Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wakacje na łonie natury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wakacje na łonie natury. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 sierpnia 2016

Indiana idzie w zaparte


Co prawda rusza się na lonży i w ręku, ale pod jeźdźcem staje jak wryta i ani kroku do przodu, co najwyżej kilka w tył.
Dopiero prowadzona za uzdę z ziemi, rusza do przodu.

Francuzeczka na opornej Indianie

Koniarze, jak ją ruszyć do przodu z siodła?
Kobyła się zapiera i stoi jak wryta. Dopiero wzięta za uzdę przez osobę prowadzącą ją za uzdę z ziemi - idzie.


piątek, 5 sierpnia 2016

Stajnia na Mazurach Garbatych do wynajęcia




Stajnia Hiacyntówka na Wzgórzu Indianki.
Widok Ranch'a..
Do wynajęcia stajnia z poddaszem.

Na dole miejsce dla koni lub możliwość wykorzystania pomieszczenia na inne cele np. na garaż dla rowerów, motorów, kajaków, itp.

Na poddaszu mnóstwo miejsca na materace, karimaty, łóżka, sprzęt jeździecki itp. Wysoki, spiczasty, obelkowany, odeskowany sufit tradycyjny. Na wyposażeniu poddasza są materace sprężynowe, stół, krzesła, naczynia.

Cena wynajmu stajni lub jej części:
Poddasze stajni: 100 zł netto/doba
Parter stajni: 100 zł netto/doba
Cała stajnia: 200 zł netto/doba

Wynajem miejsca na łące: 
10 zł netto/dziennie od osoby w namiocie
10 zł od wypasanego konia dziennie (łąki naturalne, ekologiczne, o zróżnicowanej roślinności)

Kwitnące mokradła

Co to jest?


Owocująca ałycza

Koniczyna - bardzo pożywna pasza dla zwierząt roślinożernych.

Stajnia Hiacyntówka to starodawny, zabytkowy budynek mazurski zbudowany z głazów, kamieni, cegieł, drewna. Obszerny i masywny. Latem przyjemnie chłodzi.
Przewiewny, dobrze się oddycha.
Stajnia bez oświetlenia i prądu. Wyposażona w okna. Część okien oszklone, a część nie (zacegłowane).

Stajnia Hiacyntówka

Dostęp do rzeczki i źródła z wodą pitną.

Źródło

Na terenie gospodarstwa sadzawki, stawiki, mokradła, bobrze i bocianie żerowisko. Bardzo ciekawy ekosystem o dużej bioróżnorodności.

Nadto śliczne i sympatyczne zwierzęta gospodarskie: konie, owce, kozy, drób, koty i psy.

Konie rajdowe

Indor w pełnej krasie :)

Konie rajdowe

Ogromny, urozmaicony teren do wypasania i biegania dla koni


Owieczki do głaskania, kochania i strzyżenia :)

Stado owiec Indianki :) Moje śliczne! :)))

środa, 27 lipca 2016

Noclegi w zabytkowej stajni na Rancho na Mazurach Garbatych

Stajnia "Hiacyntówka"


Zgodnie z obowiązującą ustawą z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami zabytek to nieruchomość lub rzecz ruchoma, ich część lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową (art. 3 pkt. 1).

Do rejestru zabytków wpisuje się zabytek nieruchomy na podstawie decyzji wydanej przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z urzędu bądź na wniosek właściciela zabytku nieruchomego lub użytkownika wieczystego gruntu, na którym znajduje się zabytek nieruchomy. Do rejestru może być również wpisane otoczenie zabytku wpisanego do rejestru zabytków, a także jego nazwa geograficzna, historyczna lub tradycyjna  (art. 8, 9 pkt. 1, 2). 


W Polsce jest wiele niezarejestrowanych zabytków, gdyż ich rejestracja ogranicza lub uniemożliwia adaptacje i modernizacje.

De facto, dobrowolne wpisanie budynku do rejestru zabytków jest głupotą, albowiem ogranicza prawa właściciela do swobodnego dysponowania własnym budynkiem. Z drugiej strony państwo polskie nie zapewnia środków na remont takich budynków.
Zatem moje zabytkowe siedlisko nie jest wpisane do rejestru zabytków i dzięki temu można je swobodnie remontować na własną rękę bez ubiegania się o zgodę konserwatora :)
Rower na grzybobranie


Indorek, ciekawski towarzysz posiłków pod chmurką ;)


Jajecznica od wolnych kur łąkowych :)


Pyszna herbata różana :)


Oferta dla miłośników wędkowania lub wypoczynku na farmie wśród zwierząt czy w siodle.

Na farmie mieszkają dziesiątki mniej lub bardziej oswojonych zwierząt.
Można pogłaskać kózkę, owieczkę, konika, kotka, pieska, a nawet kurkę.

Nocleg w zabytkowej, kamiennej stajni: 25 zł/osobodoba
Wielki strych i parter.
Tutaj cała drużyna, a nawet dwie się zmieszczą.
Obecnie budynek pusty.

Zmieści się 40 osób, to 4 tym bardziej :))
Są materace sprężynowe i dmuchane na drewnianej podłodze.
Trzeba mieć swoje śpiwory i latarki.
Wskazana moskitiera, np. drobna siateczka do rozwieszenia nad materacem lub tkanina.

W pobliżu stawy rybne i możliwość odpłatnego wędkowania u sąsiada (płacisz właścicielowi stawów od złowionej i zważonej ryby).

Na Rancho zajeżdżone konie indiańskie i możliwość jazdy konnej dla osób dobrze jeżdżących konno.

Większość posesji jest ogrodzone.

Posiłki w towarzystwie licznych zwierzątek gospodyni (konie, owce, kozy, kury, indyki, psy, koty - wskazane pilnować talerza z zawartością ;))).

Woda pitna w czystym źródełku wybijającym spod ziemi na moim gospodarstwie.
Ja i moje zwierzęta pijemy z tego źródełka 14 lat. Nigdy nam nie zaszkodziła. Jest smaczna.
Jeśli wolisz wodę kranową do celów kulinarnych, przywieź ze sobą.

Wypożyczenie roweru: 25 zł/12 godzin
Jazda konna: 25 zł/30 minut
Śniadanie lub kolacja: 10 zł
Obiad: 25 zł
Biwakowanie w swoim namiocie: 10 zł/osobodoba
Palenie ogniska: gratis (sam zbierasz gałęzie)
Rezerwacja: Orange: 511945226
Rajdy.Konne(@)tlen.pl

Budynek udostępnię wyłącznie osobom zaproszonym.
Aby uzyskać zaproszenie, należy wysłać zgłoszenie na e-mail rajdy.konne(@)tlen.pl i poczekać na akceptację przez właścicielkę gospodarstwa i budynku.

Nie ma zgody na robienie zdjęć mojego gospodarstwa, zwierząt, ni mnie.
Wstęp na teren gospodarstwa bez zgody właścicielki - wzbroniony.


Konie indiańskie :)

Akcja ma na celu zarobienie na paszę
 dla zwierząt na zimę.

czwartek, 26 maja 2016

Poszukiwani doświadczeni jeźdźcy!

Denver de Rebelle - klacz surowa, do zajeżdżenia

Poszukiwani doświadczeni jeźdźcy z odznakami, chętni do dalszego układania i jeżdżenia klaczy indiańskich pod kątem ujeżdżenia i rajdów rekreacyjnych, długodystansowych.

Dwie klacze zajeżdżone. Przyjęły jeźdźca.
Trzecia surowa. Wszystkie lonżowane, chodzą na uwiązie.

Chętnie użyczę mojego, soczystego pastwiska i przestrzeni gospodarstwa, koniarzowi, który chce wywieźć z miasta swego rumaka na wakacje i przyłączyć się do rajdów i treningów.

511945226 Indianka
Rajdy.Konne(@)tlen.pl

niedziela, 8 maja 2016

Oferta współpracy

Nawiążę współpracę z wykwalifikowaną instruktorką jazdy konnej z dyplomem instruktora sportu. Osoba musi umieć ujeżdżać konie.
Oferty z CV i oczekiwanym wynagrodzeniem za ułożenie 3 klaczy i naukę jazdy konnej od podstaw do poziomu egzaminu na instruktora sportu proszę na email.
Orange: 511945226
Rajdy.Konne(@)tlen.pl (usuń nawias)

czwartek, 5 maja 2016

Poszukiwana osoba do ujeżdżenia klaczy

Jajecznica ze świeżutkich, zdrowych jaj prosto spod kury :-) 

Poszukiwana osoba, która podczas tej wiosny i lata wolontaryjnie ujeździ moje śliczne, sympatyczne klacze indiańskie oraz wdroży je do jazd w teren oraz wypraw konnych po bajkowych Mazurach Garbatych.

Ja jestem do nauczenia jazdy konnej - od podstaw.

Zakwaterowanie w Twoim namiocie, na mojej łące, nad czystym, szemrzącym kojąco strumykiem, pod lasem. Towarzystwo wszędobylskich zwierzątków zapewnione :-) (owce, kozy, kury, indyki, konie, koty, psy).

Należy zabrać ze sobą ciepły śpiwór, koc, karimatę, ciepłe dresy, kalosze, latarkę.

Naczynia, garnki, sprzęt do grillowania i gotowania nad ogniskiem udostępniam swoje.

Kąpiel w strumyku lub w wanience z nagrzaną Słońcem wodą.

Oferuję smakowitą jajecznicę ze świeżym szczypiorem i herbaty ziołowe (miętową, malinową, poziomkową).

Na Rancho nie ma prądu sieciowego ani bieżącej wody w domu.
Łazienki nieczynne.

Zakaz robienia zdjęć i składania donosów.
Jeśli nie umiesz powstrzymać się przed podkładaniem świnii,
proszę nie przyjeżdżaj.

Czekam na zgłoszenia od osób pełnych pozytywnej energii, życzliwych i sympatycznych.

Orange:  511945226 Indianka
Rajdy.Konne(@)tlen.pl (nawiasy usuń)

Okolice Olecka, Ełku, Gołdapii
PKS jeździ 4 razy dziennie z Warszawy do Olecka i Gołdapii
przez Stożne i Kowale Oleckie.
Ze Stożnego i Kowal do mnie jest ok. 10-13 km.
Taksówki są tylko w Olecku.
Jeśli jedziesz z ciężkimi klamotami, lepiej wysiąść w Olecku i załadować się na taryfę. Koszt taryfy z Olecka na Rancho to 50 zł.
PKS z Warszawy do Olecka i Gołdapii: ok. 50 zł.

"Do lasu idę bo przytomnie pragnę żyć
Smakować życia sok
wysysać z kości szpik
Co nie jest życiem wykorzeniam
by kiedyś martwym nie umierać"
— Thoreau- Walden


 AutorWątek: Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia  (Przeczytany 1847190 razy)
KaNie
Skąd: DE.



Moje ogłoszenia
« #22110 : Dzisiaj o 16:17:55 »
Odpowiedz cytując
Indianko ( odpowiem tu bo na blogu mi sie logowac nie chce ).
Usiadz na te swoje kkacze, jak nie beda drzemaly, to zobaczysz wtedy potencjal wink I prawdopodobnie najlepiej bedzie widoczny z ziemi  emoty327
Pozatym mysle ze jednak jestem za cienka na Twoje stadko i wszystko co z tym zwiazane. Moja psychika nie dalaby rady rowniez.

Vissenna
No tak, starosc nie radosc. Aczkolwiek ja tam lubie bardzo takie klimaty, wiec to bym ogarnela wink

KaNie, dzidzia! Nie wymiękaj! 😃
Porzuć te czarne myśli.
Pierwsza klacz w półtora tygodnia "zajeżdżona", obcesowego Brazylijczyka nie zwaliła, to delikatną kobietkę tym bardziej. Ale trzeba do klaczek delikatnie i z uczuciem, dać im się polubić, zaakceptować, to wtedy ujeżdżanie przejdzie gładko.

Visenna, kąpiel w 20 - 30 stopniach Celsjusza w upalny dzień nie grozi reumatyzmem, a przebywanie na łonie natury uzdrawia, dodaje sił i energii.

Lady Lawenda

« #22111 : Dzisiaj o 17:20:20 »
Odpowiedz cytując
Jest jeden plus - skoro Wam opisała i nie wgniotła w ziemię, to pozwala to sądzić, że nie jesteście oślizgłymi kreaturami  respect

Indianka:
Aj tam. Są gadzinami, ale zachowały pozory kultury, więc łaskawie odpowiedziałam 😄
Visenna:
 ja muszę w jej oczach wyglądać jak kombo skrajnego lewaka z gorszym sortem Polaka i żydomasońską, islamską propagandą. Każdego roku jestem pół roku w Niemczech, pół roku w Turcji. Nie wiadomo co gorsze, sprzedałam się dla Euro i nie lubię reumatycznych, tfu, romantycznych kąpieli w strumykach  cool 

Indianka:
Vissenna, skoro się czujesz jak kombo skrajnego lewaka z gorszym sortem Polaka i żydomasońską, islamską propagandą, to może faktycznie jesteś tym dziwnym kombo? :-) :-) :-) 
Ja tam ciebie nie znam więc mi wcale nie wyglądasz :-) 
A to, że robisz kasiorę za granicą i przy tym się spełniasz i świetnie bawisz, to nie ma w tym nic złego :-) 



niedziela, 10 stycznia 2016

Zamienię barana na trenera koni :-) :-) :-)

Bodzio de Balejaż :-) 
Zamienię dorodnego, młodego, w pełni sił i wigoru, barana Bodzio de Balejaż rasy wrzosówka na usługę ułożenia 3 klaczy. Baran reproduktor posiada kolczyki i jest baranem zarejestrowanym w szacownym ARiMR. Jest ojcem wielu udanych jagniąt. Polecam jako reproduktora o ciekawym srebrzysto-szaro-czarnym umaszczeniu, które przekazuje potomstwu.

Baran jest rasowy, 100% wrzosówka. Wart 600 zł. Daje ok. 4kg wełny rocznie i bardzo prawidłowe potomstwo :-) Baran daje rocznie ok. 4 kg miękkiej, ciepłej, jedwabistej w dotyku, wielobarwnej wełny. Dla dobrego, skutecznego, o delikatnej ręce do koni, trenera/trenerki, który w miesiąc ułoży 3 klacze, dodam do pary owieczkę. Wrzosówki są starodawną, prymitywą rasą odporną na surowe warunki klimatyczne, niewybredne w żywieniu. Znakomicie wykorzystują paszę oraz słabe pastwiska. Ich mięso ma wybitne walory odżywcze i smakowe, skóry nadają się na futra. Wełna nadaje się bardzo dobrze do filcowania, a także do przędzenia.

Oceniam, że miesiąc intensywnego szkolenia wiosną lub latem wystarczy by wyszkolić moje zdolne i chętne do ćwiczeń klacze. Moje klacze to nie dzicz kosmata lecz oswojone, pewne siebie, bardzo sympatyczne, inteligentne, odważne panienki :-)
Liczę , że po szkoleniu będą na tyle bezpieczne, że będę mogła na każdą z nich wsiąść i pojechać w teren. Terenu mam ok. 11 hektarów, plus okolica obfituje w liczne dukty wiejskie idealne do wycieczek konnych.

Indianka

sobota, 18 października 2014

Mazury Garbate inaczej kraina EGO czyli Elk, Goldap, Olecko :-)

Kilka slow o moim regionie :-) Mazury Garbate to najpiekniejsza, najczystsza i najdziksza czesc Mazur nie skalana butem turysty. Region wyroznia bogata rzezba terenu oraz fauna i flora. Teren pagorkowaty, poprzecinany licznymi rzeczkami i strumykami. Poprzetykany dzikimi, rybnymi jeziorkami, duzymi, zeglownymi jeziorami, setkami naturalnych stawow i oczek wodnych.
Najwyzsza gora ma ponad 300 metrow wysokosci.

Tutaj zobaczysz jastrzebie, kormorany, czaple, dzikie gesi, oczywiscie setki bocianow oraz tysiace innych gatunkow ptakow, a takze zajace, lisy, dziki, sarny, jelenie, losie, a nawet zubry i wilki. Ekolodzy wypuscili tez rysie :-) :-) :-)

Teren typowo rolniczy. Mleczna kraina. Wielkie i srednie stada bydla mlecznego i miesnego. Dziesiatki drobnych wioseczek ukrytych wsrod wzgorz i lasow.

Architektura naturalna, popruska, kamienno-ceglana, kryta dachowka recznie wyrabiana. Domy zdrowe, oddychaja. W upalne lata utrzymuja wewnatrz naturalny przyjemny chlod.

Ludnosc mieszana, naplywowa, osiedlona po II Wojnie Swiatowej.
Mowi z uroczym, spiewnym akcentem.

Pomiedzy wioskami liczne polne drogi, takze zwirowe, rzadko brukowe, jeszcze rzadziej asfaltowe. Ruch na tych drogach nikly, czyni je naturalnymi, bezpiecznymi, idealnymi do rajdow konnych trasami.
Do tego Ja dysponuje 11 hektarami prywatnego raju doskonalego do naturalnego, urozmaiconego, ciekawego treningu koni :-)

Poszukuje dzielnych towarzyszy do smialych eskapad po cudownej
okolicy :-) Mile widziane osoby potrafiace fachowo ulozyc konie do jazdy wierzchem i w zaprzegu lub posiadajace ulozone konie i chetne by sie nimi dzielic ze mna :-)

Interesuje mnie szkolenie koni pod katem klasycznie ujezdzeniowym czyli prawdziwa szkola jazdy, oraz pod katem zaprzegowym i rajdowym :-)  Skoki mnie nie kreca, ale konie mam skoczne, wiec mozna je w tym kierunku takze rozwijac :-)

Pozdrawiam i zapraszam do kontaktu telefonicznego lub emailowego :)

Indianka :-)
Rajdy.Konne(@)tlen.pl
511945226







czwartek, 1 września 2011

Wicia wyjechał


Dzielny chłopina wytrzymał całe dwa miechy :)))
Francuzi jeszcze są i pomagają. Porządkują siedlisko i stajnie. Roboty na 10 osób, ale Francuzi choć powoli, ale starannie robią swoje. Indianka równie powoli przyzwyczaja się do tempa przyjezdnych. Niebawem mają przyjechać Amerykanie, ale Indianka nie pamięta dokładnie kiedy i na jak długo. Zajęta jest swoimi sprawami. Chyba trzeba będzie wpisywać gości do terminarza i śledzić go od czasu do czasu, aby znów nie było zaskoczenia, jak wtedy, gdy na Rancho niespodziewanie wylądował Kolumbijczyk... ;)

sobota, 18 czerwca 2011

WWOOF

Rancho na Mazurach Garbatych
WWOOF to międzynarodowa organizacja zrzeszająca ochotników z całego świata wspierających gospodarzy gospodarstw ekologicznych oraz zrzeszająca gospodarzy gospodarstw ekologicznych, którzy takiego wsparcia potrzebują.

About  WWOOF / O organizacji WWOOF
WWOOF organisations links people who want to volunteer on organic farms or smallholdings with people who are looking for volunteer help.

What is WWOOF? Co to jest WOOF?

WWOOF provides a way for volunteers (WWOOFers) to learn about organic food, farming, and ways of life. In doing so it brings together people to share common human values and thinking. WWOOF also hopes to provide helping hands to its organic WWOOF hosts and allow WWOOFers to understand what it means to live organically. WWOOF is an exchange programme- volunteer help in exchange for food, accommodation and learning.

WWOOF zapewnia ochotnikom możliwość poznania ekologicznej żywności, ekologicznych form gospodarzenia i ekologicznych stylów życia. Czyniąc to, łączy ludzi celem dzielenia się egzystencjonalnymi, podstawowymi, prostymi ludzkimi wartościami i myśleniem. WOOF także ma nadzieję dostarczać pomocne dłonie dla swoich ekologicznych gospodarzy i pozwolić ochotnikom (WWOOFerom) zrozumieć co oznacza żyć ekologicznie. WWOOF to program wymiany – ochotniczej pomocy w zamian za wyżywienie, zakwaterowanie i naukę.

The Aims of WWOOF are: / Celami WWOOF są:

·  To give first hand experience of organic or other ecologically-sound growing methods
·       Dostarczenie doświadczenia z pierwszej ręki na temat organicznych oraz innych ekologicznych metod uprawy
  • ·  To give experience of life in the countryside
·       Dostarczenie doświadczenia na temat życia na wsi
  • ·  To help the organic movement which is labour intensive and does not rely on artificial fertilisers, herbicides or pesticides
·       Wspomożenie ruchu ekologicznego, który jest pracochłonny I nie opiera się na nawozach sztucznych, herbicydach I pestycydach
  • ·  To give people a chance to meet, talk, learn and exchange views with others in the organic movement
·       Danie szansy ludziom na spotkanie, rozmowy, naukę i wymianę poglądów z innymi uczestnikami ruchu ekologicznego
  • ·  To provide an opportunity to learn about life in the host country by living, and working together
·       Stworzenie możliwości nauki o życiu w kraju gospodarza poprzez wspólne mieszkanie razem i pracowanie razem
WWOOF w Polsce
Organizacja WOOF w Polsce zrzesza około 30 gospodarstw ekologicznych, z czego najbardziej okazałym jest luksusowy kurort w Giżach, najoryginalniejszym farma Ananda, a najbardziej potrzebującym pomocy rąk wolontariuszy – wooferów jest gospodarstwo Indianki :)

Ruch WOOF daje możliwość nie tylko poznania ekologicznych farm i metod ich działania, ale daje także cenną możliwość tanich wakacji i taniego podróżowania po całym świecie, gdyż wwoofer nie płaci za pobyt na farmie. Wwoofer za dobrowolną pomoc w pracach gospodarskich dostaje darmowe wyżywienie i zakwaterowanie, ma możliwość zwiedzania okolicy i czerpania przyjemności z jej poznawania i jej walorów. W ten sposób wielu obieżyświatów podróżuje po całym świecie, płacąc tylko za przejazdy z kraju do kraju lub z farmy do farmy. Natomiast utrzymanie tacy obieżyświatowie mają za darmo dzięki ekologicznym farmom, do których trafiają. To fantastyczny sposób na tanie podróżowanie i zwiedzanie oraz poznawanie świata, poszczególnych krajów i ich kultur niejako od podszewki, gdyż taki wwoofer wchodzi w bardzo bliski kontakt z krajanami – razem z nimi mieszka na farmie, razem z gospodarzami je i pracuje, wymienia poglądy. W Polsce jest to stosunkowo nowy ruch, ale na świecie istnieje już od wielu lat.

W Polsce nie ma tradycji wwooferowania [łuferowania]. Co prawda dawniej praktykowano pomoc miastowych na wsi, ale odbywało się to głównie w gronie rodzinnym. Były to letnie wyjazdy ludzi z miasta do ich rodzin na wieś, gdzie w zamian za pomoc w sianokosach czy żniwach gospodarze raczyli miejskich krewniaków  wiejskim jadłem i napitkiem i często wyposażali na powrót w wielką, wiejską wałówę.

Jednak wwooferowanie to kontakty obcych sobie ludzi, których łączy wspólna idea, a mianowicie ekologiczny styl życia. W Polsce istnieje naturalna mentalna opozycja do pomagania za darmo, gdyż za czasów komuny polskie władze socjalistyczne regularnie urządzały masowe i przymusowe spędy ludności celem świadczenia przez tych ludzi darmowej pracy na rzecz Państwa. Nazywało się to „prace społeczne”, choć powinno było być określane mianem "prace przymusowe" albo "odrabianie pańszczyzny" (w średniowieczu, pańszczyzna to była darmowa przymusowa praca chłopów na rzecz ich pana, chłopi ci często byli niewolnikami swojego pana, lub mieli ograniczone prawa do wolności, tzn. nie mogli na własną rękę przemieszczać się, musieli pytać o zgodę pana swego gdy chcieli zawrzeć związek małżeński itp. Za sprzeniewierzenie się swojemu panu, groziły chłopu drastyczne konsekwencje włącznie z karą chłosty, a nawet nierzadko śmierć z rąk pana lub jego przybocznych)

Za komuny za odmowę w „pracach społecznych” groziły represje i różne nieprzyjemności. Np. ktoś kto odmówił brania udziału w takim czynie społecznym – mógł zostać zwolniony z pracy lub zdegradowany, albo obcinano mu premię lub utrudniano np. dostęp na uczelnię jego dziecku itp.

Prace społeczne za czasów komuny, to były prace przymusowe, wbrew woli ludzi zmuszanych do nich. Obecne demokratyczne władze polskie nie stosują przymusu prac społecznych. Komuna i prace społeczne się skończyły wraz ze starym ustrojem, ale niechęć Polaków do pomagania za darmo pozostała w ich świadomości i podświadomości.

Ruch wolontaryjny zaczął się na Zachodzie wolnym od takich obciążeń typu „prace społeczne”. Powstał on we wczesnych latach 70tych ubiegłego stulecia i poprzez ostatnie 40 lat bardzo się rozwinął i rozprzestrzenił na całym świecie. WWOOF to specyficzna odmiana wolontariatu, polegająca na ochotniczej pracy na gospodarstwach ekologicznych. W rzeczy samej, czysty wolontariat nie wymaga nic w zamian – ani jedzenia, ani zakwaterowania. Opiera się na całkowicie darmowej pracy wolontariusza. W przypadku WWOOF powinno się raczej mówić o korzystnej wymianie ochotników i gospodarzy, gdyż obie strony na tej wymianie zyskują. Gospodarz zyskuje dodatkowe ręce do pracy, a wolontariusz wyżywienie, zakwaterowanie, naukę oraz możliwość taniego zwiedzania i poznawania kultur krajów, które odwiedza.

Indianka nie wiedząc o takim ruchu, tj. nie zdając sobie sprawy z istnienia programu WWOOF – zainicjowała tzw. „Wakacje w zamian za pomoc na gospodarstwie” już w roku 2007. Na forum, na którym o tym po raz pierwszy napisała, jej pomysł spotkał się z krytyką ciemnych, uwstecznionych, zacofanych, kołtuńskich bab hipokrytek, które nie umiały dostrzec korzyści z takiej wymiany. Baby posunęły się też do tego, że wycięły Indiankę z forum i zablokowały jej możliwość publikacji postów i propagowania jej rewelacyjnych pomysłów.

Ale były też i głosy entuzjastyczne osób otwartych na nowe doświadczenia.
Dzięki nim, Indianka zaczęła propagować swój pomysł „Wakacji w zamian za pomoc na gospodarstwie” już na swoim blogu, którego żadna tępa, zakłamana baba z tamtego forum nie jest w stanie zablokować.



Ekologiczne gospodarstwo Indianki zaczęło brać udział w programie WWOOF w zeszłym roku. Pierwszym gościem z tego programu był młody Australijczyk z Sydney. Pomagał na rancho przez tydzień. Obieżyświat Ashley w ten sposób podróżuje od roku czasu – wykupił sobie przeloty do kluczowych krajów świata i gdy się znajdzie w danym kraju, szuka zakwaterowania na ekofarmie by zaoszczędzić na kosztach podróży i utrzymania. W zeszłym roku Indianka stała nieco lepiej finansowo i materialnie, było więcej mleka koziego, więcej jaj kurzych. Ashley pomagał przez 5 godzin dziennie, a potem miał czas wolny dla siebie – chodził na spacery, robił zdjęcia, pływał w jeziorze.

Podczas swojego pobytu pracował przy wyrzucaniu obornika i bieleniu ścian, także nauczył się doić kozy. Gdy kopytka jednego z koźląt zostały zaatakowane przez pasożyty – sam z własnej inicjatywy troskliwie się koźlęciem zajmował, oczyszczał rany z pasożytów, dezynfekował i leczył je razem z Indianką. Spisał się na medal. Totalny mieszczuch, z potężnego miasta Sydney, pierwszy raz w życiu na farmie, a spisał się znakomicie, ku zaskoczeniu Indianki. W zeszłym roku Indianka nie miała bieżącej wody w domu. Ashley się tym nie przejął. Nie narzekał. Kąpał się w rzeczce. Tacy są prawdziwi wwooferzy. Dzielni i szlachetni oraz odporni na trudy życia wiejskiego.

Jesienią zeszłego roku Indianka rozprowadziła na nowo bieżącą wodę w domu. Obecnie w domu jest bieżąca zimna i ciepła woda w łazienkach, bieżąca zimna woda w kuchni i możliwość uruchomienia bieżącej ciepłej wody w kuchni (ale Indianka woli nagrzewać wodę do prania ciuchów i mycia naczyń w garach na jej megapiecu, bo jest bardziej wydajny niż ten piecyk w piwnicy co grzeje bojler z ciepłą wodą).

W tym roku dopiero kilka dni temu zaczęło się mleko kozie i jaja kurze. Obecnie Indianka bazuje na mleku od jednej kozy i jaj od dwóch kur, jest to niewiele i ledwo starcza na jej osobiste potrzeby, no ale pulchne i smakowite naleśniki na mleku kozim i na jajach kurzych już smaży i może się nimi podzielić, chleb na mleku kozim wypieka czyli podstawa wyżywienia jest, natomiast nad warzywami pracuje w ogródku – nawozi i kopie ziemię, sieje nasiona, grodzi ogródek, podlewa sadzonki itd.

Każdy chętny, kto chciałby wziąć udział w wymianie typu WWOOF i pomóc Indiance w jej pracach gospodarskich, nauczyć się z pierwszej ręki ekologicznego stylu uprawy ziemi i poznać życie na wsi – może się zgłosić do Indianki poprzez organizację WWOOF lub bezpośrednio do Indianki i dzięki temu zyskać ciekawe, darmowe ekowakacje.

Szczególnie miło będzie Indiance widzieć osoby znające się na treningu koni. Indianka ma dwa piękne konie do ujeżdżenia i do przyuczenia do pracy w zaprzęgu. Jakby udało się je w końcu przyuczyć do pracy w polu - była by znaczna wyręka w pracach gospodarskich. Byłoby Indiance dużo lżej pracować...

Pracy jest tu huk, a Indianka sama jedna pracuje od świtu do nocy, więc każde pomocne ręce będą mile widziane. Gościnność Indianki ograniczają jedynie skromne zasoby spożywcze, ale ma i na to sposób. Od tych osób, dla których już nie da rady zapewnić pożywienia, nie będzie oczekiwała 5 godzin pracy, a jedynie 2 godziny – w zamian za nie, osoby te otrzymają możliwość darmowego pobytu na gospodarstwie, tj. darmowe rozstawienie namiotu i dostęp do łazienki oraz wrzątku do parzenia napoi oraz w czasie pracy – herbaty ziołowe.

Osoby otwarte na formę współpracy w stylu WWOOF zapraszam do współpracy :)

Kontakt:  CreativeIndianka  (at)  vp.pl 

Dawniej tj. za komuny naród polski nie cierpiał „prac społecznych”. Jednak tamte prace społeczne nie mają nic wspólnego ze współczesnym wwooferowaniem czyli ochotniczym pomaganiem na farmach ekologicznych, które opiera się na dobrej woli wwoofera, który z własnej, nieprzymuszonej woli jedzie na farmę pomagać gospodarzom i robi to świadomie.  Wytycznymi wwooferowania są chęć poznania ekologicznych metod gospodarzenia i pomoc gospodarzom, którzy tej pomocy potrzebują. Niejako przy okazji wwoofer ma możliwość poznania okolicy i jej kultury, gdyż, w odróżnieniu od chłopa pańszczyźnianego z czasów średniowiecza, jest człowiekiem wolnym, w pełni korzystającym ze swoich praw wolności, w tym prawa do swobodnego przemieszczania się. Wwooferowanie jest formą pomocy dla gospodarza całkowicie dobrowolną, co nie oznacza, że samowola wwoofera będzie mile widziana. Tzn. odmowa wykonana prac potrzebnych i niezbędnych dla gospodarza, a zwłaszcza istotnych dla gospodarstwa będzie niemile widziana, bo kłóci się z ideą wwoofowania, które ma na celu pomoc gospodarzom. Jeśli ktoś przyjeżdża na gospodarstwo w celu pomocy, dostaje jedzenie, zakwaterowanie i odmawia pomocy - to nie jest prawdziwym wwooferem tylko naciągaczem. Dla zobrazowania problemu podam przykład: idzie burza, na polu leży siano, które należy błyskawicznie zwieźć lub przykryć, a wwoofer ma to gdzieś i idzie sobie na truskawki. W takiej sytuacji wwoofer może błyskawicznie wylecieć z gospodarstwa i to z wielkim hukiem :))) Owszem, wwoofer jest wolnym człowiekiem i pracuje dobrowolnie, ale musi się trzymać głównych zasad WWOOF. Jeśli je łamie - jego pobyt i obecność na gospodarstwie traci sens, a on sam tak na prawdę przestaje być tym wwooferem i staje się osobą non grata - czyli osobą nieporządaną - innymi słowy - gnuśnym nierobem i zawalidrogą, którego widok drażni ciężko pracującego gospodarza.

Wwooferzy przyjeżdżają na kilka dni lub tygodni, niekiedy i na miesiące, a nawet i na lata. Naturalnie, każdy gospodarz wolałby takiego wwoofera, który przyjedzie na dłużej, a wiąże się to z wkładaną w takiego wwoofera pracą w jego szkolenie i naukę pracy na gospodarstwie. Ponadto każde gospodarstwo ma swoją własną specyfikę, którą poznaje się stopniowo przez dłuższy okres czasu. 
Znajomość tej specyfiki ułatwia pracę na gospodarstwie i umożliwia unikanie błędów, często kosztownych błędów. Natomiast wwoofer niedoświadczony jest niewydajny i jego pomoc na gospodarstwie jest znikoma, gdyż często popełnia błędy, trzeba go poprawiać i nadzorować, pracuje bardzo powoli.

Trafiają się także i wwooferzy leserzy, typowo nastawieni na darmowe wakacje, a trzeba tu pamiętać o tym, że wwoofowanie, to wymiana polegająca na obopólnych korzyściach. Jeśli na gospodarstwo przyjeżdża wwoofer, nastawiony na darmowe żarcie i zakwaterowanie w zamian za udawanie, że niby pracuje, lub taki wwoofer, który wiele narzeka, ma wiele wymagań i oczekiwań, a niewiele z siebie daje - wówczas taki wwoofer musi się liczyć z tym, że go gospodarz poprosi aby już wracał do swojego domu lub jechał sobie dalej ;)))

Żaden gospodarz - czy bogaty czy biedny - nie będzie za darmo utrzymywał darmozjadów. Jeśli ktoś decyduje się na bycie wwooferem, musi być tego świadom co to oznacza. Indianka, mając skromne ilości pożywienia nie będzie odejmowała sobie od ust aby utrzymać cwanego darmozjada, który ściemnia, że niby pracuje, albo co gorsza odstawia dywersje typu wypacykowanie goldbandem ścian obory zamiast wymalowanie ich powierzonym odkażającym wapnem. Indianka takiego grzecznie wyprosi z gospodarstwa, albo zacznie kasować go za pobyt.

Gdy gość zacznie płacić, wówczas nic nie będzie musiał robić, nie będzie musiał pomagać, a będzie mógł się byczyć na rajskim rancho Indianki do woli.

Indianka ma trudną sytuację materialno-finansową, i dajcie wiarę, nie może utrzymywać darmozjadów i nie będzie tego robić. I tyle.

Natomiast osobnik, który będzie samowolnie wykonywał prace, których Indianka nie chce lub nie potrzebuje, albo są mniej istotne dla niej lub dla gospodarstwa w danym momencie, podczas gdy prace istotne dla gospodarstwa będą przez wwoofera zaniedbane - w tej sytuacji Indianka może poprosić wwoofera, aby zajął się tym, co dla niej ważne, a te mniej istotne prace darował sobie lub zostawił na później, gdy te istotne będą wykonane. Jeśli wwoofer uparcie będzie robił co do niego nie należy, a prace istotne będą leżały odłogiem, wówczas może się liczyć z zaprzestaniem karmienia go. Indianka niesfornego wwoofera raczej z gospodarstwa nie wyrzuci, jeśli bardzo nie będzie jej przeszkadzał, ale karmić go nie będzie. Taki stolerowany wwoofer będzie mógł pobyć sobie na gospodarce, ale bez wyżywienia.
Będzie mógł bawić się w gospodarzenie, ale na swój koszt.

czwartek, 29 lipca 2010

Romantyczna kolacja

Kolacja smaczna, własnoręcznie upichcona: mięsiwo, ziemniaczki, sosik, do popicia herbata miętowa ze świeżej mięty z brzegów własnego strumyka, stolik na dworze pod gruszami i gwiazdami, zapachowe lampki i świece na stole, w tle pulsujące dźwięki natury: kumkanie żab, śpiew ptaków, miła pogawędka z niezwykłym podróżnikiem - zabójczo przystojnym, młodym, wysokim Australijczykiem - po prostu  bosko...  :)
Indianka tak może wieczerzać codziennie... ;)