Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura osobista. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kultura osobista. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 stycznia 2013

TWOJA rzeka mi to zrobiła!

Indianka wczoraj do późna w nocy kursowała, bo jest nocnym Markiem i przykładem starożytnych myśliwych - uaktywnia się najbardziej w nocy. Rano jest śnięta jak ryba, a że nie truje się żadną kawą - więc rankiem ma ruchy jak w zwolnionym tempie i trudno jej się dobudzić. Dziś rano znów się późno obudziła. Gość włoski już był na nogach i udał się na dwór by zająć się porządkowaniem pociętych gałęzi i kłód.

Indianka korzystając z okazji, że gość był poza domem - wzięła kąpiel. Po kąpieli wysuszyła się, ubrała i zabrała do karmienia drobiu i królików. Gość w tym czasie wrócił znad rzeczki, gdzie porządkował owe gałęzie. Podczas porządkowania gałęzi wsadził girę do wody. To jest, źle ocenił grubość lodu na rzece i wdepnął jedną nogą w rzeczkę. Wrócił wkurzony do domu z mokrą girą i oskarżycielsko wskazał na swoją mokrą nogę - "TWOJA RZEKA MI TO ZROBIŁA!"  

Hm... pomyślała Indianka. Gość zaczyna wymiękać. Pewnie niedługo tu zabawi.

Wieczorem zadzwonił kurier z międzynarodowej firmy kurierskiej Shenker. Nigdy nie był na gospodarstwie Indianki, więc udzieliła mu szczegółowych wskazówek, jak się ma na gospodarstwo i podwórko dostać. Zbyt rzetelnie go poinformowała, bo gościu nadmiernie zwolnił i wręcz stanął przed rzeczką, będąc o niej ostrzeżony. Zatrzymał się i oświadczył, że on dalej nie jedzie.

"No jak nie?!" - oburzyła się Indianka.
"Musi pan wjechać na podwórko bo inaczej pan tutaj nie zawróci. Paczka jest cholernie ciężka - waży 80kg - tyle co pan lub więcej." - tu spojrzała wymownie na kuriera.
"Musi pan wjechać na górkę. Niech pan się rozpędzi. Mostek jest wystarczająco szeroki, by pan przejechał. Zrobię panu ślad w śniegu po środku drogi i niech pan po nim wjedzie na górę. Tam pan zawróci i wyładuje pakę"
Facet bał się jechać.
"Ja tu zawrócę." - wskazał palcem sadek Indianki.
"Ale ja się nie zgadzam by mi pan sadek masakrował! Tam nie wolno wjeżdżać. Musi pan przejechać przez mostek i tam jest płaskie miejsce i sobie pan zawróci. W tej chwili pan zjechał z drogi i stanął na moim polu. Proszę jechać po moich śladach na górę. Niech pan przynajmniej spróbuje!"

"Nie powinienem tu w ogóle przyjeżdżać. Jakbym wiedział, że tu taka droga, to bym tutaj w ogóle nie przyjechał." - skwitował malkontencko kurier.

Indiance oczy zabłysły: "No, ALE JAKA droga??? Przecież pan dojechał. Na górkę też pan wjedzie. Niepotrzebnie pan stanął u podnóża góry. Teraz będzie panu ciężej podjechać na podwórko. Trzeba było rozpędem z tej wcześniejszej góry wjechać na moje wzgórze, to by pan bez problemu podjechał. Niepotrzebnie panu mówiłam o mostku i rzeczce i spanikował pan. Niech pan chociaż spróbuje wjechać na podwórko. Ta paczka jest za ciężka by ją nosić taki kawał."

Kurier spróbował i wjechał na podwórko jak po maśle.
"No widzi pan!" - zawołała Indianka dochodząc do dużego busa parkującego na jej podwórku, który ją wyminął na podjeździe pod podwórko.

Sante uprzedzony o przesyłce i ewentualnych trudnościach z transportem paki na podwórko czekał przed domem na paczkę. Złapał pakę wraz z kurierem i obaj wnieśli ją do domu Indianki, do jej "cudownej" kuchni. Tam postawili i Indianka pokwitowała pakę.
Kurier opuścił dom Indianki.

"Niech pan wraca po śladzie swoim to bez problemu pan stąd wyjedzie."
"Teraz to ja już będę wiedział jak jechać."
Pożegnał się i odjechał.

Sante w międzyczasie roztwierał pakę. Zaczął wyciągać dobroci z niej - włoskie specjały. Niektóre z nich w dość niegrzeczny sposób rzucał na stół. Indiance przypomniała się opowieść koleżanki jej Mamy, jak to krewniak ze Stanów Ameryki kiedyś zaszczycił ich rodzinę odwiedzinami i przywiózł ze sobą różne drobiazgi. Też tak je grubiańsko rzucał. Widać ci z Zachodu tak mają - pomyślała.

Urażona nadmiernie demonstracyjnym i grubiańskim rzucaniem produktów z paczki na stół przy którym siedziała - wyślizgnęła się z kuchni i poszła do łazienki prać spodnie. Sante chyba zdziwił się, że nie padła przed jego paką na kolana i nie zaczęła się modlić na sposób arabski składając głębokie pokłony.

Wróciła z łazienki, rozlokowała artykuły spożywcze gdzie się dało i przygotowała Włochowi gorący posiłek. Starczyło tylko dla niego, ale sama nie czuła się głodna.
Nałożyła mu talerz i poszła do swojego gabinetu sprawdzić pocztę email. On w czasie, gdy przygotowywała mu posiłek palił papierosa na zewnątrz domu.

Gdy wrócił i zobaczył, że jej talerz pusty - obraził się. Wygarnął Indiance, że to niegrzecznie nie poczekać na niego 5 minut z jedzeniem.

"Ależ ja nie jadłam!" - wyjaśniła mu Indianka. "Zrobiłam potrawę tylko Tobie, bo na więcej mi nie starczyło wcześniej ugotowanego spagetti."

Włoch chyba jest zawiedziony, że jego skarby nie wywołały w Indiance ekstazy. Owszem, cieszy się z nich, bo dzięki nim będzie dużo dobrego i oryginalnego jedzenia gotować. Ale żeby od razu w szał zachwytu wpadać? Bez przesaaady! :)