia na komendę jeden z policjantów bił ledwo żywego Kamyka w głowę i oparzył go dwukrotnie paralizatorem w chore nerki.
W areszcie w Suwałkach podczas miesiąca pernamentnego bólu pobitych i kontuzjowanych oraz nie prześwietlanych i nie badanych i nie leczonych obrażeń części ciała Kamyk dostał jedną tabletkę od bólu - pyralgin. Ot, cała opieka medyczna w areszcie. Zero prześwietleń. Zero badań. Zero leczenia. Będzie kaleką. :(((
Oto czego nie udało sie doreczyć aresztowanemu. Gdzie jest rzecznik praw człowieka? To aresztowanemu nawet sie bronić nie wolno?
środa, 22 kwietnia 2015
Biedny Kamyk :(((
Był trupio blady. Osłabiony. Z trudem się poruszał i wysławiał. Mówił cicho i niewyraźnie. Cień człowieka. Miał widoczne obrażenia głowy. :(((
Indianka chciała mu wręczyć jego pisma procesowe, które Sąd w Kętrzynie każe mu podpisać by nabrały mocy prawnej i doczekały się rozpatrzenia. Sędzia olecka nie zgodziła się.
Także nie pozwolili dać mu papeterii i długopisów ani kodeksów karnych. Traktują aresztowanych jak śmieci bez żadnych praw. Pamiętajcie, że nie został on skazany, a siedzi. Aż dwa miesiące aresztu tymczasowego.
Bez opieki lekarskiej i pomocy prawnej. Bez kontaktu z bliskimi.
Wam też się to może przydarzyć. Przepisy w Polsce są bardzo restrykcyjne, nadmiernie restrykcyjne i wysoce dehumanitarne.
Nienawidzę tych, którzy takie wymyślili. Nienawidzę tego prawnego wynaturzenia prawa polskiego. Nienawidzę tego systemu programowego, okrutnego, bezwzględnego zła :(((
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Sen Indianki
Wieczorem zaszła do sąsiadki, która piecze boskie ciasta i torty.
Indianka poprosiła ją, by upiekła pyszne ciasto dla Kamyka. Zaniosła sąsiadce mąkę i cukier, a wcześniej swojskie jaja. Poprosiła też, by kupiła w Olecku worek chleba. Indianka będzie robić paczkę dla Kamyka, bo głodny.
U sąsiadki tego dnia był typek który z Kamykiem w Gębalówce pracował. Ten sam, co Kamyka z drugim typkiem skatowali 25 marca 2015. Był proszony, by przywiózł rzeczy Kamyka z tamtej farmy. Nie przywiózł. Zamiast tego doczepił się do Indianki i jej wygrażał, że ją zabije, a na Kamyka w więzieniu napuści mordercę by go tam zabił.
niedziela, 19 kwietnia 2015
Zażalenie na nielegalne zatrzymanie
W czwartek 16 kwietnia 2015 roku sędzia w Giżycku po raz drugi odmówiła zajęcia się sprawą nielegalnego zatrzymania przez policję.
Nadto groziła Indiance ukaraniem za rzekomą obrazę Sądu, gdy Indianka poproszona do pokoju posiedzeń na odczytanie postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania przeciwko policjantkom zostawiła swoje rzeczy na biurku w sekretariacie.
Torba i kurtka Indianki obraziła biurko w sekretariacie :-) :-) :-)
Biurko zostało zbrukane rzeczami obywatelki która śmiała dochodzić swych praw przed sądem wobec policjantek... :-) Chore to. Szczyt hipokryzji.
W sądzie już było pusto - były tylko sprzątaczki, strażnik, sędzia i protokolant oraz Indianka czekająca na wydanie postanowienia.
Zabrała swoje rzeczy z korytarza do sekretariatu, gdyz nie wiedziała, jak długo to zajmie owe odczytanie postanowienia.
Od tego postanowienia nie należy się według prawa odwołanie, więc policjantki nie staną przed sądem i sprawiedliwości nie stanie się zadość.
Policjantki po zatrzymaniu w dniu 26 kwietnia 2013 sporządziły protokół zatrzymania, w którym mataczyły zawierając w rubrykach nieprawdę. Indianka poprawiła treść protokołu i uzupelniła braki. Wówczas one wydarły jej ten protokół z rąk i podarły.
Dały nowy do podpisu tak samo kłamliwy jak ten pierwszy, który Indianka uzupełniła była wcześniej. Tego nowego nie dały jej uzupelnić, tylko kazały w ciemno podpisać. Nie podpisała fałszywych treści. Wówczas zabrały jej ten protokół. Nie czytała ani nie dostała pouczeń. Nie wiedziała, jakie prawa jej przysługują w przypadku zatrzymania. Nie wiedziała, że należy złożyć zażalenie na zatrzymanie. Dlatego złożyła je po terminie.
Ten fakt wykorzystał prokurator który wnioskowal o nie uwzględnianie zażalenia Indianki z uwagi na wniesienie jego po terminie. Prokurator występował wbrew interesowi prawnemu Indianki.
Prokurator, który jako oskarżyciel publiczny powinien stanąć po stronie osoby pokrzywdzonej, a w tym przypadku po stronie Indianki - wnioskował na szkodę Indianki, a na korzyść policjantek czyli sprawczyń nielegalnego zatrzymania. Sędzia uwzględniła niekorzystny dla Indianki wniosek prokuratora i tym samym uniemozliwiła Indiance dochodzenie jej praw od policjantek przed Sądem.
***
Zatem wnioskuję do Sejmu by nie ograniczał czasu na składanie zażaleń na nielegalne zatrzymanie przez policję.
Jest to w interesie obywateli którzy podczas zatrzymywań są traktowani przez policję źle i często nieuczciwie. Osoba zatrzymana, a zwłaszcza aresztowana - nie ma możliwości złożenia zażalenia, gdyz nie jest świadoma swoich praw i nie wie jak dane pismo powinno wyglądać, ani nie ma czym i na czym napisać zażalenia i nie wie do kogo.
Nie wie - zwłaszcza jeśli nie dostanie pouczenia do ręki - o przysługujących jej prawach.
Tego typu postanowienia sądowe, gdzie blokuje się obywatelom drogę prawną do dochodzenia swoich praw powinny być podważalne.
Obywatel powinien mieć zabezpieczone prawo do rozpatrywania jego zażaleń bez względu na termin składania takiego zażalenia albowiem czynnikiem istotnym w danej sprawie winna być zasadność zażalenia, a nie termin jego wniesienia. Skoro policjantki złamały prawo nielegalnie zatrzymując osobę powinny ponieść karę.
Policjantki nie miały prawa mnie zatrzymać czy aresztować w sytuacji braku popelnienia przestępstwa. Zrobiły to jednak i to w sposób bardzo brutalny z narażeniem mojego zdrowia i życia, za co nie zostały ukarane - ba, nawet policja, prokurator i sędzia - nie dopuścili do wszczęcia postępowania przeciwko policjantkom łamiącym prawo, albowiem zatrzymanie jest wówczas zatrzymaniem, a nie bandyckim napadem, gdy jest podstawa prawna do zatrzymania - a tu nie było żadnej. Mało tego - nie odczytaly mi moich praw, nie przedstawiły zarzutu, nie umożliwiły kontaktu z adwokatem. Po prostu znienacka na mnie napadły, poturbowały i uprowadziły z ulicy.
Te policjantki powinny ponieść karę. Jeśli nie ponoszą one kary to oznacza, że zyjemy w panstwie policyjnego bezprawia, a organy ścigania to wróg numer jeden porządnego obywatela. To nasz wróg.
Organy ścigania w Polsce to wrogie siły wymierzone w Polaków. :(((
To są organy terroru i zastraszania obywateli polskich.
Takie jest ich prawdziwe oblicze. :(((
Nie chronią, nie bronią a wręcz przeciwnie - napadają i zastraszają. :(((
Paczka marihuany
Nie życzę sobie, by na mój blog wchodziły takie osoby.
Miejsce kanalii jest w kanale. Stworzyłyście odrażający kanał w postaci dwóch antyblogów - więc w nim siedźcie i taplajcie się w waszym chorym błocie nienawiści i zwyrodniałej podłości.
Ja was na swojego bloga nie zapraszam, ani do mojego życia.
Blog piszę dla siebie i dla mojego bezpieczenstwa.
Na moim blogu dzielę się moim życiem z ludźmi normalnymi, poczciwymi. Chore z nienawiści szantrapy niech stąd spadają.
***
W ostatnim tygodniu, bodajże 14 kwietnia 2015 roku Indianka dostała dziwną przesyłkę. Kontrowersyjną przesyłkę. Niejaki Julian Wawszczyk zamówił na jej adres domowy paczkę z marihuaną. Oszust co prawda sprowadził na jej adres rzekomo tylko nasiona, ale to może być próba wkrętu Indianki w większe przestępstwo, więc zgłosiła ten fakt na policji i u dzielnicowego.
Dzielnicowy poprosił, aby Indianka nic nie mówiła na wsi o tej trefnej paczce. Chciał poczekać, aż gościu posieje i uprawi marihuanę, by mieć wówczas podstawy by go zgarnąć za handel narkotykami.
Jednak Indianka nie posłucha, gdyż u typka policja znajdzie opakowania po paczkach nasion marihuany z jej adresem i wykorzysta to przeciwko niej wrabiając ją w handel narkotykami.
Według kuriera typek przedstawiający się jako Julian Wawszczyk,
kilkakrotnie zamawiał na adres Indianki podobne przesyłki.
Odbierał je w Sokółkach, gdzie się telefonicznie umawiał na odbiór z kurierem firmy UPS. Po paczki podjeżdżał samochodem. Kurier nie musiał dowozić przesyłek pod adres. Tym razem odbiorca telefonu od kuriera nie odebrał, w wyniku czego kurier paczkę przywiózł do Indianki na podwórko.
Indianka nie wie, czy to prawdziwe nazwisko dwudziestoparoletniego mężczyzny mieszkającego w okolicy jak go opisał kurier. Wie natomiast, że oszust posługuje się jej adresem bez jej wiedzy i zgody, z narażeniem jej samej na zarzuty o handel narkotykami.
Indianka nie życzy sobie, by ktokolwiek posługiwał się jej danymi w jakimkolwiek celu.
Paczka zawierająca pół kilograma nasion marihuany wyjechała z rancza Indianki wraz z kurierem UPS. Była to paczka za pobraniem, zamówiona przez internet. Sprawa przekazana na policję w Olecku. Czy ruszyli dupy, by znaleźć oszusta - nie wie. Pewnie nie.
Łatwiej zedrzeć mandat z bezbronnego kierowcy niż zająć się oszustem.
Indianka o zawartości paczki dowiedziała się od nadawcy. Zadzwoniła do niego.
Poprosiła sprzedającego, by wykreślił jej adres ze swojej bazy odbiorców.
Poprosiła, by na jej adres nie przysyłano marihuany. Poinformowała nadawcę, że odbiorca jest oszustem podszywającym się pod adres Indianki.
sobota, 18 kwietnia 2015
środa, 15 kwietnia 2015
Uczciwość i humanitaryzm organów ścigania
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Paskudna pogoda
Trzeba też przesypać owies z worków do kasty, aby był pod ręką i miał dostęp powietrza.
Na piecu gotuje się obiadek i grzeje woda do zmywania.
Indianka wczoraj przed imprezą wykąpała się u sąsiadki. Jest czysciutka i pachnąca, a włosy puszyste i falujące :-)
Impreza była super. Zaczęło się od babskiego wieczoru z sąsiadkami, a skończyło na baletach z przyjezdnymi panami - kolegami gospodyni imprezy :-)
Imprezę trzeba powtórzyć :-)
sobota, 11 kwietnia 2015
Bezpłatne wakacje na rancho! :)
Przyjazd na rancho tylko po wcześniejszym kontakcie emailowym i telefonicznym na indywidualne emailowe zaproszenie.
Rancho to moja prywatna posesja i nie życzę sobie nieproszonych gości.
Rancho na Mazurach Garbatych do wydzierżawienia
piątek, 10 kwietnia 2015
Wiosenne porządki siedliska
czwartek, 9 kwietnia 2015
Tygrysia wróciła :-)
Kicia po krótkiej aklimatyzacji zżyła się z gospodarzami i wsiąkła w nowy dom jak w swój. Kamyk uwielbia Tygrysię. To jego ulubienica.
Noc przed uprowadzeniem i pobiciem go przez pachołków Matrixa czule się z nią przywitał i pożegnał. Jakby czuł, że już jej nie zobaczy.
Kicia Tygrysia całkowicie oswojona z nowym domem została wypuszczona na spacer. Była już kilka razy na takich spacerach.
Dwa dni temu jednak znikła. Wcześniej miała starcie z nową kicią Trikolorką. Wystawiona była na dwór do spaceru. Może źle to odebrała? Może się obraziła na obecność i fory dla nowego kota?
Znikła na dwa dni, a Indianka się zamartwiała, że poszła na wieś, a tam psy ją rozszarpały. Wczoraj w nocy gdy Indianka wracała do domu obok siedliska sołtyski - na drogę wyskoczył agresywny, czarny, podpalany pies i rzucił się na Indiankę. Ten sam co ją pogryzł kilka miesięcy temu. Z całym impetem wbił się w nogi i biodro Indianki nabijając jej dużego siniaka. Jakby taki pies spotkał Tygrysię - pewnie by ją rozszarpał na miejscu. Indianka przestraszona i zaniepokojona o kicię wróciła do domu. Tygrysi nadal nie było. Gospodyni poszła spać. Trikolorka zajęła miejsce Tygrysi w łóżku Indianki.
O świcie Indianka została obudzona głośnym i intensywnym miałczeniem. To Tygrysia wróciła i dobijała się do drzwi :-)
Indianka otworzyła drzwi. Do domu wpadła z impetem stęskniona kicia. Pośpiesznie zajęła miejsce w nogach łóżka Indianki. Teraz śpi razem z Indianką :-) Tu jej miejsce :-)
wtorek, 7 kwietnia 2015
Pracowity wtorek
Indianka zarówno ogarnęła obrządek jak i pisma procesowe.
Wdała się w emocjonalną polemikę z sędzią, który nie chce rozpatrywać wniosków Kamyka, a także nie chce przydzielić mu pełnomocnika z urzędu, który by Kamyka w Sądzie reprezentował i chronił jego interesy prawne. Indianka uważa, że dzieje się wielka krzywda i niesprawiedliwość Kamykowi. Ona nie może przejść obok krzywdy obojętnie. Musi walczyć o jego prawa, o jego dobro. Ktoś powinien się za nim wstawić i go bronić. Kamyk ma tylko ją. Ona go nie zawiedzie.
środa, 1 kwietnia 2015
Tożsamość Indianki
Zanim przyjechały policjantki, Indianka stojąc przed bramką ogrodzenia schroniska w Bystrym dzwoniła kilkakrotnie na komendę w Giżycku prosząc o interwencję w związku z tym, że schronisko przetrzymywało jej psa wbrew jej woli i nie pozwalało wejść jej na teren schroniska by mogła psa zobaczyć.
Za każdym razem gdy Indianka dzwoniła na komendę w Giżycku przedstawiała się z imienia i nazwiska oraz mówiła skąd jest i w jakiej sprawie przyjechała do Bystrego.
26 kwietnia 2013 roku policja w Giżycku znała tożsamość Indianki.
Nie było zatem pretekstu do pobicia i aresztowania Indianki. Nie było żadnych podstaw do aresztowania Indianki.
Policjantki nieprawnie aresztowały Indiankę.
Aby aresztowanie było legalne musi być wykroczenie, muszą policjantki podać osobie aresztowanej powód aresztowania, odczytać Indiance jej prawa, umożliwić kontakt z adwokatem. Tego nie było. Nie dopełniły formalności. Nadużyły swoich stanowisk ze szkodą dla Indianki. Indianka domagała się kontaktu z adwokatem. One jej tego kontaktu nie umożliwiły. Na komendzie zaś podsunęły jej protokół w którym brak było istotnych informacji tj. wzmianki o złym stanie zdrowia i domaganiu się adwokata. Indianka te braki uzupełniła. Wówczas policjantki podarły protokół z tymi danymi i podpisem Indianki i podsunęły jej nowy, bez wzmianek o złym stanie zdrowia wywołanym brutalnym aresztowaniem i bez wzmianki o tym, że Indianka domagała się lekarza i adwokata. Tego nowego protokołu fałszującego rzeczywisty obraz zatrzymania Indianka nie podpisała. Próbowały ją do tego nakłonić, ale Indianka nie dała z siebie robić głupka.
Po wejściu do radiowozu usłyszała znienacka obcesowe: "idziesz siedzieć".
Na pytanie Indianki: "Na jakiej podstawie?"
Usłyszała z ust policjantki "Na komendzie się dowiesz".
Indianka bródzia z tymi policjantkami nie piła. Zdziwiła ją ta poufałość i brak szacunku z jaką obce kobiety się do niej zwracały, tym bardziej, że ona Indianka zwracała się grzecznie do policjantek per "pani". Pewnie policjantki sądzą, że wolno im poniewierać cywilami jak się im żywnie podoba. :(
Policjantki mają obowiązek podczas aresztowania poinformować osobę aresztowaną pod jakim zarzutem ją aresztują. Poinformować ją o jej prawach, w tym prawie do adwokata oraz umożliwić kontakt z adwokatem na żądanie osoby zatrzymanej. Nie zrobiły tego. Tym samym nadużyły swoich stanowisk. Złamały prawo. To one powinny być sądzone, a nie Indianka.
Na komendzie się dowiedziała, że policjantki oskarżyły ją o pobicie!
Gdy Indianka poza schroniskiem weszła do radiowozu poproszona o to przez policjantki, sądziła że jest poproszona po to, by złożyć zawiadomienie w sprawie znęcania się przez schronisko nad jej psem. Miała też podać do wglądu swój dowód osobisty, który znalazła w plecaku. Chwilę wcześniej domagała się od policjantek, aby zainterweniowały na widok zaniedbanej przez schronisko jej suczki Satji, którą jeden z pracowników schroniska wyprowadził na moment z jakiegoś strasznego miejsca - jakby z piwnicy z węglem. Psina - naturalnie biała w czarne centki - tego dnia była cała czarna z brudu. Przedstawiała swoim wyglądem obraz nędzy i rozpaczy, mimo ze schronisko ma płacone za utrzymanie psa ok. 240 złotych miesięcznie. Wstrząśnięta strasznym stanem swojego psa Indianka głośno domagała się interwencji policjantek. Te jednak stały jak wryte wybałuszając oczy na zaniedbanego psa i nie reagowały. Odmówiły interwencji. Mimo to Indianka i towarzyszacy jej Sven i Everdina oświadczyli że osobiście jadą na Komendę w Giżycku by tam złożyć zawiadomienie o znęcaniu się nad psem Indianki.
No i w tym momencie policjantki zażądały, aby Indianka weszła do radiowozu.
Chciały przeszkodzić Indiance złożyć zawiadomienie na komendzie na właściciela schroniska o zaniedbywaniu i znecaniu się nad jej psem? Dlatego, że znały właściciela schroniska, który jak sam przyznał na rozprawie jest osobą znaną w Giżycku? Nietykalna krowa? Policjantki podczas tej interwencji nie wylegitymowały obu stron sporu. Nie wylegitymowały właścicieli schroniska ani ich dwóch pracowników obecnych w schronisku podczas interwencji.
Wylegitymowały tylko Svena i Indiankę.
Nie sprawdziły dokumentów psa. Nie sprawdziły dokumentów schroniska. Nie sprawdziły na jakiej podstawie schronisko weszło w posiadanie psa Indianki. Nie sprawdziły czy zrobiono to legalnie. Nie dopełniły formalności.
Natomiast z uporem maniaka drążyły temat dowodu osobistego Indianki. Indianka na terenie schroniska podała im ustnie i w formie pisemnej swoje dane, a dowód powiedziała, że pokaże im na osobności w radiowozie. Dlatego, że policjantki w sposób nonszalancki obchodziły się na jej oczach z dowodem Svena, a także dlatego, że głośno powtarzały dane osobowe Indianki w obecności osób trzecich.
Tego dnia w Bystrym był dzień otwarty dla zwiedzających. Na terenie schroniska i przed nim znajdował się tłumek gapiów. Obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. Policjantki ją złamały głośno i publicznie podając dane osobowe Indianki. Nie miały prawa zdradzać danych osobowych Indianki obcym. :(
Po aresztowaniu i wywiezieniu Indianki na komendę w Giżycku, po złożeniu zeznań w sprawie pobicia przez policjantki - w sumie dwóch zeznań do dwóch spraw tj. do sprawy gdzie policjantki ją pomówiły o "czynną napaść" oraz do sprawy gdzie Indianka skarżyła się na pobicie przez policjantki - Indianka też złożyła zawiadomienie o znęcaniu się i zaniedbywaniu jej psa w schronisku w Bystrym. W wyniku tego zawiadomienia właściciel schroniska jako prezes TOZ sam siebie skontrolował i wydał sobie sam dobrą opinię na podstawie której policja umorzyła dochodzenie w tej sprawie. Komedia a nie prawo. :-) :-) :-)
Zwykłe bezczelne bezprawie w wykonaniu lokalnych szyszek. Tyle w temacie.
Bez wyroku dwa miesiące więzienia!
Nie wyznaczył mu adwokata z urzędu!
Zamiast rozprawy wyznaczonej na 31 marca 2015 roku na którą się wybierał Kamyk by się stawić osobiście o czym sąd został poinformowany przez niego 12 lutego 2015 roku - odbyło się posiedzenie sądu tylko w sprawie wydłużenia aresztu! Zamiast go dowieźć na rozprawę skoro go zamknęli w więzieniu - wydłużyli o dwa miesiące areszt! Sprawa się nie odbyła.
Wkurzeni świadkowie odeszli z kwitkiem. Przyszli zeznawac na darmo bo sąd ich nie przesluchał. Jeden ze świadków pieklił się, że stracił pieniądze nie obsługując klientów tego dnia, bo musiał stawić się na wezwanie okraszone pogróżkami, że jak się nie stawi, to zapłaci karę grzywny lub zostanie siłą policyjną przywleczony na rozprawę.
To gorliwy prokurator Duczmalewski wnioskował o wydłużenie aresztu o kolejne dwa miesiące! :((( Sędzia Walentynowicz się przychylił do jego wniosku. :(((
Prokurator też polazł straż na Indiankę napuścić, aby ją usunieto z Sądu! Na szczęście straż nie przyszła. Do sędziego też wnioskował o usunięcie Indianki z sali rozpraw.
Indianka salę opuściła sama na wezwanie sędziego podpuszczonego przez prokuratora. Sędzia i tak nie chciał jej słuchać ani czytać wniosków Kamyka o uchylenie aresztu, przyznanie adwokata, itd.
Kamyk w rękach organów ścigania z winy organów ścigania nie został dowieziony na rozprawę. Przez organy ścigania nie odbyła się zaplanowana na dziś rozprawa.
Proszę o pomoc prawną dla Kamyka, bo czuję że dzieje się tu coś bardzo złego :(((
Chlopak bezzasadnie przetrzymywany w więzieniu. Bez wyroku dostał dwa miesiące więzienia!
Bez możliwości uzyskania pomocy prawnej :(((
Stan jego zdrowia wymaga niezwłocznej hospitalizacji! Nikt nie chce mu pomóc. :(((
Indianka po posiedzeniu Sądu poszła na skargę do prezesa sądu w Kętrzynie i do przewodniczącej sędzi II wydziału karnego. Prosiła o interwencję.
Pokazała dokumenty. Prezes sądu nie miała czasu. Przewodnicząca też nic nie pomogła. Chłopak zamiast do szpitala trafił do aresztu w Suwałkach. Na dwa miesiące bez należytej opieki lekarskiej. Bez prześwietleń i profesjonalnej analizy stanu zdrowia. Bez adekwatnego leczenia. Stalinizm! Bezduszny, zimny, nieludzki stalinizm! Skona tam albo zostanie kaleką na całe życie! :(((
On potrzebuje zaangażowanego adwokata pro publico bono. Sam się nie uratuje... Indiance nie pozwalają mu pomóc :(((