Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słońce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słońce. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 marca 2018

Słońce leczy i krzepi

Klacz wyprowadziła źrebiątko na łąkę i oboje zażywają kąpieli słonecznych.
Indianka zaniepokojona zimnym wiatrem skonsultowała się z lekarzem weterynarii, czy aby nie byłoby lepiej zamknąć malucha w stajni, ale zaprzeczył. Zgodził się z Indianką,  iż ruch na otwartej przestrzeni i przygrzewające Słońce pobudzi funkcje życiowe organizmu, przyśpieszy proces zdrowienia i wzmocni malucha.

Zresztą dzidziuś nie ma kataru ni kaszlu, a od wczoraj wizualnie nabrał wigoru i krzepy. Coraz pewniej się rusza. Podbiega. Bryka. Zawzięcie ssie matkę. Widać też, że mu się podoba na dworze.

Indianka wyczerpana fizycznie i psychicznie po wczorajszym dniu i dzisiejszej walce poległa w łóżku w którym ma zamiar odzyskać siły do wieczora, by podać kolejną porcję białego proszku.

Indianka zrobiła zastrzyk

Nie cierpi zastrzyków co najmniej tak bardzo jak zwierzęta, ale za czwartym podejściem wcisnęła antybiotyk.

Wpierw były trzy próby na stojąco. Dziobnęła źrebaka tak jak ją poinstruowali weterynarze w Olecku, ale źrebię wyrwało się brykając kopytami w twarz.

Wciągnęła go do stajni. Matka weszła za nim. Indianka zagrodziła wyjście i niecierpliwie czekała aż mały położy się. Mały od wczoraj nabrał wigoru i ciała, ale nie widziała by kupczył, więc założyła, że mimo wszystko pewnie nadal ma biegunkę i zdecydowała mu wcisnąć antybiotyk.

Źrebiątko nie położyło się tylko zaczęło biegać po boxie brykając w stronę igły.
Indianka odłożyła strzykawkę i powaliła konika na grubą, miękką ściółkę, złapała strzykawkę i przydusiła wierzgającego szkraba. Wbiła w pośladek igłę i z trudem wcisnęła antybiotyk. Strzykawka się przy tym ukruszyła, słabe uszy pompki się połamały, ale cały lek w ciele źrebaczka się znalazł. Teraz pora na biały proszek do pyska. Nie będzie łatwo!

wtorek, 20 marca 2018

Wyczerpana, ale przywiozła antybiotyki

Indianka jest wyczerpana jazdą na rowerze do Olecka i z powrotem, razem to około 40 km.
O 21.oo dotarła ledwo żywa do domu.

Jest skonana i nie jest w stanie od razu zrobić zastrzyku, tym bardziej, że dawno zastrzyków nie robiła i boi się, że nie trafi jak trzeba, a bardziej, że źrebak jej się wyrwie.

Jutro rano mu ten zastrzyk zrobi. Teraz musi odpocząć. Jak będzie w stanie, to zajrzy jeszcze tej nocy do stajni i sprawdzi jak źrebiątko się czuje i może spróbuje go tą igłą dziabnąć jeszcze tej nocy. Ma dostać w pośladek, w mięsień.

Rano wybierając się do Olecka by kupić antybiotyki, bała się, że policja olecka ją porwie i wywiezie do zakładu psychiatrycznego. W końcu po to jej założyli tę sprawę - by pozbawić jej wolności i dobrać się do jej inwentarza i majątku.

Na wszelki wypadek zadzwoniła do swego pełnomocnika z urzędu, by zainterweniował w jej sprawie, bo źrebak wymaga całodobowego nadzoru i ona nie zgadza się być gdziekolwiek wywożona. Niestety nie chciał pomóc.

Gdy nalegała, adwokat z urzędu szokująco powiedział, że napisze list do sędziego, aby sędzia odebrał jej zwierzęta, gdy poprosiła adwokata by ją bronił przed wywiezieniem do zakładu psychiatrycznego. To wróg, a nie obrońca! Bardzo się zdenerwowała. Rozpłakała się. Zapłakana pojechała do miasta po antybiotyki, bo weterynarz powiedział, że nie może przyjechać osobiście by dać zastrzyk. Autobusu już nie było, więc wyciągnęła zakurzony rower z magazynu i go umyła, a następnie ruszyła w długą i męczącą drogę. Wróciła w nocy absolutnie skonana.

poniedziałek, 19 marca 2018

Indiana wyprowadziła źrebię na łąkę

Maleństwo coraz mocniejsze i zdrowsze. Wstaje na raz o własnych siłach, po pierwszym podrzucie ciała. Regularnie ssie matkę. Siusia. Kupczy.

Opuchlizna tylnej nóżki zeszła niemal całkowicie! Jest dobrze. Malec coraz żwawszy. Nie utyka. Chodzi normalnie na swoich długich, szczudłowatych nóżkach. Klacz matka go nie odstępuje nawet na krok.

Arabiątko podobne do ojca kubek w kubek. Gniade, z białą tylną skarpetką. Drobniutkie. Budowa ciała typowo arabska. Maleństwo, ale powinien wyrosnąć na co najmniej tak dużego jak jego ojciec, lub raczej wyższego z racji tego, że matka wyższa.

Ponadto prawidłowością jest w takich przypadkach, że dzieci hybrydy powstałe z dwóch różnych ras zazwyczaj są wyjątkowo dorodne i przejmują od swoich rodziców najlepsze cechy. Są odporniejsze i zdrowsze.

Maluszek z racji zdecydowanej przewagi genów arabskich powinien wykazywać świetne zdolności do rajdów długodystansowych i żyć nawet do 30 lat.

Ku chwale hodowli koni Indianki :)

niedziela, 18 marca 2018

Koniec spaceru

Indianka zaciągnęła źrebię do stajni (stawiało się) do dużego boxu wyścielonego grubą warstwą słomy i siana. Klacz weszła do boxu za dzieckiem i podeszła do karmidła jeść siano. Indii przyciągnęła wózek ze świeżą, żółtą słomą i pościeliła nową warstwę na całości boxu. Teraz pora umyć okna w boxie.

W Słońcu +12C

Indianka wyciągnęła źrebię z boxu na otwartą przestrzeń pod stajnią. Klacz poprowadziła pod dom od jego strony południowej i oboje zażywają kąpieli słonecznej. Źrebię ssie matkę często.

Temperatura w Słońcu: +12C

sobota, 5 marca 2016

Smugi cienia?

Indianka z zaniepokojeniem obserwuje na tle nocnego nieba momentalnie je zaciemniające co jakiś czas ciemne szerokie smugi cienia. Co to jest?
Smugi światła mogłyby oznaczać jeżdżący gdzieś hen po polu traktor z włączonymi reflektorami. Ale smugi cienia? Pojawiają się sporadycznie by na sekundę zaciemnić niebo.

Przypomina jej się film pt. "Błękitny Grom", gdzie super nowoczesny śmigłowiec był tak cichy, że nie było go słychać. Mógł podlecieć pod okna, zawisnąć w powietrzu niczym trzmiel i nasłuchiwać co w środku, o czym rozmawiają spiskujący ludzie.
Miał też możliwość całkowitego kamuflażu, tzn. opcję stania się niewidocznym.


Ci widzieli inne smugi, bo białe i wąskie i kręte, jakby ślad po przelocie latającego spotka:

http://podroze.onet.pl/aktualnosci/tajemnicza-smuga-na-niebie-pilot-ucial-sobie-drzemke-czy-spotkal-ufo/rxc1l

Kilka tygodni temu widziałam coś, co wyglądało jak pomarańczowe słońce nisko wiszące tuż nad ziemią, czy wręcz siadające na ziemi.
Było to późno w nocy. Chyba po północy.

Dziwne słońce widziano też ostatnio w Chile. Ale wysoko, w dzień i o innej barwie:
http://podroze.onet.pl/aktualnosci/nad-chile-pojawilo-sie-krwawe-slonce/eyjql6