Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaradność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaradność. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 sierpnia 2017

Zielone śniadanie

Ogórki, rukola, koperek - wsio własne :)

Zielono mi! :)

Doprawione solą i pieprzem :)

Surówka w ceramicznym pojemniku znakomicie się prezentuje.

Ogórki i rukola wytarzane w gęstej śmietanie :) Pycha! :)

Takie zielone śniadanie dziś było u Indii 😊

Izabella Redlarska
511945226

niedziela, 27 sierpnia 2017

Sprzedam świeże warzywa

Przykładowa taca warzyw:
dyńka, 3 cukinie, 3 ogórasy, 2 buraki, nać selera, por, rukola, koperek.
Do tego dorzucam:
majeranek, herbi liścianę, miętę, botwinę i jeszcze jednego dużego buraka.
Komplet warzyw: 50 zł plus przesyłka.



Sprzedam świeże, ekologiczne warzywa i zioła z własnego ogródka.
Warzywa uprawiane bez udziału chemii i GMO.

Oferuję:
cukinię
ogórki
dynie
buraki
botwinę
seler liściowy
pora
koperek
majeranek
miętę
pyszną herbi liścianę :) (herbatę ziołową)

Tel.511945226
Izabella Redlarska
Czukty 1
19-420 Kowale Oleckie
Powiat Olecki
Woj. Warmińsko-Mazurskie

piątek, 31 marca 2017

Indianka kreuje swój nowy, piękny ogród :)


Hurra! :D
Indianka korzystając z bogatej skarbnicy swojej wieloletniej wiedzy ogrodniczej i gospodarskiej, tworzy ogród swoich marzeń :)

Fizycznie słaba jest, ale pracowita, więc prace posuwają się do przodu i jej projekt nabiera kształtu.

Rząd pierwszych jebitnych słupów już stoi wkopany :)
Patrzta i uczta siem!! ;)))

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

piątek, 16 grudnia 2016

4 chlebki pszenne upieczone

Teraz jeszcze piecze się ciasto cynamonowo-jabłkowe.
No to teraz Indii jest zabezpieczona w pieczywo na cały tydzień, albo i półtora.
W domu gorąco. Pachnie pieczywo. Jak w piekarni czy cukierni :)
Indianka piekąca

wtorek, 13 grudnia 2016

5 godzin wolontariatu

Indianka postanowiła sprawdzić, czy da radę prowadzić gospodarstwo pracując tylko 5 godzin dziennie, czyli tyle, ile gospodarze spodziewają się na ogół godzin wolontariatu. Już 15.00. W sumie pracuje od 8 rano, czyli już 7 godzin. Jeszcze będzie musiała zajrzeć do owczarni, czy wszystko okay i pozamykać klapy kurnika. Koty i psy jedzą przyniesione ze wsi przez Indii porcje rosołowe. Wyprawa do sklepu wiejskiego, to minimum 2km przez pola i około 3 godziny marszu z tobołami przez pola i krzaczory oraz strumienie. Ręce bolą. Niemra gdzieś schowała plecak Indii i biedna Indianka musiała około 20 kg dźwigać w rękach.

Wcześniej rano pościeliła owcom, kozom i koniom legowiska.
Potem wytargała z piwnicy 6 worów śmieci i wywiozła je taczką 300 metrów na drogę do odbioru.

Z pola przywiozła sobie dwie taczki drewna do pieca.

A potem poszła na zakupy.

Wróciła z rękami ciągnącymi się po zrytej przez dziki, wyboistej ziemi.

Zawołała psy i dała im po dwa korpusy kurze, jeszcze na polu, by było jej choć ździebko lżej nieść ciężary i by psy szybciej nakarmić. Ochoczo się rzuciły na mięso.

Dobrze by było jedną klaczkę przyuczyć do noszenia tobołów...

Indianka spracowana

środa, 6 lipca 2016

Taczka dalekiego zasięgu :)

Nowa taczka Indianki

Dziś Indii wraz z Kamykiem udała się rowerami po taczkę budowlaną. Taczka ta była warta wysiłku, gdyż jest solidna i w przystępnej cenie 150 zł.
Taczka została sprytnie przytroczona do roweru i pociągnięta około 15 km.
Zatem stała się jednocześnie taczką niezwykłą, bo taczką dalekiego zasięgu :)

Jest to pierwsza taczka, która w ciągu jednego dnia przejechała 15 km :)
Nadaje się ten wyczyn do Księgi Guinessa :)))

Taczka jest niezbędna na Rancho do zwożenia pociętego drewna, kamieni polnych, przyda się też do obornika. Wprawdzie Indianka ma jeszcze jedną taczkę, ale jest aluminiowa, marnej jakości, słaba, popękana i powyginana i rozpadłaby się całkiem pod ciężarem kamieni lub drzewa.
Ze stalową taczką nie straszne nam kamienie i pieńki :)

Indianka

poniedziałek, 16 listopada 2015

Wędzarnia

Haczyki

Najważniejsze w urządzeniu wędzarni są dym, ruszta i haki.
Indianka jest szczęśliwą posiadaczką starej wędzarni, którą należy wysprzątać i doposażyć w haki.
Zatem do dzieła zanim wędzarnia napełni się dymem :)

Na foto cęgi do drutu i drut.
Indianka ręcznie wykonała niezbędne haczyki. Na początek wystarczy. Dla indyków powinno być ich wystarczająco, tym bardziej, że nie wszystkie kawałki będzie wędzić.

Indianka

niedziela, 15 listopada 2015

A miało być odpoczywane!

Na tej żerdzi indor niefrasobliwie spał, gdy został zaatakowany.


















Poległy indyk w szuwarach


Klaczuś zainteresowana znaleziskiem


Zagryziony indyk z odgryzionym łbem i szyją


Popiół z pieca
Indianka myślała, że chociaż w niedzielę sobie odpocznie.
Nic z tego! Lis zadbał o to, by znów miała ręce pełne roboty!
Zwabiony wonią krwi wcześniej zabitego ptaka, podkradł się w nocy do największego, najdorodniejszego indora i ściągnął go za ogon z niewysokiego ogrodzenia.

 Indor tam został lekkomyślnie na noc zamiast grzecznie wejść do kurnika tak jak inne indyki i kury. Zdarzało mu się to wcześniej głównie latem, ale Indianka zawsze go zaganiała wieczorem do kurnika.

Wczoraj była zbyt zmęczona i zajęta sprawianiem innego indyka, nadto koty i psy czatowały u drzwi by rzucić się do kuchni, więc wyjątkowo nie sprawdziła gdzie postanowił nocować tej nocy. Szkoda! Ale już na prawdę była skonana po całym dniu pracy. Miała nadzieję, że może schronił się do koziarni, lub że siedzi na tyle wysoko, by nic go nie sięgnęło.
Niestety, tym razem mu się nie udało. Poległ w nierównej walce z lisiurą.

Indor walczył - są ślady pogubionych w różnych miejscach piór. Lisiura zaciągnął indora aż na mokradła. Odgryzł mu łeb i zjadł szyję. Ciężki korpus porzucił.

Widać się najadł i nie miał sił ciągnąć dalej ciężara. Indyk był spory. Pewnie lis dzisiaj wróci. Indianka o zmierzchu zamknęła przezornie drób w kurniku. Już nie ma sił sprawdzać, czy jakieś kury nie zostały na podwórku na noc. Psy są spuszczone i krążą. Powinny odstraszyć lisiurę gdy się pojawi. Wczoraj niestety siedziały na ganku i się obżerały gdy indor został znienacka zaatakowany. Normalnie by lisowi nie darowały. Pech!

Mięso da się uratować. Jednak Indianka nie ma sprawnej lodówki ni zamrażarki, by je przechować. Musi je zakonserwować inaczej. Zamarynować, zawekować lub uwędzić.

Czeka ją mnóstwo roboty. Ptaka powiesiła w chłodnym miejscu i zabezpieczyła przed kotami i psami. Nie mogła się nim od razu zająć, gdyż najpierw udój kóz i obrządek swych bydlątek musiała zrobić. Potem zapchany komin i dymiący piec wymagały jej uwagi. Poświęciła sporo czasu, by komin udrożnić i piec wyczyścić. Wyniosła 2,5 wiadra sadzy i smoły z komina i 3 wiadra popiołu z pieca. Napaliła. Działa! Ugotowała fasoladę na mięsie z wczoraj ubitego indyka. Pycha i pożywne. Zagrzała kompot. Wypiła i położyła się zmęczona zrzuciwszy z siebie czarne od sadzy ciuchy. Jutro sobie urządzi wędzarnię i przygotuje mięso do wędzenia. Trzeba też chleb upiec.