Przez czas prezydentury Bronisława Komorowskiego niezależne media biły na alarm w sprawie obsady stanowisk w BBN i kontaktów kierownictwa Biura z najbardziej zaufanymi ludźmi Kremla. Przedstawiane były dowody na spotkania, publikowano dokumenty obrazujące skalę współdziałania z Rosją.
Po dwóch latach prezydentury Andrzeja Dudy okazuje się, że w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego komuna jak siedziała, tak siedzi.
Opisywany przez nas jegomość, szczycący się bezpieczniackimi tradycjami rodzinnymi, czuwa nad modernizacją naszej armii. Nie przyjmuję do wiadomości wytłumaczenia: „nie wiedzieliśmy”. Bo co to znaczy „nie wiedzieliśmy”? A sprawdzaliśmy? Idę o zakład, że nie. I nadszedł czas, żeby powiedzieć otwartym tekstem to, co od wielu miesięcy ciśnie się na usta. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest wielką porażką pana prezydenta Dudy. Potężnym błędem było postawienie na jego czele człowieka, który nie miał i najwyraźniej nadal nie ma bladego pojęcia o większości spraw będących w kompetencji jego instytucji. W newralgicznym momencie związanym z odbudową wojska Rzeczypospolitej, w napiętej sytuacji tuż przy naszych granicach – BBN miast być wsparciem trudnego procesu odzyskiwania zdolności obronnych, wydaje się psuć atmosferę wokół niego. Co trzeba mieć w głowie, by sądzić, iż komunistyczna wojskowa bezpieka może się przysłużyć budowie nowoczesnej polskiej armii? Co trzeba mieć w głowie, by do strategicznych spraw dotyczących bezpieczeństwa RP – przede wszystkim wobec narastającej agresji Rosji – kierować człowieka, który przyjmował pochwały i nagrody za utrzymywanie naszej ojczyzny w sowieckiej niewoli? Po ujawnionych przez „GP” materiałach szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ma tylko jedno honorowe wyjście – wrócić tam, skąd przyszedł. Im szybciej, tym lepiej.

http://niezalezna.pl/204324-jest-tylko-jedno-wyjscie-dymisja#