poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Moczenie runa

Znów dużo prania. Ale tym razem ubrania powieszone rano do suszenia, już po południu były suche. Indianka złożyła je w kostkę i zaniosła do domu.

W wiadrach moczą się kolejne runa. Powiesiła do schnięcia jej ulubiony, kremowy sweterek i błękitne spodnie w prążki.

Pranie jest męczące. Wymaga noszenia wody do prania wiadrami ze strumyka. Także wożenie taczką opału z pola pod dom, by napalić w piecu, by podgrzać wodę do prania. To kilkaset metrów dziennie.

Pranie na Rancho to praca całego organizmu, a nie tylko wciśnięcie klawisza w pralce.

Drzewo przywiezione z pola odległego o kilkaset metrów od domu, należy jeszcze porąbać.

Tłuste runo wymaga długiego moczenia i wielokrotnego wygniatania i płukania.

Ciuszki ubrudzone podczas pracy na farmie, wymagają szorowania szczotką silnych zabrudzeń (błoto, sadza, sok trawy) i moczenia. To wszystko pracochłonne jest, ale da się zrobić.

Śpiąca dzisiaj jest. Osłabła i musiała się położyć na trochę, by się zdrzemnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!