Dzień minął szybko i pracowicie. Wiele pozytywnych zmian zaszło na siedlisku i wokół.
Kozy wydojone,
wiadra wody przyniesione i wlane do kotłów,
jaja zebrane,
sterta naczyń zmyta,
wełna podsuszona,
drewno z drogi sprzątnięte,
sterta szczap drewna wrzucona do piwnicy
i zgrabnie ułożona,
dobry obiad ugotowany,
nowa wełna tym razem z bardzo długim siwo-beżowym włosiem - namoczona,
kamienie i cegły z podwórka sprzątnięte,
część jabłek pokrojona i wrzucona do garnków na piecu do smażenia.
Robota wre! :) Razem raźniej i szybciej się działa.
Co dwie osoby to nie jedna :)
Indianka chyba zaadoptuje Józefinkę :) Bardzo fajnie, płynnie się z nią współpracuje :)
O, Indianka zapomniała o swoich smutkach :)
Och jaki fajny post o poranku. Niech tak trwa i trwa :)
OdpowiedzUsuńA jaki dziś ruch na Rancho od samego rana :)
OdpowiedzUsuńOdwiedzających aż gęsto :)))