Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 września 2023

13.13 a ja nadal działam piśmienniczo

Dopóki nie padnę śpiąca i zmęczona, coś tam napiszę. Opracowuję zarzuty i kary dla dziadka.

Wietrzę pokój cały miesiąc na okrągło, by tutaj mi tlenu nigdy nie brakowało i by mózg był dotleniony.

Staram się opracować to pismo procesowe fachowo. Określam wysokość kar dla dziadka, jakich się będę domagać z racji wyrządzonych mi krzywd i szkód.

Dziadek naruszył 6 artykułów prawa karnego.

O cywilnym nawet nie wspomnę.

niedziela, 26 lutego 2023

Młyn i stresownia od jutra

Nic mi się nie chce dzisiaj robić, ale zmuszam się wieczorem. Za to wypoczęłam sobie w ten weekend. Wczoraj osłabiona, dzisiaj wypoczęłam. Krew przestała cieknąć z nosa. Od jutra młyn i stresownia.

wtorek, 15 listopada 2022

Dużo zajęć i nauki

Dostałam telefon, czemu nic nie piszę. No, nie piszę, bo mam dużo zajęć i nauki. Po prostu.

sobota, 12 lutego 2022

Nauczanie przez dziobanie

 
Mam jeden dzień na to, by ten podręcznik przeczytać. Nie wiem czy zdążę, dlatego zaimplementowałam sobie dziś czytanie przez dziobanie. Mianowicie wczytuję się (wdziobuję wybiórczo z upodobaniem  niczym kura) w poszczególne rozdziały i zagadnienia filozoficzne, które padały podczas zajęć, które odnotowałam w swej pamięci.
 
W ten sposób wiedza ma robi się wybiórcza, ale robi się i co najważniejsze, jest duże prawdopodobieństwo, że natknę się na te zagadnienia podczas egzaminu i dam radę zaliczyć :D
Drugim plusem takiego czytania podręcznika jest to, że zostanie on przeze mnie przyswojony szybciej. Potem, gdy będzie na to czas, na spokojnie przeczytam sobie stronę po stronie od początku do końca i utrwalę sobie te wcześniej wydziobane zagadnienia. 

Muszę pamiętać, narzucić sobie taką dyscyplinę, aby nie czytać żadnych artykułów na Internecie, bo to zajmuje moją uwagę i czas - lecz skupić się na czytaniu zakresu studiów który mam do opanowania, bo okazało się, że doba ma tylko 24 godziny i nie jestem w stanie wszystkiego dziennie przeczytać, tego co przykuwa moją uwagę versus to, co powinnam przeczytać.
 
Czyli selekcja - odrzucam artykuły z Onetu i innych portali - zamiast tego wchłaniam podręczniki i teksty przesłane przez wykładowców do przeczytania. 
 
Trzeba też zacząć stosować w piśmie i mowie na co dzień - poznane pojęcia i określenia, co by mój język zaczął się robić bardziej prawniczy, profesjonalny, poszerzony, bogatszy.
 
Indianka samodyscyplinująca swoje czytanie
 

piątek, 11 lutego 2022

Mam egzaminy teraz

 
Nie mam czasu się z nikim szarpać. 
Muszę się przygotować do egzaminów, nauczyć, douczyć. 
Napisać jeszcze prace zaległe. Nie mam czasu na nic innego. 
 
Na Walentynki coś sobie ładnego kupię, może jaką fajną roślinkę, np. mosterę lub scindapsusa lub hoję. Lubię rośliny :) Myślę też o tym, czy sobie jeszcze jeden lub dwa porządnie wydane podręczniki lub starożytne dzieła dokupić. A wy jak planujecie swoje Walentynki? :)
 
Indianka zajęta

piątek, 11 września 2020

Będę studiować PRAWO!

Zawsze marzyłam o tym, żeby studiować prawo. Było to także marzeniem mojej Mamy, ale ani ja, ani moja Mama jednak studiów prawniczych nie podjęłyśmy, chociaż obie pracowałyśmy w sądzie - być może dlatego, że pracowałyśmy za głodowe stawki - jako protokolantki i sekretarki - i nie stać nas było na studia prawnicze. Ja gwoli ścisłości raz zapisałam się na prawo w Szczecinie, ale było to w systemie zaocznym, płatnym. Zapłaciłam za pierwsze miesiące, a potem nie dałam rady płacić. Za mało zarabiałam w sądzie. Nie starczało na czesne. Poza tym sam sposób podawania wiedzy na uczelni był tragiczny wtedy - ogromna, przeludniona aula i ja gdzieś daleko od wykładowcy - nie słyszałam co on mówi. Nie było też podręczników - jechaliśmy na nieczytelnych i niekompletnych kserokopiach. Wykładowca nie pozwalał nagrywać wykładu. To wszystko zniechęcało, odpychało. W rezultacie odpuściłam sobie studiowanie prawa na wiele lat. 18 lat temu wyprowadziłam się z miasta na wieś i kilka lat temu, jako osoba samotna - zostałam tutaj zaatakowana przez lokalną, zorganizowaną, urzędniczą grupę przestępczą. Od pięciu lat walczę z tymi krętaczami i manipulantami, którzy wykorzystują swoje stanowiska i znajomość rozmaitych kruczków prawnych, do tego, aby mi zatruwać i niszczyć życie. Nie ma wyjścia - przed wrogiem trzeba się bronić tą samą bronią, którą wróg atakuje - czyli przepisami prawnymi. Walka jest nierówna - przestępcy mają do dyspozycji opłacane przez podatników: biura, sprzęt biurowy i pensję, oraz lukratywne stanowiska dające władzę ingerowania w moje życie. Choć mam wyznaczonych adwokatów z urzędu, ale niestety są oni bierni i nieskuteczni. Nic, lub niewiele robią, by mi pomóc wygrać sprawy sądowe i administracyjne. Brakuje mi prawdziwego wsparcia prawnego - wpierw szukałam pomocy prawnej w internecie - niestety, nie znalazłam, a czas leci i pętla zła zaciska się na mojej szyi. W związku z tym postanowiłam iść na studia prawnicze online - na EWSPA w Warszawie, niestety czesne jest ogromne i nie stać mnie na nie, więc postanowiłam, że będę uczyć się sama samodzielnie, na własną rękę - na mojej farmie. Po prostu kupię sobie podręczniki i kodeksy prawne i... wchłonę je. Myślę, że taki fascynujący kierunek jak prawo jestem w stanie samodzielnie przyswoić, ale potrzebny jest mi do tego doping, stymulacja. Co prawda stymulują mnie sprawy sądowe, które toczą się obecnie i te, które lokalne organy blokują przed wejściem na wokandę, jednak przydałoby się dodatkowe duchowe wsparcie od kogoś, kto również fascynuje się prawem i też chciałby zgłębić tajniki tej dziedziny nauki - po prostu studiować razem online. Łatwiej jest studiować w parze lub w grupie, niż w samotności. Dlatego zachęcam tych, którzy chcieliby poznać tę szeroką dziedzinę wiedzy - do wspólnego studiowania online i wzajemnego wspierania się. W naszych czasach znajomość prawa to niezbędny oręż do samoobrony przed systemową przemocą fundowaną nam przez coraz bardziej totalitarne rządy magdalenkowe, oraz prowincjonalną urzędniczą patologię. Kontakt naukowy do wspólnych studiów online na Facebooku: https://www.facebook.com/groups/StudiaOnline Zawsze marzyłam o tym, żeby studiować prawo. Było to także marzeniem mojej Mamy, ale ani ja, ani moja Mama jednak studiów prawniczych nie ukończyłyśny, chociaż obie pracowałyśmy w sądzie - być może dlatego, że pracowałyśmy za głodowe stawki - jako protokolantki i sekretarki - i nie stać nas było na studia prawnicze. Ja gwoli ścisłości raz zapisałam się na prawo w Szczecinie, ale było to w systemie zaocznym, płatnym. Zapłaciłam za pierwsze miesiące, a potem nie dałam rady płacić. Za mało zarabiałam w sądzie. Nie starczało na czesne. Poza tym sam sposób podawania wiedzy na uczelni był tragiczny wtedy - ogromna, przeludniona aula i ja gdzieś daleko od wykładowcy - nie słyszałam co on mówi. Nie było też podręczników - jechaliśmy na nieczytelnych i niekompletnych kserokopiach. Wykładowca nie pozwalał nagrywać wykładu. To wszystko zniechęcało, odpychało. W rezultacie odpuściłam sobie studiowanie prawa na wiele lat. 18 lat temu wyprowadziłam się z miasta na wieś i kilka lat temu, jako osoba samotna - zostałam tutaj zaatakowana przez lokalną, zorganizowaną, urzędniczą grupę przestępczą. Od pięciu lat walczę z tymi krętaczami i manipulantami, którzy wykorzystują swoje stanowiska i znajomość rozmaitych kruczków prawnych, do tego, aby mi zatruwać i niszczyć życie. Nie ma wyjścia - przed wrogiem trzeba się bronić tą samą bronią, którą wróg atakuje - czyli przepisami prawnymi. Walka jest nierówna - przestępcy mają do dyspozycji opłacane przez podatników: biura, sprzęt biurowy i pensję, oraz lukratywne stanowiska dające władzę ingerowania w moje życie. Choć mam wyznaczonych adwokatów z urzędu, ale niestety są oni bierni i nieskuteczni. Nic, lub niewiele robią, by mi pomóc wygrać sprawy sądowe i administracyjne. Brakuje mi prawdziwego wsparcia prawnego - wpierw szukałam pomocy prawnej w internecie - niestety, nie znalazłam, a czas leci i pętla zła zaciska się na mojej szyi. W związku z tym postanowiłam iść na studia prawnicze online - na EWSPA w Warszawie, niestety czesne jest ogromne i nie stać mnie na nie, więc postanowiłam, że będę uczyć się sama samodzielnie, na własną rękę - na mojej farmie. Po prostu kupię sobie podręczniki i kodeksy prawne i... wchłonę je. Myślę, że taki fascynujący kierunek jak prawo jestem w stanie samodzielnie przyswoić, ale potrzebny jest mi do tego doping, stymulacja. Co prawda stymulują mnie sprawy sądowe, które toczą się obecnie i te, które lokalne organy blokują przed wejściem na wokandę, jednak przydałoby się dodatkowe duchowe wsparcie od kogoś, kto również fascynuje się prawem i też chciałby zgłębić tajniki tej dziedziny nauki - po prostu studiować razem online. Łatwiej jest studiować w parze lub w grupie, niż w samotności. Dlatego zachęcam tych, którzy chcieliby poznać tę szeroką dziedzinę wiedzy - do wspólnego studiowania online i wzajemnego wspierania się. W naszych czasach znajomość prawa to niezbędny oręż do samoobrony przed systemową przemocą fundowaną nam przez coraz bardziej totalitarne rządy magdalenkowe, oraz prowincjonalną urzędniczą patologię. Kontakt naukowy do wspólnych studiów online na Facebooku: https://www.facebook.com/groups/StudiaOnline

niedziela, 10 lutego 2019

światopogląd prawicy

Takie coś sobie znalazłam w Internecie to ja sobie to wkleję tutaj do czytania na później, bo strasznie długie, a jest ciekawe.


Żeby uważać się za prawicowca trzeba spełnić kilka warunków – Oto światopogląd prawicy:
– Szacunek do człowieka jako wolnej i odpowiedzialnej jednostki.
– Poszanowanie własności.
– Poszanowanie rodziny.
– Poszanowanie ludzkiego życia
– Szacunek do prawa
– Indywidualizm – anty-kolektywizm
– Elitaryzm.
PiS, narodowi socjaliści i faszyści nie spełniają ani jednego z tych warunków, więc są lewicą tak jak totalniacka i (jak sama nazwa wskazuje) kolektywistyczna partia Razem.
Nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą obrażać się na słowo „lewak” – najwyraźniej nie wiedzą co to jest prawica. Prawicowiec nie musi być katolikiem, nie musi być nawet wierzącym, to nie ma nic do rzeczy.
Partie wolnościowe na całym świecie niby mówią o Anarchokapitalizmie, Minarchizmie, Paleolibertarianizmie, Klasycznym liberalizmie czy Konserwatywnym liberalizmie, ale jak przychodzi co do czego to wszystkie popierają Leseferyzm – Czyli coś co nie jest niczym nowym, to już było i funkcjonowało doskonale, bo dzięki tej idei Anglicy podbili cały świat. Bez tej idei mogło nawet nigdy nie dojść do rewolucji przemysłowej i powstania Stanów Zjednoczonych. Bardzo możliwe, że dalej wszyscy żyliby w ciemnocie, nie byłoby internetu, a więc nawet nie pisałbym tutaj teraz o tym. Wychodzi więc na to, że wolnościowcy są tak naprawdę reakcjonistami, w takim rozumieniu, że chcą wrócić do starych zasad które uczyniły cywilizację zachodnią wielką. Rozumiany w ten sposób reakcjonizm nie oznacza zacofania, paradoksalnie oznacza postęp, ponieważ praktyka pokazuje, że własność prywatna i wolność wyboru dają najszybszy rozwój. W wczesnym wieku XIX wolnościowcy byli na lewicy i reprezentowali ruchy postępowe, ale rozumiany przez nich wtedy postęp już nastąpił właśnie dzięki nim samym – ten postęp to zlikwidowanie przez wolnościowców feudalizmu i wprowadzenie leseferyzmu. To wolnościowcy założyli i zbudowali USA, a idea leseferyzmu doprowadziła do rewolucji przemysłowej i powstania kapitalizmu. Teraz wolnościowcy są na prawicy i popierają rozwój przeciwstawiając się spowalnianiu tegoż rozwoju przez dzisiejszą lewicę. Dzisiejsza lewica popiera postęp, ale rozumiany przez dzisiejszą lewicę postęp, to tak naprawdę uwstecznienie się świata z czego dzisiejsza lewica wydaje się nie zdawać sobie sprawy. Działania dzisiejszej lewicy prowadzą do zniszczenia kapitalizmu – czyli całego dorobku rewolucji przemysłowej, konsekwencją takich działań jest powrót do wspólnoty pierwotnej. Istnieją dwa fronty dzisiejszej lewicy które gryzą się między sobą, a są to: tęczowa lewica i lewica katolicka, obydwa fronty chcą powrotu do wspólnoty pierwotnej, tylko trochę na innych zasadach. Lewica tęczowa nie wierzy w Boga, choć to nie jest regułą, a lewica katolicka wierzy w Boga, ale to też nie jest regułą, lewica tęczowa jest internacjonalistyczna i znów to nie jest regułą, a lewica katolicka jest nacjonalistyczna i również to nie jest regułą. Obydwa fronty lewicy naruszają wolność słowa, lewica tęczowa uważa, że powinno się zamykać ludzi w więzieniach za nieodpowiednie słowa o ludziach którzy są innej rasy, wyznania i narodowości, natomiast lewica katolicka uważa, że powinno się zamykać ludzi w więzieniach za nieodpowiednie słowa o tzw. narodzie i religii. Największymi wrogami jednej jak i drugiej lewicy, są oczywiście, klasyczni liberałowie, libertarianie, i wszyscy wolnościowcy – jak zwał tak zwał. Rządy różnych lewaków komunistów na świecie – czy to narodowych czy internacjonalistycznych, to bród smród i ubóstwo, więc Ja raczej nie chcę być z czymś takim kojarzonym, dlatego wolałbym żeby wolnościowcy byli raczej kojarzeni z prawicą aniżeli z lewicą.
Osobiście uważam, że wolnościowcy nie powinni się zrażać zwykłymi pojęciami lewica czy prawica, bo to nie ma większego znaczenia w walce z totalniakami-kolektywistami. Jeśli komuś nie podobają się te pojęcia, to po prostu niech ich nie używa. Lewica i Prawica to w zasadzie tylko określenie po której stronie dana partia ma siedzieć w parlamencie i tyle.
Tutaj mniej więcej na skos przechodzi linia która dzieli prawicę od lewicy:
wykop.pl/cdn/c3201142/comment_Y8lN3CfkNIrKZrRggMN1XoeFoi1xCusW.jpg
Kiedyś wszystko inaczej się nazywało. Komuniści przywłaszczają sobie pojęcia (jak widać kradną nie tylko rzeczy namacalne), a potem zmieniają ich definicje, na takie które bardziej im odpowiadają, podam przykład – We wczesnym wieku XIX wolnościowcy siedzieli w parlamencie po lewej stronie i nazywali siebie „socjalistami” (socjalny-społeczny). Przez słowo „socjalista” rozumieli to, że problemy lepiej rozwiązuje społeczeństwo miedzy sobą, a nie państwo. Potem totalniacy zawłaszczyli sobie termin „socjalista” W USA słowo „socjalista” się nie przyjęło, więc zwolennicy państwa totalnego zaczęli nazywać siebie „liberałami” – znowuż zawłaszczając ten termin dla siebie (tzw. liberałowie amerykańscy to socjaldemokraci którzy nie mają z liberalizmem nic wspólnego – nie mylić z klasycznymi liberałami, jest to bardzo ważne ze względu na to, że zwyczaj nazywania socjaldemokratów liberałami, obecnie zdołał się przebić również do Europy). Dziś zwolennicy silnego państwa opiekuńczego – czyli totalnego, siedzą po lewej stronie, ale PiS nie, bo wyciera sobie mordę słowem „patriotyzm” – a ludzie z tej partii nie są przecież żadnymi wolnościowcami, tylko zwykłymi komunistami.
Czy istnieje tzw. „lewicowy liberalizm” – czyli „liberalizm amerykański”? – Oczywiście, że nie istnieje, to jest kolejny wymysł lewactwa i teraz wytłumaczę dlaczego:
Liberalizm czy libertarianizm z natury są konserwatywne, nie ma czegoś takiego jak lewicowy liberalizm. Przecież ustawowe zezwolenie np. na zabijanie ludzi czy kradzież, to nie jest żadne zliberalizowanie prawa, tylko lewackie bezprawie – lewactwo uważa jednak inaczej i kolejny raz wypacza pojęcia. Jeżeli w Polsce prawo chroni bandytów i złodziei to znaczy, że prawo jest liberalne? Przecież to jest kompletny absurd. Ten tzw. liberalizm amerykański to po prostu odmiana socjaldemokracji.
Uznawanie np. przez narodowców lewackiej narracji – czyli nazywanie socjaldemokratów liberałami to sabotowanie prawicy. Apeluję do narodowców: zaprzestańcie używania tego terminu w odniesieniu do lewactwa.
Dlaczego teraz wolnościowcy są na prawicy… czy tylko z powodu zawłaszczenia pojęć przez totalniaków? Wydaję mi się, że jest tak dlatego, ponieważ wolnościowcy nie muszą już łamać prawa żeby walczyć z feudalizmem. Teraz sami muszą tego prawa bronić, przed totalniakami, którzy poprzez niszczenie praworządności próbują zniewolić ludzi.
Wolność jest równoznaczna z praworządnością – nie inaczej, dlatego słowo „prawica” tym bardziej pasuje do wolnościowców.
„Chcącemu nie dzieje się krzywda” – Wolnościowiec – Prawica
„Oni wiedzą lepiej” – Mentalny niewolnik – Lewica
Prawdziwy podział na prawicę i lewicę jest oparty na poglądach światopoglądowych i ekonomicznych JEDNOCZEŚNIE i zaraz to udowodnię.
„Chcącemu nie dzieje się krzywda” – Zasada prawa rzymskiego od wieków wpisana w cywilizację europejską, mająca szczególnie duże znaczenie w XIX i na początku XX wieku – czyli w okresie wyjątkowego rozkwitu cywilizacji europejskiej. Jest przeciwieństwem zasady „Oni wiedzą lepiej” – czyli marksistowskiej komunistycznej zasady która uchowała się do dziś. Wprowadzenie do konstytucji zasady „Chcącemu nie dzieje się krzywda” (Volenti non fit iniuria) przywróci wolność człowiekowi, więc jest to moralnie uzasadnione, bo obecnie obowiązująca zasada odbiera człowieczeństwo – ludzie są traktowani jak bydło. Zasada ta automatycznie rozwiąże problem przymusowych ubezpieczeń, po jej wprowadzeniu państwo nie będzie mogło mówić wolnemu obywatelowi jak ma żyć – czyli np. nie będzie mogło: zakazywać picia alkoholu, palenia marihuany itd. zakazać kupowania niektórych leków w aptece bez zgody właściciela niewolników (czyli państwa), nakazać zapinania pasów w samochodzie, zakładania kasku podczas jazdy na motocyklu czy podczas pracy, nakazać ZASZCZEPIENIA SIĘ, ponieważ to jest wolny człowiek, to jest jego życie i tylko on wie co jest dla niego dobre, nikt więcej.
„Dzieci należą do rodziców” – Każdy powie, że to jest jak najbardziej moralne, konserwatywne, odwołujące się do tradycji rodziny, ale w tej chwili w całej europie obowiązuje zasada „Wszystkie dzieci nasze są” – pedofilska komunistyczna zasada. Jeśli państwo może odebrać dzieci rodzicom – nieważne czy wysyła je pod przymusem do państwowej szkoły, przetrzymuje w państwowej służbie zdrowia, każe je POD PRZYMUSEM zaszczepić czy po prostu odbiera je rodzicom z innych przyczyn np. z powodu klapsów albo tego, że mieszkanie jest źle urządzone, to znaczy, że zasada „Dzieci należą do rodziców” obecnie nie obowiązuje. Po prostu dziś dzieci nie należą do rodziców, tylko do państwa.
Nienaruszalne prawo własności” – Czyli tylko właściciel ma prawo decydować o swojej własności, nikt inny. Jest to całkowicie anty-złodziejska zasada – a więc nie można kraść. Każdy wie, że podatki muszą istnieć, ale państwo nie ma prawa nakładać na ludzi takich podatków jak: podatek dochodowy, podatek przychodowy, czy podatek od czynności cywilnoprawnych, bo są to podatki marksistowskie które wynikają z idei sprawiedliwości społecznej. Podatki powinny być równe dla każdego. Państwo nie ma też prawa do redystrybucji czyimś mieniem kosztem jednej jednostki lub grupy na korzyść innej jednostki lub grupy. Po wprowadzeniu zasady „Nienaruszalnego prawa własności” znika całkowicie mrzonka o tzw. sprawiedliwości społecznej, od chwili wprowadzenia tej zasady istnieje tylko sprawiedliwość. Państwo nie ma też prawa ingerować w to co ktoś robi ze swoją własnością i na swojej własności. Oczywiście dopuszczalne jest prawo osiedlowe – czyli np. jeśli na jakimś osiedlu jest zakazana budowa fabryki która smrodzi, to nie można jej tam budować, ponieważ wedle umowy te zasady zostały już ustalone przez mieszkańców danego osiedla i jeśli ktoś kupi działkę na takim osiedlu to musi się liczyć z tymi zasadami. Jeśli ktoś chce budować fabrykę, to niech kupi taką działkę na której prawo osiedlowe ustalone przez mieszkańców nie będzie go w tej kwestii ograniczać. (W USA działa to bardzo dobrze).
„Bandyta ma się bać” – Przypomina to nieco libertariańską zasadę nieagresji z tym że, do tego jest jeszcze dodana konieczność wprowadzenia kary śmierci za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Jednostka nie ma prawa do agresji na czyjeś życie, czyjąś wolność i własność. Jednostka która użyje przemocy w stosunku do innej jednostki która nie jest agresorem (nieważne czy narodzonej czy nienarodzonej), staje się agresorem i sama pozbawia się praw, ponieważ narusza czyjeś prawo do życia, czyjąś wolność i własność. Każdy ma prawo bronić swojego życia, wolności i własności pełną siła bez jej miarkowania (czyli nie istnieje coś takiego jak przekroczenie granicy obrony koniecznej). Zasada ta pokrywa się z zasadą „My home is my castle” (Mój dom jest moją twierdzą) dzięki której każdy jest panem we własnym domu i może bez żadnych ograniczeń bronić swojej własności. Obecnie w Polsce prawo chroni bandytów, za zabicie agresora w obronie własnej idzie się do więzienia, ponieważ w Polskim prawie jest zapis według którego można „przekroczyć granicę obrony koniecznej” a więc obecne prawo jest całkowicie niemoralne i anty-konserwatywne.
„Każdy jest równy wobec prawa” – Tutaj będzie krótko. Nikt nie może być prawnie uprzywilejowany lub prawnie dyskryminowany, żadna jednostka, ani grupa ludzi, każdego obowiązuje takie samo prawo, nie ma tu żadnej dychotomii. Ta zasada oczywiście również nie obowiązuje np. rożne spółki mają przywileje, bo dostają zwolnienia z podatków.
„Prawo nie może działać wstecz” – Tutaj chyba już wiadomo o co chodzi. W Polsce oczywiście prawo działa wstecz.
„Umów należy dotrzymywać” – Są różne umowy między ludźmi – nie tylko te związane z pracą i dobrowolną wymianą. Powinna być możliwość dyshonoru (Tak jak Korwin Boniego). Spory między ludźmi powinny być rozstrzygane również przez sądy honorowe.
„Zasada domniemania niewinności” – To zasada według której każdy jest niewinny dopóki nie udowodni się mu winy. W Polsce ta zasada nie obowiązuje np. policja może przymknąć każdego próbując udowodnić mu winę – co jest całkowicie niemoralne.
„Organy ścigania nie mogą stosować prowokacji” – Czyli policja nie może prowokować do przestępstw, tylko po to żeby kogoś przymknąć.
„Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej” – W Polsce oczywiście ta zasada jest powszechnie stosowana.
„Wolny człowiek ma pełne prawo do posiadania broni” – Polska jest wyjątkowo rozbrojonym krajem.
Taki jest obecnie podział, wykrystalizował się przez wieki.
Monarchiści-reakcjoniści popierający leseferyzm to ludzie prawi mający szczególny stosunek do prawa. (JKM jest Monarchistą). Libertarianie i ogólnie wszyscy Wolnościowcy też chcą poszanowania prawa – już to udowodniłem. Niektórzy socjaliści, podpięli się pod prawicę, ale nigdy tak naprawdę nie byli zaliczani do prawicy, bo walczyli z kapitalizmem.
Nie bez powodu ludzie prawi są po prawicy i szanują prawo. Przywrócenie porządku prawnego który przywraca wolność człowiekowi jest dla Wolnościowców bardzo ważne.
Jednak mi chodzi o podział, niech rozmaici komuniści, naziści czy faszyści, nie podają się za prawice, bo na prawicy nie ma dla nich miejsca – to są totalniacy, więc są lewicą.
Nigdy nie zaliczało się faszystów, ani socjalistów do prawicy, bo oni nie popierają kapitalizmu – wręcz nienawidzą takiego systemu. Od samego początku prawicą byli Monarchiści-Reakcjoniści-leseferyści szanujący prawo. Również Wolnościowcy są prawicowi – po angielsku nazywa się ich Right-libertarians. Wolnościowcy to po prostu ludzie popierający różne nurty liberalne i libertariańskie. en.wikipedia.org/wiki/International_Alliance_of_Libertarian_Parties
Na przykład nacjozwierzętom (którzy bezczelnie podpinają się pod prawicę) tak bardzo przeszkadza „wolny rynek” i „klasyczny liberalizm”, sami bazują na ideologi rewolucyjnej, oświeceniowej, lewackiej i jakobińskiej jaką jest „nacjozezwierzęcenie”.
Prawica to ludzie uważający się za prawych, szanujący prawo (czego absolutnie nie można powiedzieć o PiS-ie i nacjozwierzętach), dlatego siedzą w parlamencie po prawej stronie.

czwartek, 4 sierpnia 2016

Wara od mojego gara!


Zgodnie z poniższym przepisem, kto wtargnie na moje gospodarstwo bez mojego indywidualnego zaproszenia lub mojej zgody, poniesie tego czynu konsekwencje.

Moje gospodarstwo jest ogrodzone, oznakowane tablicami zakazującymi wstępu, więc wara od mojego gara!

Korzystając z zagwarantowanego mi przez Konstytucję prawa do swobody gospodarczej, polegającej na dowolności transakcji, to ja decyduję i wybieram, kogo zaproszę do siebie na bezpłatne lub płatne wakacje.

Żadna nachalna, złośliwa, dokuczliwa menda nie ma prawa mi niczego narzucać, a tym bardziej nachodzić mnie i moje gospodarstwo.

Naruszenie miru domowego (art. 193 k.k.)

Zgodnie z art. 193 k.k.kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Ochrona wolności obywatelskich ma być przez sądy realizowana!

W tym prawo samotnej rolniczki do bezpiecznego, niczym nie zakłócanego GOSPODARZENIa na swoich WŁOŚCIACH i realizacji jej Projektów, PLANÓW i marzeń.

Indianka nikomu krzywdy nie robi, i chce by stalkerzy wreszcie dali jej spokój!
Indianka domaga się, by organa ścigania w Olecku respektowały jej prawa!

Oświadczenie Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro w sprawie wyroku Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa wobec pracownika drukarni

2016-07-26
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sądy są zobowiązane strzec konstytucyjnej wolności sumienia, a nie ją łamać. Mają stać na straży praw i wolności obywateli, w tym także wolności działalności gospodarczej, a nie narzucać im przymus. Żadne ideologiczne racje nie uzasadniają naruszania tych fundamentalnych zasad.
Dlatego wyrok nakazowy skazujący Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa wobec pracownika prywatnej drukarni, który z powodu własnych przekonań odmówił przyjęcia zlecenia Fundacji LGBT Business Forum i drukowania materiałów promujących treści homo, bi- i transseksualne, jest niebezpiecznym precedensem. Burzy wolność myśli, przekonań i poglądów, a także swobodę gospodarczą, polegającą na dowolności transakcji. Stawia w uprzywilejowanej pozycji Fundację reprezentującą środowiska mniejszości seksualnych, a łamie wolność sumienia pracownika, który ma prawo nie popierać homoseksualnych treści.
Mając więc na względzie konieczność ochrony interesu społecznego i podstawowych wolności obywatelskich, Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro zdecydował o przystąpieniu przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi do postępowania przed Sądem Rejonowym dla Łodzi Widzewa. Celem jest obiektywne rozpatrzenie złożonego wniosku o ukaranie, mając na względzie zasady wolności sumienia i zdrowego rozsądku.

Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji
Ministerstwo Sprawiedliwości

https://ms.gov.pl/pl/informacje/news,8476,oswiadczenie-ministra-sprawiedliwosci-prokuratora.html

środa, 3 sierpnia 2016

Dręczenie zawsze jest uporczywe


Dręczenie zawsze jest uporczywe

16.02.11

Słuszny jest projekt wprowadzenia do kodeksu karnego przestępstwa stalkingu, czyli dręczenia i zastraszania, w celu wywołania lęku i zagrożenia. Nawet jeśli takiego poczucia zagrożenia nie ma, ale pokrzywdzony zmuszony jest do istotnych (niekomfortowych) zmian w swoim życiu prywatnym, to zachowanie sprawcy winno być karane - twierdzi prof. Marek Mozgawa z Instytutu Prawa Karnego UMCS w Lublinie. - Obecny kodeks wykroczeń i kodeks karny nie przewidują wprost przestępstwa przemocy emocjonalnej, a policja sprawców nie ściga. Projekt nowelizacji kodeksu karnego będzie rozpatrzony przez Sejm na posiedzeniu plenarnym, które rozpoczyna się 23 lutego.

W wielu krajach na świecie dokonano już  kryminalizacji zjawiska nękania (stalkingu) – zaliczanego do kategorii tzw. przemocy emocjonalnej. Niewątpliwie przyczyniły się do tego  nagłośnione przez media przypadki nękania znanych osób. Były to m.in. Jodie Foster, John Lennon, Monika Seles, Jill Dando,  Rebeka Schäffer, Agnieszka Kolarczyk – twierdzi prof. zw. dr hab. Marek Mozgawa zInstytutu Prawa Karnego, UMCS Lublin

 Wyniki przeprowadzonych badań empirycznych jednoznacznie wykazały, że znaczna cześć ankietowanych  doświadczyła zjawiska nękania. Ustawodawstwo antystalkingowe istnieje w  zarówno w państwach europejskich (Austria, Belgia, Dania, Niemcy, Irlandia, Malta, Holandia, Wielka  Brytania,  Włochy), jak i pozaeuropejskich (np. Kanada, Australia, Stany Zjednoczone). Zasadniczy problem jaki pojawia się w walce z nękaniem jest taki, że dolegliwe dla ofiary zachowania sprawcy często nie są w ogóle przestępstwami, czy nawet wykroczeniami, na przykład wystawanie pod domem czy pracą, pisanie listów, zasypywanie sms-ami czy mailami itp., ale mogą  stanowić dla ofiary znaczącą dolegliwość.

Na gruncie polskiego prawa karnego dysponujemy wieloma środkami, które mogłyby służyć walce z nękaniem. Warto rozważać przede wszystkim zastosowanie następujących  przepisów: art. 107 k.w.  (złośliwe niepokojenie), art. 207 k.k. (znęcanie się), art. 190 k.k. (groźba karalna),art. 191 k.k.  (zmuszanie), art. 193 k.k. (naruszenie miru domowego),art. 202 § 3  k.k. (rozpowszechnianie  tzw. twardej  pornografii), art. 216 k.k.  (znieważenie), (a niekiedy zniesławienie (art. 216 k.k.), art. 217 k.k.(naruszenie nietykalności cielesnej), art. 267  k.k. (naruszenie tajemnicy korespondencji), itp.

Pomocny kodeks wykroczeń

Bliższa analiza przytoczonych przepisów wskazuje jednak, że nie są to regulacje wystarczające, aby zwalczać stalking. Najbardziej „pasujący” przepis to art. 107 k.w.  Przedmiotem ochrony tu jest spokój człowieka (osoby fizycznej). Wprzypadku gdy sprawca ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej lub inny organ bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, popełnia on wykroczenie z art. 66 k.w. Dla bytu  tego wykroczenia konieczna jest umyślność w postaci zamiaru bezpośredniego. Jak słusznie zauważył Sąd Najwyższy, czyn stanowiący wykroczenie z art. 107 k.w. polega na działaniu kierunkowym — „w celu dokuczenia innej osobie”, a zatem należy ustalić, że po stronie sprawcy tego wykroczenia zachodzi złośliwość. Złośliwe niepokojenie może mieć miejsce przy użyciu słowa, gestu, pisma, rysunku czy dokonaniu innego czynu. Typowym przypadkiem niepokojenia jest dzwonienie (pukanie) do drzwi i uciekanie oraz wykonywanie głuchych telefonów głównie wporze nocnej.

Jednak art. 107 może mieć zastosowanie jedynie do niewielkiej  grupy zachowań sprawcy nękania, jednakże nie będzie miał on zastosowania w znaczącej części przypadków z uwagi na stronę podmiotową tego wykroczenia (dolus directus coloratus – zamiar kierunkowy). O ile zatem można rozważać zastosowanie art. 107 przy zachowaniach sprawcy prześladującego swoją ofiarę z powodu zemsty, niechęci czy wręcz nienawiści, to nie będzie takiej możliwości, w przypadku gdy sprawca motywowany był np. głębokim (choć być może patologicznym i nieodwzajemnionym) uczuciem do ofiary.

W znaczącej jednak części przypadków, nękający (stalker) może nie naruszyć żadnego z przepisów kodeksu karnego czy wykroczeń, a policja odmówi interwencji, twierdząc,  że prawo nie zostało naruszone.

Nękanie, aby przestraszyć

Myśl uregulowania prawnokarnego zjawiska nękania jest zatem słuszna,  trzeba jednak przyjrzeć się bliżej znamionom proponowanego przestępstwa.  Paragraf pierwszy projektowanego art. 190a stanowi „Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione  okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność”. Rzecz zatem będzie zawierała się głównie w rozumieniu znamienia czasownikowego „nękanie” którego to projektowane zmiany nie definiują.

Zdecydowanie zbędne jest dodanie znamienia „uporczywie”. Skoro już z samego określenia nękać wynika, że ma  to być szereg zachowań, to po co implikować dodatkowe wymagania ustawowe, które będą tylko utrudniały stosowanie tego przepisu w praktyce. Jeśli  nękać oznacza  „bezustannie niepokoić” czy „ustawicznie dręczyć”  (czyli czynić to wielokrotnie) po co tworzyć wymagania, aby było to niepokojenie „uporczywie wielokrotne”.

Osoby najbliższe

Kolejna wątpliwość dotyczy przedmiotu czynności wykonawczej (nękanie innej osoby  lub osoby jej najbliższej). Osobą najbliższą w rozumieniu k.k. jest małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu. Widać zatem, że  przepis nie obejmuje sytuacji, gdy nękana jest osoba, która nie jest najbliższą w rozumieniu ustawowym, ale faktycznym (np. nie mieszająca wspólnie z pokrzywdzonym  jego narzeczona). W doktrynie pojawiają się również wątpliwości, czy osobą najbliższą jest ta, która pozostaje  z inną (tej samej płci) w tzw. związku partnerskim. Zdaniem prof. Mozgawy jest ona takową osobą, ale nie jest to pogląd powszechnie akceptowany, wobec czego w  praktyce i tu mogą pojawić się wątpliwości.

Wzbudzanie poczucia zagrożenia

Zasadne jest użycie w projektowanym przepisie „wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność”. Mogą bowiem zdarzyć się przypadki, gdy ofiara nękania zaczyna odczuwać lęk, zmienia swoje relacje z innymi osobami czy nawet szuka pomocy u lekarza, jak i takie, gdy co prawda nie występuje u niej poczucie zagrożenia (ma bardzo mocną konstrukcję psychiczną, albo też jest to osoba, która ma zapewnioną skuteczną ochronę osobistą). Nawet jeśli takiego poczucia zagrożenia nie ma, ale pokrzywdzony zmuszony jest do istotnych (niekomfortowych) zmian w swoim życiu prywatnym, to zachowanie sprawcy winno być karane..

Kradzież wizerunku

- Zasadna jest również kryminalizacja zachowań określonych w § 2, czyli wykorzystanie wizerunku innej osoby lub innych jej danych osobowych w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej – uważa prof. Marek Mozgawa . Karane będzie w ten sposób zjawisko „przywłaszczenia” tożsamości pokrzywdzonego. Niewątpliwie pojęcie danych osobowych będzie tożsame z definicją zawartą w ustawie o ochronie danych osobowych z 29 sierpnia 1997 r.

http://www.lex.pl/czytaj/-/artykul/dreczenie-zawsze-jest-uporczywe


poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Ziobro naprawia prawo zepsute przez PO

Cieszy naprawa polskiego prawa zepsutego przez Paskudnych Obłudników:
Może wreszcie zacznę wygrywać moje sprawy :)


PRAWO ZIOBRY. SĄDY KARNE ZNÓW

 MAJĄ OBOWIĄZEK 

DOCHODZIĆ PRAWDY!


fot: ms.gov.plfot: ms.gov.pl
Od połowy kwietnia wchodzi życie nowe prawo karne. Zyskają mniej zamożni, a przestępcy mają być surowiej karani. Przywrócono również możliwość wykorzystania w sprawach karnych dowodów z przestępstwa (tzw. owoców zatrutego drzewa).
Przywrócony zostaje proces, którego podstawą jest zasada nadrzędności prawdy materialnej w stosunku do zasady kontradyktoryjności. Ustawa zobowiązuje sąd karny do podejmowania samodzielnej aktywności w toku procesu – brzmi komunikat na stronie prezydenta Andrzeja Dudy. W tłumaczeniu na język zwykłych ludzi oznacza to, że sąd ma obowiązek ustalić prawdę, a nie ocenić materiał dowodowy zebrany przez strony (oskarżonego i obrońcę).
Poprzednia procedura karna, która obowiązywała od 1 lipca 2015 r., w sposób bardzo istotny zmieniła filozofię i taktykę prowadzenia procesu przed sądem. Sędzia miał być arbitrem osądzającym spór między oskarżonym i prokuraturą. Taki proces nazywano kontradyktoryjnym. Wcześniej obowiązywał model inkwizycyjności, który nakładał na sąd obowiązek przejawiania inicjatywy dowodowej. Krótko mówić, jeśli oskarżony źle się bronił albo prokurator niedbale sporządził akt oskarżenia, to sąd i tak miał obowiązek ustalić stan faktyczny, a nie rozstrzygać na podstawie przedstawionych mu dowodów.
I ten model właśnie przywraca nowelizacja przeprowadzona przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.Zyskają mniej majętni, których nie stać na dobrych prawników.
W modelu kontradyktoryjnym tylko w wyjątkowych sytuacjach sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód niejako z urzędu. Zazwyczaj jednak sąd ogranicza się do tego, o co wnoszą strony. Taki sposób prowadzenia procesu jest korzystny dla tych, których stać na dobrych prawników i biegłych. Osoba zamożna może zdyskredytować oskarżenie, powołując np. laureata nagrody Nobla na biegłego.
Prokurator w takiej sytuacji po prostu leży na łopatkach, jeśli nie będzie go stać na powołanie eksperta podobnej rangi. Oczywiście oprócz powołania przez oskarżonego takiego „lepszego biegłego”, zamożnego oskarżonego może być stać na wynajęcie detektywa do zebrania dowodów i poszlak świadczących na jego korzyść. Podobne przykłady można mnożyć. Bogaty w takim modelu miał lepiej, biedniejszy już nie.
Nowe prawo wprowadza także ważną zmianę: przywrócenie dowodów z tak zwanego zatrutego drzewa. O co chodzi? Od lipca 2015 r. ustawa stanowiła, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. Były to tak zwane owoce zatrutego drzewa, czyli np. nielegalne podsłuchy lub dowody zebrane w operacji specjalnej tajnych służb z naruszeniem przepisów. Zmiany wprowadzone przez poprzedni rząd doprowadziły do wyeliminowania takich dowodów. Można tutaj podać przykład z afery taśmowej. Żadna z taśm nie mogła być dowodem na przestępstwa, chociaż niektóre o takowych świadczyły. Dlaczego? Bo nagrania były zdobyte w sposób nielegalny przez kelnerów. Procedura wprowadzona przez PO–PSL pozbawiała prokuratora możliwości wykorzystania zawartości taśm do postawienia zarzutów.
Istotne zmiany w poprzedniej procedurze karnej dotyczyły także przedawnień, które były tak naprawdę ukłonem w stronę przestępców. Wielu z nich mogło podziękować rządowi PO–PSL za te zmiany. Chodziło głównie o zmiany w artykule 102 Kodeksu karnego, skracające dodatkowy okres przedawnienia z dziesięciu do pięciu lat, bez względu na wagę czynu. Bardzo często oznaczało to, że prokurator, nawet jeśli postawił już zarzuty, miał tak naprawdę miej czasu na zamknięcie sprawy. Dotyczyło to wielu spraw o najcięższe zarzuty gospodarcze. Głównie chodzić mogło o wyłudzenia VAT-u ze Skarbu Państwa czy tzw. mafię paliwową. W lipcu 2015 r. jeden z rzeczników prokuratury informował, że zaledwie w ciągu miesiąca od wejścia nowych przepisów umorzonych w całej Polsce zostało ponad 100 tzw. spraw mafii paliwowej. Procedura karna wprowadzona przez poprzedni rząd dawała także silniejszym możliwość przeciągania spraw przed sądem, co oznaczało, że jeśli sprawa trwała już 4 lata, to wystarczył rok gierki procesowej, by winni uniknęli kary. Niejako z automatu przestępcy zyskali 5 lat, które nie były wliczane do okresu przedawnienia. Według obecnego szefa resortu sprawiedliwości, po poprzedniej reformie procedury karnej do sądów trafiło także ok. 1/3 spraw mniej niż w tym samym okresie 2014 r., a co czwarty akt oskarżenia zwracano prokuraturze.
Ziobro do Kodeksu postępowania karnego wprowadził także nowy rozdział pt. „Skarga na wyrok sądu odwoławczego”. Czego to ma dotyczyć? Jak czytamy w komunikacie ministerstwa, ta zmiana ma służyć jako „nadzwyczajny środek zaskarżenia” decyzji sądu drugiej instancji. Jeżeli sąd taki uchyli wyrok i przekaże sprawę do ponownego rozpatrzenia, to taką decyzję będzie można zaskarżyć do Sądu Najwyższego, który po rozpoznaniu skargi na posiedzeniu bez udziału stron oddali skargę albo wyrokiem uchyli zaskarżony wyrok w całości lub części i przekaże sprawę sądowi odwoławczemu do ponownego rozpoznania.
Rewolucyjne są też zmiany umożliwiające prokuratorowi podjęcie decyzji w sprawie wykorzystania dowodu uzyskanego podczas prowadzenia kontroli operacyjnej w innej sprawie niż sprawa, w której zamierza ten dowód wykorzystać. Często było tak, że służby specjalne, prowadząc jakąś operację w danej sprawie, dowiadywały się o innym przestępstwie, niż to, nad którym pracowały. W takim wypadku służby, a przede wszystkim prokurator, nie mogły wykorzystać zebranego materiału dowodowego do odrębnego śledztwa, chyba że wyraził na to zgodę sąd. Często w takich sytuacjach wnioski prokuratorów przepadały w sądach. Teraz ma to nastąpić niemalże z urzędu.

http://warszawskagazeta.pl/felietony/pawel-miter/item/3664-prawo-ziobry-sady-karne-znow-maja-obowiazek-dochodzic-prawdy

czwartek, 14 stycznia 2016

Zasada równouprawnienia w Polsce nie jest respektowana

W odniesieniu do takich lukratywnych zawodów jak zawody prawnicze i lekarskie - zasada równouprawnienia w równym, sprawiedliwym dostępie do tych zawodów nie jest respektowana w Polsce.

Owszem, na studia płatne, zaoczne się każdy zdolny i pracowity dostać może, ale by zrobić niezbędną do wykonywania zawodu prawnika aplikację sędziowską, adwokacką czy notarialną, trzeba mieć tak zwane "plecy" czyli znajomości w tym hermetycznie zamkniętym środowisku.

W praktyce potomkowie patriotów polskich nie mają dostępu do tych tych zawodów. Moim zdaniem to szkodliwa patologia społeczna i narodowa, którą należy uzdrowić.

poniedziałek, 20 maja 2013

Słaba



Indianka dzisiaj mocno osłabiona. Chyba ciśnienie jest bardzo niskie. 
Miała być dzisiaj przesłuchiwana przez policję z Giżycka, ale to za daleko, bo aż 60km od jej miejsca zamieszkania, a ona nie ma czym i za co tam pojechać, więc została w domu, gdzie ma pod opieką liczne zwierzęta wymagające jej uwagi.

Ustosunkowując się do jej zdaniem z gruntu fałszywych i przewrotnych zarzutów rzekomego jej pobicia policjantek – napisała skargę na brutalność policjantek z Giżycka opisując dokładnie całe zajście – jak ją potraktowano pamiętnego dnia w Giżycku. Miała to zrobić od razu po powrocie do domu, ale tyle ma pracy i innych spraw na głowie, że to musiało poczekać. Teraz nie ma co czekać, wróg atakuje więc trzeba się bronić. Pismo ma już 6 stron i to nie koniec. Trzeba będzie je jeszcze przejrzeć, uzupełnić. Zadbać o spójność z jej zeznaniem z kwietniowego piątku, gdzie już opisała na komendzie w detalu jak została przez te dwie kobiety potraktowana.

Prawo polskie jest tak skonstruowane, aby dawać fory kryminalistom i nieuczciwym funkcjonariuszom. Tj. gdy zeznajesz na komendzie do protokołu – ten co cię spisuje formułuje twoje zeznania jak mu pasuje, potrafi zadawać pytania w taki sposób, aby zadziałać na twoją szkodę, by zmanipulować twoje odpowiedzi i usłyszeć tylko to, co mu pasuje usłyszeć. Bywa, że odmawia zaprotokołowania tego, co wg ciebie jest istotne czyli ingeruje w twoje niezależne zeznania, co miejsca absolutnie nie powinno mieć. Następnie odczytuje ci ten protokół, bo gdy pisany ręcznie jest zupełnie nieczytelny i podsuwa do podpisu. Gdy ci odczytuje – nigdy nie masz pewności, że odczytuje co tam faktycznie zaprotokołował.

Ten protokół sporządzony w Giżycku był czytelny, bo pisany na komputerze, a mimo to jego treść wymagała poprawek, gdyż nie były to wierne słowa Indianki.
No, ale poprawiono ten protokół, oczywiście nie bez mlaskania z niezadowolenia przysłuchującego się zeznaniom Indianki drugiego policjanta. Ale Indianka nie dała się zbić z pantałyku, wiedząc, jak potem w sądzie wszelkie nieścisłości i niespójności są używane przeciwko ofierze czy przesłuchiwanemu, aby wiarygodność jej zeznań podważyć. Więc Indianka zadbała, aby każdy szczegół tego co było w protokole zgadzał się z tym, co ona podała do tego protokołu.

Jednak nadal pozostaje furtka do prawnych manipulacji. Obywatel, który złożył zeznania i pod którymi zmuszono by się podpisał – nie dostaje kopii swoich zeznań do ręki. Mimo, że jest autorem tych zeznań – aby je dostać – musi za nie zapłacić. To jest punkt, który PIS gdy dojdzie do władzy, a dojdzie na pewno, bo PO jest skończone – będzie musiał poprawić w prawodawstwie.

Taka dyskryminacja obywatela, który składa zeznania stwarza następujące zagrożenia:
 Możliwość podmieniania, dopisywania treści do protokołu lub ich usuwania już po jego podpisaniu
 Pozbawia obywatela możliwości skonsultowania się z prawnikiem co do swoich zeznań 
 Uniemożliwia późniejsze dodanie czegoś, co przesłuchiwany zapomniał powiedzieć w chwili spisywania jego zeznania lub o co go nie zapytano, a co jego zdaniem jest istotne dla sprawy
 Istnieje ryzyko zagubienia zeznania przez policję i tym samym utraty ważnych zeznań i dowodu w sprawie

Indianka stoi na stanowisku, że każdy, kto się pod czymkolwiek podpisuje, MA PEŁNE PRAWO do natychmiastowego otrzymania kopii tego, pod czym się podpisuje wiążąco.

Tymczasem wydrukowane kopie jej zeznań wylądowały w koszu, zamiast w jej ręku. Tak nie może być. To jest łamanie podstawowych praw człowieka do kopii pisma, pod którym się wiążąco podpisał.

Taki proceder polskich władz prowadzi do tego, że obywatel, gdy składa kolejne pismo procesowe nie mając przed sobą swoich zeznań z protokołu z dnia zdarzenia narażony jest na nieświadome popełnienie nieścisłości i niespójności, które potem są snadnie wykorzystywane przez nieprzychylnych obywatelowi prawników – czy to sędziego, czy to adwokata strony przeciwnej.
To jest bardzo negatywne zjawisko i przyszłe władze powinny o to zadbać, aby obywatel dostawał kopię swoich zeznań natychmiast do ręki. 

W końcu my, obywatele – utrzymujemy cały system prewencji i sądownictwa, więc te instytucje nie powinny od nas żądać dodatkowych opłat za nasze własne, autorskie zeznania. A jak się ma do tego prawo autorskie? Jakim prawem ktoś każe mi płacić za mojego autorstwa zeznania? To są MOJE ZEZNANIA i ja jestem ich właścicielem, a nie komenda.

Indianka nie może skorzystać z kopii swoich własnych zeznań, bo nie ma pieniędzy na opłaty skarbowe jakie są narzucone obywatelom, którzy chcą kopie swoich zeznań dostać do ręki. W ten sposób bieda ją dyskryminuje z możliwości rzetelnego rozpatrzenia przez służby policyjne i sądowe jej sprawy. To rzecz bardzo negatywna.

Indianka nie lubi składać zeznań do protokołów, bo nie ma kontroli nad tym co tam jest wpisywane, a niekiedy potem już po jej podpisie dopisywane, dlatego woli składać swoje własne pisma, gdzie kopie tych pism zawsze ma zachowaną dla siebie w razie konieczności odwołania się do niej. 

Tak i tym razem postanowiła, że postąpi. Napisała pismo, wydrukuje je w trzech egzemplarzach i dwa wyśle do Komendy i do prokuratury, a trzeci zachowa sobie.

Pismo jest niemal gotowe, ale Indianka dzisiaj się tak słabo czuje, że sobie daruje jego przegląd do jutra. Jutro to pismo przejrzy, uzupełni, ewentualnie poprawi i dopiero wtedy wydrukuje. Jak coś robić – to raz, a porządnie. Nie można dawać wrogom oręża w garść – a każde, choćby minimalne potknięcie na pewno zostanie przeciwko niej wykorzystane. Indianka ma w tym temacie już negatywne doświadczenia i jest bardzo ostrożna.