Pokazywanie postów oznaczonych etykietą idee. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą idee. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 stycznia 2014

Ekowioski jako alternatywa dla bezrobotnych

Pojedynczego, spłukanego bezrobotnego nie stać na zakup większego kawałka ziemi.

Ale dziesięciu lub dwudziestu – jakoś te wymagane 20.000zł na hektar ziemi rolnej uzbiera i da radę kupić ten hektarek, by taka raczkująca ekowioska mogła nauczyć się sobie wytwarzać na swoim kawałku ziemi swoje warzywa i owoce na swoje potrzeby. Przy dziesięciu osobach to wypada 10 arów ziemi na głowę. 10 arów to 1000m2. To sporo do skopania i obsiania. Taki kawałek da warzywa w sezonie wegetacyjnym, a i starczy na przetwory i zapasy na zimę. Może nie na całą, ale mocno podreperujecie swój budżet takimi aktywami.

Mała działeczka, a cieszy. Koszt zakupu też nieduży. Ledwo 2.000 zł na osobę przy 10 ekowioskowiczach. Można się zgrać i razem jeździć busem na działki by je uprawiać sobie.

Dla tych, co dysponują większym groszem – mogą się zrzucić na zakup np. 10 hektarów ziemi rolnej. Przy dwudziestu ekowioskowiczach – wyjdzie to 10.000zł kosz zakupu gleby ornej na głowę. To niedrogo za pół hektara własnej ziemi rolnej czyli 5000 m2. Wyjdzie z ciasnym mieszkań swoich bloków na otwartą przestrzeń i twórzcie swoje ogrody :)

Być właścicielem ziemskich 5000 metrów kwadratowych to brzmi dumnie :) Jest wystarczająco miejsca na dom, szopkę i ogród oraz sad :) Ogród i sad da wam jeść, dom schronienie. Dodatkowo możecie zajmować się rzemiosłem aby mieć gotówkę.

Z pół hektara można spróbować już wyżyć – a na pewno mocno podreperować skromny dochód rodzinny.

To w kwestii zakładania ogrodów rodzinnych na potrzeby swojej rodziny.
Można też skusić się na założenie całorocznej samowystarczalnej, przynoszącej dochód ekowioski. Może to być ekowioska warzywna, hodowlana albo rzemieślinicza. Domki mogą być rozrzucone na koloniach, jeśli to warzywna lub hodowlana wioska, lub zebrane w ulice, jeśli to rzemieślnicza wioska, np. wioska stolarzy lub garncarzy. Wtedy działają razem jako spółdzielnia i wyprodukowane wyroby sprzedają hurtem odbiorcom.

Trzeba brać przykład z Pierwszych Pielgrzymów - Purytan, którzy przybyli do Ameryki ze składem wyszkolonych rzemieślników, narzędziami pracy, nasionami, mocną motywacją i wiarą oraz chęcią wspólnego działania ku dobru ogólnemu. Oni przetrwali. Oni znaleźli odpowiednie miejsce dobre do życia i uprawy roli, oni wspólnie wykarczowali las, zaorali pola, zasiali nasiona, zebrali plony. Oni też potrafili się dogadać z miejscowymi Indianami, którzy im bardzo pomogli zaaklimatyzować się na nowym miejscu.

Trzeba też spojrzeć łaskawym okiem na naszych średniowiecznych przodków. Nie byli oni głupsi od nas. Byli bardziej zaradni niż współcześni ludzie. Nie siedzieli w domach na zasiłkach i bezproduktywnie wpatrywali się w TVN, a zaiwaniali. Tworzyli wioski rzemieślnicze, które kształciły specjalistyczne kadry zawodowe i zajmowały się wytwarzaniem profesjonalnych wyrobów na rynki lokalne takie jak: beczki, koła, garnki itp. Były to wioski rzemieślnicze często nazywane od nazwy wykonywanego zawodu. Były to więc wioski o nazwach takich jak: Garncarze, Kołodzieje, Bednarze, Bartnicy, Szkutnicy, Cieśle, Snycerze, itp.

Zamiast kwękać, stękać czy zasilać szeregi europejskich parobków – organizujcie się, kupujcie ziemię, zakładajcie fajne ekowioski dla siebie i swoich rodzin. Przynajmniej będziecie na swojej ziemi, w swoim domu, wśród swoich ludzi. Tego wam z całego serca życzę :)

Indianka