Dzień minął na praniu, zmywaniu, moczeniu, odciekaniu i suszeniu.
Kolejne ciuszki doschły, w tym jeden z ulubionych, kremowo-beżowych sweterków. Nowa partia wełny jeszcze nie doschła. Kolejne naczynia pozmywane.
Na uwagę zasługuje fakt, iż w kuchni zrobiło się luźniej.
Jutro zaś smażenie konfitur ma dojść do skutku.
Na piecu stoi póki co świeży kompocik z jabłek i czarnego bzu.
Indianka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!