Dzień upłynął na sporządzaniu korespondencji sądowej, odblokowywaniu internetu i telefonicznym pilotowaniu wstawionego Kamyka w mieście (zdążył się szybko zaprawić, gdy ledwo dotarł do Olecka). Wieczorem udało się sprowadzić wstawionego wora wraz z ostatnim, trzecim oknem, oraz drobnymi zakupami. Taksówkarz tylko kręcił głową patrząc na obciachowego żula. Ledwo go Indianka uprosiła, by padalca przywiózł do domu z całym majdanem.
Jutro, gdy wór wytrzeźwieje, wstawi to okno do kurnika. Kury odzyskają światło dzienne. Nareszcie!
Wieczorem już delikatnie śnieżyło. Trzeba zagęszczać ruchy z łupaniem i zwożeniem drewna na zimę.
Indianka ma za dużo pracy. Dom do sprzątania, wełnę do prania, korespondencję do ogarnięcia.
Kamyk musi sam porąbać i pozwozić drzewo. Ona nie ma czasu.
Ciekawe, czy on się wreszcie weźmie za robotę, skoro siedzi jej na karku i na jej garnuszku.
Indianka pracująca głową
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!