Brzuszek boli boli... A dokładniej jajniki. Zaczęła się kobieca comiesięczna przypadłość. Dzisiaj wiele nie podziałam. Sprzątnęłam ze stołu pod oknem w pokoiku jeździeckim i zaczęłam myć to okno. Właśnie tam się przenoszę teraz, do tego pokoiku. Moi Przyjaciele spod Stargardu Szczecińskiego zajmą z dziećmi ten większy pokój. Cieszę się, że przyjeżdżają, bo są o niebo bardziej wyrozumiali od mojej przyjaciółki ze Szczecina, co więcej obiecali zająć się moim domem, bo ja mam teraz dużo pracy w ogrodach. Oni też mają gospodarstwo i rozumieją specyfikę życia na wsi. Chowają kury i żyją ze sprzedaży jaj. Może mi coś doradzą. Widok kury ich nie przerazi.
Gdy była przyjaciółka ze Szczecina, to gdy kura zakwokała, to ona myślała, że to ja wydałam z siebie taki dźwięk doznając zawału...:)))))) Była przerażona, że to ja wyzionęłam ducha i ona nagle znajduje się w domu z trupem... ;)))))) I co tu z trupem teraz robić? Przyjechała na wczasy, a tutaj nagle z trupem coś trzeba zrobić, podjąć jakąś decyzję! To dopiero stres i niewygoda. Zupełnie niewakacyjny. Przyjechała do przyjaciółki po 7 latach niewidzenia się, a ta wycięła jej numer i zeszła z tego świata gdacząc przeraźliwie.... ;)))))) Kobietka miała tutaj zdecydowanie za dużo wrażeń :)))))))), że nie wspomnę o dorodnym pająku na suficie, który łakomie łypał na nią okiem... :)