RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawa. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 15 lipca 2018
czwartek, 28 czerwca 2018
Fundacja Molosy Adopcje to złodzieje i oszuści
Przed czym fundacja ratowała zwierzęta? Przed zielonymi łąkami? Przezimowałam całe stado owiec, kóz i koni. Wykosztowałam się na drogą paszę. Kupiłam moim zwierzętom ponad 60 bel siana i sianokiszonki. Gdy nastała wiosna i zwierzęta poszły na trawę, a w stajni i zagrodzie jeszcze była zimowa pasza z której nadal korzystały - przyjechała cwaniara prowadząca szkółkę jeździecką, ukraść moje piękne, zdrowe, rasowe konie, by za darmola nachapać się i zasilić swoją szkółkę.
Widziała zdjęcia moich koni na internecie, gdzie kilka dni wcześniej dałam ogłoszenie, że szukam trenera do moich koni. Widziała, że mam śliczne, szlachetne konie. Wszystkie moje konie mają ponad 100 letni rodowód. Babsko przyjechało się nachapać cudzym kosztem.
JA te konie wyhodowałam, a pasożyt przyjechał zagarnąć moją własność, moją hodowlę.
Taka jest prawda o działalności fundacji Molosy Adopcje należącej do Elżbiety Kozłowskiej.
poniedziałek, 25 czerwca 2018
Inspekcja WIW Olsztyn
Dziś na prośbę Indianki odbyła się inspekcja pań inspektorek z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Olsztynie.
Obejrzano wszystko i sporządzono protokół.
Wg protokołu zastane zwierzęta są w dobrym stanie, a budynek inwentarski używany jako wiata jest dostatecznie obszerny, aby
pomieścić wszystkie 50 zwierząt.
Pastwisk z trawą oraz wody też nie brakuje.
wtorek, 24 września 2013
Nowa kwatera
Indianka dzisiaj pracuje nad nową kwaterą. Już rozstawiła słupki, rozciągnęła sznurki i taśmy, na drewnianych słupkach rozciągnęła po dwa druty, także na plastikowych słupkach jeden drut. Trzeba jeszcze kawał drutu dosztukować i wtedy będzie można puścić mocny prąd i konie zaprosić na nową kwaterę. Tutaj jeszcze dużo gęstej i wysokiej trawy do wyskubania. Koniki się ucieszą :)
Indianie i Dakocie masaż szczotą sprawił wielką przyjemność.
Pozostałe panienki jeszcze nie zaznały szczoty, bo się rozpadało i Indianka ewakuowała się z łąki.
Konie oczywiście zostają na łące, choć mają zadaszoną wiatę. Ich wybór. Trawa najbardziej im smakuje właśnie w deszczu, a same zmienne warunki atmosferyczne wspomagają ich odporność. Dzięki temu nie są nadmiernie wydelikacone, jak te konie ze szkółek jeździeckich, a zwłaszcza konie hodowane do sportu, z którymi się obchodzą jak z jajkiem, a nie jak z silnym, dynamicznym zwierzęciem, które potrzebuje kontaktu z naturą, aby się prawidłowo rozwijać i po prostu być szczęśliwą istotą, gdyż wszystkie ssaki na ziemi kochają Słońce, ruch, świeże powietrze i tylko w takich naturalnych warunkach jest im najlepiej.
Rano na śniadanie Indianka przyrządziła sobie naleśniki z dżemem.
Tym razem dżem na gorąco. Zainspirował ją jeden z Anglików, który był tutaj rok temu. On lubił naleśniki z dżemem na gorąco :) Dobry pomysł.
Aby sobie zaoszczędzić mycia dwóch patelń po przygotowaniu śniadania, Indianka nałożyła warstwę dżemu na smażący się naleśnik i dzięki temu sam dżem również się podgrzał. Naleśnik z tak przygotowanym dżemem był wyjątkowo smaczny.
Indianka narwała trawy dla królików i pokrzyw dla drobiu, ale rozpadało się rzęsiście, więc schroniła się do domu. Do ukończenia nowej kwatery dla koni niewiele brakuje. Dosyć długi kawałek drutu co prawda, ale Indianka zdejmie go z innego odcinka, gdzie nie będzie potrzebny. Może starczy na ten nowy odcinek tego wielkiego wybiegu, który jest już prawie gotowy do użytku.
Gdy przestanie tak rzęsiście lać, Indianka pójdzie po swoje grzybki shitake, które wyhodowała. Będzie królewski obiad na grzybach, jajach, z młodymi ziemniaczkami i z natką pietruszki oraz gęstą kozią śmietaną.
Kury o dziwo dzisiaj dały 5 jaj. Trzeba je intensywniej karmić, powinny się rozjajić. Tymczasem zboże się skończyło i trzeba kupić nowe kurom.
Kociaki rozwijają się prawidłowo. Bawią się i szaleją na całego, a ich ulubionym miejscem zabaw jest gabinet Indianki :)
Kicia monitorowa oczywiście spoczywa na monitorze :D
Dakota na pierwszym planie. Z tyłu nowo rozstawiony wybieg dla koni. Niebawem tam zostaną wpuszczone. |
Pozostałe panienki jeszcze nie zaznały szczoty, bo się rozpadało i Indianka ewakuowała się z łąki.
Indiana i jej źrebię. Delikatnie przepłukane deszczykiem :) Uodparniają się na zmienne warunki atmosferyczne i jednocześnie piorą swe futerka :) |
Gruby, chrupki naleśnik na kozim mleku. Naleśnik posmarowany dżemem śliwkowym z dodatkiem czarnego bzu. Pycha! :) |
Rano na śniadanie Indianka przyrządziła sobie naleśniki z dżemem.
Tym razem dżem na gorąco. Zainspirował ją jeden z Anglików, który był tutaj rok temu. On lubił naleśniki z dżemem na gorąco :) Dobry pomysł.
Aby sobie zaoszczędzić mycia dwóch patelń po przygotowaniu śniadania, Indianka nałożyła warstwę dżemu na smażący się naleśnik i dzięki temu sam dżem również się podgrzał. Naleśnik z tak przygotowanym dżemem był wyjątkowo smaczny.
Indianka narwała trawy dla królików i pokrzyw dla drobiu, ale rozpadało się rzęsiście, więc schroniła się do domu. Do ukończenia nowej kwatery dla koni niewiele brakuje. Dosyć długi kawałek drutu co prawda, ale Indianka zdejmie go z innego odcinka, gdzie nie będzie potrzebny. Może starczy na ten nowy odcinek tego wielkiego wybiegu, który jest już prawie gotowy do użytku.
Gdy przestanie tak rzęsiście lać, Indianka pójdzie po swoje grzybki shitake, które wyhodowała. Będzie królewski obiad na grzybach, jajach, z młodymi ziemniaczkami i z natką pietruszki oraz gęstą kozią śmietaną.
Grzyby shitake. Nie tylko smakują, ale i leczą. |
Kociaki rozwijają się prawidłowo. Bawią się i szaleją na całego, a ich ulubionym miejscem zabaw jest gabinet Indianki :)
Kicia monitorowa oczywiście spoczywa na monitorze :D
sobota, 3 sierpnia 2013
Upalna sobota
Wczoraj bociuś - jeden z trójki młodych boćków - wyfrunął z gniazda po raz pierwszy. Dziś zwiedzał teren wokół podwórka. Poznał się tez z gąsiętami. Gorąco. Stawik wysechł i zamienił się w błoto. |
Wykosiła trawę i chaszcze nad odcinkiem strumyka, podlała kwiaty, posiała i posadziła w doniczkach to i owo,
Cebula cała i piętki. Z piętek też wyrośnie szczypior. |
Obiadek pieczony na białej kiełbasie, cebuli i młodych ziemniaczkach :) |
Orzeźwiająca mięta do picia - w upalny dzień dobra na cały dzień :) |
Teraz jest noc i pora na kąpiel, relax i sen :)
Ach, jeszcze tylko trzeba chleb wstawić do pieczenia by był gotowy na jutro rano świeżutki :)
czwartek, 16 maja 2013
Totalnie wyczerpana
Indianka totalnie wyczerpana po środowej wyprawie do Olecka. Co miała załatwić w miasteczku, co zdążyła załatwić – to załatwiła. Do domu wróciła po północy. Wracała z miasta po 22.00. Sporo kilometrów przeszła, zanim złapała pierwszą okazję. Praktycznie aż do Sedranek, gdzie zawisła na poręczy okalającej zbiornik wodny przy starym przepuście wody. Tyle energii się tutaj marnuje niewykorzystane – to miejsce zamiast być martwe mogłoby produkować prąd dla całej wsi...
Postała chwilę nad tym zbiornikiem patrząc w głęboką i czarną o tej godzinie toń wody. Marne były szanse na złapanie okazji o tak późnej godzinie – ale złapała dwie w tym jedną szczególną – to był jej znajomy sprzed lat, który ją już kiedyś podwiózł ofiarnie aż do domu 10 lat temu :) O dziwo rozpoznał Indiankę mimo upływu tylu lat i miło sobie pogawędzili. Zawiózł Indiankę pod sam dom, gdzie posiedzieli sobie do 3 nad ranem rozprawiając żywo :)
pora naprawić pastuch i puścić prąd :) |
W czwartek Indianka zajęła się zwierzyną i poprawką uszkodzonego ogrodzenia. Potem padła jak nieżywa i przespała cały dzień. Pogoda była piękna tego dnia – ciepło i zielono. Zrobiła kilka fotek zwierzaczkom, które garnęły się do niej gdy wyszła na podwórko. Wszystkie tu na nią czekały: konie, kozy, gęsi, suczka i kicia :) Kochane, wierne i dobre zwierzęta.
wzburzona rzeczka Indianki po wiosennych roztopach skurczyła się do wielkości strumyka |
kaczeńce nad strumykiem Indianki |
rozlewisko utworzone przez bobry Indianki |
Pastwiska i łąki wokół zielone, kwitnące. Kwitnie mniszek lekarski. Zakwitły i zapachniały drzewa owocowe. Jest tak majowo, przyjemnie i spokojnie. W tle świergot ptaków i kumkanie żab. Istny raj na Ziemi.
bobrowa tama bardzo ucierpiała podczas wiosennych roztopów... bobry będą miały co łatać :)
Pozdrowienia dla wszystkich miłych Przyjaciół,
a szczególnie dla Pani Elżuni :) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)