Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbój. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zbój. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 stycznia 2016

Włamywacz


W środę 30 grudnia Indianka na prośbę Kamyka zawiozła mu jego umowę lombardową do Olecka, którą u niej zostawił wcześniej. Mieli pozałatwiać swoje różne sprawy w mieście i na spokojnie porozmawiać.

Niestety, Kamyk przybył do Olecka narąbany. Był drażliwy i awanturował się bez sensu. Indianka obraziła się i pojechała rowerem załatwiać swoje sprawy, a jemu kazała załatwić jego sprawy i wracać na farmę na podlasiu, tam gdzie pracuje obecnie. Niestety głupi Kamyk (nie da się inaczej skomentować jego durnego zachowania tego dnia) wdał się w sprzeczkę ze strażnikami pod sądem. Wezwali oni policję.

Przybył Warsiewicz z drugim policjantem. Wlepili Kamykowi dwa bardzo wysokie mandaty. Nie wiadomo, czy zasłużył na nie. Może wystarczyło ustne pouczenie lub upomnienie. Jedno jest pewne, Warsiewicz miał okazję by się zemścić na Kamyku za Indianki skargę na jego sposób zatrzymania i doprowadzenia jej na Komendę 16 października 2015.

Drugi pewnik jest taki, że gdy Indianka jesienią wezwała do świetlicy w Sokółkach policję, gdyż Krycha ze stażystką awanturowały się i zakłócały jej spokój w miejscu publicznym jakim jest biblioteka - przybyły wówczas patrol z Bachurską w składzie nie ukarał mandatem awanturujących się kobiet, ani ich nie upomniał. Zaś krótko po tym zajściu Bachurska wraz z Warsiewiczem wdarli się do domu Indianki nadużywając swoich uprawnień pod pretekstem doprowadzenia jej na kolejne bezsensowne badania psychiatryczne na dziwaczne zlecenie sądu. Chorą na zaawansowaną niedoczynność tarczycy (duszności, dławienie się) skuli kajdankami i wsadzili do dusznej klatki na tyle radiowozu niczym groźnego bandytę! :(((

Kamyk wbrew woli i zaleceniom Indianki pojechał na jej rancho podczas jej nieobecności. Wlazł na ganek. Wypuścił owce z młodymi. Wychłeptał dwa dodatkowe piwa. Gdy mu dupa zmarzła, nie mogąc się doczekać Indianki, włamał się przez kurnik do domu. Wywalił okno. Wlazł jej do mieszkania. Gdy wróciła po kilku godzinach, zastała go śpiącego w ciuchach (w tym w śmierdzących skarpetach) w jej łóżku!

Stała nad nim długi moment walcząc z rosnącym, gwałtownym wkurwem i chęcią natychmiastowego wezwania glin.

Wyszła przed dom. Obeszła go dookoła i znalazła otwór, którym wlazł.
Zabezpieczył go blachą. Weszła do kurnika i dodatkowo zamknęła blachę.
Pod otworem stało wywalone okno wraz z futryną.

"Ty chuju! Ty gnoju! Ty łachudro przebrzydła!" - wrzasnęła wściekła.

Teraz kurnik będzie jej przemarzać przez tę blachę.
Kury światła będą miały mało, tylko przez drugie małe okienko. :(((

Wróciła do domu. Pościeliła mu na jego łóżku i kazała się tam przenieść.
Stawiał się. Marudził, że go głowa boli i się źle czuje. Po kwadransie udało się go przetransportować na jego łóżko.

Postanowiła, że rano gdy łach wytrzeźwieje - zrobi mu pranie mózgu.
Tak się też stało. Zbój Kamyk zaliczył potężny opierdol.
Musiał też podpisać zobowiązanie, że do 10 stycznia wstawi okno lub pokryje koszty jego wstawienia.

Tymczasem kury mają ciemnawo i zimno. Niedobrze. Indianka poprosiła elfika drzewnego o pomoc w stawieniu okna. Jak znajdzie czas i piankę - wstawi.

Póki co, musi tam docieplić tę blachę styropianem. Mrozy przyszły!
Będzie też musiała palić w kurniku by woda kurom nie zamarzała.

Indianka