Indianka zainwestowała w ogromny wór. Wór pierwotnie był dedykowany zbożu, ale Indii potrzebuje go do pakowania siana i targania go przez całe podwórko, z paszarni do owczarni, gdyż jej metalowa taczka jest za mała, niewydajna i kłopotliwa w użytkowaniu, zwłaszcza, gdy wieje.
Wór się sprawdził. Indii go trochę zmodyfikowała: wycięła górną część wora i porozcinała wewnętrzną folię w środku, by zwiększyć pojemność poliestrowego wora.
Wór ma 4 mocne uszy. Po napakowaniu go sianem, Indii i Brunhilda włożyły w uszy trzonki od wideł i przeniosły wór do owczarni. Wór wymaga udziału w noszeniu dwóch osób, gdyż jest bardzo obszerny, niczym namiot.
Wielka torba jest wydajna. Wystarczy ją dwa razy załadować, by zaopatrzyć owce w odpowiednią ilość paszy. Pół wora starcza kozom.
Koniom na szczęście nie trzeba nosić. Konie dostają paszę pod paszarnią. Marnują jej sporo, więc Indii myśli by zaopatrzyć je w wielki, wygodny paśnik. Już wie, co powinno się sprawdzić. Na razie kasy niet, dojazdu też niet, więc musi się wstrzymać z inwestycją w paśnik. Póki co, wykorzysta do tego celu drabinę.
Zawsze z zaciekawieniem czytam o Twoich usprawnieniach w gospodarstwie.Masz wiele super pomysłów.
OdpowiedzUsuńNie da się bardziej "zagonić" Niemry do roboty?
Z jednej strony dobrze ,ze ktoś jest ,szczególnie w długie zimowe wieczory ,jakie były ,ale z drugiej...ona chyba nie jest empatyczna i przyjacielska.
Niemra vel Brunhilda, faktycznie nie jest przyjacielska ani empatyczna w stosunku do ludzi, ale kocha zwierzęta i lubi mieć z nimi do czynienia. Wykazuje troskę o zwierzęta. W sumie nie jest zła, tylko taka dziwna, germańska, roszczeniowa (te jej roszczenia schowały się obecnie i tylko nieśmiało podrygują od czasu do czasu, ale już wie, że mi na głowę nie wejdzie, bo sobie nie pozwolę) i zamknięta w sobie. Dość egoistyczna a na pewno egocentryczna. Latami mieszkała sama, a tu nagle mieszka u kogoś i dzieli z tą osobą wspólną przestrzeń. To dla niej nowość.
UsuńLivia, ja nie wymagam i nie oczekuję, by ona tutaj pracowała. Jak czasem coś dla urozmaicenia lub z siebie pomoże, to okay. Ona teraz tutaj jest gościnnie jako CouchSurferka. Żywi się na swój koszt, nie mój. Poza tym w marcu ma wyjechać.
Opcja wolontariatu sponsorowanego przeze mnie odpada, bo za dużo fochów ma. Niech lepiej ćwiczy sobie tę swoją jogę :) Ona ma ciężką rękę do zmywania naczyń. Kilka rzeczy mi potłukła. Wolę sama zmywać. Starczy, jak drewno do pieca taczką przywiezie i pomoże mi z targaniem siana do stajni.
Zresztą, big bag i sama bym przeciągnęła, ale mniejszą ilość siana na raz, a tak w dwójkę to można wór załadować do pełna i z łatwością przenieść razem.
Ps. A ta Twoja obiecana herbata nie dotarła, ale to nic, bo mam swoją na polu i z niej korzystamy :)
Co się odwlecze to nie uciecze,o herbacie pamiętam cały czas ,ostatnio mam wielkie zawirowania zdrowotne i więcej mnie w przychodniach przyszpitalnych niż w domu.
OdpowiedzUsuńRozumiem ,że Twoje Ps. to tylko niewinne przypomnienie ,i nie obraziłaś się,bo byłoby mi przykro.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńLivio, nie rób sobie problemu. Zadbaj o zdrowie swoje lepiej.
Nie obraziłam się, tylko pomyślałam, że może uległaś hejtowi mojego bloga i mnie samej i stąd ta oschłość :)
Herbaty zrobiłam z ziół, które zbierałam latem i mam co pić, choć każdy inny nowy smak jest mile widziany oczywiście.
Ale nic na siłę, masz swoje poważne problemy, nie zawracaj sobie głowy mną :)
Ps. Dowiedziałam się ostatnio, że korzeń mniszka leczy raka. U mnie tego dużo rośnie. Wiosną wykopię trochę i Ci wyślę. Może Ci pomoże? Warto spróbować.
Dzięki ,hejt mam w d...,przykro mi tylko ze względu na Ciebie,ale dobrze sobie radzisz.
OdpowiedzUsuńO mniszku słyszałam ,jak to nie wielki kłopot to przyślij mi w swoim czasie.