Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont gospodarczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont gospodarczy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 lutego 2011

Łazienka jak z bajki...

Łazienka pistacjowa gotowa. Jest piękna – świetlista, słoneczna, pistacjowo-biało-błękitna. Wyposażona w słoneczne okno z dużym, eleganckim parapetem-półką. W narożniku maleńka półeczka na pojemniczek z zapachem. Lub na kieliszek wódki, jak sugeruje brat Brad... ;) Ewentualnie kieliszek wina - jak prostuje Indianka... ;) Łuk wejściowy do łazienki starannie wyklejony ręcznie robioną mozaiką z ciętych na wąskie paseczki i ręcznie szlifowanych flexem płytek – prawdziwie koronkowa robota. Natomiast obróbka okna to precyzyjny majstersztyk. Wspaniale urodę okna podkreślają szlaczki cygar. Indianka zadowolona z dzieła. Pora na uczczenie skończonej roboty i świętowanie nowej łazienki... ;)

poniedziałek, 21 lutego 2011

Dłubaninka

W łazience pistacjowo-biało-błękitnej została do zrobienia drobna dłubaninka, za to pracochłonna:
obróbka łukowatego wejścia, wymiana kilku kafelków przy umywalce i jednego przy wc, oraz uzupełnienie paru pod termą. Także uszczelnienie kapiącego zaworu przy kaloryferze. No i położenie struktury na suficie, fugowanie i zaimpregnowanie fug, przykręcenie karnisza... To drobiazgi, ale pracochłonne i zejdzie na to co najmniej dzień lub dwa, zanim można będzie łazienkę zmyć i oddać do użytku. Już jest piękna, a po całkowitym wykończeniu będzie jak bajka... :) Indianka bardzo szczęśliwa z tego powodu, że nareszcie będzie miała piękną, czystą, wygodną i funkcjonalną łazienkę...

czwartek, 17 lutego 2011

Absorbujący remont

Remont to absorbująca i męcząca rzecz. Ciągnie się już pół roku z przerwami, bo to albo fachowca odpowiedniego nie ma, albo pożyczki czy dotacji obszarowych nie ma na sfinansowanie remontu. Dobrze, że Indianka nie składała wniosku o dofinansowanie remontu domu pod agroturystykę z programu różnicowanie, bo by osiwiała z nerwów nie mogąc sprostać wymogom i terminom. Potrzebne jest znaczne dofinansowanie na remont kapitalny domu, ale przy programie różnicowanie i tak całą kasę trzeba od razu wyłożyć ze swoich pieniędzy i w dodatku na wszystko trzeba mieć rachunki, wszystko musi być nowe, więc się nic nie zaoszczędzi. Taki remont wyszedł by potwornie drogo. Wielu rolników rezygnuje z tego dofinansowania, bo jest zbyt obwarowane nieprzyjaznymi uwarunkowaniami, które po zrobieniu bilansu korzyści i kosztów oraz ryzyka wychodzi niekorzystnie. Po prostu nie opłaca się wchodzić w ten program jeśli chodzi o remont i rozbudowę domu pod agroturystykę. Taniej to samo można zrobić sposobem gospodarczym i nie wszystko na hurra, tylko etapami, to co niezbędne, ale przynajmniej rolnik się potwornie nie zadłuży w bankach na 200.000zł.

Agroturystyka to nie jest lukratywna działalność i inwestowanie w nią wielkich pieniędzy jest ryzykowne.
Raty spłaty zjadłyby rolnika, zanim by cokolwiek zarobił. Więc bezpieczniej dłubać pomaleńku.
No, ale i na tę dłubaninę Indianka musiała zaciągnąć komercyjną pożyczkę, bo np. wymiana instalacji hydraulicznej i założenie c.o. to kosztowna rzecz. Kafelkowanie i obróbki to z kolei prace staranne i pracochłonne, wymagające odpowiedniej temperatury, aby klej sechł. W domu za słaby piecyk c.o. i jest zimno.
Kupiła najtańszy jaki znalazła, moc niby odpowiednia, ale trzeba się przy nim narobić, aby dom podgrzać do 8 stopni... Poza tym taka temperatura jest niedopuszczalna dla ewentualnych gości agroturystycznych płatnych.
Gdyby ktoś chciał wynająć pokój, to będzie chciał mieć ciepło, co najmniej 20 stopni.
W garsonierze stoi jeszcze piec kaflowy. Chociaż w środku uszkodzony, dobrze grzeje i mocno się nagrzewa.
Po całym dniu palenia jest tak gorący, że można się oparzyć. Ponadto kafle długo to ciepło trzymają aż do rana.
Dzięki niemu użyte w garsonierze zaprawy dobrze schną. Garsoniera będzie kiedyś wspaniałą kawalerką do wynajęcia. Na razie roboty w niej na długie tygodnie. Niestety, nie wszystko da się teraz zrobić, bo Indianka dotacji nie dostała, a pieniądze z pożyczki już się skończyły... Brakuje kasy na materiały...


No i trzeba będzie przerabiać instalację wodną spieprzoną przez hydraulika z Filipowa oraz zabudowywać rury zostawione na wierzchu przez hydraulika ze Skierniewic. Słabo w Polsce z fachowcami, oj słabo, a jakość ich prac jest beznadziejna. Za to każden chciwy na forsę jak jaki popieprzony. Żeby chociaż dobrze zrobił, bez partaniny.
Tak więc jeszcze długie miesiące miną, zanim garsoniera będzie gotowa, a może remont znowu stanie na lata?
Indianka nie ma jak sfinansować tego remontu. Brat robi co może, ale jest już przemęczony i ma dość zimna, a poza tym kroi mu się wysokopłatna robota w Niemczech, gdzie zarobi górę pieniędzy.
Indianka gdyby nie konieczność bycia na gospodarstwie i doglądania inwentarza i dobytku, też by chętnie śmignęła do dobrze płatnej roboty za granicą... Może by po drodze poznała miłość swego życia? ;)
Tymczasem brat wyszedł z garsoniery i myśląc, że wyłącza radio, włączył niechcący jedną z ulubionych płyt Indianki. Indianka zgasiła światło i siadła pod gorącym piecem kaflowym delektując się refleksyjnymi melodiami płynącymi przez pokój pogrążony w głębokim półmroku...
Remont trwa i trwa. Męczący i pełen kurzu. Indianka chciałaby raz na zawsze zmyć z siebie ten wiecznie unoszący się w powietrzu pył i odpocząć w normalnych warunkach...
Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo to jeszcze długo potrwa zanim dom stanie się normalnym domem...

sobota, 12 lutego 2011

Struktura

A na suficie w łazience będzie struktura. Indianka chciała robić sufit podwieszany z paneli i dać tam halogeny, ale nie ma kasy na zakup takich materiałów, a tynku powinno starczyć na sufit - to brat zrobi piękną strukturę, bo jest w tym dobry i tym samym łazienka będzie całkiem wykończona, bo by ten aktualnie zapyziały sufit paskudnie wyglądał przy nowiutkich, białych i pastelowych kafelkach. W sumie oszczędnie sufit wykonany będzie, ale nie mniej pięknie, a może i piękniej taki podrzeźbiany będzie wyglądał...Indianka lubi struktury, pastelowe barwy... Będzie się czuła bosko biorąc kąpiel w takiej łazience... A na półeczce postawi zapachowe świece... Do wanny wleje wonne oleje... i oddda się rozkosznej kąpieli... Za wszystkie ciężkie mazurskie lata przeżyte w znoju i biedzie...

Gdy będzie ślicznie wykończona łazienka,
pluskać się będzie godzinami w wannie panienka...

Indianka nawet do wanny wleje,
relaksujące, wonne oleje... ;)

Półeczka

Indianka zachwycona precyzją wykonania półeczki w łazience. Prawdziwy majstersztyk!
Wczoraj Indianka pojechała dokupić zaprawy tynkarskie i klejowe, a brat obrabiał okna łazienkowe.


Drugi raz je obrabiał, bo jakiś kretyn z tych co to u Indianki remontowali wcześniej – dosypał wapna do gipsowego goldbanda czym zepsuł goldband. Wapno wypala gips. Brat raz obrobił okna tym zepsutym goldbandem i tynk wcale nie sechł, zupełnie nie tężał. Trzeba było wszystko zwalać i robić na nowo.


No, ale poradził sobie z tym zadaniem wczoraj i jeszcze zdążył piękną półeczkę w łazience pistacjowej wykonać. Indianka w tym czasie udała się po materiały budowlane. Za ostatnie pożyczone pieniądze kupiła 10 worków zaprawy i unigrunt. Zaprawa świeża, nie otwierana, więc nie powinno być numerów, że coś nie schnie lub nie wiąże. Zatem do poniedziałku łazienka pistacjowa powinna być gotowa. Ahh... cudo to będzie... :)

piątek, 11 lutego 2011

Indianie kafelkują

Indianka projektuje – jej brat wykonuje. Powstaje piękna łazienka. Brat się wpierw trochę burzył przeciwko pomysłom Indianki, ale po wykonaniu jej wskazówek, sam się zdziwił, jak ładnie i oryginalnie zaczyna wyglądać łazienka. Takiej jeszcze nie widział, a kafelkuje już 15 lat. Indianka czekała na normalną łazienkę latami, więc teraz chce, by każdy detal był dopracowany i by to miejsce nie było banalną łazienką, lecz świetlistym pokojem kąpielowym pełnym przyjemnych, pastelowych barw i lśniących refleksów...
Mama będzie dumna ze swoich dzieci, gdy zobaczy ich wspólne dzieło...

piątek, 7 stycznia 2011

Kurz

Kurz
No cóż, wielki na strychu kurz,
gdy Burzan szaleje z Indianką
ocieplając podłogę wełnianką.
Indianka korzystając z odwilży wzięła gorącą kąpiel w niewykończonej łazience pistacjowej.
Ściany jeszcze trzeba wykafelkować, dołożyć osobne gniazdko do termy, zbadać wyciek przy kraniku do wc i wymienić pękniętą płytkę. Burzan założył Indiance dwa nowe kinkiety, umywalkę, poprawił syfon pod wanną – już nie cieknie. Pożyteczny i uczynny ten Burzan. Dobry człek.
W chałupie zimno, tylko w graciarni kaflowy piec działa. Instalacja c.o. do bani – całkiem się schrzaniła.
Świszczy, piszczy, chlupie i bulgocze. Dwa dni tak zziębniętych mieszkańców teepee wnerwiała nie ogrzewając domu, aż Indianka zdecydowała się ją zdemontować i wrócić do starego, sprawdzonego ogrzewania piecowego.
Ogrzewanie piecowe trzeba podrasować nową rurą spalinową, to będzie hulało lepiej niż dawniej.
Indianka spuściła wodę z instalacji c.o. coby mróz nie rozwalił jej i przymierza się do remontu starego kuchennego pieca, który najlepiej jej tu służył ze wszystkich możliwych mediów grzewczych.
Prosty i solidny – niezawodny. Trzeba mu nową rurę spalinową wstawić i będzie grzał parter jak dawniej.
Burzan dodatkowy kinkiet w kuchni założył ku uciesze Indianki. Ciut jaśniej przy piecu kuchennym będzie, gdzie gdy on działał, Indianka zwykła grzać wodę do mycia i gotować karmę dla psów i innych zwierząt w miarę potrzeby, a nawet gotować sobie obiady, smażyć konfitury.
Wiele jest w domu do zrobienia, a kasy niet, ale jakoś pomału do przodu remoncik się posuwa drobnymi kroczkami. Ważne by było ciepło w domu, to będzie można wykafelkować łazienkę. Czyli najpierw trzeba podnieść temperaturę w chacie. Burzan nie cierpi zimna. Indianka już przywykła, ale nie służy jej ono.
Źle na stawy wpływa, więc woli spać w ogrzewanej kaflowym piecem graciarni niż w swojej zimnej, a niekiedy lodowatej sypialni. W graciarni temperatura oscyluje pomiędzy 4 a 8 stopni Celsjusza. Dziś nawet 10 C, bo odwilż, bo strop ocieplony i cały dzień Indianka pali w piecu kaflowym.
Niech tylko indiański piec kuchenny zagra, to zrobi się momentalnie w chacie ciepło.

niedziela, 28 marca 2010

Remont metodą gospodarczą

Poznam osoby, które zechcą mi pomóc wyremontować mój wiejski dom na Mazurach. W zamian za pomoc, oferuję zakwaterowanie i wyżywienie, a po remoncie dla pomocników pobyty agroturystyczne oraz paczki z wiejskim jadłem gratis.