Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drewno. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drewno. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Indiańska decha chlebowa



Indianka upiekła w nocy trzy olbrzymie bochny chleba.
Rozgrzane blachy z bochnami wyłożyła na grube, masywne, solidne dechy olchowe. Bochny prezentują się na dechach jak ta lala :)
Dechy są idealne także do krojenia chleba, warzyw i mięsa oraz do prezentowania sera i wędlin.

Indianka wycięła dech chlebowych więcej.
Chętnie się podzieli nadwyżką :)
Zainteresowanych jej masywnymi, drewnianymi dechami z jej drzewa olchowego zaprasza na prive:
PolskaNatura(@)tlen.pl
511945226

Chlebiszcze zaiste prezentuje się okazale na tej imponującej olszanej desze dużej urody :)

niedziela, 9 marca 2014

Style, stereotypy i patologie życia

Zgodzę się z faktem, że problemem dla naszego Narodu jest rząd.
To wrzód na zdrowym ciele Narodu. Boli! Psuje samopoczucie i prawidłowe, naturalne i zdrowe funkcjonowanie spoleczeństwa.
Nadmierny kontrolizm, nachalność, arbitralność, tyranizowanie zwykłego obywatela odbija się mega negatywnie na całym społeczeństwie. Tworzy liczne patologie społeczne.
Z jednej strony są grupy ludzi zaharowujących się niemal na śmierć by utrzymać siebie, swoje rodziny oraz rzesze urzędników i bezrobotnych,


z drugiej strony są owi ziewajacy ze znudzenia urzędnicy odpękujący leniwie godziny "pracy" w firmach państwowych utrzymywanych z podatków zabranych ludziom faktycznie pracującym i wytwarzającym dobra materialne, duchowe, kulturowe i świadczących usługi

oraz rzesza ubezwłasnowolnionych przez system biedaków - którzy nie potrafią sobie znaleźć pracy.

Biedacy nie potrafią i nie mogą się usamodzielnić - system działa tak, że zabija wszelką inicjatywę w zarodku. Założenie i prowadzenie własnej działalności to udręka. Koszmar naszpikowany kolczastymi przepisami, zakazami, nakazami itp.
Kiedyś wystarczyło wynieść stolik na chodnik, ustawić na nim skrzynki z warzywami czy czymkolwiek - i mogłeś sprzedawać, zarabiać na życie. Teraz za taką działalność zapłacisz karę. Czy to normalne?
Moim zdaniem nie. Nie powinno się ludziom utrudniać i uniemożliwiać zdobywania środków na swoje utrzymanie.
Za komuny prywatna inicjatywa była zwalczana. Ludzie przedsiębiorczy byli brzydko nazywani:
kułakami, badylarzami, zaplutymi burżujami.
Teraz mamy niby wolność i wolny rynek. Ale on nie jest wolny. Wisi nad nim całe mnóstwo upierdliwych regulacji, przepisów, rozporządzeń - mających na celu maksymalnie utrudnić wszelką swobodną inicjatywę i działalność gospodarczą.
Ten nadmierny kontrolizm prowadzi do tworzenia gatunku ludzi typu "bezradne melepety" które są sparaliżowane mentalnie i nie potrafią same o siebie zadbać, same sobie zorganizować utrzymanie siebie przy pomocy pracy swoich rąk. Roszczeniowo zwracają się te melepety do potencjalnych pracodawców żądając, by pracodawcy im zorganizowali pracę. Melepety nie są zdolne do samodzielnego działania i stworzenia sobie niezależnego miejsca pracy, niezależnej drobnej działalności gospodarczej. Melepety odbijają się od pracodawców którzy nie są w stanie ich zatrudnić i dobijają się do zasiłkowni, gdzie zwartymi szeregami miesiąc w miesiąc wybierają kasę odebraną tym rzeszom pracujących Polaków, którzy stają na głowie, by przetrwać. To jest patologia. Rząd wspiera patologie. Krzywdzi zarówno tych pracowitych jak i same melepety, gdyż na tych pracowitych pasożytuje, a z drugich robi bezradne melepety czyli beznadziejnych nieudaczników stanowiących ciężar dla klasy pracującej.
Istnieje rosnąca grupa ludzi, którzy cenią sobie powrót do korzeni i dawnego stylu życia.
Pragną oni ziemi nie dla dopłat, lecz na budowę swoich siedzib rodowych, na założenie ogrodu i sadu, które to plantacje miałyby ich wyżywić przez cały rok. Wśród nich są tzw. anastazjowcy - ludzie zafascynowani ideami Anastazji.


Nadto obecnie wśród zielonych  na świecie jest modny trend "samowystarczalność". Ludzie pragnacy być samowystarczalni żyjąc w zgodzie z naturą - realizują swoje zamiary poczynając od zdobycia kawałka ziemi który w tej idei jest kluczowy po budowę domu własnymi siłami i zakładanie ogrodu warzywnego. Tak więc i oni nie po to kupują/zdobywają ziemię, by czerpać dopłaty, ale po to, by się usamodzielnić i uniezależnić od systemu i żyć jak ludzie wolni na swoim przyjmując na siebie całą odpowiedzialność swego utrzymania i decyzji życiowych. To jest trudne, wymaga ogromnego wysiłku zarówno mentalnego, umysłowego, duchowego jak i fizycznego. Tacy samodzielni, światli ludzie to wspaniałe jednostki, indywidualiści godni naśladowania oraz propagowania ich stylu życia.
Ktoś w komentarzach do poprzedniego posta napisał, że bez PITu i dochodu nie da się zbudować domu. PIT to makulatura. Zbędna makulatura. Na budowie może posłużyć jako rozpałka - do niczego innego się nie nadaje. Na budowie potrzebne są narzędzie, umiejętności, materiały budowlane i przyjaciele. Tymi środkami można zbudować niedrogo dom za 1/10 ceny domu konwencjonalnego i diabelnie kosztownego.

Nie ma potrzeby aby się zadłużać w banku na pół wieku i drżeć i siwieć ze strachu, czy się uda zarobić na spłatę tego zobowiązania. Wystarczy kawałek własnego gruntu - a tam można sobie wybudować co się zapragnie - najtańszymi z możliwych metodami, wręcz za darmo.
Domy można zbudować: ze słomy, gliny, piasku, drewna, kamieni. Czyli materiałów dostępnych lub możliwych do uzyskania na swojej ziemi, ewentualnie możliwych do zdobycia w okolicy.
To nie prawda, że nikt nie chce domu ze słomy i gliny itp. Jest rosnąca rzesza ludzi zafascynowana takimi naturalnymi metodami budowlanymi. Na prawdę tanio i szybko można postawić sobie chatę posiłkując się konstrukcją z własnego drewna, zakupionej u rolnika słomy w kostkach użytej na wypełnienie ścian, gliną użytą do tynkowania i spajania, trzciną lub słomą użytą do pokrycia dachowego.

Takie domy są ciepłe, naturalne, oddychają i tworzą zdrowy klimat wewnątrz. Są też piękne.
Melepety są nieszczęśliwe, bo dały sobie wmówić, że dom lub mieszkanie to można tylko zdobyć poprzez kredyt który zrobi z nich niewolników banku i zakładu pracy na pół wieku. Otóż nie jest tak.

Melepety cierpią, bo mają wąskie horyzonty myślowe - kierują się utartymi schematami wpojonymi im przez system, przez media.
Wystarczy wyjść z ciasnego kręgu stereotypów, rozejrzeć się wokół siebie i spróbować znależć inne wyjście z sytuacji. Inne rozwiązania. Innowacyjne rozwiązania.
Kawałek własnej ziemi to podstawa. Na niej możesz postawić co chcesz: szałas, chatę, wydłubać ziemniankę czy zbudować solidny dom z drewna, kamienia, słomy i gliny. To twoje boskie prawo. Masz boskie prawo do własnego, ciepłego, bezpiecznego i przytulnego schronienia. Każdy, kto twierdzi, że jest inaczej - oszukuje cię i próbuje ugrać coś dla siebie twoim kosztem.

Taką prostą, starą szopę można z powodzeniem zaadaptować na duży, wygodny dom mieszkalny.
Budowa takiej szopy to też stosunkowo niewielki koszt.
Dom naturalny natomiast można zbudować stawiając drewnianą konstrukcję, a ściany tej konstrukcji zabudowując mocno sprasowanymi kostkami słomy pszennej lub pszenżytniej (twarda jest) po czym otynkować ją gliną aby zabezpieczyć przed korozją. Dom w ten sposób budowany jest tani, ciepły, zdrowy.
O niebo zdrowszy niż miejskie klity w blokach :P

Na fotce prosta szopa. Taką szopę stawia się szybko. Można istniejącą zaadaptować na dom mieszkalny. Kwestia wyobraźni i pracowitości.
Następne foto: stara uszkodzona ziemianka. Wykonana z kamieni, gliny, ziemi.
Wykopana w ziemi. Idealne miejsce na spiżarnię. Da się też w niej mieszkać i nawet przetrwać zimę.

Akurat ten przykład to ziemianka mocno zniszczona, ale są lepsze i większe ziemianki.
Ziemianki na Mazurach były kiedyś powszechnie budowane jako miejsca składowania płodów rolnych i żywności. Trzymano w nich z reguły warzywa okopowe takie jak: ziemniaki, buraki, marchew, pietruszkę.
A tu muzyczka fajna na zakończenie relaksującej niedzielnej wycieczki po okolicy którą Indianka dziś odbyła i z której te oto foty przyniosła :)))

http://www.youtube.com/watch?v=Lqm9o7q2pNo&feature=share

Znalezione w sieci:

"POZDRAWIAM WSZYSTKICH POLAKÓW POSIADAJĄCYCH W POLSCE STATUS BEZROBOTNY BEZ PRAWA DO ZASIŁKU – OKOŁO 3 MILIONÓW
POZDRAWIAM POLAKÓW POZBAWIONYCH Z POWODU BEZROBOCIA UBEZPIECZENIA MEDYCZNEGO – OKOŁO 1,5 MILIONA
I WRESZCIE POZDRAWIAM POLSKICH BEZDOMNYCH W ILOŚCI OKOŁO 400 DO 500 000 LOKATORÓW KANAŁÓW CIEPŁOWNICZYCH , ZIEMIANEK I TYCH CO NIE LUBIĄ ZADUCH WIĘC MIESZKAJĄ POD MOSTAMI LUB W KRZAKACH
ZAPEWNE MNIE CZYTAJĄ NA SWOICH LAPKACH – HEJ!!!
A NA RAZIE – RÓBTA CO CHCETA ABY JAKOŚ PRZEŻYĆ DO WIOSNY !!!Link dla Zasi:

Link dla Zasi i innych niedowiarków:
Pod linkiem foty domu zbudowanego z niczego, prostymi narzędziami typu siekiera.
Dom stworzono z materiałów z odzysku zbieranych po okolicy, czyli z palet, złomu itp.
Para, która go zbudowała nie jest budowlańcami z zawodu, lecz parą opiekunów.
Swój ekologiczny dom zbudowali sami, od podstaw. Budowa trwała 5 lat.
W tym czasie utrzymywali się z płodów rolnych ze swojej ziemi: warzyw oraz jaj i wełny swoich zwierząt. Żyją bez prądu. Dom ogrzewają drewnem. Gotują na piecu opalanym drewnem, lub na kuchence gazowej. Nie posiadają kanalizacji. WC to wychodek drewniany, tzw. toaleta kompostowa. Nocami dom oświetlają lampą naftową. 
Ich jedynym problemem są urzędnicy i nieżyczliwi sąsiedzi (nie wszyscy są nieżyczliwi, ale kilka osób im źle życzy i działa na ich szkodę).

http://www.dailymail.co.uk/news/article-2570061/Couple-spent-five-years-building-Britains-greenest-home-HAND-tear-refusing-planning-permission-against-principles.html

Zobacz Zasiu, jak Angole sobie fajnie poradzili budując chatę z byle czego.
Grunt to podstawa. Materiał na budowę chaty znajdzie się choćby z odzysku.
Inna alternatywa to naturalny materiał budowlany z własnych włości.

CHCIEĆ ZNACZY MÓC.

Polacy są sprytniejsi, obrotniejsi i pracowitsi niż Anglicy.
Skoro Anglicy z niczego zbudowali dom, to Polacy tym bardziej mogą.
Zgadza się?

środa, 7 sierpnia 2013

Metoda Małych Kroczków

Indianka przeszlifowała starą podłogę od psiej budy
 usuwając zanieczyszczenia i zasinienia drewna.
Indianka, gdy nie ma siły pracować, narzuca sobie Metodę Małych Kroczków. Wybiera wówczas zadania cząstkowe takie jak na przykład dziś. Jest zbyt duszno i gorąco, by ciężko fizycznie pracować, ale za to pogoda jest w sam raz na szlifowanie i malowanie elementów, które tej konserwacji i zdobienia wymagają. Indianka lubi takie rzeczy robić, więc z tym większą przyjemnością się nim oddaje.

Stary koszyczek na chleb zyskał nowy wygląd i życie :)

W ten sposób nadała nowe życie staremu, pociemniałemu koszyczkowi na chleb oraz odrestaurowała podłogę od psiej budy. Mała rzecz, a cieszy :) Przeszlifowane i przemalowane elementy już schną rudziejąc pięknie w zachodzącym Słońcu.

A tu świeżo pomalowany koszyczek na chleb.
Psia podłoga przeszlifowana, pomalowana i schnie :)