Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prywatność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prywatność. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 lipca 2016

Teren prywatny - zakaz wstępu!


Indianka nie życzy sobie żadnych intruzów na swojej posesji,
a zwłaszcza meliniarzy z flaszkami czy paparazzich z kamerami, aparatami fotograficznymi lub dronami.

Aby uzyskać widzenie z księżniczką i możliwość odwiedzin jej na Rancho,
należy się z nią skontaktować telefonicznie lub emailowo i uzyskać zgodę na takie widzenie.

W innym przypadku nieupoważnione przez właścicielkę wtargnięcie do sanktuarium Indianki grozi wpierdolem, kalectwem lub wezwaniem policji.
Nadto każde nieupoważnione przez Indiankę wtargnięcie na jej ziemię będzie fotografowane i nagrywane oraz zamieszczane w internecie.

Czy wyraziłam się jasno?
Chcesz z tym dyskutować Rad, ty stary czubie i podżegaczu?
Rad Mazurski vel Rancho de syf, wiadomym jest od dawna, że twoja nagonka w sieci na mnie ma na celu nękanie mnie i doprowadzenie do samobójstwa. Ci durnie, którzy podpinają się pod twój proceder, nachodzą mnie w moim gospodarstwie czy w jakikolwiek inny sposób nękają, dostaną wpierdol.



Jeżeli w piątek to nie ty wtargnąłeś na mój teren prywatny, zrobił to idiota, hejter podpuszczony przez ciebie i twoją nagonkę na mnie.

Teraz ten debil może ci podziękować, za wpuszczenie go w maliny.

Anonimowy28 lipca 2016 09:53
Wybieram się tam z kamerka i aparatem.Skoro publicznie piszesz o ofercie,wyceniasz to i mam płacić,to ja mam prawo to obejrzeć i sfotografować.
Odpowiedzi
  1. Nie wybierasz się. Nie zostałeś zaproszony.
    Za wtargnięcie na mój prywatny teren bez mojej zgody dostaniesz wpierdol, a twoja kamerka zostanie wdeptana w ziemię. To, że stworzyłam ofertę, nie oznacza, że jest ona dostępna dla każdego łacha i stalkera. Nie masz tu żadnych praw.





  • Jutro albo pojutrze jestem tam z dronem.Lubię podróże a właśnie mam czas. Zarejestruję wszystko,przetrzepię każde wiadro,zajrzę ci do japy,do gara,do śmierdzacego wyra a po obrobieniu wrzucę to na tube z lewego ip. I zobaczymy co tam ukrywasz.
  • Tak? A Ja zgłaszam na policji i w prokuraturze nękanie po raz chyba piąty.
    Jak się te instytucje wreszcie nie wezmą za ciebie, pierdolnięty trollu, to złożę na nie skargę do samego Ziobry! Polecą głowy leniwych pączkojadów!
    A tylko wejdź bydlaku na moją ziemię, to zapierdolę cię gnido gołymi rękami!
    Zginiesz tu, a twoim ścierwem nakarmię koty i psy!

  • Łysolec zapowiedział swoje wtargnięcie:

    Wybieram się tam z kamerka i aparatem.Skoro publicznie piszesz o ofercie,wyceniasz to i mam płacić,to ja mam prawo to obejrzeć i sfotografować."


    Jutro albo pojutrze jestem tam z dronem.Lubię podróże a właśnie mam czas. Zarejestruję wszystko,przetrzepię każde wiadro,zajrzę ci do japy,do gara,do śmierdzacego wyra a po obrobieniu wrzucę to na tube z lewego ip. I zobaczymy co tam ukrywasz."

    Nie wiem, czy stalker z aparatem i kamerką to ten sam stalker co z dronem, ale jeśli nie, to temu z dronem stanowczo odradzam nachodzenie mnie na moim Ranch'o.
    Jak tu będzie mnie nękał, dostanie wpierdol, a jego dron wyląduje w bagnie.

    poniedziałek, 22 lipca 2013

    Coconing rancherski 2013


    Jest pełnia lata zmiennego: raz gorącego, raz deszczowego, raz upalnego, raz chłodnego. Indianka z lubością przeciąga się przed komputerem patrząc przez okno na swoje śliczne, zielone podwórko i piękne rude słupy gęstej woliery.

    Indianka od pewnego czasu odczuwa coś na kształt ludziowstrętu i zniecierpliwienia. Ma dosyć obcych na swoim rancho. Jedynie Czegewarę była w stanie stolerować na dłuższą metę z uwagi na trening koni i jego pracowitość. Ewentualnie mogłaby jeszcze ugościć kogoś, kto się zna na budowlance i pomógłby wstawić luksfery i załatać podłogę w paszarni.

    Podczas gdy sąsiadujące agroturystyki zarobiają kasę na swoich gościach – Indianka zarobiła tylko masę niepotrzebnych problemów, które ciągną się po dziś dzień. Straciła psa, który urodził się na jej farmie i przeżył tu szczęśliwie 9 lat. Nie było warto stwarzać możliwości darmowego pobytu dla mieszczuchów. Nie potrafią tego docenić. Niektórzy z nich zachowują się jak ostatnie łajzy. Tak przynajmniej było w przypadku lesb. One nic co potrzebne na gospodarstwie nie potrafią zrobić, a jedyne co potrafią robić – to donosić, pomawiać, oczerniać i szkalować dobre imię oraz szykanować Gospodynię, która użyczyła im za darmo swój pokój oraz walory jej pięknego gospodarstwa. Ich największymi umiejętnościami są zawzięte i podłe nagonki internetowe. Podłe kreatury stać tylko na podłe zachowania. Wpuszczając na swoje prywatne włości i do prywatnego domu obce osoby bardzo się ryzykuje. Lepiej sobie to ryzyko odpuścić. Nie wiadomo, co za kanalia się może jeszcze przytrafić. Jak na razie – te dwie w zupełności wystarczą Indiance.

    Czegewara ujeździł Indianę, wkopał większość słupów przed domem. Wykosił pokrzywy na podwórku i pod oborą. Mieszkał w namiocie, więc nie stresował Indianki w domu i nie naruszał jej prywatności. Mógłby sobie tu jeszcze pobyć. Teraz bardzo by się przydał do zwożenia siana z pola i do złożenia kosy. No, ale nie ma go. Indiance będzie trudniej poradzić sobie z Indianą bez niego, ale spróbuje. 

    Przeciętny człowiek bez umiejętności treningu koni lub umiejętności budowlanych i wykończeniowych nie ma szans, by się tutaj wlisić za darmola na rancho Indianki na jej koszt.
    Tylko dawni, zaufani goście, którzy tutaj już byli kiedyś mają szansę być ugoszczeni na Rancho. 

    Jest też plus tego, że jest sama – nie musi gotować gościom obiadów i szykować śniadań oraz kolacji. Gdy jest sama – je kiedy chce lub nie je. Obecność wolontariusza, czy gościa w zamian za pomoc na gospodarstwie jednak zobowiązuje do wysiłku w tym kierunku i nie tylko. A tak, co prawda nie ma żadnej pomocy znikąd, ale też nie ma uciążliwych obowiązków wobec gości, bo jednak ten gaz i wkład do garnka dla gościa trzeba kupić póki co. Póki zwierzyna Indianki nie dojrzeje i nie rozmnoży się tak, by było całkowicie własne jadło na miejscu. Nad ogrodem też trzeba popracować od podstaw. Zbudować najpierw ogrodzenie i to nie małe. Musi być gęste i solidne, bo zwierzaków ci u Indianki dostatek i chętnie wchodzą w każdy zakamarek gospodarstwa. 

    Tak więc Indianka pławi się w swym rancherskim coconingu :) Jest sama, dzięki temu spokojna, bez stresów i uciążliwości związanych z goszczeniem obcych na swojej posesji. Wieje niesamowicie. Siano na polu przewieje, ale musi je najpierw postawić na sztorc, bo je deszcze ubiły mocno.

    No i miała kopać. Jest masa roboty. Ile zrobi – tyle będzie :) Trzeba przestać od siebie zbyt wiele wymagać. Pora wrzucić na luz i cieszyć się każdą naturalną chwilą na rancho. Oddać się Nirwanie :) Pora też posprzątać to co nasrały w życiorysie Indianki dwie wynaturzone lesby z miasta. Gdyby nie one – pies nie znalazłby się w niewoli za kratami, a  ona nie trafiłaby w tym roku do Giżycka po swego psa i nie zostałaby pobita przez policjantki i fałszywie oskarżona o rzekome naruszenie ich nietykalności. Gdy tłukły i szarpały Indiankę, to ją dotykały same. Więc kto komu co naruszył???

    Rancho wychodzi ze strefy upublicznienia i dzielenia się swymi pięknymi zasobami naturalnymi  w strefę anielskiej, błogiej i spokojnej prywatności :) Czyli 3 letni okres goszczenia rozmaitych letników w zamian za pomoc na gospodarstwie odchodzi w przeszłość. Jego miejsce zajmuje upragniony spokój ducha Indianki i spokój Ranch'a :)