Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zioła. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 lipca 2020

Zdrowe śniadanie na Rancho


Śniadanie na Rancho
#surówka, #RanchoNaMazurachGarbatych, #WiemCoJem, #RanchoRomanticaRebelle, #Indianka
Izabella INDIANKA Redlarska

poniedziałek, 6 lipca 2020

piątek, 14 lipca 2017

Plon z łąk 😊

Zbiór ziół w super pojemnym wózku transportowym.
Wózek wspaniale sprawdza się podczas zbierania i transportu ziół.

Pachnący, kwitnący tymianek :)

Dziurawiec?

Liście i pędy malin czyli ulubiony składnik indiańskiej herbi badylany :)

Rumianek. Zioło uspokajające.
Plon, plon, wieziemy plon 🎵

Różności, nawet tymianek się trafił.
Będzie do indyka jak znalazł... 😊

poniedziałek, 25 lipca 2016

Piwni wakacjusze opuścili Rancho





Wstali wcześniej niż zwykle, tak, że zdołali opuścić Rancho o 11.00.
Indianka poczęstowała ich kawą na odchodne. Jaskółkowi dała 4 gorące jaja na twardo na podróż i kubek o który prosił. Dzisiaj było na spokojnie i kulturalnie. Wczoraj na nich wybuchnęła i opierdoliła od stóp do głów.
Dzisiaj już nie było potrzeby. Spokojnie wywędrowali.

Podziękowała Jaskółkowi za pomoc, a on życzył jej "wszystkiego dobrego".
Rozstali się w zgodzie. Ten drugi, leniwszy wakacjusz - jeszcze planuje wrócić...

Jemu nic do jedzenia nie dała, bo go flaki bolą od nadmiaru picia i źle się czuje. 

Indianka postanowiła wprowadzić rygor dwóch godzin pracy, zanim da delikwentowi śniadanie. Musi wpierw zapracować na swoje śniadanie.

Indianka jak zwykle wstała dziś o 5.00 rano. Zrobiła obrządek i zabrała się za zmywanie pozostałych naczyń i butelek, których nie zdążyła umyć wczoraj na dworze.

Pocięła, opisała i spakowała zioła. Wydoiła kozę. Zrobiła budyń czekoladowy.

I już 8 godzin ma przepracowane. Pora odpocząć, bo senna.

środa, 20 lipca 2016

Pyszna grzybowa obiadokolacja :)


Macierzanka czyli zioło przyprawowe.

Kanie nie zawiodły :) Są na gruncie Indianki, choć mniejsze niż w zeszłym roku.
Indianka rozbiła świeżutkie jajo prosto spod kury, roztrzepała widelcem, posoliła je i popieprzyła, dodała ździebko tymianku, zanurzyła grzyba w roztrzepanym jajku i obtoczyła jajem z każdej strony, poprószyła bułką tartą i bach na rozgrzaną patelnię z masłem! :) Ale pyszny, mięsny smak! :) Czyli to, co tygryski lubią najbardziej :)
Do tego grzanki z patelni i do popicia herbata malinowa.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Doping

Liście malin na herbatę zimową zebrane wczoraj.


Gdy człowiek niezbyt zdrów, lub przepracowany, przemęczony, apatyczny, zniechęcony, przygnębiony czy smutny  - trudno mu się zmobilizować do pracy.

Wtedy duże zadania najlepiej zastąpić mniejszymi, lub te duże podzielić na mniejsze sekwencje pracy.

Aby dodać sobie dopingu, warto się często wynagradzać drobnymi przyjemnościami, choćby smaczną herbatą, owocem, deserem, drobnymi zakupami sprawiającymi przyjemność. Budująco też wygląda lista z osobiście wykonanymi pracami.

Wtedy osoba widzi, jak wiele mimo wszystko zrobiła. Pożyteczne zajęcia poprawiają nastrój, tym bardziej warto nimi się trudzić.

W przypadkach przytłaczającej blokady fizyczno-psychicznej, wskazane jest by skupić się na tych czynnościach, które radują zmęczone lub smutne serce.

Ta bajerancka herbatka od Wioli zaiste jest rewelacyjna. Przyśpiesza trawienie, dodaje wigoru. Zainspirowała Indiankę do tworzenia własnych mieszanek herbat. Wczoraj narwała ulistnionych pędów malin.

Na ganku schnie mięta i liście maliny. Czasu na zbieranie mało, ale trzeba zbierać na bieżąco, choćby małe ilości.

Indianka zbiera, jednocześnie explorując bogactwo swoich kwietnych łąk.

Dzień zaczęła jak zwykle od obrządku zwierząt. Potem egzotyczna herbatka Wioli w chwili krótkiej przerwy. Następnie ciężkie prace. Potem dla wytchnienia te lekkie.

Nakopała ziemi próchnicznej do wiader, przyniosła wiadra i konewki wody.

Posadziła 5 kolejnych sadzonek krasnokwiatu, sadzonki tymianku i jeszcze czegoś, czego nazwy nie pamięta.

Zrobiła spis czynności wykonanych. Ach, jaka dzielna i pracowita jest... Do tego szczera, asertywna i pozbawiona zapyziałej hipokryzji.

Indianka


piątek, 8 lipca 2016

Zbiory ziół

Krwawnik Indianki
Fot. Indianka

Mięta Indianki
Fot. Indianka

Pokrzywa Indianki
Fot. Indianka

Rumianek Indianki
Fot. Indianka

Poziomki. Surowcem leczniczym są zarówno owoce jak i liście.
Fot. Indianka

Liście dzikiej maliny
Fot. Indianka

Sukcesywnie, gdy pogoda, Indianka zbiera zioła na zdrowotne napary. 


niedziela, 26 czerwca 2016

Napary Indianki


Białe kwiaty krwawnika
Indianka coraz więcej ziół wykorzystuje do parzenia herbaty.
Mają pomóc zwalczyć choroby i dolegliwości.
Dzisiaj już piła napar z kwiatów krwawnika.
Właśnie parzy się napar z mięty.
A potem narwie pokrzywy i zrobi napar z liści pokrzywy.
Trzeba się wzmocnić i wyleczyć do końca czerwca.

Indianka

piątek, 27 maja 2016

Słój herbaty lilakowej

Kwiecie lilaka w słoju


Indianka uzbierała słój kwiecia lilaka.
Zawartość fermentuje na gorącym garze ustawionym na rozpalonym piecu.
Tutaj sobie Indianka wrzuci przepisik:


Herbatka z kwiatka – lilak o smaku karmelu
1.Zbierz kwiaty lilaka, kolor i odmiana bez znaczenia. Kwiaty mają być suche, bez liści. Mogą być mocno rozwinięte lub jeszcze w pączkach.

2.Umieść kwiaty w słoju, ubij mocno – w litrowym słoju mieści się naprawdę spory bukiet.

3.Zamknij szczelnie słój z kwiatami i odstaw w ciepłe miejsce, aż kwiaty stracą kolor (staną się prawie białe). W temperaturze około 35 stopni proces przebiega w czasie około 12 godzin, w temperaturze 45 stopni wystarczą 2 godziny. Posiadacze przypiecków, pieców i kominków dobrze wiedzą, skąd się bierze takie temperatury w maju. Jeśli nie należysz do grona ogniowych szczęśliwców – wykorzystaj piekarnik, na upały nie ma co liczyć.

4.Wyjmij kwiaty ze słoja – w kontakcie z powietrzem natychmiast zbrązowieją. Czuć już zapach karmelu.

5.Wysusz – gotowe.

Herbatka z kwiatka – jak stosować
Płaska łyżeczka na filiżankę napoju daje bursztynowy napar o charakterystycznym posmaku karmelu, bez goryczy. Herbatka zawiera garbniki w ilości zbliżonej do klasycznych, czarnych herbat chińskich. Nie zawiera teiny. Poprawia trawienie, relaksuje i co najważniejsze – reperuje wątrobę. Zawarta w lilaku syringina to aktywny składnik biochemiczny o udowodnionym działaniu hepaprotekcyjnym, czyli ochronnym na miąższ wątroby. Syringina ma też wielki potencjał leczniczy i polecana jest nawet przy marskości wątroby.

Herbatka z kwiatka – dlaczego warto
Pyszne i zdrowe nawyki żywieniowe to podstawa zdrowia. Nie lubię nikogo leczyć, uwielbiam uczyć, jak zapobiegać chorobom. Wątroba to cud natury, geniusz oczyszczania i utrzymywania organizmu w równowadze i zdrowiu. Zdrowa wątroba to również piękna skóra. Każdy powinien kochać i rozpieszczać swoją wątrobę.

Pokochaj swoją wątrobę.
*po kuracji antybiotykowej wątroba jest zniszczona, jak u alkoholika.
*palenie tytoniu również niszczy wątrobę.
*choroby skórne najczęściej wiążą się w niesprawną wątrobą.

http://www.herbiness.com/herbatka-z-kwiatka-czyli-karmelowy-smak-lilaka/


piątek, 13 maja 2016

Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii



Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii


(Health Benefits) Naukowcy odkryli, że korzeń mniszka lekarskiego działa lepiej niż chemioterapia. Podczas gdy chemioterapia zabija wszystkie komórki, mniszek zabija jedynie te dotknięte rakiem.

a
Niesłusznie zaniedbywana roślina bogata we właściwości lecznicze, i jedyna, najważniejsza rzecz to by zbierać ją w czystym środowisku, daleko od dróg. W medycynie ludowej z kwiatów mniszka robi się syrop, wiedząc że zawiera wiele substancji terapeutycznych. Ale mniej wiemy o korzeniu mniszka, który pomaga chorym na raka.
Ponadto ma właściwości moczopędne, stymuluje wydzielanie żółci, oczyszcza wątrobę, pomaga w chorobach alergicznych, jest wspaniałym sojusznikiem w obniżaniu cholesterolu. Korzeń mniszka jest bogaty w minerały takie jak żelazo, wapno, kwas foliowy i magnez, oraz witaminy C i A.
Portal Natural News poinformował, że rezultaty badań na Wydziale Chemii i Biochemii Uniwersytetu Windsor w Kanadzie dają nową nadzieję wszystkim cierpiącym na raka. Doszli do wniosku, że korzeń mniszka zabija komórki rakowe. Kolejną ważną info jest to, że nie ma negatywnego wpływu na inne komórki organizmu.
Badanie wykryło, że herbata z mniszka wpływa na komórki rakowe w taki sposób, że rozpadają się w ciągu 48 godzin, zaś zdrowe pozostają w całości. Stałe stosowanie korzenia mniszka może zniszczyć większość komórek rakowych. Te niespodziewane wyniki zmusiły naukowców do dalszego badania tej cudownej rośliny.
72-letni John Di Carlo jest osobiście przekonany do terapeutycznych właściwości mniszka. Spędził 3 lata poddając się agresywnej i intensywnej terapii chemioterapii, po czym lekarze zwolnili go do domu by spędził z rodzina ostatnie dni życia. Biorąc pod uwagę fakt, że lekarze mieli mniejszy wybór w poszukiwaniu rozwiązań do walki z jego chorobą, zasugerowali mu picie herbaty z korzenia mniszka lekarskiego, i zaledwie po 4 miesiącach doświadczył remisji choroby.
Źródło: http://healthydebates.com/root-effective-chemotherapy/
Tłum. z j. ang. Ola Gordon.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/korzen-mniszka-lekarskiego-skuteczniejszy-chemioterapii-2014-08

wtorek, 22 września 2015

Czarny bez doskonały na przeziębienia jest

Czarny bez zdrowy jest!

W postaci syropów, soków, nalewek. Indianka dodaje go do konfitur dla pięknego koloru, wzbogacenia smaku konfitur i podniesienia ich zdrowotnych właściwości. Czarny bez zawiera dużo witaminy C. Surowy bez jest trujący. Trzeba go po dojrzeniu przemrozić lub sparzyć i wypłukać aby unieszkodliwić toksyny. Dopiero wtedy przerabiać lub poczekać do przymrozków ze zbiorami.

Indianka

sobota, 3 sierpnia 2013

Koszenie ścieżek


Indianka wczoraj wykosiła ścieżkę na łąkę i obkosiła dwa odcinki ogrodzenia.

Tu akurat odcinek który wcześniej kosiła.
Bieżące odcinki są dokładniej wykoszone, bo teren na to pozwolił,
a i wprawa Indianki w koszeniu rośnie z każdym koszeniem i coraz niżej i dokładniej wykasza :)
Szykuje sobie dostęp i miejsce pod nowe słupy ogrodzeniowe. Pastuch mocno wali – czyli wykoszenie chaszczy pomogło zlikwidować przebicia. Jeszcze na jednym odcinku musi dokosić. To może wieczorem, bo wieczorem się łatwiej kosi gdy nie ma już takiej spiekoty.

Żar jest taki i ziemia spieczona tak bardzo, że nie idzie wbić szpadla, ba, nawet kolca tyczki plastikowej.
Z musu Indianka musi zrezygnować z planów kopawczych i zabrać się za zbieranie nakoszonego siana oraz koszenie nowej trawy. W takim upale świeżo skoszona trawa szybko wyschnie. Postanowiła sobie, że skosi ręcznie hektar. Na razie udało jej się wykosić dwa paseczki na 26, czyli jeszcze sporo koszenia przed nią.
Paszarnia powoli zapełnia się sianem luzem. Trzeba będzie to wszystko przełożyć głębiej i mocno ubić, aby się zmieściło więcej siana. Tzn. całe musi się zmieścić :)

Podlała kwiaty, napoiła zwierzęta. Pora uszykować sobie obiad.
Potem naostrzyć wykaszarkę i iść kosić tak długo, jak wytrzyma w tym żarze.
Jak będzie miała dość – wejdzie do stajni, bo tam chłodniej i przełoży siano.

Na naturalnych łąkach Indianki rosną różne, ciekawe rośliny.
Wiele wspaniałych ziół, m.in. krwawnik, rumianek, mięta.
Czy ktoś rozpoznaje tę roślinę? 

piątek, 4 września 2009

Odwiedziny

Dziś masztalerz bardzo zadowolony z owoców swej pracy – pilnikiem naostrzył łańcuch od piły spalinowej, zbudował całkiem zgrabny koral treningowy, przetrenował solidnie konie, znalazł rychło w czas mój klucz do rur i wymienił wodomierz (nareszcie mamy bieżącą wodę w kuchni non stop!), wkręcił nowy włącznik do kinkietu.

Paski od nagrzbietnika popękały w trakcie treningu, a nawet przed - rwą się jak stare szmaty. Nie polecam nikomu uprzęży z firmy GRENE. Dałam za uprząż 1000zł, a ona nie nadaje się do jazdy – jest niebezpieczna. To szajs. Czeka mnie wyprawa do rymarza i łatanie tego co się da. Szczęście w nieszczęściu, że te paski porwały się w trakcie treningu, a nie podczas jazdy po drogach publicznych. Mogło się to skończyć fatalnym wypadkiem.


Herbaty ziołowe (miętowa i krwawnikowa) i przysmaki
Ja dzisiaj obolała żołądkowo po sałatce z kapusty którą zrobił dla mnie masztalerz dwa dni temu. Sałatka smaczna, ale zaszkodziła mi i długo mnie boleść trzyma. Przez pół dnia chodziłam na czczo struta parząc i pijąc tylko herbatę miętową. Później dotarła do mnie paczka od Mamy, a w niej wśród słodkości, kosmetyków, środków czystości i konserw – musli, które jako lekko strawne odważyłam się zalać mlekiem kozim i zjeść miseczkę bez skutków ubocznych.


Dla spodziewanych gości naszykowałam budyń na kozim mleku, cukierki i słodkie gruszeczki, kawę i herbaty ziołowe ze świeżo zerwanych ziół. Na ser niestety było za mało czasu by go zdążyć zrobić. Następnym razem może się uda.


Po lewej Kasia, po środku Indianka, po prawej Jola
Pod wieczór wpadły w odwiedziny dwie urocze, wesołe kobietki: znana mi wcześniej z baru i ciucholandu Jola z Kowal Oleckich oraz nowo poznana jej starsza siostra Kasia z Kamiennej Góry. Zasiadłyśmy do stołu na dworze, nieopodal grusz korzystając z ostatnich powiewów lata. Dostałam fajne, starannie dobrane upominki: śliczną, miękką indiańską skórę (na pewno ją będę nosić z upodobaniem), kubki owocowe (to chyba tak a propos nowoposadzonego sadu), dwie płyty z muzyką relaksacyjną (Kasia sama nagrała i trafiła w dziesiątkę – faktycznie, jestem zwolenniczką takiej właśnie muzyki, kiedyś słuchałam jej pasjami, obecnie także nie stronię) oraz własnoręcznie (tym cenniejsze) upieczone rogaliczki nadziewane dżemem, słone chrusty (przydadzą się na niedzielę do żołądkówki bom zachorzała na żołądek, a trener chronicznie choruje, a przede wszystkim jest do oblania sukces remontowy – skuteczna wymiana wodomierza i znamienna bieżąca woda w kuchni od tego momentu ku naszej obopólnej wygodzie) oraz fafle. Prezenty starannie przemyślane i trafione. To ujmujące :)

Czas szybko i miło nam minął na rozmowie i smakowaniu smakołyków i popijaniu herbat i kawy. Kobietkom smakował mój budyń i zachwycały się herbatami ziołowymi zaparzonymi ze świeżo zerwanych ziół. Zioła zalane wrzątkiem pięknie prezentowały się w przezroczystych szklanych dzbankach uwieńczonych kolorowymi wieczkami. Zwłaszcza dzbanek do mięty pięknie dobrany – zielone wieczko i rękojeść w idealnie tym samym kolorze co zaparzona gałązka mięty. Paniom się podobało, a mnie się podobało, że im się podobało ;). Przed odjazdem obie panie podziwiały stary dąb, który u nasady ogryzion przez konie, jawił się jako gigantyczna noga słonia. Wiekowemu dębowi zamiaruję nadać imię po założycielowi Czukt. Dąb Mikołaj - oto nazwa mego 300 letniego dębu.

Pod wieczór z rowerowego rekonesansu wrócił imć masztalerz. Miast do nas podejść – dyskretnie udał się na spoczynek do swego namiotu :) Tam pomieszkuje od czasu przyjazdu, choć na wstępie bronił się rękami i nogami przed spaniem w namiocie :). Jednak po pierwszej przespanej tam nocy, tak mu się tam spodobało, że nie chce za nic spać w domu. Póki ciepło, tam mu dobrze. Dałam mu tam gruby dmuchany materac welurowy, gruby koc i zimową kołdrę i śpi mu się w namiocie dobrze. Kąpie się w domu w wannie lub bierze wiadro z nagrzaną wodą pod swój namiot i tam się chlapie. Jemy w domu lub przed domem na wyniesionym stole kuchennym. Bliski kontakt z naturą przypadł mu do gustu. Namiot stoi nad rzeczką, ma ładny, zielony widok na sad i moją wewnętrzną drogę dojazdową.