Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hossa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hossa. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 grudnia 2008

Oddałam klacz...

... w dobre ręce... Zupełnie siadły jej tylne nogi. Nie było wyjścia. Nie stać mnie na kosztowne leczenie. Wolałam ją oddać komuś za darmo i dać jej szansę na wyzdrowienie i kilka lat życia, niż
sprzedać ją na mięso za 2500-3000zł, mimo, że bardzo potrzebuję pieniędzy.

Człowiek, który ją zabrał, ma dobre warunki, dużo taniej bo własnej paszy i kasę na weterynarzy. Człowiek ma dobre serce - zajmie się nią. Ma on tam u siebie hucułkę. Klacz ma będzie miała towarzystwo, a hucułka pewnie srokata tak jak moja Indiana, to będzie jej bardziej swojsko z nią.

Natomiast Indiana szaleje za Hossą. Lata po wybiegu, rży, szuka. Bardzo się zżyły przez te kilka ostatnich lat.

Został mi ogierek po Hossie. Indiana i Hannibal bardzo się lubią. Dwa młode konie dobrze się czują w swoim towarzystwie. Hossa to już starsza, dystyngowana dama. Wychowywała Indianę po swojemu. Indianka bardzo ją polubiła - pokochała jak swoją matkę... Teraz to zrozumiałam.
Indiana bardziej przeżywa zniknięcie Hossy niż Hannibal.

Natomiast Hossa całkiem spokojnie wsiadła do trailera. Pewnie myślała, że jedzie do krycia...
I wróci niebawem...