wtorek, 14 listopada 2017

Piękny słoneczny, ale stracony


To był piękny, słoneczny dzień, ale niestety stracony. Indianka zasłabła i zapadła w ciężki letarg. Budziła się momentami, ale zaraz znowu traciła świadomość. Przez okna widziała owce pod domem, a koty i psy słyszała na ganku. Gdy wieczorem wstała, wyplątała klacz z siatki i zaczęła spóźnione porządki w stajni i domu. W sumie popracowała 5 godzin, więc nieco prace domowe nadgoniła, ale szkoda jej tego straconego Słońca. Mogłaby w taki piękny dzień w ogrodzie popracować. Ale cóż - organizm się zbuntował i odmówił posłuszeństwa. Dobrze, że już lepiej się czuje.
Jutro książki odkurzy i przetrze. Stół na biurko sobie zagospodaruje. Brunhildy dzisiaj nie widziała, ale coś wisi na ganku, to może była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!