Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sianokosy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sianokosy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 lipca 2013

Zbieranie siana


Uffff... Indianka chciała sobie zrobić dziś nietypowy, bardziej świąteczny dzień, ale pogoda za dobra aby ją zmarnować, to znaczy - nie pada, trochę wieje – postanowiła zebrać ile da rady siana. Większość siana zmarnowane, ale i tak musi je zebrać z pola. Chociaż na ściółkę. Zebrała z pola część wałków siana i przerzuciła je widłami bliżej drogi polnej. Uzbierała 4 płachty kopiaste siana i zaciągnęła je po trawiastej drodze polnej na wóz drabiniasty, który służy za suszarnię. 

Wóz wcześniej ściągnęła na łąkę z podwórka i próbowała go wciągnąć na szczyt łąki, by nim zwieźć to siano z pola, ale za ciężko jej było i nie dała rady go wciągnąć pod tę górę, więc ustawiła go na dole łąki i składa na nim siano by doschło, bo wóz jest przewiewny. Pochmurnie. Zanosi się na deszcz. Pora uszykować dwie plandeki aby nakryć siano na wozie. Trzeba będzie dorwać Indianę, zaprząc ją do tego wozu i wciągnąć wóz z sianem na górę, na siedlisko i rozładować. 


Nowy wóz drabiniasty do zwożenia siana z pola :)
Kto pomoże zaprząc konia? :))
Indianka myśli o zrobieniu stogów siana na polu i przykryciu ich płachtami. Przydałyby się stojaki pod te stogi, aby siano porządnie doschło od spodu. Trzeba będzie naciąć trochę gałęzi, albo poszukać te, które już są nacięte. Może coś w polu zostało.

Wóz drabiniasty cały załadowany kopiastym stogiem siana i przykryty niebieską plandeką. Dwie plandeki siana Indianka też zaciągnęła wprost do paszarni. Już późno, ale może jeszcze z jedną plandekę przyciągnie, zanim komary zaczną ciąć.


Przyciągnęła :)

piątek, 12 lipca 2013

I co teraz?


Nagła zmiana pogody – leje, leje i leje. I co teraz? Teraz trzeba zaplanować inne zadania. Gnuśny urzędnik w firmie państwowej potrzebuje tygodnie, ba nawet miesiące by się dopasować do zmieniających się sytuacji. Rolnik musi mieć refleks i wysoki stopień przystosowalności. Musi być elastyczny. Musi reagować błyskawicznie – w ciągu godzin, a nawet w ciągu minut, gdy widzi nagle zrywający się wiatr i nadciągający deszcz, podczas gdy siano niezebrane w polu.

Przeciętny mieszczuch, gdy widzi, iż np. byk się zerwał – zamiast skoczyć do niego galopem i go uwiązać – ciągnie się noga za nogą po polu, aż byk bryknie na trzecią wieś i mieszczuch go przez 3 dni nie znajdzie, albo wcale. Raczej wcale, bo nie umie czytać tropów i nie zna psychiki zwierząt - nie wie, gdzie taki zwierz mógłby się udać. Mieszczuch błądzi w ślepo i tylko przez czysty przypadek byka może znaleźć.

Rolnik który zna swoje zwierzęta – ich psychikę, instynkty, zwyczaje – prędzej znajdzie zwierza.
Ludzie mieszkający całe życie w mieście, to takie niemoty. Nie wiedzą, co się wokół nich dzieje, gdy się znajdą na wsi, na łonie natury. Nie potrafią reagować prawidłowo w prostych sytuacjach. Są jak takie nieruchawe kluchy bez ikry. Zatracają w leniwym, miejskim życiu naturalne instynkty i reakcje. Robią się tacy nijacy. Cała ich aktywność skupia się na atrakcyjnym wyglądzie i zapewnieniu sobie maksymalnej wygody i przyjemności.

Indianka widziała nadciągający deszcz, ale nic nie mogła zrobić, bo nie ma swoich maszyn i jest zależna od tego, od kogo wynajmuje maszyny. Połowa siana na strychu – druga połowa moknie w deszczu. Ta druga partia siana nie będzie już takiej dobrej jakości jak ta pierwsza partia, ale ma nadzieję, że nie zgnije w polu i nie pójdzie na zmarnowanie. Indianka wydała dużo pieniędzy i majątku na to koszenie. Oddała piłę spalinową, wykaszarkę spalinową, dała w gotówce 400zł. To siano co w polu nie ma prawa się zmarnować. Niedobrze, że jest już zwałowane. W takiej postaci gorzej będzie wysychało. Dopiero od poniedziałku ma być pogoda. Cały poniedziałek siano będzie schło i dopiero we wtorek będzie można – być może – je zbierać, o ile doschnie do zbioru. Indianka jest rozeźlona. Tyle było pięknych, słonecznych dni na koszenie i zbieranie siana. Przepadły. Zmarnowane. Tak to jest, jak się nie ma swoich maszyn i jest się zależnym od kogoś i jego innych interesów. Indiance potrzebny jest traktor lub chociaż maszyny konne, aby mogła sobie siano sama zbierać.

Indiana potrafi ciągnąć wóz – można by wozem konnym to siano zwozić. Masa pracochłonnej roboty, ale da się zrobić. Codziennie po trochu. Tylko ten wóz najpierw trzeba mieć.
W sumie w dniu zwożenia była przyczepa i traktor - można było widłami pozbierać to siano. Ile by się zebrało – tyle by się uratowało. Ale dwóch pojechało po jedną część, a trzeci pił kawę przez godzinę. Ledwo zdążyli zwieźć przyczepę kostek i dwie przyczepy drewna. Gdy ci dwaj wrócili z częścią – okazało się, że nie pasuje do kostkarki. Nie można było zebrać kostkarką. Zrobił się wieczór. Zmierzch. Zaczęło padać. Za późno. I tak siano moknie w polu i być może zgnije w tym polu. Praca na zmarnowanie i straty finansowe oraz materialne. Wczoraj podeschło i wczoraj można było zwieźć. Coś stanęło znowu na przeszkodzie. Indianka koniecznie musi mieć swój traktorek lub chociaż maszyny konne. Musi być niezależna on innych. Nie można na innych polegać. Polegać można tylko na sobie.

Gdyby nie czekała, że umówiony usługodawca przyjedzie i zbierze to skoszone siano – to chociaż by to siano w stogi poukładała i przykryła folią, aby siano zabezpieczyć. A tak do ostatniej chwili zwlekał, a w dniu zbioru zepsuła się część od kostkarki i nie zebrał w terminie paszy przed deszczem. A teraz siano moknie w polu i tak będzie mokło aż do poniedziałku. Indianka jest wkurwiona na maksa. W przyszłym roku kupi wóz konny i sama będzie to siano zbierać w dobrą pogodę. Zamiast wydawać forsę i oddawać swój sprzęt za usługi polowe – kupi w to miejsce wóz konny i będzie zwozić siano samodzielnie. Zajmie to wieki – ale zrobi to w terminie i przed deszczem. Kupiła nową kosę. Nauczy się kosić ręcznie. Będzie wykaszała codziennie po trochu, suszyła i zwoziła koniem do stajni na strych.

Niedawno spotkała kosiarza. Powiedział, że w 10 dni można skosić ręczną kosą 5 hektarów trawy. Skoro można – to Indianka będzie kosić. Kosić i na bieżąco suche zwozić. Przed deszczem. A jak nie da rady przed deszczem – to poskłada w stogi i przykryje folią. Stogi załaduje na wóz konny po deszczu i zwiezie w pogodę. Będzie miała bardzo dobrej jakości super dosuszone siano zielonkawe.

czwartek, 11 lipca 2013

Cały dzień na dworzu - w szczerym polu!


Zgrabianie, kostkowanie, zwożenie. Połowa siana na strychu, druga połowa moknie w polu. Zepsuła się jedna część od kostkarki i nie dało rady wszystkiego zebrać przed deszczem. Oby ta partia siana co w polu nie zgniła i dała się uratować. Pierwsza partia siana okay, zielonkawa. Dobra pasza, dobrze dosuszona. Ekologiczne siano. Trawy, koniczyny, zioła. Smaczna i zdrowa pasza dla zwierząt Indianki.

Indianka nie tylko finansowała sianokosy, ale brała w nich czynny udział osobiście. Układała kostki na przyczepie. Kierowała także traktorem z przyczepą, na którą ładowano kostki siana. Fajna sprawa. Podobało się Indiance :) Mimo trudnego, górzystego i podmokłego terenu – nie wywaliła przyczepy ani nie utopiła traktora :)

Zwieźli też część drewna z pola pod dom. W sumie dwie przyczepy.

słowniczek:
“na dworzu” – regionalizm podlaski z okolic Siemiatycz