Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chów w zgodzie z naturą. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chów w zgodzie z naturą. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 lipca 2018

Owce przed grabieżą






Tak wyglądały owce dwa tygodnie przed grabieżą. 
Były czyste, zdrowe, najedzone i napojone. Miały piękne, długie runo, w sam raz do strzyży.
Nie wytykały wygłodniałych pyszczków ze zrujnowanej stajni, bo nie były trzymane w zamknięciu bez paszy, tak jak oczernia mnie złodziejka Kozłowska.

Swobodnie wchodziły do drugiej stajni Hiacyntówki i do zagrody z belami sianokiszonki i siana.
Na polu miały liczne wodopoje. Piły i jadły do woli. Nie było mowy, o żadnym odwodnieniu czy zagłodzeniu. Złodziej jak kradnie, a wie, że tylko oszczerstwami się może wybronić, będzie oczerniał ile wlezie. I tym się właśnie zajmuje złodziejka Kozłowska z fundacji Molosy Adopcje, rzekomo pro zwierzęcej organizacji, która doprowadziła swoimi działaniami do zgonu 7 owiec.

Indianka

poniedziałek, 23 lipca 2018

Trawa rośnie i Drohiczyn rośnie

Drohiczyn pięknie się wyciągnął. 
Weterynarz gdy był, powiedział, że mam bardzo ładne źrebaki.
Zdziwił się, że takie duże źrebaki mam.
Powiedziałam, że dobrze karmię, to duże rosną :)
Pytał, po jakim ogierze. Pokazałam mu mojego Fennixa.
Był zachwycony moimi źrebiętami i ich urodziwym, czysto rasowym ojcem.

To już drugi fachowiec (weterynarz jest specjalistą od koni), który widział na żywo i docenił oraz chwali mój przychówek.
Bardzo mi miło, że fachowcy doceniają moją hodowlę i jakość uzyskanych źrebiąt.

Indianka

niedziela, 17 stycznia 2016

Konie jedzą siano do woli

Konie Indianki są najedzone i napite do woli.
Także wybiegane i wytarzane do woli. Niczego im nie brak.
i piją wodę do woli, kiedy chcą.

Nie muszą czekać tak jak w innych stajniach, aż stajenny lub właściciel odmrozi kran lub automatyczne poidła, lecz piją często, na bieżąco, w niewielkich dawkach, dzięki czemu nie wychładzają gwałtownie swoich organizmów.

Luna_s20, wklej to foto na re-voltę, obok tego zdjęcia co mi ukradłaś bez mojego pozwolenia. 

Indianka

wtorek, 24 września 2013

Nowa kwatera

Indianka dzisiaj pracuje nad nową kwaterą. Już rozstawiła słupki, rozciągnęła sznurki i taśmy, na drewnianych słupkach rozciągnęła po dwa druty, także na plastikowych słupkach jeden drut. Trzeba jeszcze kawał drutu dosztukować i wtedy będzie można puścić mocny prąd i konie zaprosić na nową kwaterę. Tutaj jeszcze dużo gęstej i wysokiej trawy do wyskubania. Koniki się ucieszą :)


Dakota na pierwszym planie. 
Z tyłu nowo rozstawiony wybieg dla koni.
Niebawem tam zostaną wpuszczone.
Indianie i Dakocie masaż szczotą sprawił wielką przyjemność.
Pozostałe panienki jeszcze nie zaznały szczoty, bo się rozpadało i Indianka ewakuowała się z łąki.

Indiana i jej źrebię. Delikatnie przepłukane deszczykiem :)
Uodparniają się na zmienne warunki atmosferyczne i jednocześnie piorą swe futerka :)
Konie oczywiście zostają na łące, choć mają zadaszoną wiatę. Ich wybór. Trawa najbardziej im smakuje właśnie w deszczu, a same zmienne warunki atmosferyczne wspomagają ich odporność. Dzięki temu nie są nadmiernie wydelikacone, jak te konie ze szkółek jeździeckich, a zwłaszcza konie hodowane do sportu, z którymi się obchodzą jak z jajkiem, a nie jak z silnym, dynamicznym zwierzęciem, które potrzebuje kontaktu z naturą, aby się prawidłowo rozwijać i po prostu być szczęśliwą istotą, gdyż wszystkie ssaki na ziemi kochają Słońce, ruch, świeże powietrze i tylko w takich naturalnych warunkach jest im najlepiej.

Gruby, chrupki naleśnik na kozim mleku.
Naleśnik posmarowany dżemem śliwkowym z dodatkiem czarnego bzu. Pycha! :)

Rano na śniadanie Indianka przyrządziła sobie naleśniki z dżemem.
Tym razem dżem na gorąco. Zainspirował ją jeden z Anglików, który był tutaj rok temu. On lubił naleśniki z dżemem na gorąco :) Dobry pomysł.

Aby sobie zaoszczędzić mycia dwóch patelń po przygotowaniu śniadania, Indianka nałożyła warstwę dżemu na smażący się naleśnik i dzięki temu sam dżem również się podgrzał. Naleśnik z tak przygotowanym dżemem był wyjątkowo smaczny.

Indianka narwała trawy dla królików i pokrzyw dla drobiu, ale rozpadało się rzęsiście, więc schroniła się do domu. Do ukończenia nowej kwatery dla koni niewiele brakuje. Dosyć długi kawałek drutu co prawda, ale Indianka zdejmie go z innego odcinka, gdzie nie będzie potrzebny. Może starczy na ten nowy odcinek tego wielkiego wybiegu, który jest już prawie gotowy do użytku.

Gdy przestanie tak rzęsiście lać, Indianka pójdzie po swoje grzybki shitake, które wyhodowała. Będzie królewski obiad na grzybach, jajach, z młodymi ziemniaczkami i z natką pietruszki oraz gęstą kozią śmietaną.


Grzyby shitake. Nie tylko smakują, ale i leczą.
Kury o dziwo dzisiaj dały 5 jaj. Trzeba je intensywniej karmić, powinny się rozjajić. Tymczasem zboże się skończyło i trzeba kupić nowe kurom.

Kociaki rozwijają się prawidłowo. Bawią się i szaleją na całego, a ich ulubionym miejscem zabaw jest gabinet Indianki :)

Kicia monitorowa oczywiście spoczywa na monitorze :D