Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grypa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grypa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 kwietnia 2016

Indianka chora :(((


Wiadomość MMS od: 48511945226@mmsemail.orange.pl
Temat:
slajd numer 1
Indianka ma zapalenie płuc. Jest bardzo osłabiona. Ma zawalone flegmą płuca i gardło. Spuchnięte bolesne gardło. Boli głowa, oczy, zatoki i ucho środkowe. Kłuje w sercu. Nie ma siły wstać :(

Rano:
Boli gardło, głowa, z nosa cieknie nieustanny katar. Indianka kicha raz po raz.
Ma też nieżyt żołądka. To może być grypa żołądkowa, albo alergia na pyłki.
Cokolwiek to jest, rozłożyło Indiankę. Nie ma siły wstać. Boli też kark i kręgosłup.
Koty pokotem ułożyły się na Indiance. Szczególnie na chore gardło się pchają.
Dziś Indii zawodowo nieczynna. Nie skończy naprawy ogrodzenia ogrodu. Potem się zwlecze z łóżka i zajmie się zwierzyną. Teraz musi poleżeć i nabrać sił.

piątek, 3 października 2014

Indianka czyli troskliwy hodowca koni...

... I innych zwierzat. Wczoraj wysuplala ostatnie pieniadze na szczepionki. Poszlo 350 zl. Mialo byc na hydraulike. Zabolalo, ale konie zaszczepione przeciwko grypie i tezcowi, owce przeciwko motylicy i innym chorobom, koza z przebitym wymieniem dostala zastrzyk antybiotyku, a Indianka kolejne kilka strzykawek do powtarzania kozie dawki antybiotyku. Bedzie musiala kozie co dwa dni robic zastrzyk. Weterynarz pokazal jak to robic. Dla wszystkich koz weterynarz zostawil tez lek na odrobaczenie i przeciwko innym chorobom do podania doustnego. Indianka sama im poda jak je polapie.

Ksiazeczek dla koni nie bylo w firmie weterynaryjnej, wiec jeszcze ich nie dostala, ale ma je obiecane, natomiast karta do rejestru leczenia/profilaktyki koni jest wypisana.

Szczepienie koni poszlo nad wyraz gladko. Bezbolesnie daly sobie podac szczepionki. Indianka wczesniej zalozyla im kantary, a teraz tylko podpinala linke na ktorej je kolejno przytrzymywala gdy weterynarz im wbijal igielke pod skore lub w miesien. Zadna sie z bolu nie szarpnela, wiec robil to umiejetnie. Trudnosc byla z gniada Driada, ktora nie dawala sie zlapac za kantar ani zalozyc linki, czy przytrzymac na tej lince. Uciekala po calej stajni chowajac sie za inne klacze. W koncu Indianka ja z weternarzem okielznali i wet podal jej szczepionke. Takze ona nie poczula uklucia i nie szarpala sie w tym momencie.

Z owcami poszlo gorzej. Co prawda owce Indianka przygotowala wczesniej do szczepienia na ganku, ale wet je przez nieuwage wypuscil z czego skorzystaly z calym swym owczym pedem gwaltownie sie wylewajac na zewnatrz, na dwor gdzie byly nie do zlapania. Indianka wkurzyla sie.
''Nie mogl pan zageszczac ruchow i zamknac drzwi predzej jak widzial pan ze chca sie rzucic i uciec?!''

''Nie moglem, bo strzykawke trzymalem w reku.'' - tlumaczyl sie winowajca. Zrehabilitowal sie idac po owce na lake i zaganiajac je pod ganek. Ponownie weszly na ganek, ale nie wszystkie.

Te co weszly zaszczepili. Te co zostaly na dworze nie wszystkie. Jedna Indianka zlapala, a 3 sa nadal do zaszczepienia, ale wie ktore i je sama zaszczepi gdy je zlapie.

Na koniec koza. Miala dziure w wymieniu jakby ktos ja nozem dzgnal w cycek. A moze koziol rogiem przebil? Dziura sie zasklepila, ale wymie stwardnialo bo w srodku stan zapalny. Indianka zdoila mleko z ropa i krwia zanim wet przyjechal. Wet powiedzial ze antybiotyk rozgoni ten stan zapalny i jest szansa ze wymie sie uratuje.
Zrobil kozie zastrzyk.

Zostawil Indiance serie zastrzykow dla kozy i odrobaczenie i szczepionki dla wszystkich koz. Indianka dokonczy sama, bo musi kozy spacyfikowac na ganku lub powiazac w koziarni.

Brakowalo jej troche linek do ich powiazania.
Zabrala sie do miasta z wetem by kupic linki dla koni. Przydadza sie tez do akcji odrobaczania koz. Podrzucil ja pod sklep z narzedziami. Kupila lancuchy do wozu konnego, linke na lonze, linki na uwiazy, masywne karabinczyki i okretki. Z kieszeni szarpnelo 200zl. Troche sporo, ale za to bedzie miala wytrzymaly sprzet. Zrobi z tego materialu mocne linki treningowe dla koni i lonze, oraz mocny lancuch do wozu konnego. Kupila tez klodki i lancuchy do nich. Jeden zestaw potrzebny do roweru.
Pod wieczor wpadla do biblioteki miejskiej. Wydrukowala rachunki do zaplaty. Poszla na poczte zaplacic ok. 260zl. Zabraklo kasy na kolejne kilka rachunkow. Na jedzenie zostalo jej na caly miesiac 30 zl. Kupi cukier i cebule. Ziemniaki i mleko ma. Jakos przezyje. Niestety, juz pszenicy kurom nie kupi w tym miesiacu. Nie bedzie jaj. Moze po mleku kozim zaczna dawac? Sprobuje.

Wrocila do domu z brzemieniem lancuchow i okretek z karabinczykami. Pasy plecaka wbily sie bolesnie w ramiona.

Szla zgieta w pol pod ciezarem plecaka. Dobrze ze okazyjny kierowca
podrzucil ja spod Olecka do Sokolek.

Dotarla do domu przy swietle ksiezyca. Ledwo doszla. Zwalila z siebie ciezar plecaka przy lozku a sama wpadla do lozka wyczerpana.
Dzisiaj pewnie bedzie bolal ja kregoslup po tym wysilku ponad miare.
Minie kilka godzin zanim dojdzie do siebie.