Indianka dziś nie napaliła w piecu, bo się nie opłacało.
Namoczona w wiadrach, kaście i wannie wełna była zbyt brudna, by ją prać i płukać w końcowej, ciepłej wodzie.
Musi swoje odmoknąć w chłodnej wodzie, by rozpuścić pot owczy i brud. Słońce wodę podgrzewa. Po paru godzinach robi się letnia. Po kilku - ciepła.
Wciąż mało wiader i kast. Indianka odzyskuje kolejne wiadra zajęte przez co innego. W każdym wiadrze moczy się wełna.
Na śniadanie wypiła kompot i zjadła owoce z niego.
Na obiad zrobiła sobie kogel-mogel.
Na kolację zjadła jabłuszko.
Nie chciało się jeść. Przybita była pogróżkami, a po za tym było zbyt gorąco, by jeść. Apetyt wyparował.
Zebrała wysuszone pranie: ubrania i runo. Jutro zważy runo. Po wypraniu i wysuszeniu jest ono nie tylko czyste, ale i dużo lżejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!