Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sad. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sad. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 października 2009

Metodyka zakładania sadu jabłoniowego

Indianka studiuje metodykę zakładania sadu jabłoniowego. Wychwytuje kluczowe informacje i zaznacza je na czerwono. Ogólnie stwierdza, że jej rancho idealnie nadaje się na uprawę drzew owocowych jeśli chodzi o różnorodność biologiczną i ukształtowanie terenu, ale widzi, że intensywne zabiegi agrotechniczne będą konieczne.

poniedziałek, 6 lipca 2009

Zeszłoroczne pastwisko - obecny sadek

Dzień duszny, parny. Zanosi się na deszcz. Poranna krzątaninka. Przestawiłam wybieg dla koni. Mają wygryźć pasy zieleni pomiędzy bruzdami z drzewkami. To zamiast koszenia i w ramach pielęgnacji sadu. Nie mam czym kosić, a konie i krowy dokładnie wygryzają trawę tuż przy samej ziemi. Podwójna korzyść - zwierzęta najedzone i sad wypielęgnowany.

Na zdjęciu zeszłorocznym widać łąkę, gdzie w tym roku sadzę jabłonie, a na drugim planie posadzone mam już śliwy. W tym roku na tych łąkach są porobione bruzdy pługiem leśnym. W te bruzdy mam wkopane drzewka i dosadzam kolejne. Te co były wcześniej wkopane przyjęły się w większości. Te obecnie wkopywane jak deszcz dobrze nie podleje to będę musiała ręcznie podlewać, bo inaczej uschną. Sadzonki przed wkopywaniem namaczam porządnie i przycinam.

poniedziałek, 25 maja 2009

Kopacze się zbuntowali

Nie chcą drzewek sadzić. Powiedzieli, że tylko wykopią małe dołki i się wysilać z wkopywaniem drzewek nie będą. No to im podziękowałam za pracę. Wąskie dołki to ja sobie też mogę wykopać szybciutko świdrem i bez dodatkowych kosztów i łaski. Wynajęłam dzisiaj ponownie leśny pług aby kopaczom ułatwić kopanie, bo stękali, że im ciężko kopać. Leśny pług zdarł darń i odwrócił ją do góry nogami. Spulchnił ziemię do głębokości 40 cm i na szerokość 15cm. Zostawił 50cm szerokości bruzdy wolne od darni. Ponadto spadł ulewny deszcz i ziemia zmiękła. Jest łatwiejsza w kopaniu. Teraz, gdy dołki lekko się kopie w tych bruzdach spulchnionych przez leśny pług - kopacze wydziwiają, że nie będą wkopywać drzewek, które im pod nos przynoszę i pomagam sadzić. Nie dość, że wykosztowałam się kilkaset złotych na pług leśny, to jeszcze łaskę mi robią, że dołki wykopią takie, aby się korzenie mieściły. Co za ćwoki jedne!

Kopacze wykopali za wąskie dołki, które ja muszę dodatkowo rozkopywać, żeby się korzeń drzewka zmieścił. To bez sensu. Strata moich pieniędzy, a roboty niewiele ubywa. Wybuliłam na pług leśny, bulę na kopaczy i jeszcze mam masę poprawiania po kopaczach i sama muszę drzewka wkopywać. Po grzyba mi taka pomoc. Już wolę świder zabrać na pole i sama w tych bruzdach szybciutko nawiercić wąskie dołki i sobie je potem dokopać - przynajmniej nie wydam już nic na kopaczy marudzących i dołki będę miała w try miga nawiercone bez stękania, że słońce, komary i kleszcze obłażą kopaczy. A świder i tak już mam. Zaoszczędzę na maruderach. Ot co. Tak zrobię. świderek to jest to :)

sobota, 16 maja 2009

Źle się dzieje w państwie duńskim...

Byłam na ogrodzie. Rośliny powiędły i pousychały. Ziemia tak sucha, że nie mogę szpikulca od palika wyjąć z niej. Siedzi jak gwóźdź w drewnie. Stan wody w strumyku przerażająco niski. Nie ma jak nabierać wody wiadrem. Trzeba ratować co się da.

Zrobiłam prowizoryczną tamę z kamieni. Trochę wstrzymuje spływ wody i podniosła poziom o jakieś 2-3cm.
Muszę ją powiększyć i uszczelnić, by woda nie przepływała między kamieniami.

Kilka drzewek kozy gdy się wdarły do sadu powyszarpywały częściowo z ziemi i te drzewka zwiędły i usychają.
Pastuch przy strumyku zamulony zbitą trawą i gałązkami. Oczyściłam go z tej trawy, ale wymaga jeszcze poprawek zanim tam puszczę prąd.

Agrest będzie miał owoce, mimo że przycięty przez kozy. Już widać małe owocki.Część drzewek kwitnie i ma się dobrze, część fatalnie i trzeba reanimować, a część jako tako - też trzeba się zająć nimi.

Te ostatnie deszcze widać za skąpe były skoro drzewkom nie pomogły. Trzeba interweniować i podlewać intensywnie.