Pokazywanie postów oznaczonych etykietą elektrownia wiatrowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą elektrownia wiatrowa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 maja 2013

Znów knują by wcisnąć nam chorobotwórcze turbiny wiatrowe!



Do mieszkańców gminy Kowale Oleckie - "Mazury Cud Natury"? czyli jak Gmina kopie nam groba...

 zdjęcie ze strony nowa-stepnica.x25.pl
Tym razem to Robert a nie Ania stuka nerwowo w klawiaturę.
Sprawa jest pilna, czasu niedużo, więc będzie może trochę chaotycznie.
Ważne jest meritum. Nie przegapcie go i zabierzcie głos, żeby znów nie było, że mądry Polak po szkodzie.
Mieszkańcy gminy Kowale Oleckie mają czas do 9 maja 2013 na pisemne opinie kwestionujące projekt „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kowale Oleckie”.
Należy je kierować na adres gminy do Wójt Gminy Kowale Oleckie.
Informacja o wyłożeniu projektu jest tu: gmina.kowale...komunikat_o_wylozeniu_studium
Na dole załączniki (studium, prognoza oddziaływania na środowisko i mapy) i info o tym jak kierować opinie do projektu.
Wczoraj TO do mnie dotarło (wcześniej zarobiony byłem jak mało kiedy) i powiało GROZĄ.
Gminę podzielono na strefy - w trzech z nich gmina planuje i dopuszcza lokalizację przemysłowych farm wiatrowych. Mówimy o obiektach mających sto kilkadziesiąt metrów wysokości i stojących zwykle ZA BLISKO domów. Na to wskazuje wiele zrealizowanych już lokalizacji w Polsce. Poświęćcie kilka chwil na wizytę w: stopwiatrakom.eu i dowiedzcie się więcej.
O szumie, infradźwiękach, migotaniu cienia i efekcie stroboskopowym w mieszkaniach.
I o przewałach, bo brakuje prawa, działaniach 'z cicha pękł' i olewaniu mieszkańców i ich zdrowia.
Posłuchajcie ludzi żyjących obok farm wiatrowych, poczytajcie wiadomości.
Większość złych ale są i dobre:
wojt-augustowa-odmowil-wydania-decyzji-srodowiskowej-dla-wiatraka
Albo jedźcie pod Gołdap na kilkugodzinny piknik pół kilometra od turbin… a przy okazji pogadajcie z mieszkańcami.
Jeśli studium zostanie zatwierdzone, to potem zgodnie z nim będą powstawać miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, potem będą wydawane zgodne z planami warunki zabudowy, potem pozwolenia na budowę a potem to już nawet Don Kichot nie pomoże.
Przy istniejącej w naszej gminie rozrzuconej zabudowie, walorach przyrodniczych i turystycznych projekt Studium w części dotyczącej farm wiatrowych jest TOTALNĄ BZDURĄ wymagającą (ze względów humanitarnych i zgodności z gwarancjami konstytucyjnymi) wysiedlenia połowy mieszkańców gminy.
Takie jest moje zdanie.
 wiatraki ze strony naszego lokalnego radia 5
I takie jest chyba zdanie władz naszego województwa skoro w projekcie Strategii Rozwoju Społeczno-Gospodarczego Województwa Warmińsko-Mazurskiego do roku 2020 uznano, że:
„biorąc pod uwagę uwarunkowania przyrodnicze, koncentrację środków finansowych oraz warunki prawne, produkcja energii elektrycznej na terenie województwa powinna rozwijać się w oparciu o biogazownie rolnicze, fotowoltaikę oraz małe elektrownie wiatrowe w układzie rozproszonym.”
Ale wszystkie decyzje będą podejmowane w Gminie i w zgodzie z zatwierdzonym STUDIUM!!!
W strefie F1 (lub zaraz obok) są Zawady Oleckie, Sokółki, Stacze i Cicha Wólka. Zwarta zabudowa jest oczywiście wyłączona ale już kilkaset metrów obok niech się kręci, szumi i migocze. I niech miele nasze bociany, bieliki, żurawie i czajki.
W strefie F2 (lub zaraz obok) jest Mściszewo, Żydy, Sokółki, Czukty, Kiliany, Wężewo.
Jest jeszcze strefa G.
Czasu jest niewiele. Jeśli w proponowanych strefach powstaną przemysłowe turbiny wiatrowe, ceny naszych nieruchomości spadną kilka razy. A i tak nikt ich nie będzie chciał. Bo nikt przy zdrowych zmysłach tu nie przyjedzie. Przez minimum 30 lat. A wielu wyjedzie - tylko, że nie każdy ma gdzie uciec. Ja już nie mam.
Oczywiście będzie jeszcze opcja, żeby siedzieć w domu ze stoperami w uszach i zaciągniętymi roletami, walić 'dyktę', dostawać pierdolca i użalać się nad swoim obesranym życiem.
Ale niektórzy od życia oczekują ciut więcej. I inny mają plan na życie swoich dzieci.
Mam nadzieję, że Ty/Pan/Pani też.
 Wyobrażacie sobie taki krajobraz obok nas? Takie potwory na horyzoncie niczym z filmu „Wojna światów”?? To znowu wiatraki spod Gołdapii ze strony wspolczesna.pl (przy tym zdjęciu dopisek Ani)
Pomóżcie Wójt i radnym zmienić projekt Studium, oni może nie wiedzą, że jest jakiś problem - piszcie polecone przed 9 maja.
Nie muszą być długie ani super mądre. Kilka zdań o tym czego się obawiacie i dlaczego.
A opinie tych, którzy w 'wiatrakowych' strefach mają domy albo ziemię będą wyjątkowo cenne.
I Ci niech podają w opiniach numery swoich działek.
Zróbmy to, bo potem będziemy płakać.
I to nie jest jakiś kiepski, makabryczny żart - ONI naprawdę mają taki plan na nasze życie.
A potem niech sołtysi zwołują Zebrania Wiejskie i podejmujcie uchwały w sprawie turbin blisko Was.
To kolejny ważny krok.
Projekt lini 110 kV mającej odebrać energię z farm planowanych w naszej gminie już powstaje.
Trzymam kciuki.

Komentarze

Gosia Ruc2013/05/04 14:15
Czy gmina bierze pod uwagę,że podjęte przez nią działania spowodują,że ludzie nie będą chcieli się osiedlać na terenie tak niefortunnie zainwestowanym,że nie będą też przyjeżdżali na wypoczynek??.Podejście Gminy jest szalenie krótkowzroczne,nie wspominając tego,że absolutnie nie liczy się z opinią mieszkańców.Niestety doprowadzi to do zahamowania rozwoju gminy np.pod wzlędem turystycznym.TO PODCINANIE GAŁĘZI,NA KTÓREJ SIĘ SIEDZI :(..........
ania2013/05/04 22:47
Problem w tym, że niektórzy mieszkańcy również są krótkowzroczni i nie mają nic przeciwko. Niektórym obiecywana kasa mąci rozum i jest ważniejsza, niż przyszłość ich i dzieci, niż zdrowie, utracony majątek w nieruchomościach, nie mówiąc o przyrodzie, krajobrazie, walorach turystycznych, i "takich tam pierdołach".
-r.2013/05/04 23:14
Większość turbin wiatrowych w gminie Kowale Oleckie i sąsiedniej Świętajno są planowane na ziemiach właścicieli setek lub tysięcy hektarów. Oni nie mieszkają pod turbinami tylko daleko
stąd i kasa zwykle zmąciła im rozum już dawno, dawno temu.
Indianka2013/05/05 00:18
Witaj.

Ja się absolutnie nie zgadzam na stawianie turbin w mojej wsi i okolicy. Odpada. Parę lat temu moja wioska się nie zgodziła, ze względów zdrowotnych, hodowlanych i turystycznych. Pisaliśmy petycję do Gminy. Ponadto ekolodzy ustalili, że w Czuktach są siedliska rzadkich nietoperzy, którym te wiatraki zagrażają.

Ja parę lat temu do Gminy wysłałam obszerne opracowanie lekarki zajmującej się syndromem turbin wiatrowych i dokładnie poinformowałam Gminę o szkodliwości turbin wiatrowych na zdrowie mieszkańców i zwierząt pod nimi mieszkających. Gmina dokładnie wie, że to cholerstwo jest chorobotwórcze, a mimo to forsuje ten syf na siłę? Dla forsy? Urząd Gminy będzie miał z tego forsę, a my zrujnowane zdrowie i obniżoną wartość ziemi, spadek zdolności kredytowej! Chcą naszą piękną, czystą, naturalną gminę zamienić w fabrykę prądu??? Pojebało ich??? Oni bazują na tym, że ludzie tutaj ciemni, zapracowani i dają sobie wciskać byle co.

Tu moje info o turbinach m.in. na podstawie opracowań naukowców:

http://www.kreatywnaromantyczka.blogspot.com/search/label/syndrom%20turbiny%20wiatrowej

Trzeba iść do księdza i porozmawiać. Ja już rozmawiałam z naszym księdzem o turbinach parę lat temu. Zgodził się ze mną, że to jest szkodliwe. Idź do księdza, wydrukuj ulotki tak jak ja to zrobiłam parę lat temu, powieś na tablicy i poproś księdza, by z ambony ludzi uświadomił i zagrożeniu. Możesz też tych ulotek wydrukować więcej i rozdawać w niedzielę dziś przed kościołem. Masz samochód, więc jesteś bardziej mobilny.

W Czuktach możesz pogadać z malarzem Wojtkiem Łukasikiem. On też jest przeciw turbinom, także Tomek Sawicki ze względu na krowy, Kapała, Rakowski, Domaradzcy, myślę że teraz Szczodruch także. On chce sprzedać ziemię. Jak tu postawią wiatraki, to mu nikt nie da tyle ile on chce za gospodarstwo.

Działaj,

Trzymam kciuki,
Izabella vel Indianka

źródło:
http://ceramika.zawady-oleckie.com/wiki/do_mieszkancow_gminy_kowale_oleckie_-_mazury_cud_natury?&#comment_69d2963d0bb5efc0d1824caa18d97f66


czwartek, 15 lipca 2010

Elektrownia wiatrowa

W Czuktach, Kilianach i Szarejkach powstanie 60cio megawatowa elektrownia wiatrowa. W zasięgu 12km od niej będą chorować ludzie i zwierzęta. Najbardziej zagrożone są wsie: Czukty, Kiliany, Szarejki, Barany, Cichy, Sokółki, Cicha Wólka, Żydy, Zawady Oleckie, Wężewo, Stożne, Olszewo, Gryzy. Ludzie będą cierpieli na chroniczne bóle i zawroty głowy, bezsenność, padaczkę, udary mózgu, choroby serca, a krowy będą ronić cielęta i będą miały złe mleko pełne komórek somatycznych. Wartość wszystkich nieruchomości spadnie drastycznie. Krajobraz zostanie zdewastowany na 30 lat. Wymrą lub odfruną nietoperze i dzikie ptaki, uciekną żubry, sarny, jelenie.
Wstrzymane zostaną rolnicze inwestycje, bo tam gdzie wiatraki nie można budować. Ale to nic - ważne by kilku chciwców miało kasiorę od wiatraków, a reszta ludzi ich nie obchodzi. "Każdy patrzy siebie."  Niech setki mieszkańców okolicznych wiosek chorują, niech umierają, niech bankrutują. 
Takim sposobem piękna, dziewicza kraina obfitująca w ptactwo i dzikie zwierzęta oraz malownicze, unikalne krajobrazy zamieni się w wielką, szkodliwą dla ludzi, zwierząt i środowiska elektrownię i przyrodniczą pustynię. Odwiedzajcie nasze lokalne rezerwaty przyrody, póki coś w nich jeszcze jest... A jaka reklama dla regionu: "Jedźcie na Mazury Garbate doładować akumulatory - dosłownie." ;)))
Koniec z tytułem "Zielone Płuca Polski". Od teraz tutaj będzie "Region Czerwonych Krwawych Płuc Nietoperzy". Róbcie nietoperzom foto, póki jeszcze są, bo one pójdą pierwsze pod noże turbin jako najwrażliwsze na infradźwięki. Zaraz potem reszta bogatego tutaj ptactwa zacznie ginąć tysiącami. Troszkę później zaczną puchnąć ludziom głowy z bólu, a potem zaczną chorować na rozmaite schorzenia wywołane szkodliwymi infradźwiękami m.in. na padaczkę, na serce, na mózg.
Właściciele wydzierżawionych pod turbiny ziem muszą już teraz szykować się na wypłaty rent dla ludzi, których doprowadzą swoimi decyzjami do utraty zdrowia i kalectwa.
Nigdzie na świecie nie ma zgody na stawianie chorobotwórczych przemysłowych turbin w pobliżu osiedli ludzkich. Stawia się je na odludziach - na pustyniach, na morzu na platformach... W USA turbiny są stawiane minimum12km od osiedli ludzkich. I to jest absolutne minimum. 

Badania wskazują, że najszkodliwiej turbiny działają do 3,5km, ale infradźwięki niosą się dalej - do 12km. Na mazurskich gospodarstwach będą stały po 2-3 wiatraki każdy po 3 mega w odległości ledwie 400 metrów od domów. Razem 20 turbin w samych Czuktach, Kilianach i Cichym, ale w gminie ma stanąć co najmniej 35 turbin, a wstępne umowy cichcem podpisano ze 100 rolnikami. U większości z nich może stanąć po 2-3 turbiny czyli docelowo Kowale Oleckie zostaną nafaszerowane 300 przemysłowymi turbinami wiatrowymi o mocy 3 megawat każda czyli będzie tu zajebista elektrownia o mocy 900 megawat!

Łby wszystkim z bólu popękają, TV, radio, sieci komórkowe, internet - przestanie działać. Ale to nic. Ważne, że kasa od turbin wpadnie do kieszeni niektórych chłopów. Reszta ludzi wokół niech się męczy i choruje.

Koniec z piękną naturą - agresywny przemysł brutalnie wkracza na Mazury Garbate!

poniedziałek, 12 lipca 2010

Podstępne fermy wiatrowe


Ponad dwa tysiące euro rocznie z tytułu dzierżawy ziemi - to argument, który przekonuje rolników do podpisywania umów przedwstępnych na oddanie części swoich gruntów pod budowę elektrowni wiatrowych. Tymczasem taka umowa może ich doprowadzić do bankructw i utraty gospodarstw. Rolnicy w wielu regionach Polski już takie umowy pozawierali, a teraz nie wiedzą, jak wydostać się z pułapki. Prawnicy radzą tym, którzy dostali podobne dokumenty do podpisania, aby tego nie robili. Dzierżawcy mają jeden wzór umowy dla wszystkich kontrahentów i nie chcą ich zmieniać. Niewykluczone, że cała operacja może służyć skupowaniu ziemi przez zagraniczne firmy.


Fermy wiatrowe budowane są już m.in. na Pomorzu, ale przedstawiciele firm energetycznych szukają gruntów pod nowe inwestycje w zachodniej Polsce, jak również w północnych regionach kraju. Na terenie północnego Mazowsza oraz Warmii i Mazur aktywna jest zwłaszcza spółka Nowa Energia z Gdyni, która podpisała przedwstępne umowy z rolnikami przynajmniej w kilku gminach. Firma chciałaby budować fermy wiatrowe m.in. pod Nidzicą, Ciechanowem i Przasnyszem. Spółka Nowa Energia okazała się na tyle skuteczna, że w niektórych wsiach umowy o dzierżawie gruntu podpisywali niemal wszyscy rolnicy, którym to zaproponowano. Dopiero teraz właściciele gospodarstw zorientowali się, czym może grozić taka umowa.


Bo czynsz ma być wysoki

Rolnicy, którzy podpisali umowy, nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem, bo w umowie znalazł się zapis, że jej treść ma być zachowana w tajemnicy. I teraz boją się, że gdyby oficjalnie się poskarżyli, to mogliby zostać pozwani do sądu. Ale z ich opisów widać, że Nowa Energia wykorzystała naiwność tych osób i ich brak znajomości prawa. - Podpisałem umowę, bo obiecano mi, że będę dostawał bardzo duży czynsz w wysokości 2,4 tys. euro rocznie - usłyszeliśmy od jednego z rolników. - To nawet teraz ponad 7 tys. złotych. Dla mnie to ogromna suma - dodaje. Ale wielu rolników liczy na otrzymywanie o wiele większych pieniędzy, bo na ich gospodarstwach miałoby stanąć nawet kilka wiatraków. Jeden ma zajmować grunt o powierzchni nie większej niż 1 hektar.
Ale nie zwrócili uwagi na zapis w umowie, że 2,4 tys. euro dzierżawy przysługuje nie za jeden wiatrak, ale za jeden megawat zainstalowanej mocy. I te, na razie wirtualne pieniądze, działają na wyobraźnię, bo często dochody z dzierżawy byłyby wyższe od tych osiąganych z produkcji rolniczej. -
Przychodzili do nas młodzi, elegancko ubrani ludzie, wygadani i robili wodę z mózgu. Roztaczali przed nami piękne wizje, jak to wszystkim będzie dobrze, i umowy podpisywaliśmy - opowiada inny z rolników, który także zgodził się na dzierżawę części swoich gruntów. Ogromnym atutem oferenta w oczach rolników było i to, że umowa ma obowiązywać przez 30 lat i przez tyle lat rolnicy mieliby dostawać pieniądze.
Prawnik Andrzej Godlewski, któremu pokazaliśmy treść umowy podpisywanej przez Nową Energię z rolnikami, mówi bez ogródek: gdyby mi ktoś taką umowę dał do podpisania, to bym jej nie podpisał. Dlaczego? - Przede wszystkim przeraziła mnie wysokość kary umownej. Jeśli rolnik z jakichś powodów, nawet losowych, chciałby odstąpić od umowy, to grozi mu kara umowna w wysokości 900 tys. zł - odpowiada prawnik. - Z tego, co wiem, to niewielu rolników może się pochwalić gospodarstwami, które mają taką wartość. Większość musiałaby oddać komornikowi swoją ziemię i budynki gospodarcze, a i tak zabrakłoby im na spłatę kary - podkreśla. A możliwości żądania odszkodowania są bardzo duże.
Nasz rozmówca podkreśla, że z przedwstępnej umowy wynika, iż umowa notarialna o dzierżawie gruntu pod elektrownie wiatrowe ma zostać zawarta najpóźniej do końca 2010 roku. Ale już teraz rolnicy mają ograniczone możliwości nie tylko dysponowania ziemią, ale i prowadzenia inwestycji w gospodarstwie. Zgodnie z umową nie mogą np. stawiać żadnych budynków gospodarczych w odległości 600 metrów od projektowanej elektrowni, nawet jeśli dany grunt nie podlega dzierżawie. Jeśli już rolnik będzie chciał postawić oborę lub stodołę, to nie może ona mieć więcej niż 8 metrów wysokości i nie może być zlokalizowana dalej niż 50 metrów od istniejących zabudowań. Gdyby te zapisy złamali, grozi im 990 tys. zł kary.
- Dlatego namawiałbym rolników, by nie podpisywali umów w takim kształcie. Chyba że udałoby się komuś wynegocjować lepsze warunki. Ale w tym celu rolnik musiałby wynająć prawnika, co oczywiście kosztuje - podsumowuje Godlewski. Podkreśla, że rolnikowi wiąże ręce już fakt, iż treść umowy przedwstępnej jest wpisywana do księgi wieczystej i przez to dzierżawca blokuje rolnikowi możliwość dysponowania działką, a dzierżawca uzyskuje prawo do jej pierwokupu. Poza tym rolnicy nie zwracają uwagi na to, że oddają nie tylko grunt pod budowę wiatraków, ale również muszą zapewnić teren pod drogi dojazdowe do instalacji. Podpisując umowę, zgadzają się także na to, iż inwestor będzie miał prawo przekopać jego ziemię, aby wybudować choćby linię energetyczną, którą będzie przesyłany prąd. Ale nie zapisano, że np. trzeba z rolnikiem ustalić, którędy taka linia będzie przebiegać. Gdy zaś podczas budowy wiatraków powstaną szkody w uprawach, kwota odszkodowania ma być ustalona polubownie. Jeśli rolnik się nie zgodzi na propozycję firmy energetycznej, to straty oszacuje rzeczoznawca, ale taki, którego wskaże... dzierżawca.
Kto skupuje?
Umowy nie podpisał Jan Maciejewski, rolnik spod Ciechanowa. - Miałem na to ochotę, ale ziemię ma przejąć wkrótce córka z zięciem i najpierw im o tym powiedziałem. Córka od razu zabroniła mi podpisywać umowę, bo przestraszyła się właśnie tych wysokich kar - tłumaczy rolnik. - I najpierw poszła do radcy prawnego, a ten także odradził nam zawieranie umowy - dodaje.
Swojego podpisu na dokumencie nie złożyli także rodzice Grażyny Michałowskiej, posiadający gospodarstwo rolne w okolicach Nidzicy. - Dobrze, że akurat przyjechałam w odwiedziny do rodziców, gdy zjawili się panowie z firmy energetycznej. Opłata za dzierżawę była kusząca, ale zrezygnowaliśmy, gdy chcieliśmy wprowadzić korekty do umowy przedwstępnej i nam tego odmówiono. Uznałam wtedy, że jest to podejrzane i nie warto się w to pakować - opowiada kobieta.
Firmy, które szukają ziemi pod elektrownie wiatrowe, nie są znane rolnikom, niewiele też można się dowiedzieć od ich przedstawicieli. Na stronach internetowych trudno też doszukać się informacji, kto jest właścicielem spółki, czy jest to podmiot krajowy, czy zagraniczny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że takimi inwestycjami w Polsce są zainteresowane firmy niemieckie, które mogą wykorzystywać polskie podmioty do skupowania gruntów pod elektrownie. To być może dlatego w wielu umowach, jakie otrzymali rolnicy, jest zapis, że "wydzierżawiający wyraża zgodę na przeniesienie przez dzierżawcę praw z niniejszej umowy przedwstępnej oraz umowy przyrzeczonej na inny podmiot". Tylko jaki to będzie "podmiot"? Tego umowa nie precyzuje. Tymczasem tylko "Nowa Energia", jak informuje na swoich stronach internetowych, ma podpisane porozumienia obejmujące kilkanaście tysięcy hektarów gruntów. Inne spółki też nie próżnują.


Problemy dopiero będąInżynier Bogusław Kulesza twierdzi, że rolnicy nie wiedzą, na co się zdecydowali, podpisując umowy na dzierżawę ziemi. - I nie chodzi mi o względy finansowe - zastrzega. - Oni po prostu sobie nie zdają sprawy, co to jest elektrownia wiatrowa - mówi Kulesza. Od kilku lat mieszka on i pracuje w Niemczech, gdzie postawiono już tysiące wiatraków. - Można dyskutować, czy te instalacje szpecą, czy nie krajobraz. O wiele ważniejsze jest to, że życie w pobliżu takich urządzeń jest uciążliwe. Chodzi przede wszystkim o hałas. Nie wiem, jak daleko będą stały wiatraki od zabudowań rolników. Ale jeśli będzie to mniej niż dwa, trzy kilometry, to naprawdę nikomu nie życzę życia w takim sąsiedztwie - tłumaczy nasz rozmówca.
A rolnicy utrzymują, iż nikt im o tych zagrożeniach nie mówił. Bogusław Kulesza dodaje, że uciążliwość dla mieszkańców będzie jeszcze większa, gdy w ich sąsiedztwie powstanie nie pojedyncze urządzenie, ale cała ferma wiatrowa obejmująca np. kilkanaście lub kilkadziesiąt wysokich nawet do 150 metrów wiatraków. A taka ferma zajmuje obszar nawet kilkuset hektarów. - Nikt nie kwestionuje korzyści, jakie ma gospodarka z wykorzystania energii z wiatru, ale takich elektrowni nie można stawiać w pobliżu ludzkich siedzib - podkreśla Kulesza. Może być więc i tak, że za kilka lat wybuchną protesty rolników, którym będzie przeszkadzało sąsiedztwo ferm wiatrowych, ale wtedy będzie za późno.
Komentarz na temat umów zawieranych z rolnikami chcieliśmy uzyskać w firmie Nowa Energia. Jej przedstawiciel był gotów udzielić odpowiedzi, ale pod warunkiem przesłania nie tylko naszych pytań, lecz również treści artykułu, który miał się ukazać w "Naszym Dzienniku".
Krzysztof Losz
źródło: http://www.wiatraki.miedzylesie.net.pl/index.php?id=103