Wozy strażackie na indiańskim podwórku |
W nocy, około północy, z soboty na niedzielę zapalił się dom Indianki :(((
W ogniu stanął strych, a dokładniej podłoga na strychu oraz strop nad kuchnią i sypialnią.
W ogniu stanął strych, a dokładniej podłoga na strychu oraz strop nad kuchnią i sypialnią.
Indianka próbowała sama ugasić pożar. Wylała na strychu 10 wiader wody zanim wezwała straż pożarną. Ogień rozwijał się głęboko, niedostępny pod drewnianą podłogą. Lanie wody po podłodze nie pomagało. W głębi, pod nią, paliła się belka stropowa i deski towarzyszące (sufitowe i podłogowe).
Przyjechała straż pożarna z Olecka i Sokółek oraz Kowal Oleckich.
Pierwsi byli na miejscu strażacy z Sokółek.
Pierwsi byli na miejscu strażacy z Sokółek.
Strażacy zabrali się szybko do gaszenia pożaru. Wodę lali z góry i od dołu.
Okazało się konieczne rozebranie podłogi i stropu. Wielkim łomem rozwalano sufit, by dostać się do żarzącej się belki stropowej. Wybrano rozgrzane cegły z podłogi na strychu, by dobrać się do niej od góry.
Okazało się konieczne rozebranie podłogi i stropu. Wielkim łomem rozwalano sufit, by dostać się do żarzącej się belki stropowej. Wybrano rozgrzane cegły z podłogi na strychu, by dobrać się do niej od góry.
Indianka ma wyrąbane pół sufitu w kuchni i kawałek w sypialni. W domu Sajgon. Pełno wody, pyłu, błota, gruzu, cegieł, sadzy. Czuć spaleniznę, mimo wietrzenia. Wszystko stratowane i zalane wodą. Ale ogień ugaszony.
Odczekali jeszcze czy się nie wznowi monitorując wrażliwą belkę. Odjechali, gdy mieli stuprocentową pewność, że ogień nie ma szans się reaktywować. Wygląda na to, że już po wszystkim, ale Indianka nie śpi i pilnuje, czy się dym lub ogień znów nie pojawi.
Potężne dziury w suficie przykryła prowizorycznie stryropianem, ale i tak ciągnie zimno z góry. Tu się teraz nie da mieszkać. Jutro czeka Indiankę szacowanie szkód i totalne sprzątanie. Dobrze, że to nie zima. Zamarzłaby!
Ale nad ranem bywają przymrozki. Będzie zimno!
Ale nad ranem bywają przymrozki. Będzie zimno!
Bóg tej nocy czuwał nad Indianką i jej domkiem. Zanim zasnęła, dał jej znak. Szczęście w nieszczęściu, że zauważyła ogień, zanim rozbuchał się po całym strychu. Dom spłonąłby doszczętnie. Strażacy ugasili pożar fachowo, na medal. Indianka sama nie dałaby rady zatrzymać ognia. Zbyt głęboko w stropie siedział. Nie było do niego dojścia. Bez wielkiego łomu i użycia wielkiej męskiej siły nie dałoby się do niego dobrać.
Bogobojna Babcia Indianki, gdy żyła, bardzo dużo się modliła, także za Indiankę. Wymodliła w Niebie wiele łask i szczęścia dla Indianki.
Nawet wróżka tę cudowną aurę wymodloną przez Babcię dostrzegła z zadziwieniem, bo pierwszy raz coś takiego wykryła.
Indianka jest błogosławiona i nic złego nie może jej się stać. Dobry duch Babci nadal nad nią czuwa.