Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrajcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdrajcy. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 sierpnia 2017

Zdrada Polski i kolaboracja Żydów ze Szwedami




21 lipca 1655 roku armia szwedzka wkroczyła na terytorium Polski. Tak rozpoczęła się wojna, zwana dziś „potopem”. Po kilku miesiącach Szwedzi byli już w Krakowie, gdzie doszło do gorszących scen kolaboracji miejscowych Żydów z najeźdźcą.

Kraków w szwedzkich rękach
 Stolica Polski[1] szykowała się do obrony już od sierpnia 1655 roku. Na jej potrzeby obciążono liczną społeczność żydowską łączną kwotą 100 zł, która co tydzień miała być wpłacana do kasy miejskiej[2]. Było to niewiele zważywszy, że w tym czasie tylko kościoły krakowskie dobrowolnie przekazały mennicy złote i srebrne wota, które po przetopieniu zasiliły obrońców kwotą aż 70–80 tys. zł[3].
Krakowscy Żydzi w przeciwieństwie do chrześcijańskich mieszczan, czy młodzieży akademickiej, nie chwycili za broń, by wspólnie przeciwstawić się najeźdźcy. Nie usprawiedliwia ich generalnie niewielka przydatność bojowa, gdyż w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, za broń chwytał każdy, kto tylko mógł ją nosić. Tak przecież postąpili Żydzi kilka miesięcy później w Przemyślu[4], który oparł się Szwedom[5]. Niestety w Krakowie cały ciężar obrony spadł na samych chrześcijan.
 Większość Żydów zamieszkiwała wówczas Kazimierz, który formalnie był osobnym miastem, choć już wówczas traktowano go jako część Krakowa[6]. Otoczony był średniowiecznym murem wzmocnionym basztami[7]. 26 września 1655 roku, gdy najeźdźcy podeszli pod miasto, Żydzi nie stawiali oporu, choć dowodzący obroną Krakowa Stefan Czarniecki, na prośbę burmistrza Kazimierza, wysłał im wsparcie[8].
 Po szybkim opanowaniu Kazimierza, Szwedzi oblegli sam Kraków. W trakcie oblężenia Żydzi wykorzystali okazję do przysłużenia się najeźdźcom i wzbogacenia się. Jak stwierdza polska relacja:
„Tutaj [w klasztorze Kanoników Laterańskich przy kościele Bożego Ciała na Kazimierzu] hordy nieprzyjacielskie […] wraz z przebranymi po niemiecku żydami ze wsi i miasteczek, bydło, konie, owce zabierali i do sadu klasztornego naganiali i zabijali na potrzebę dworu królewskiego [szwedzkiego króla Karola X Gustawa] […] z kościołów brali aparaty i z nich w refektarzu nasi krawcy polscy i szwedzcy robili kabaty, pludry, pendety i inne rzeczy. Wina z piwnic miejskich, szlacheckich pozabierali, zwozili do klasztoru, i tutaj […] robili piwa i miody.”[9]
Czy mogło się to spodobać zamkniętym w Krakowie mieszczanom i żołnierzom? Na pewno nie spodobało się Stefanowi Czarnieckiemu. Jak pisze polski historyk:
„Żydzi skupowali za bezcen od żołnierzy szwedzkich zrabowane mienie ludności Kazimierza, za co spotkał ich surowy odwet ze strony Czarnieckiego, który przed opuszczeniem Krakowa skonfiskował, jak wiemy, całą zawartość ich sklepów, piwnic i lombardów w tym mieście i wywiózł ją do Będzina.”[10]
 Ale Żydów oskarżono nie tylko o wspólną ze Szwedami grabież miasta i jego okolic, lecz również o znacznie cięższe przewinienie:
„to oni pokazali Szwedom słabe strony fortyfikacyj i razem z nimi złupili kościoły i sprzedali srebra na szmelc”[11]
 Kraków po dzielnej obronie skapitulował. Wpuścił Szwedów w swe mury 19 października 1655 roku. Czy rzeczywiście z winy Żydów? Z pewnością wierzono w ich zdradę, skoro polski król Jan Kazimierz Waza w styczniu 1656 roku podarował:
„Lubomirskiemu i kanclerzowi Stefanowi Korycińskiemu Miasto żydowskie na Kazimierzu ze wszystkiemi synagogami, domami murowanemi i drewnianemi, towarami, pieniędzmi i kosztownościami, pozostałem po Żydach krakowskich, którzy podczas rządów szwedzkich stali się zdrajcami ojczyzny”[12]
Darowizna była tylko formalna, gdyż w owym czasie w Krakowie wciąż rządzili Szwedzi. A to wiązało się z rozlicznymi grabieżami i uciskiem, w których dopomagali między innymi Żydzi:
„Już się bowiem i skromność szwedzka odmieniła, bo już nie skrycie, ale jawnie, nie tylko kościoły, ale i dwory szlacheckie rabowano, z kmieci zaś bez braku [bez wyjątku] i miłosierdzia egzakcyje [wybieranie podatków] nieznośne pieniężne i strawne wyciągano. Czego nie tylko Szwedzi, ale [i] kupczykowie krakowscy, nawet Żydzi po niemiecku ubrawszy się, Szwedom dopomagali, których Witemberk [feldmarszałek Arvid Witemberg, szwedzki namiestnik Małopolski] nie tylko nie karał, ale ich jescze do tej usługi jako wiadomych animował [zachęcał].”[13]
 Jedną z najcenniejszych zdobyczy szwedzkich w owym czasie był piękny ołtarz ofiarowany w 1518 roku przez króla Zygmunta. Ołtarz zakopano na cmentarzu katedralnym na polecenie księdza Szymona Starowolskiego. Jednak szwedzki dowódca krakowskiego garnizonu, gen. Paul Würtz, dowiedział się o tym od Żydów z Kazimierza. Odnalazł go i sprzedał Żydowi Pinkusowi. Sprawa miała jednak swój dalszy ciąg.
Po odzyskaniu miasta przez Polaków, w wyniku ciągnących się kilka lat (do 1662 roku) procesów, skazano żydowską gminę Krakowa na zapłacenie odszkodowania w wysokości 10 000zł:
„za doprowadzenie Szwedów do odnalezienie ołtarza, połamanie i potłuczenie go”[14]
 Zdobycie Krakowa było apogeum szwedzkich podbojów. Wkrótce jasnogórski klasztor stawił najeźdźcom skuteczny opór, co odwróciło losy tej wojny. Polacy przeszli do odzyskiwania strat. Gdy w lutym 1656 roku nad Krakowem zawisło niebezpieczeństwo odbicia go przez wojsko polskie, wzmogły się represje Szwedów. W ich wyniku:
„[…] obywatele nie mogąc wytrzymać tyraństwa szwedzkiego, do Śląska z duszą ledwie uciekać musieli. Sami tylko adherentowie szwedzcy wierne: ewangelicy i Żydzi zostali, którzy albo im rabunków tych i zbrodni dopomagali, albo też sami autorami byli.”[15]
Kraków na szczęście odzyskano w 1657 roku, co skończyło tyraństwo Szwedów i ich pomocników.
Hayduk Mikłusz odmienia ort u Żyda. Roku P.[ańskiego] 1622. Karta tytułowa anonimowej broszury (z reprodukcji Karola Badeckiego).
Nie tylko Żydzi
 Najczęstszą linią obrony tych, którzy starają się usprawiedliwić przewinienia krakowskich Żydów, jest stwierdzenie, że przecież nie tylko oni odstąpili króla Jana Kazimierza Wazę i nie tylko oni dopuszczali się karygodnych czynów. Po czym, wyliczając krzywdy, jakie uczyniono Żydom wraz z powrotem polskich wojsk i władzy, tworzą wrażenie, że choć nie tylko oni byli winni, to właśnie oni zostali kozłami ofiarnymi. Tego typu argumentacja jest więc nieco zawoalowanym oskarżeniem Polaków o hipokryzję i niesprawiedliwość. Tymczasem…
 Faktem jest, że nie tylko Żydzi w czasie szwedzkiego „potopu” dopuszczali się karygodnych czynów. Nieprawdą jest, że tylko ich za to karano. Już choćby cień podejrzenia o zdradę był powodem do działania. Weźmy choćby kwestię proszwedzkiego stronnictwa w obleganym Krakowie, w skład którego wchodzić mieli krakowscy patrycjusze. Anonimowe donosy[16] potraktował król bardzo poważnie. Gdy odzyskano Kraków, nakazał:
„aresztować szereg osób, podejrzanych o kolaborację z wrogiem, i skonfiskować ich majątki, jednakże powołana przezeń do zbadania słuszności tych zarzutów specjalna komisja śledcza wykaże niewinność obwinionych, wobec czego król przywilejem z 11 IX 1657 r.[17] uzna za kłamliwe i uwłaczające ich wierności oskarżenia i przywróci im utracone dobra.”[18]
Jednak w przypadku Żydów, nie doszło do wycofania znacznie wcześniejszych zarzutów o zdradę. Jak już wspomniałem, po długotrwałych procesach, sądy jeszcze w 1662 r. orzekały o ich winie. Widocznie były ku temu znacznie solidniejsze podstawy niż anonimowe donosy „życzliwych”.
 W czasie wojennej zawieruchy nie tylko sądy „wymierzały sprawiedliwość”. Gdy stojący przy polskim królu żołnierze, a zwłaszcza luźni czeladnicy ciągnący z armią, wkraczali na tereny zajęte uprzednio przez Szwedów, to bywało, iż grabiono każdego, kto się tylko napatoczył. Dotyczy to rzecz jasna nie tylko Żydów, ale ogół społeczeństw. Nawet szlacheckie dworki nie były bezpieczne. Grabieżcy próbowali to później usprawiedliwiać zdradą, której rzekomo dopuścili się ograbieni. Jak z ironią notował jeden z polskich żołnierzy uczestniczący w kampanii wiosennej 1656 roku:
„Nasze zaś wojska, nie więcej tylko Wielką Polskę zrabowały, tak pospolitego ruszenia jako i kwarciana hołota [luźna czeladź], za to że wpuścili Szwedów[19]. Szukali ich też i we skrzyniach.”[20]
 Działania wojenne wiązały się zwykle z rabunkami żołdactwa. Taka też była ówczesna norma. Zresztą nie tylko w Rzeczypospolitej, ale i poza nią. Nie powinno więc dziwić, że i w czasach szwedzkiego potopu miały one miejsce. Istotniejsze jest, czy do rabunków tych dochodziło z inspiracji wodzów, przy ich cichej zgodzie, czy też wbrew nim. To jest probierz intencji władzy. Z zachowanych źródeł wynika, że Stefan Czarniecki, którego dywizja była odpowiedzialna za te grabieże, starał się jak mógł, by im zapobiec. Na przykład Mikołaj Jemiołowski, kolejny żołnierz, który brał udział w kampanii wielkopolskiej 1656 r., pisał:
„A lubo Czarniecki wszystkimi siłami tego zabraniał, karał, bił, w ostatku zdybanych przy jakimkolwiek ekscesie ex nunc [natychmiast, zaraz] albo wieszać się kazał, albo i sam spod uwiązanych na drzewie, albo na wrociech konie zacinał, nawet w ogień świętokradców miotać kazał, u ogona końskiego tych […] uwiązawszy za nogi, po cierniach i krzakach włóczyć rozkazywał. Przecie to nie pomogło i nie ustawało swawoleństwo czeladne […]”[21]
A jakie intencje miała wówczas władza w stosunku do Żydów? Na to pytanie odpowiada „Mandat króla Jana Kazimierza do regimentarzy wojska, by Żydom nigdzie krzywdy nie wyrządzano” wydany we Lwowie, 22 kwietnia 1656 roku. W uniwersale adresowanym do wojska, monarcha oświadczał:
„Mając z wielu słusznych przyczyn politowanie nad Żydami w państwach naszych [Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim], tak dobrach królewskich jak i dziedzicznych mieszkającymi, żądamy po Wiernościach Waszych, abyście pomienionym Żydom oppressyi, ani żadnej krzywdy tak na osobach, jak i na substancyach [majątku] czynić nie kazali, gdyż pod takowy czas zapału wojennego wiele niewinnych przy winnych cierpieć muszą, których my [król] pod protekcyą i obroną naszą wzięli.”[22]
Jan Kazimierz nie poprzestał na rozkazie, ale poinformował o surowych konsekwencjach, jakie spotkają tych, którzy go złamią.
„Inaczej tedy Wierności Wasze nie uczynicie dla łaski naszej i pod ostrością prawa wojskowego, którą na sprzeciwiających się uniwersałowi naszemu niechybnie ekstendować i szkody poczynione z żołdu nagradzać rozkażemy.”[23]
 Jak widać, intencje władzy wobec Żydów były jednoznaczne. Choć król i dowódcy doskonale zdawali sobie sprawę z faktu zdrady części Żydów, to jednak zabroniono aktów zbiorowej odpowiedzialności. A nie tylko zabroniono, ale i starano im się zapobiegać. Od wymierzania sprawiedliwości były sądy, a nie chciwe zemsty i łupów żołdactwo.
Nieszczęście ówczesnych mieszkańców Rzeczypospolitej (nie tylko Żydów, bo tyczy to całego społeczeństwa) wynikało z tego, że mimo starań i ostrych metod, którymi próbowano utrzymać dyscyplinę w wojsku, do rozlicznych ekscesów jednak dochodziło. I przy winnych, cierpieli również niewinni.
dr Radosław Sikora

Kresy.pl

środa, 23 sierpnia 2017

Suwalscy Żydzi strzelali do Polaków



16 sierpnia 1920 r. w kluczowym momencie wojny polsko-bolszewickiej minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski zdecydował o internowaniu tysięcy oficerów i żołnierzy pochodzenia żydowskiego w obozie w Jabłonnej. Środowiska żydowskie ubolewają, że żołnierze pochodzenia żydowskiego nie mogli obserwować rodzącej się niepodległości Polski. Ale, czy gen. Sosnkowski mógł postąpić inaczej?
Kiedy wojska bolszewickie podchodziły do Warszawy gen. Kazimierz Sosnkowski, obawiając się, iż żołnierze żydowskiego pochodzenia przejdą na stronę wroga wydał taki rozkaz:
„Ministerstwo Spraw Wojskowych — Oddział I Sztabu Licz. 13679 mob. Usunięcie żydów z D.O. Gen. Warszawy i formacji podległych wprost M. S. Wojsk. W związku z mnożącymi się ciągle wypadkami, świadczącymi o szkodliwej działalności elementu żydowskiego, zarządza M. S. Wojsk, co następuje: 1. Dla D. O. Gen. Warszawa. 2. Dla wszystkich Oddziałów szt. M. S. Wojsk, i Dep. M.S.W. z poszczególnymi, w drodze tych Oddz. szt. i Dow. wprost M. S. Wojsk., podlegającymi formacjami, zakładami, instytucjami itd. ad 1. D. O. Gen. Warszawa usunie ze wszystkich mu podległych formacji, stacjonowanych w Warszawie, Modlinie, Jabłonnie i Zegrzu, żydów szeregowych, pozostawiając w tych formacjach tylko 5% tego żywiołu. D. O. Gen. Warszawa wyznaczy punkt zborny, dla tych wyeliminowanych żydów, tworząc z takowych po wydzieleniu rzemieślników, oddziały robotnicze. Oddziały te powinny być formowane na sposób kompanii robotniczych o maksymalnej sile 250 szeregowych na kompanię. Na każdą taką kompanię robotniczą wyznaczy:; D.O. Gen. Warszawa 1 oficera, 5 podoficerów, 10 szeregowych wyznań chrześcijańskich. W razie zapotrzebowania oficerów niezdolnych do służby frontowej zwróci się D. O. Gen. Warszawa z zapotrzebowaniem takowych do Oddz. I Sztabu M. S. Wojsk. Po sformowaniu wymienionych kompanii robotniczych, wyda M. S. Wojsk, dalsze zarządzenia, co do numeracji i gdzie wymienione kompanie zużytkowane zostaną. Przeprowadzenie tego rozkazu należy niezwłocznie wykonać, licząc się z obecną sytuacją. O wycofaniu z formacji żydów zamelduje D. O. Gen. Warszawa do M. S. Wojsk. Oddz. I Sztabu do dnia 12. VIII. 1920 r. ad 2. Wszystkie oddziały szt. M. S. Wojsk., jak również i Departamenty usuną do 5% z podległych im (wprost M. S. Wojsk.) formacji, zakładów, instytucji itd. szeregowych żydów, oddając takowych do dyspozycji D. O. Gen. Warszawa, które ich wcieli do tworzących się robotniczych komp. Zaznacza się przy tym, że w samych biurach i kancelariach poszczególnych oddz. szt. i Departamentów, należy wszystkich żydów szeregowych usunąć. Zatrzymanie żydów w biurach lub innych instytucjach pod pretekstem, że takowi są niezbędni lub politycznie pewni, tym samym zakazuje się. Wyeliminowanie żydów i oddanie takowych do dyspozycji D. O. Gen. Warszawa winno być bezwarunkowo z dniem 12. VIII. 1920 r. skończone. Wykonanie tego rozkazu zamelduje D. O. K. Gen. Warszawa Oddziałowi I Dep. M. S. Wojsk., zawiadamiając o wykonaniu Oddz. X. Sztabu M. S. Wojsk. Otrzymują: Woj. Gub. Warszawy, D.O. Gen. Warszawa, Biuro Prezydialne, Kancelaria Wiceministra, Wszystkie Oddz. Sztabu M. S. Wojsk., Wszystkie Dep. M. S. Wojsk., Dep. dla spraw Morskich, Dow. m. Warszawy, N. Dow. W. P. Prich Płk. Szt. Gen. Szef Oddziału I.”
Lata doświadczeń współegzystowania ludności polskiej i żydowskiej nie mogły pozostać w niepamięci, w szczególności zaś sposób, w jaki Żydzi, współpracujący z zaborcami, traktowali Polaków w okresie zaborów. Pamięć o tym, jak w 1772 r. Żydzi przyjaźnie witali zaborców oraz jak walczyli o stworzenie Judeopolonii w okresie wyłaniania się niepodległej Polski po I wojnie światowej była w świadomości dowódców wojskowych wciąż żywa. Znane też były inklinacje ludności żydowskiej do bolszewizmu. Nic zatem dziwnego, że w kluczowym dla losów bitwy momencie dowództwo Wojska Polskiego chciało mieć pod komendą jedynie pewnych ludzi.
O tym, jak trafna okazała się ocena sytuacji dokonana przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego, świadczą późniejsze komunikaty Naczelnego Dowództwa:
„Komunikat z dnia 18 kwietnia 1919 r. Front litewsko-białoruski: Wczorajsze walki o Lidę były uporczywe. Nieprzyjaciel zgromadził wielkie siły, starannie przygotował się do obrony i umocnił ważniejsze obiekty. Piechota nasza musiała kilkakrotnie łamać bagnetem opór wroga, zwłaszcza suwalski pułk piechoty, który wśród ciężkich walk ulicznych, biorąc dom za domem, oczyszczał miasto od nieprzyjaciela. Miejscowa ludność żydowska wspomagała bolszewików, strzelając do naszych żołnierzy”.
Dodać tu należy, że kiedy wymieniony 41 pp. opuścił ze względów taktycznych czasowo Lidę, to Żydzi z okien i z dachów strzelali do polskich żołnierzy, oblewali ich wrzątkiem i rzucali kamieniami. Dokonywali też na polskich żołnierzach masakr.
Już 19 sierpnia 1920 r „w Siedlcach wzięto do niewoli ochotniczy oddział żydowski, rekrutujący się z miejscowych żydów komunistów”. Z kolei komunikat z dnia 21 sierpnia 1920 r. brzmiał:
„Front środkowy… W walkach pod Dubienką, gdzie odrzuciliśmy nieprzyjaciela za Bug, odznaczył się porucznik Danielak z 11 pp., który samorzutnie, nie czekając na nadejście swej kompanii, z 8 żołnierzami zaatakował linię nieprzyjacielską, biorąc 20 jeńców do niewoli. Stwierdzono w tym okręgu, że walczy po stronie bolszewickiej oddział ochotniczy z Włodawy”.
Na podstawie tych komunikatów widać wyraźnie, że Polacy nie tylko, że musieli uporać się z bolszewicką nawałą, ale również z wrogiem wewnętrznym, komunizującymi środowiskami żydowskimi. Z Żydami przyszło Polakom walczyć również w Białymstoku.
Komunikat z 24 sierpnia 1920 r. stwierdza: „Front północny… Przy zdobyciu Łomży wzięto 2.000 jeńców, 9 dział, 22 karabiny maszynowe i bardzo duży materiał wojenny.
Po zajęciu przez 1-szą dywizję Legionów w dniu 22 bm. rano Białegostoku trwały w samym mieście jeszcze przez 20 godzin zaciekłe walki uliczne z przybyłą na pomoc z Grodna 55-ą dywizją sowiecką i miejscową ludnością żydowską, która wydatnie zasilała szeregi bolszewickie”.
Żydzi spiskowali z bolszewikami na długo przed Bitwą Warszawską
Raport Dowódcy 5p. Ułanów do Szefa Sztabu Generalnego nie pozostawia złudzeń:
„Dnia 21 czerwca 1920 na odcinku IV Batalionu 106 pp. na Słuczy 3 żołnierze, żydzi przyłapani zostali na rozmowie z bolszewikami, którzy proponowali zdradzić nas i wspólnie przełamać front. Batalion ten miał w swym składzie 130 żołnierzy żydów. Dwóch żydów z wyroku Sądu Doraźnego, zostało rozstrzelanych, trzeci ułaskawiony”. „Dnia 26 czerwca również silnie zażydzony I Batalion 106 pp. bronił przyczółka mostowego w Hulsku. Trzykrotnie odważni semici uciekali z okopów i trzykrotnie ułani 5 pułku zapędzali ich płazem szabli na miejsce. W trakcie tego żyd, sierżant 106 pp. zabił dwoma kulami wachmistrza 3 szwadronu Pilcha, który zapędzał go na miejsce. Wynikiem tego boju było nowe przełamanie naszego frontu (na Słuczy i Horyni). Dnia 3 sierpnia 1920 r. Budionnyj skoncentrował się naprzeciwko Ostroga, bronionego przez oddziały 106 pp., do którego powróciła tymczasem większość żydów — dezerterów. Dnia czwartego o świcie garnizon Ostroga bez strzału, nie napierany przez bolszewików, panicznie wycofał się z miasta. Bolszewicy mimo trudnej przeprawy, przeszli Horyń i wyruszyli na Zdołbunowo”. „Z faktów przytoczonych wypływa, że przepełniony żydami 106 pp. służył ulubionym punktem ataku dla Budionnego i dwukrotnie odegrał fatalną rolę bezpośredniej przyczyny przełamania naszego frontu (na Słuczy i Horyni). Dane powyższe są w Armii naszej powszechnie znane i szeroko omawiane wśród żołnierzy. Oburzenie ich jest tak wielkie, że dalsze pozostawienie żydów w składzie Armii jest wykluczone. Nasuwa się konieczność niezwłocznego wydzielenia ich z pułków na froncie, inaczej mogą zajść krwawe ekscesy. Wartość bojowa na takim odżydzeniu może tylko zyskać”.
Ministerstwo Spraw Wojskowych nie miało zatem wyjścia. Od tego zależał los bitwy, a za nią całej Rzeczpospolitej i Europy. Żydzi pogodzić się z nią nie mogli. Rozdmuchano ją do rangi ogólnoświatowego skandalu, natomiast sam obóz w Jabłonnie przedstawiano jako rodzaj „obozu koncentracyjnego, w którym miano rzekomo znęcać się nad Żydami.
Nie jest wykluczone, że decyzja gen. Kazimierza Sosnkowskiego walnie przyczyniła się do zwycięstwa Polaków w wojnie z bolszewikami. Nietrudno bowiem byłoby sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby w newralgicznym momencie bitwy Żydzi przeszli na bolszewicką stronę.

http://prawy.pl/55795-bitwa-warszawska-bez-udzialu-zolnierzy-pochodzenia-zydowskiego-zapobiegliwosc-gen-sosnkowskiego-ocalila-polakow-przed-kleska/

czwartek, 1 września 2016

Prokurator mordercą niewinnej nastolatki :(((


Płk Wacław Krzyżanowski był pierwszym stalinowskim prokuratorem, któremu w III RP zarzucono mord sądowy – 3 sierpnia 1946 r. brał udział w skazaniu na śmierć Danuty Siedzikówny, ps. Inka, sanitariuszki antykomunistycznego oddziału mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
Ta sprawa zakończyła się uniewinnieniem Krzyżanowskiego, ale później została wznowiona. Instytut Pamięci Narodowej odnalazł bowiem dokumenty, świadczące o tym, że tego samego dnia żądał on kary śmierci w innej sprawie – Hansa Baumana. To druga (czy ostatnia?) zbrodnia sądowa w jego karierze.
Obie zbrodnie w majestacie komunistycznego bezprawia miały miejsce w areszcie karno-śledczym w Gdańsku, a Krzyżanowski nie uczestniczył w nich – jak twierdził – przypadkowo, ale świadomie żądał najwyższego wymiaru kary dla „wrogów ludu”.
W PRL-u Wacław Krzyżanowski otrzymał wiele odznaczeń i nagród. Czym tak zasłużył się „ludowej” władzy? Wiadomo, że służbę wojskową rozpoczął w 1943 r. w Dżambule (Kazachstan), należał do dywizji kościuszkowskiej, brał udział w bitwie pod Lenino. Zaraz po wojnie ukończył szkołę oficerów bezpieczeństwa publicznego w Łodzi i rozpoczął pracę w Wojskowej Prokuraturze Rejonowej w Gdańsku, gdzie był „śledziem” do 1950 r. W wojskowym wymiarze sprawiedliwości (czytaj: bezprawia) pracował potem na Śląsku i na Pomorzu (w Koszalinie), w 1976 r. zwolniony do rezerwy.
ZAMORDOWANY ZA SARNĘ
Akta procesu Hansa Baumana cudem odnaleziono.
– Wynika z nich, że Wacław K. samodzielnie przeprowadził śledztwo i sformułował oskarżenie – mówi prof. Witold Kulesza, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.
Czym Hans Bauman podpadł komunistom, że skazali go na śmierć? Był gdańskim Niemcem, a jego rodzina głodowała. Pewnego czerwcowego dnia 1945 r. Bauman znalazł w lesie karabin z kilkoma nabojami, upolował nim sarnę, po czym broń zakopał. Zdobycznym mięsem podzielił się z mieszkającymi w jego domu Polakami. Niemiec wpadł wskutek donosu (obciążyły go również zeznania trzech Polaków).
KARABIN PRZECIW PAŃSTWU
Po śledztwie, prowadzonym przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Miastku, Krzyżanowski oskarżył Baumana o nielegalne posiadanie broni i prowadzenie działalności wywrotowej, mającej na celu oderwanie Gdańska od Polski. Żądając kary śmierci, stalinowski prokurator twierdził, że oskarżony jest „wrogo ustosunkowany do państwa polskiego, spodziewał się wojny i niewątpliwie miał zamiar użyć karabinu w stosownej chwili przeciwko państwu polskiemu”. Hans Bauman został skazany w trybie doraźnym na karę śmierci. 9 sierpnia 1946 r. wyrok wykonano.
W materiałach Instytutu Pamięci Narodowej czytamy: „skazany pozbawiony został całkowicie możliwości obrony, a okoliczności sprawy świadczą, iż skazanie Hansa B. stanowiło zbrodnię sądową, popełnioną przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego z powodu przynależności skazanego do określonej grupy narodowościowej, w której to wykorzystano formę procesu karnego do przeprowadzenia czystki etnicznej”. Tak wyglądało ówczesne, stalinowskie „prawo”.
OSKARŻYĆ I ZEMDLEĆ
Pierwszy proces Krzyżanowskiego o zbrodnię sądową rozpoczął się w 1993 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Poznaniu. W akcie oskarżenia zarzucono mu, że jako oficer śledczy WPR w Gdańsku podżegał skład sędziowski do wymierzenia Danucie Siedzikównie, ps. Inka, sanitariuszce „Łupaszki”, najwyższego wymiaru kary, czyli do zabójstwa (tak jak w przypadku Hansa Baumana).
Co na to Krzyżanowski:
Byłem młody. Zostałem skierowany na proces przypadkowo, bez przeszkolenia i przygotowania [czyżby szkoła oficerów bezpieczeństwa publicznego w Łodzi nieodpowiednio przygotowywała do pracy? – red.], wcześniej nie brałem udziału w żadnej sprawie sądowej. Nie wiedziałem nawet, o co ta dziewczyna była oskarżona.
W podobny sposób tłumaczy się dziś większość stalinowskich funkcjonariuszy. Czy Krzyżanowski mówi prawdę?
Rozprawa przeciw „Ince” odbyła się tego samego dnia, kiedy skazano Hansa Baumana, czyli 3 sierpnia 1946 r., tylko dwie godziny później (podobnie, jak Niemiec, łączniczka „Łupaszki” została skazana w trybie doraźnym). Jest to bezsprzeczny dowód na to, że Krzyżanowski kłamie, kiedy mówi, iż na proces Siedzikówny został skierowany przypadkowo, a wcześniej nie brał udziału z żadnej sprawie sądowej.
Podczas swojej „przypadkowej” obecności na procesie „Inki”, Krzyżanowski wystąpił z ostatnim słowem. Poparł akt oskarżenia i żądał surowej kary. Dziś utrzymuje, że na sali sądowej był przez 5-10 sekund, został do tego zmuszony przez przełożonych, w ramach szkolenia [czyżby nie został wcześniej wystarczająco przeszkolony? – red.], a po odczytaniu sentencji omal nie zemdlał.
Charakterystyczne jest to, że Krzyżanowski oskarżał młodych ludzi – Siedzikówna miała 17 lat, Bauman 19. Oni najwyraźniej byli najbardziej niebezpieczni dla tworzącej się władzy „ludowej”.
ZEMSTA ZA „ŁUPASZKĘ”
Danuta Siedzikówna została aresztowana 20 lipca 1946 r., kiedy pojechała do Gdańska w celu zdobycia leków dla rannych partyzantów. Oskarżono ją o udział w „bandzie Łupaszki”, nielegalne posiadanie broni (tak jak Hansa Baumana), a w przede wszystkim o wydanie poleceń zastrzelenia dwóch funkcjonariuszy UB. Tego ostatniego czynu sąd jej nie udowodnił, a mimo to stwierdził, że zasługuje ona na śmierć.
Zdaniem prokuratora III RP, był to wniosek „rażąco niewspółmierny wobec czynów zarzucanych Danucie Sziedzikównie, jak i nie odzwierciedlający zebranego materiału dowodowego”.
„Inka” nie podpisała prośby do Bieruta o łaskę. Pismo podpisał jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zastrzelono ją 28 sierpnia 1946 r. w piwnicy gdańskiego aresztu. Razem z nią, z rąk plutonu egzekucyjnego, zginął Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, jeden z dowódców majora „Łupaszki”. Umierali z okrzykiem „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Do 2015 roku rodzinie nie udało się odnaleźć miejsca pochówku Danuty Siedzikówny. Ze strony aparatu bezpieczeństwa była to zemsta za działalność Zygmunta Szendzielarza i jego oddziału, który mocno dawał się we znaki nowej władzy, a nie można było go złapać. Żeby osiągnąć propagandowy sukces, zamordowano niewinną dziewczynę, która niosła również pomoc rannym ubekom.
Poznański sąd stwierdził jednak, że nie można jednoznacznie ustalić, jaką rolę Krzyżanowski odegrał w procesie „Inki”. Kierując się zasadą, że wszystkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego, uniewinnił byłego śledczego. 45 lat wcześniej wątpliwości nie przemawiały na korzyść Siedzikówny.
Wacław Krzyżanowski nie przyznał się do winy, ujawniając jednocześnie przestępczy charakter działalności komunistycznych organów sprawiedliwości (czytaj: bezprawia). Czyżby w swoich zeznaniach nie widział sprzeczności, że jako aktywny funkcjonariusz tamtego przestępczego systemu, podżegający do zbrodni sądowych na niewinnych ludziach, też jest (w świetle obecnie obowiązującego prawa) przestępcą?
W październiku 2014 r. w Koszalinie zmarł prokurator Krzyżanowski. Jego przeszłość nie przeszkodziła władzom PO i PSL w wystawieniu mu na pogrzebie asysty honorowej Wojska Polskiego...


wtorek, 30 sierpnia 2016

Żydzi chcą pazernie zagarnąć polski złoty pociąg! :(((

Winni zbrodni wojennych wobec Żydów są Niemcy, a nie Polacy!!! :(((
Żydzi, odpierdolcie się od nas!!! :(((

Żydzi są odpowiedzialni za holokaust Polaków w Katyniu (12.000 ludzi polskiej inteligencji bestialsko wymordowane przez NKWD w której szeregach było sporo Żydów na dowódczych, decyzyjnych stanowiskach) oraz za śmierć i cierpienie setek tysięcy polskich patriotów w tym Żołnierzy Wyklętych wymordowanych przez komunistyczną bezpiekę w Polsce, po II Wojnie Światowej, bezpiekę, którą rządzili Żydzi, a także za zdradę stanu, zdradę Polski i Polaków: sporządzenie przez gminy żydowskie zdradzieckich list z nazwiskami i adresami inteligencji polskiej i sprzedanie ich sowietom i hitlerowcom, co równało się z wydaniem Polaków na śmierć okupantom.

Moim zdaniem Żydzi to wyjątkowo plugawy, szkodliwy, fałszywy zdradziecki naród, niosący śmierć i cierpienie gospodarzom kraju, który im gościnnie użyczył schronienia przed setkami lat, naród nie zasługujący na żadne przywileje w Polsce!

To Żydzi są odpowiedzialni za holokaust i cierpienie Polaków. Są nam winni miliardy dolarów odszkodowań.
Jesteście naszymi dłużnikami!

Indianka







Światowy Kongres Żydów: oddajcie nam „złoty pociąg” … to cena za Holokaust!


kongres zydów

Światowy Kongres Żydów wystosował apel do polskiego rządu, by wszelkie rzeczy należące do Żydów, które znajdują się w tzw. Złotym Pociągu, zostały zwrócone potomkom prawowitych właścicieli.

Organizacja zasugerowała również, że jeśli ustalenie spadkobierców byłoby niemożliwe, to „wszelkie złoto lub inna znaleziona własność należąca do żydowskich rodzin lub przedsiębiorstw musi teraz przysłużyć się polskim Żydom, którzy niestety nigdy nie zostali właściwie wynagrodzeni przez Polskę za niewypowiedziane cierpienia, jakich doznali, i katastrofalne ekonomiczne straty podczas Holokaustu”.
Generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski zapewnił jednak na razie, żeZłoty Pociąg będzie własnością skarbu państwa. 10 proc. wartości odnalezionego składu natomiast będzie – jako znaleźne – wypłacone dwóm mężczyznom, którzy zlokalizowali pociąg.

http://www.glosgminny.pl/swiatowy-kongres-zydow-oddajcie-nam-zloty-pociag-cena-holokaust/



sobota, 12 marca 2016

Przyczyny zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego

Absolutnie nie chodzi podstawionym KODakom o demokrację, wręcz przeciwnie. Pod hasłami niby walki o demokrację, którą tak na prawdę zwalczają, domagają się zachowania monopolu władzy w Polsce dla Grupy Trzymającej Władzę, która jest organizacją przestępczą wymierzoną w dobro Polski i Polaków.

Pisze polski Snowden:
"Wiem, że komentarz mój jest długi, ale proszę nie zrażać się na początku, ponieważ są to ważne kwestie o których warto wiedzieć. Drugą sprawą jest to, aby Państwo rozpowszechniali informacje, które zawarte są w tym komentarzu. Im więcej nas wie, tym jesteśmy bezpieczniejsi.
Polską rządzi GTW - Grupa Trzymająca Władzę (WSI, Rosja, prokuratorzy i sędziowie).

Sieć jest trzymana za mordę groźbą samobójstw, wszyscy są podsłuchiwani.
Grupa Trzymająca Władzę steruje mediami publicznymi. Powołała Platformę Obywatelską.

W 2005 PIS zamieszał, bo wpadli na trop GTW. Blidę skasowano przy aresztowaniu, bo dużo wiedziała i wsypałaby. Koalicję PIS rozbito. Przejęto Państwową Komisję Wyborczą i odtąd wybory są fałszowane. Jak Lech Kaczyński wzmacniał siły zbrojne i blokował rząd PO, to go skasowano. Powołano Bronka figuranta, bo mają na niego haki.

Przez 8 lat był "raj". Z inwestycji i prywatyzacji Grupa Trzymająca Władzę brała 10-20%. Wymiana Państwowej Komisji Wyborczej namieszała, a KKW patrzyła na ręce. Podstawili tylko 15% głosów i nie utrzymano Bronka. Ich sondaże dawały 60% PIS, 6% PO, 1% PSL i 25% Kukiza. Było źle i zmieniono ustawę o TS o odwołanie Prezydenta i podstawiono 5 sędziów w TK. Pokazywano sondaże, że PIS i PO mają podobne wyniki by uwiarygodnić końcowe.
Petru to twór GTW i ich kasa - żaden kredyt Petru. Palikota wsunięto do SLD by pociągnął ich na dno (Palikot to twór GTW).

Kukizowi wciśnięto na listy kretów by skłócili środowisko.

Powołano 200 osób do pisania na forach źle o PIS i Kukizie, a dobrze o PO i Petru.

Nie dało się podstawić dość kart i PIS dostał władzę.
Odjęto Kukizowi, a dodano PSL by nie zmieniono konstytucji.

GTW poszła na ośmieszanie Dudy i PIS, że oszukali wyborców, że wzrosną podatki i ceny. Ma być akcja, że PIS chce wojny domowej i grozi wojną z Rosją, Niemcami i UE, że PIS to faszyzm, totalitaryzm, zacofany katolicyzm i wstyd na całą Europę. Lis ma słać krytyki do gazet w Niemczech i USA i pisać, że zachodnie media krytykują PIS.

GTW wie, że PIS jest w posiadaniu informacji o nich i nie dopuści by Ziobro przejął prokuraturę. Śmierć Kulczyka upozorowano by nie świadczył, bo idzie o giga przekręty z udziałem pierwszych osób. Odstąpiono od TS dla Ziobro i Kaczyńskiego, bo była obawa, że je ujawnią. Ułaskawienie Kamińskiego przeszkodziło, bo ten dużo wie.

Kopacz miała wyjazdowe posiedzenia, by umożliwić montowanie podsłuchów w regałach, biurkach i pod tynkiem na sufitach (ponad 100 podsłuchów) wśród pomieszczeń rządowych.

Komórki i email PIS i Kukiza są na podsłuchu. Duda ma podsłuch wszędzie - była wrzawa jak pojechał w nocy do Prezesa, bo tam nie mają.
Grupa Trzymająca Władzę powołała KOD do zamieszek. Jest plan skasowania Dudy i rozwiązania Sejmu, postawienia Dudy, Kaczyńskiego, Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego przed Trybunał Stanu i rozwiązania PIS.
Jest ustawa zakazująca demonstracji. Dlatego PIS powinien wymienić Państwową Komisję Wyborczą, zrobić nowy program i powołać nowy tryb wyborów bez nieważności głosów i wymienić skład Trybunału Stanu i Trybunału Konstytucyjnego. Musi pilnie przejąć TVP. Tym uratują siebie i Polskę.

GTW nie podda się i nie zatrzyma przed zamachami, bo ma do stracenia giga finanse. Wyprowadzą ludzi na ulice i będą prowokacje z niszczeniem mienia przez przebranych kiboli. CZY WSI - GRUPA TRZYMAJĄCA WŁADZĘ - POSUNIE SIĘ DO PRZEMOCY I WINĄ OBARCZY PiS? "
http://wiadomosci.onet.pl/forum/niesiolowski-ziobro-boi-sie-ze-zawalila-sie-cala-k,0,2644869,208403026,czytaj.html

Grupa Trzymająca władzę dąży do zamieszek w Polsce i obalenia demokratycznie wybranego przez naród polski rządu narodowego Beaty Szydło.

Kim jest Mateusz Kijowski, lider KODu, który działa na rzecz GTW? :-)

http://www.blizejprawdy.pl/kim-jest-mateusz-kijowski-z-kod/










poniedziałek, 13 grudnia 2010

Rocznica kradzieży

7 grudnia minęła niechlubna rocznica kradzieży drzewek owocowych Indianki. Rok temu ukradziono 233 drzewka owocowe z nowoposadzonego sadu Indianki. Indianka ciężko pracowała cały rok przy zakładaniu plantacji, a gdy praca była niemal ukończona – parszywe, nienawistne ścierwa złośliwie powyrywały własność Indianki niwecząc jej ciężką pracę i poniesione nakłady na założenie sadu.

7 grudnia Indianka przyłapała złodziei na gorącym uczynku podczas kradzieży w jej sadzie.
Wezwała miejscową policję. Dwaj policjanci przyjechali na interwencję, ale nie zatrzymali sprawców. Plantacja Indianki zniszczona, a złodzieje pozostali bezkarni i mszczą się na Indiance wszelkimi możliwymi sposobami do dnia dzisiejszego.
Indianka nie da się gnojom. Znajdzie na gnidy sposób.
A ty August spadaj zdrajco!!! Wstyd mi za ciebie :(((