poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Życzenie śmierci


Car Paweł I został bestialsko zaszlachtowany przez swoich dworaków opłaconych przez Anglików. Mord na nim poprzedził wieloletni czarny pi-ar mający na celu ośmieszenie go, tak, by było ogólne przyzwolenie na zabicie go i nikt nawet nie ścigał jego morderców. Ta parszywa socjotechnika jest stosowana współcześnie wobec Kaczyńskich i mnie. 

Lechija


Życzenie śmierci

W przeciwieństwie do swych poprzedników i następców, car Paweł I wstąpił na ścieżkę prowadzącą wprost ku wojnie z Anglią.
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę” – tak brzmi zdanie bodaj najczęściej powtarzane przez badaczy i popularyzatorów historii. Rzeczywiście, im głębiej penetrujemy przeszłość, im więcej faktów udaje nam się ustalić – tym wyraźniej rysują się obszary niewiedzy, wydłuża się lista znaków zapytania. Stąd szczególnie ekscytujące są chwile, w których odkrywa się nowa, nieznana nam wcześniej karta i coś jednak udaje się ponad wszelką wątpliwość ustalić. Zwłaszcza, jeśli chodzi o sprawy, niejako urzędowo, powagą akademickich tytułów i sążnistych rozpraw po wielokroć zakwalifikowane jako niewyjaśnione; historyczne śledztwa dawno zamknięte z powodu niemożności ustalenia sprawców. Do takich właśnie spraw należą dwa polityczne morderstwa, których istotni mocodawcy przez dwa wieki unikali wyroku skazującego – nawet przed sądem historii. Dwa zgony głów koronowanych: ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732–1798) i cara Rosji Pawła Pierwszego (1754–1801) – obydwa te powiązane ze sobą przypadki należą do kategorii „gamechangers”i niewątpliwie wpłynęły na bieg historii, a w szczególny sposób zaważyły na dziejach Polski.
Biedny Paweł
Zacznijmy od tego drugiego zgonu, któremu, choć medyk, jako przyczynę wskazał „atak apopleksji”, to przecież od samego początku nikt poważnie nie przypisywał przyczyn naturalnych. Bo też prawdę mówiąc, większość z szerokiego, obejmującego dziesiątki osób kręgu spiskowców (z których aż kilkanaście tworzyło grupę bezpośrednich wykonawców zamachu), nikt specjalnie nie ukrywał swego zaangażowania, a niektórzy wręcz przechwalali się udziałem w zabójstwie Pawła Romanowa. W historiografii nie kwestionowano więc samego faktu mordu. Nie kwestionowano również oczywistych jego przyczyn – poza motywem osobistej zemsty ze strony odsuniętych od wpływów Zubowów, dla wszystkich jasnym było, że Paweł „musiał odejść” ze względu na radykalną zmianę kursu politycznego i odwrócenie sojuszy, na które się poważył. W przeciwieństwie do swych poprzedników i następców na petersburskim tronie, wstąpił na ścieżkę prowadzącą wprost ku wojnie z Anglią. Usiłował zmontować strategiczny sojusz z Napoleonem i stworzyć ligę państw europejskich, które prowadziłyby wolny handel, łamiąc blokadę, którą całą potęgą swej marynarki wojennej usiłował egzekwować Londyn. Paweł wstrzymał eksport surowców i towarów żywotnie istotnych dla Imperium Brytyjskiego: przede wszystkim drewna, dziegciu, lin konopnych i innych materiałów, bez których imperialna flota nie mogłaby na dłuższą metę funkcjonować. Jednocześnie, wychodząc ze swej strony naprzeciw strategicznym planom Napoleona (który wszak miał na koncie świeża próbę zagrożenia geostrategicznym interesom Anglii w Egipcie) –Paweł wydał rozkaz przygotowania wyprawy na Chiwę i Bucharę (zbójecko-kupieckie miasta-państwa w Azji Środkowej), co mogło być pierwszym krokiem na drodze do podboju Indii. W każdym razie tak właśnie odczytano ten komunikat w Londynie. „Na szczęście” 11 marca 1801 r. cara Pawła wyprawiono na tamten świat – wszystkie jego rozkazy zostały anulowane i sytuacja wróciła do normy. Następca tronu, Aleksander, nie próbował już poważnie „kombinować” z Napoleonem (nie licząc krótkiego epizodu w Tylży (1807). Rosja pozostała w sojuszu z Anglią, przypieczętowanym wspólnym sukcesem pod Waterloo (1815).
Mimo że w przypadku nagłej i okrutnej śmierci cara Pawła odpowiedź na pytanie „cui prodest?”, w czyim interesie działali spiskowcy - malkontenci, okazuje się tak oczywista – to jednak historycy dość konsekwentnie wyłączali Anglików z kręgu podejrzeń o bezpośredni udział w spisku, a w każdym razie wzdragali się zbyt zdecydowanie wyciągać oskarżycielski palec w ich stronę. Ma się rozumieć, z braku bezpośrednich dowodów. Osobą figurującą na pierwszym miejscu listy podejrzanych pozostawał brytyjski ambasador lord Charles Whitworth (1752–1825), ze spiskowcami „skoligacony” poprzez kochankę Olgę Żerebcową z domu Zubow, której trzej bracia (m.in. Płaton, ostatni kochanek carycy Katarzyny) należeli wszak do najbardziej znanych zamachowców. To właśnie brytyjski ambasador w swej ujawnionej jeszcze za życia Pawła korespondencji dał początek kampanii czarnego pi-aru, której głównym punktem było przypisywanie rosyjskiemu władcy choroby psychicznej: „Cesarz Paweł kompletnie zwariował”, orzekł Whitworth i wersja ta do dziś utrzymuje się – nawet w literaturze rosyjskiej, czego sztandarowym przykładem jest powstały nie tak dawno film „Biedny, biedny Paweł” w reż. Mielnikowa (ekranizacja dramatu Mereżkowskiego). Jednak na korzyść Whitwortha zdawał się zawsze przemawiać fakt, że opuścił on Petersburg rok przed morderstwem cara. Wprawdzie bezpośrednią odpowiedzialność za zorganizowanie spisku przypisywał mu sam Napoleon – skądinąd przecież nieźle poinformowany przez własnych szpiegów – ale on nie był nigdy dla historyków wiarygodnym świadkiem, jako bezpośrednio zainteresowany oczernianiem przeciwnika. Jeszcze dziś przeważają więc publikacje, w których wątek brytyjski w spisku na życie Pawła Romanowa uznaje się za obecny, owszem, ale zaledwie poboczny, niczego nie przesądzający. Nienawiść własnych dworaków, zagrożonych niełaską, albo już odsuniętych od tronu, wskazuje się najczęściej jako wystarczający motyw i główną siłę popychającą zamachowców do czynu. Badacze w zdecydowanej większości skłonni są w tym wypadku interpretować wszelkie wątpliwości na korzyć Whitwortha, a nawet wprost posądzać jego oskarżycieli o hołdowanie „teoriom spiskowym”.
Spiskowa praktyka w Białymstoku
Na szczęście nie musimy już rozważać żadnych teorii – jak się bowiem okazuje, mamy tu do czynienia z praktyką spiskową w czystej postaci. A wszystko dzięki jednej książce: „Służby specjalne. Brytyjscy agenci we Francji 1792–1815”, która ukazała się wprawdzie w 1999 r., ale zaprezentowane w niej ustalenia badawcze nadal nie mogą przebić się do głównego nurtu akademickiej historiografii i „poważnej”publicystyki. Autorką tego dzieła – iście monumentalnego, jeśli idzie o kwantum wiedzy i benedyktyńskiej, jeśli idzie o drobiazgowość kwerendy – jest Elizabeth Sparrow (1926–2016), angielska dama o barwnym, jak się to mówi, życiorysie, uczestniczka II w.ś. w służbie WRNS (służbie pomocniczej marynarki brytyjskiej). Jej nadzwyczajna kwerenda w archiwach dyplomacji brytyjskiej z czasów wojen napoleońskich ujawniła działanie rozległej siatki szpiegowskiej, niezwykle nowoczesnej, a zarazem bezwzględnej w działaniu, dzięki której Wielka Brytania zdołała skutecznie rozbić zawiązywane przeciw niej koalicje i ostatecznie doprowadzić do spektakularnej klęski Francji. W swej obszernej pracy Sparrow poświęciła interesującej nas sprawie osobny rozdział: „Assassination of Paul I” (Zamach na Pawła I), w którym przedstawiła ten fakt zupełnie jednoznacznie, jako jedno z najważniejszych, bezdyskusyjnych osiągnięć brytyjskiego wywiadu tamtej epoki. A uczyniła to na podstawie zachowanej korespondencji i raportów dyplomatycznych, w sposób niewątpliwie spełniający wszelkie standardy naukowe – dokonując systematycznej rekonstrukcji siatek wywiadowczych, obiegu korespondencji i relacji zależności pomiędzy spiskowcami. Ujawniona przez Sparrow dokumentacja nie pozostawia cienia wątpliwości: w zabójstwie Pawła I kluczowa była inicjatywa brytyjska, a lord Charles Whitworth był bezpośrednim zleceniodawcą, głównym autorem koncepcji i wreszcie głównym płatnikiem, przez którego zamachowcy byli motywowani i finansowani. Nawet opuściwszy Petersburg sprawował „autorski nadzór” nad krwawym dziełem, nie wypuszczał z rąk nici osnowy spisku. W jego to głowie zrodził się właśnie koncept „robienia wariata” z przyszłej ofiary, ale również zrealizowany z bezlitosną konsekwencją pomysł antagonizowania Pawła z własnymi synami, Aleksandrem i Konstantym (którzy w ten sposób zostali de facto przeciągnięci na stronę spisku).Whitworth zakładał, że samo zabójstwo Pawła, to w sumie najprostszy element całej intrygi – rzecz w tym, by po śmierci nikt nie dbał nawet o jego dobre imię, nie mówiąc o karaniu zamachowców.
I tu pojawia się polski wątek w sprawie – nie tylko wcześniej nieznany, ale nawet chyba nie podejrzewany przez naszych badaczy-specjalistów. Okazuje się bowiem, że ośrodkiem kluczowym dla całego sprzysiężenia, jeszcze na etapie studyjnym, poprzedzającym fazę wykonawczą planu, był Białystok – a konkretnie: pałac Branickich, w którym gospodynią była wówczas dwukrotnie już owdowiała księżna Izabela, siostra króla Stanisława Augusta (nota bene: błędnie przez Elizabeth Sparrow wzmiankowana jako siostrzenica królewska). W knuciu intrygi uczestniczyła też hrabina Jundziłłowa (wzmiankowana przez Sparrow jako Pani Krakowska, co jest ewidentnie mylne, bo tytuł ten po mężu przysługiwał księżnej Izabeli). Jak się okazuje, w papierach tajnej policji francuskiej, w raportach z tamtego czasu pojawia się „Comité Secret de Bialystock”. Według Sparrow to właśnie w białostockim pałacu schodziły się drogi sprzysiężonych, których większości, ciekawa rzecz, w ogóle nie dostrzegali autorzy wcześniejszych opracowań, w których zamach na Pawła traktuje się mimo wszystko jako sprawę wewnętrzną Rosji. Praktycznie nieznany pozostaje więc drobiazgowy, obfitujący w drastyczne szczegóły raport, jaki na użytek króla Szwecji Gustawa IV sporządził baron Armfelt – niewątpliwie naoczny świadek samego mordu. Nieobecny nawet na kartach rosyjskich monografistów pozostawał dotąd również baron d’Auerweck, rodem z Węgier. Sparrow wyczytuje te i wiele innych nazwisk z tajnej, a do czasów jej kwerendy niepublikowanej korespondencji Foreign Office – i wszystkie te nazwiska ujmuje we wspólny nawias: jako agentów brytyjskich. Zaakcentujmy raz jeszcze: oto brytyjska badaczka, której nieobca jest duma ze skali całego przedsięwzięcia, przedstawia zamach stanu w Petersburgu jako niewątpliwy sukces Londynu. Cały ciąg intryg, które doprowadziły do krytycznej nocy, kiedy to Paweł Romanow został literalnie zaszlachtowany, zatłuczony i ostatecznie uduszony (dzielny opór, jaki zdołał stawić tej bandzie zbirów, jednych wprawił w panikę, u innych spotęgował bestialstwo) – to wszystko Elizabeth Sparrow przedstawia jako jedno z najbardziej niezwykłych dokonań tajnej służby Jego Królewskiej Mości Jerzego III, nie mniejszego kalibru, niż rozegrana niemal w tym samym czasie (i skorelowana politycznie, co Sparrow właśnie szczegółowo objaśnia) bitwa morska admirała Nelsona pod Kopenhagą. A zatem właściwymi zleceniodawcami, autorami zaocznego wyroku śmierci na cara Rosji byli bezpośredni przełożeni ambasadora Whitwortha (którego zaraz po powrocie do Londynu nagrodzono, zaliczając w poczet parów Anglii, później także tytułem lordowskim): premier William Pitt (Młodszy) i William Grenville (minister spraw zagranicznych, później również premier) – to oni byli tu rzeczywistymi mordercami zza biurka.
Grzegorz Braun

1 komentarz:

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!