Wróciła ze wsi i zaproponowała Indiance, że zamiast obiadu chciałaby lekcję języka polskiego. Spoko! Dla Indianki nauczanie to łatwizna. Robiła to przez lata, zanim wyjechała z miasta. Ma doświadczenie i niezbędną wiedzę. Potrafi tłumaczyć klarownie, przystępnie i szybko uczyć.
Co prawda uczyła języka angielskiego, ale język polski jest jej ojczystym językiem i tym łatwiejsze i przyjemniejsze to zadanie.
Niestety dziś leży jak zdechła żaba, pewnie ten stan jeszcze będzie męczył ją jutro, ale jutro lub po jutrze, po zakończeniu renowacji ganku i jego ozdobieniu fioletowymi dodatkami, chętnie na nim zasiądzie przy wyniesionym stole i popijając herbatkę, wtłoczy Brunhildzie nieco polszczyzny do jej niemieckiej głowy.
Starsze osoby Indianka też uczyła języka i wie, że im trudniej przyswajać wiedzę i trzeba im więcej czasu poświęcać i cierpliwości.
Indii była kiedyś świetną nauczycielką i wiele osób znacząco podciągnęła z języka angielskiego. Lubiła uczyć indywidualnie i na mini kursach.
Zostało jej z tamtych czasów sporo materiałów i podręczników do nauki języka angielskiego oraz cała półka specjalistycznych słowników polsko-angielskich i angielsko-polskich oraz angielsko-angielskich, jak też fonetycznych, gdyż swego czasu była właścicielką biura tłumaczeń i tłumaczyła duże, specjalistyczne teksty, np. prace magisterskie i naukowe.
Słowniki fonetyczne zaś wykorzystywała do nauki wymowy słów angielskich. Leży ta wiedza odłogiem od lat. Tu nie ma kogo uczyć. Tym chętniej nauczy Brunhildę języka polskiego.
Hoho - czy naprawde, Indianko, "byłas właścicielką biura tłumaczeń i tłumaczyłas duże, specjalistyczne teksty, np. prace magisterskie i naukowe."? - Niesamowite!
OdpowiedzUsuńZ angielskiego na polski i przy pomocy specjalistycznych słowników branżowych - da się. Pamiętam tematykę dwóch prac magisterskich: jedna była z oceanografii, a druga z ekonomii. Ponad sto stron każda. Mega męczące zadanie, w dodatku na czas, bo terminy oddawania prac przyszłych magistrów goniły.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, naprawde!
Usuń