środa, 31 sierpnia 2016

Pracowity dzień w kuchni i wokół

Dzień minął na praniu, zmywaniu, moczeniu, odciekaniu i suszeniu.
Kolejne ciuszki doschły, w tym jeden z ulubionych, kremowo-beżowych sweterków. Nowa partia wełny jeszcze nie doschła. Kolejne naczynia pozmywane.

Na uwagę zasługuje fakt, iż w kuchni zrobiło się luźniej.

Jutro zaś smażenie konfitur ma dojść do skutku.
Na piecu stoi póki co świeży kompocik z jabłek i czarnego bzu.

Indianka

Jak za rządów Platformy czule żegnano z honorami mordercę Inki

Kat nigdy nie został osądzony i skazany za swoją zbrodnię.
Nawet w teoretycznie "wolnej" III RP. Spokojnie i dostatnio dożył późnej starości, podczas gdy zamordowana przez niego dziewczyna czekała 70 lat na godny pochówek.
Moc tego sformułowania mówi wiele o uczciwości poprzednich rządów.

Indianka

"W Koszalinie zmarł Wacław Krzyżanowski – prokurator stalinowski, który w 1946 r. zażądał kary śmierci dla sanitariuszki szwadronu "Żelaznego" Danuty Siedzikówny ps. "Inka". Została ona skazana na śmierć. Wyrok wykonano, a następnie pochowano ją w bezimiennym grobie. Prokurator ma dziś pogrzeb z honorami wojskowymi i kompanią honorową…
Treść opublikowanego nekrologu przyprawia o dreszcze: "W dniu 10 października 2014 r. odszedł od nas na zawsze nasz Kochany, Wspaniały Tatuś, Teść Dziadek i Pradziadek płk WP w st. spoczynku, prawnik WACŁAW KRZYŻANOWSKI weteran II wojny światowej, Sybirak, inwalida wojenny Msza Św. Żałobna odbędzie się 13.10.2014 r. o godz. 10.00 w Parafii Wojskowo-Cywilnej pw. św. Marcina. Ceremonia pogrzebowa rozpocznie się tego samego dnia o godz. 11.30 w Kaplicy na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie. Pogrążona w smutku Rodzina".
"Kochany, wspaniały tatuś" był bowiem mordercą i zdrajcą, który nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Zwyrodnialec pozwalał na to, aby jego siepacze bili i poniżali bezbronną Danutę Siedzikównę, posuwając się nawet do rozbierania jej do naga.
Starania o postawienie go przed obliczem Temidy spełzły na niczym – w teoretycznie wolnej III RP pozostawał bezkarny. Wprawdzie oficjalnie nikt nie pozbawił go odznaczeń i zaszczytów, ale w świadomości Polaków na zawsze pozostanie bezwzględnym, zakłamanym aparatczykiem, mającym na rękach krew jednej z największych polskich patriotek."


Prowokacja KODu na pogrzebie Żołnierzy Wyklętych


Ja też jestem zdania, że kodziarze przyszli pod bazylikę, by wywołać zadymę.

Indianka






KOWALSKI OSTRO DO KIJOWSKIEGO: "CHCIAŁEŚ DOSTAĆ WPIERDOL, BY POJECHAĆ DO SOROSA PO DOLARY!" (VIDEO)


Były kandydat na prezydenta, lider stowarzyszenia Narodowcy RP mocno odniósł się do prowokacji tzw KOD-u i ich lidera Mateusza Kijowskiego na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka".

"Prowokacja tych lewackich ścierw sięgnęła zenitu. Dla nich nie ma nic świętego", powiedział Marian Kowalski w programie "Idź pod prąd", odnosząc się do obecności sympatyków i działaczy KOD na pogrzebie Żołnierzy Wyklętych.
"Kijowski to jest mały, podły prowokator. Chciał dostać wpierdol, żeby pojechać do Sorosa po dolary i lizać zbolałe dupsko tej drugiej łajzy i swój oklepany pysk chamski. Chciał zrobić z siebie ofiarę "nazioli" i agresywnego tłumu, a zrobił z siebie ofiarę losu, bo spieprzał", powiedział Marian Kowalski.
"Jak Kijowski mówi, że on tutaj chciał uczcić pamięć bohaterów, to on nie czyta swojego głównego guru  Lisa, co wypisuje o Żołnierzach Wyklętych? Przecież ta prowokacja tych lewackich ścierw sięgnęła zenitu. Dla nich nie ma nic świętego", grzmiał Kowalski.
"Oni przyszli na te groby znowu zwalić kupsko. Ja mówię jasno, dla uczciwego patrioty kodziarze to jest rak, wrzód, którego tolerować nie wolno. Dla kodziarzy nie ma miejsca w przestrzeni publicznej, to są ludzie łamiący wszelkie standardy przyzwoitości...", ocenił lider Narodowców RP.
Lider stowarzyszenia Narodowcy RP zapytany, czy chciałby spotkać się na ringu z Mateuszem Kijowskim, odpowiedział dość stanowczo...
"Nigdy nie warto uprawiać zapasów ze świnią. Bo my się utytłamy w gównie, a ona będzie jedynie dobrze się bawić..."
wRealu24.pl

Można podpisać petycję do Premiera rządu i Prezydenta RP o zdelegalizowanie w Polsce działalności wszystkich fundacji G.Sorosa (np. Refugees Welcome Polska, Hejt Stop, Fundacja Batorego itd.)
"Chcemy prawnej delegalizacji fundacji stworzonych i finansowanych przez G.Sorosa na terenie Polski, jako zagrażających fundamentom polskiej tradycji, kultury, historii oraz chrześcijańskiej tożsamości narodowej."
Lider KOD Mateusz Kijowski przypomniał o sobie, przychodząc na pogrzeb Danuty Siedzikówny”Inki” i Feliksa Selmanowicza. Jak sam twierdzi, „aby uczcić pamięć bohaterów”. Tymczasem według strony IPN, jego dziadek walczył z takimi jak powyżsi bohaterowie, którzy byli wtedy nazywani „bandami nacjonalistycznymi”. W Biuletynie Informacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej o dziadku lidera KOD – Józefie czytamy:

Od 1946 r. w SL. 01.09-25.09.1939 uczestnik kampanii wrześniowej w szeregach Wojska Polskiego. Od 02-07.1944 r. żołnierz BCh na Lubelszczyźnie. „Po zakończeniu działań wojennych jako oficer WP walczył z bandami nacjonalistycznymi, zabezpieczał państwowe akcje polityczne i gospodarcze”. Od 06.1948-12.1956 kierownik działu i wykładowca w Centralnej Rolniczej Spółdzielni „SCh” w Warszawie. 12.1956-06.1965 sekretarz ZG Związku Zawodowego Pracowników Handlu i Spółdzielczości. Od 06.1965 do 12.1971 prezes Zarządu Ogólnokrajowej Spółdzielni Turystycznej „Gromada”. Od 12.1965 przewodniczący RG LZS. Od 21.03.1976-18.07.1983 poseł na Sejm PRL VII-VIII kadencji. Wiceprezes WK FJN w Olsztynie, Wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Olsztynie. Zmarł 18.07.1983. Źródła: Centralna Kartoteka Działaczy Ruchu Ludowego (dalej: CKDRL), sygn. 863; T. Mołdawa, Ludzie władzy, 1944-1991, Warszawa 1991.

Józef Kijowski został wybrany do Sejmu z listy Frontu Jedności Narodu (z ramienia ZSL), która zyskała oficjalne poparcie 99,46 procent – frekwencja wyniosłą 98,31 proc. (sic!!!). Czy o taką demokrację walczy wnuczek Mateusz? Artykuł w całości za: http://niezlomni.com/ 

TO TERAZ WSZYSTKO JASNE: Dobry wnuczek przyszedł na pogrzeb żołnierzy wyklętych aby zobaczyć zwłoki tych, z którymi „walczył” komunistyczny dziadek.
Najwyższy poziom skur***syństwa. 
Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/kim-byl-jozef-kijowski-dziadek-lidera-kod-po-zakonczeniu-dzialan-wojennych-walczyl-z-bandami-nacjonalistycznymi/





Jak Żyd kupił Trybunał Konstytucyjny w Polsce

Przypominał

„Gazeta Polska” UJAWNIA: Córka Rzeplińskiego z pieniędzmi od Sorosa. Lista płac kontrowersyjnego miliardera - niezalezna.pl
Do stowarzyszenia Róży Rzeplińskiej, córki prezesa Trybunału Konstytucyjnego, od lat płyną pieniądze George’a Sorosa – kontrowersyjnego miliardera inwestującego w rajach podatkowych. Środki te zasilają konto zarówno organizacji, jak i samej Rzeplińskiej. Tylko w 2014 r. zarobiła ona na pracy w swoim stowarzyszeniu niemal 50 tys. zł

Chodzi o Stowarzyszenie 61. Zrobiło się o nim głośno w 2015 r., gdy podczas jednej z debat prezydenckich Bronisław Komorowski machał planszą z wydrukiem z witryny tej organizacji (mamprawowiedziec.pl). Prezydent (były) kilka razy wymienił też nazwę tego portalu. Wówczas odkryto, że Komorowski zareklamował stronę stowarzyszenia, w którego władzach zasiadała jego córka. Po ujawnieniu tych rewelacji nazwisko Zofii Komorowskiej zniknęło z oficjalnej strony Stowarzyszenia 61, ale ślad po jej obecności w zarządzie pozostał w danych KRS.
Wówczas mało kto zwrócił uwagę na fakt, że prezesem zarządu Stowarzyszenia 61 jest Róża Rzeplińska – córka Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa TK, którego na to stanowisko w 2010 r. powołał Bronisław Komorowski.

Setki tysięcy z zagranicy
Z czego utrzymuje się Stowarzyszenie 61, które zdecydowaną większość pieniędzy wydaje na wynagrodzenia (w 2015 r. koszty jego działalności wyniosły 476 tys. zł, z czego na wynagrodzenia i inne świadczenia wydano 385 tys. zł)? Od lat jednym z głównych donatorów organizacji Rzeplińskiej jest George Soros, który wspiera Stowarzyszenie 61 poprzez finansowane przez siebie podmioty.

Dla przykładu: w 2014 r. z kwoty pół miliona złotych, jaką Stowarzyszenie 61 otrzymało od grantodawców, ponad 300 tys. zł przypadło na Fundację im. S. Batorego. A ta została założona i jest finansowana (via Open Society Institute) przez George’a Sorosa. Fundacja Batorego wspierała zresztą stowarzyszenie Rzeplińskiej od samego początku. Między 2006 a 2007 r. sponsorowała projekt „Mam prawo wiedzieć” (145 tys. zł), a w kolejnych latach na portal mamprawowiedziec.pl przeznaczyła 285 tys. zł.

Założona przez Sorosa Fundacja Batorego wdraża i realizuje również program Obywatele dla Demokracji (finansowany z Funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego). Jego dyrektorem jest Anna Rozicka, dyrektorka programowa Fundacji im. Stefana Batorego. W latach 2014–2016 r. stowarzyszenie Rzeplińskiej otrzymało z programu Obywatele dla Demokracji niemal 700 tys. zł!
[...]

Róża, Maja i rajski George
Pieniądze z podmiotów finansowanych przez Sorosa trafiają nie tylko na konto Stowarzyszenia 61, lecz także do portfela Róży Rzeplińskiej. Tylko w 2014 r. zarobiła ona na tej organizacji 47 tys. zł. Podobne kwoty wpłynęły na konta dwóch głównych „koordynatorek projektów” w stowarzyszeniu. Warto również zauważyć, że na liście płac można też znaleźć Maję Rzeplińską, młodszą córką Andrzeja Rzeplińskiego. W Stowarzyszeniu 61 zajmuje się ona promocją.
[...]


http://m.niezalezna.pl/85381-gazeta-polska-ujawnia-corka-rzeplinskiego-z-pieniedzmi-od-sorosa-lista-plac-kontrowersyjnego-m


Można podpisać petycję do Premiera rządu i Prezydenta RP o zdelegalizowanie w Polsce działalności wszystkich fundacji G.Sorosa (np. Refugees Welcome Polska, Hejt Stop, Fundacja Batorego itd.)
"Chcemy prawnej delegalizacji fundacji stworzonych i finansowanych przez G.Sorosa na terenie Polski, jako zagrażających fundamentom polskiej tradycji, kultury, historii oraz chrześcijańskiej tożsamości narodowej."

Noc w stajni


Dzisiejszą noc Indianka spędziła w stajni. Spało się lepiej niż w domu.
Chłodniej i więcej tlenu, do tego wygodnie. Indianka lubi przewiewne pomieszczenia.

O dziwo, ani jeden komar nie odważył się ukąsić Indiankę. W ogóle ich nie było.

Nad ranem do Indianki przyszły koty na poranne pieszczoty.
Kremella wszedł pod kołderkę i przytulił się do Indianki.

Indianka

wtorek, 30 sierpnia 2016

Żydzi chcą pazernie zagarnąć polski złoty pociąg! :(((

Winni zbrodni wojennych wobec Żydów są Niemcy, a nie Polacy!!! :(((
Żydzi, odpierdolcie się od nas!!! :(((

Żydzi są odpowiedzialni za holokaust Polaków w Katyniu (12.000 ludzi polskiej inteligencji bestialsko wymordowane przez NKWD w której szeregach było sporo Żydów na dowódczych, decyzyjnych stanowiskach) oraz za śmierć i cierpienie setek tysięcy polskich patriotów w tym Żołnierzy Wyklętych wymordowanych przez komunistyczną bezpiekę w Polsce, po II Wojnie Światowej, bezpiekę, którą rządzili Żydzi, a także za zdradę stanu, zdradę Polski i Polaków: sporządzenie przez gminy żydowskie zdradzieckich list z nazwiskami i adresami inteligencji polskiej i sprzedanie ich sowietom i hitlerowcom, co równało się z wydaniem Polaków na śmierć okupantom.

Moim zdaniem Żydzi to wyjątkowo plugawy, szkodliwy, fałszywy zdradziecki naród, niosący śmierć i cierpienie gospodarzom kraju, który im gościnnie użyczył schronienia przed setkami lat, naród nie zasługujący na żadne przywileje w Polsce!

To Żydzi są odpowiedzialni za holokaust i cierpienie Polaków. Są nam winni miliardy dolarów odszkodowań.
Jesteście naszymi dłużnikami!

Indianka







Światowy Kongres Żydów: oddajcie nam „złoty pociąg” … to cena za Holokaust!


kongres zydów

Światowy Kongres Żydów wystosował apel do polskiego rządu, by wszelkie rzeczy należące do Żydów, które znajdują się w tzw. Złotym Pociągu, zostały zwrócone potomkom prawowitych właścicieli.

Organizacja zasugerowała również, że jeśli ustalenie spadkobierców byłoby niemożliwe, to „wszelkie złoto lub inna znaleziona własność należąca do żydowskich rodzin lub przedsiębiorstw musi teraz przysłużyć się polskim Żydom, którzy niestety nigdy nie zostali właściwie wynagrodzeni przez Polskę za niewypowiedziane cierpienia, jakich doznali, i katastrofalne ekonomiczne straty podczas Holokaustu”.
Generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski zapewnił jednak na razie, żeZłoty Pociąg będzie własnością skarbu państwa. 10 proc. wartości odnalezionego składu natomiast będzie – jako znaleźne – wypłacone dwóm mężczyznom, którzy zlokalizowali pociąg.

http://www.glosgminny.pl/swiatowy-kongres-zydow-oddajcie-nam-zloty-pociag-cena-holokaust/



Wyprawa w plener






Indianka udała się najpierw na wieś, by nadać obiecane paczki, a potem w plener by nazbierać darów natury. Znalazła dzikie jabłka, grzyby koźlarze i czarny bez. Wróciła obładowana. Napaliła w piecu. Upiekła kurczaka w kurkumie i ugotowała ziemniaki. Ziemniaki posypała swoim koperkiem, który zdołała w tym roku wyhodować. Zrobiła kompot jabłkowo-bezowy. Obiad wyszedł pyszny i pożywny.

Miała plan, by upiec chleb i pizzę oraz zrobić dżem, usmażyć grzyby, oraz pozmywać naczynia, ale opadła z sił po tej wyprawie i od gorąca w kuchni. W kuchni jest tak gorąco, że pot z niej kapał ciurkiem. Ewakuowała się do stajni na strych, gdzie jest łóżko, na którym spała Francuzeczka. Tu chłodniej i da się oddychać. Bezpieczeństwa Indianki strzegą konie, psy, kozy i owce. Wszystkie na podwórku przed stajnią gotowe dowalić intruzowi.

Łóżko Indianki na strychu bardzo wygodne. Przydałby się jeszcze porządny masaż obolałego od dźwigania ciężarów kręgosłupa.

Indianka

Woda Indianki


Woda zasilająca źródełko Indianki czysta jest. Spływa z zielonych łąk, nie skażonych przemysłem ni ściekami komunalnymi.
Deszczówka wsiąkająca we wzgórza, filtrowana jest przez grube pokłady ziemi i piasku. Jest miękka i zdrowa. Żyją w niej rybki, kijanki, żaby.
Gdyby to była martwa, zatruta woda, żadne żyjątko by się nie uchowało w tej wodzie. Wszystkie zwierzęta dzikie i gospodarskie piją tę wodę od lat i zdrowe są. Także poprzedni właściciele pili tę wodę. Stadko kilkunastu saren specjalnie przychodziło pić ze źródełka Indianki, a miały w okolicy wybór dziesiątek oczek wodnych i rowów melioracyjnych plus strumieni. Tutaj był ich wodopój. Tu woda najsmaczniejsza. Stadko zostało wytępione przez myśliwych i kłusowników i przestało istnieć. Ale ze źródełka nadal chętnie korzystają zwierzęta Indianki.
Tej wody Indianka używa do prania runa. Poza tym Indianka ma własną studnię na podwórku. Jeśli chodzi o wodę, jest niezależna od Matrixa :)
Podobnie z opałem. Ma swój las i drzewo opałowe. Tu też jest niezależna od systemu. Energię elektryczną też ma swoją własną. Niewielkie ilości, ale własnej. I tu uzyskała niezależność energetyczną i internetową od lokalnych porypów, którzy nie dali jej w spokoju korzystać z komputera w świetlicy.

Woda, opał, energia - własne.
Zioła, owoce, grzyby i warzywa - własne.
Jaja, mleko, mięso - własne (niebawem indyk polegnie).

Indianka dąży do samowystarczalności i niezależności od systemu.
Bo niezależność i wolność jest piękna i należy się każdemu odważnemu człowiekowi, który potrafi po nią sięgnąć.

Samostanowienie i samodzielność to podstawa egzystencji wolnego człowieka.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Moczenie runa

Znów dużo prania. Ale tym razem ubrania powieszone rano do suszenia, już po południu były suche. Indianka złożyła je w kostkę i zaniosła do domu.

W wiadrach moczą się kolejne runa. Powiesiła do schnięcia jej ulubiony, kremowy sweterek i błękitne spodnie w prążki.

Pranie jest męczące. Wymaga noszenia wody do prania wiadrami ze strumyka. Także wożenie taczką opału z pola pod dom, by napalić w piecu, by podgrzać wodę do prania. To kilkaset metrów dziennie.

Pranie na Rancho to praca całego organizmu, a nie tylko wciśnięcie klawisza w pralce.

Drzewo przywiezione z pola odległego o kilkaset metrów od domu, należy jeszcze porąbać.

Tłuste runo wymaga długiego moczenia i wielokrotnego wygniatania i płukania.

Ciuszki ubrudzone podczas pracy na farmie, wymagają szorowania szczotką silnych zabrudzeń (błoto, sadza, sok trawy) i moczenia. To wszystko pracochłonne jest, ale da się zrobić.

Śpiąca dzisiaj jest. Osłabła i musiała się położyć na trochę, by się zdrzemnąć.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Wielkie pranie

Kociołek od kilku dni służy jako miednica do prania.


Miska z naczyniami do zmywania

Naczynia wyparzane i płukane w gorącej wodzie

Wypasiony naleśnikor ;)
Oczywiście zrobiony z wiejskich jajeczek od własnych, wolnych, szczęśliwych kur, oraz ze świeżego mleczka od swoich kóz :)

Naleśnikor Indianki: duży, masywny, pożywny. Bo duże jest piękne :)
Jeden placek syci. Podany na ceramicznym talerzu, odpowiednio dużym.

Spójrzcie na tę piękną barwę kompotu! :)
Dają ją owoce bzu czarnego. Indianka uwielbia ten kompot. Może go pić cały dzień :)

Indianka od rana zabrała się za wielkie pranie. Zaangażowała wszystkie wiadra, kociołek, sita, piec. Nanosiła się wody i opału, że hej!

Ale efekt całodziennej pracy jest zadowalający. Mnóstwo ciuszków wymoczone i przeprane w gorącej, mydlanej wodzie. Dwa wyprane, wypłukane i odcieknięte. Gotowe do powieszenia.
Już ciemno, więc jutro rozwiesi. Zanim się ściemniło, zdążyła zebrać wysuszoną wełnę z dworu.

W misce zmyła też kolejną partię naczyń. Opłukała w wiadrze z gorącą, parzącą wodą. Wysuszyła na Słońcu. Wszystkie naczynia porządnie umyte i wyparzone - lśnią!

Obrała też owoce na nasiona. Będzie siać żywopłot.
Zaparzyła świeżą miętę.

Nacięła kolejne kilkanaście słupków na ogrodzenie. Powoli słupów okorowanych przybywa. Jest ich już z 30 sztuk lub więcej. Straciła rachubę ile. Jutro policzy dokładnie.

Wieczorkiem umyła się na trawce w misce. Jest ciepło. Trzeba korzystać z tego pięknego końca lata. Kąpiel na otwartej przestrzeni z widokiem po horyzont to fantastyczna sprawa, niedostępna w terenie zabudowanym, np. w mieście lub miasteczku, czy też gęstej wsi o zabudowie typu ulicówka.
Taka kąpiel daje poczucie pełnej wolności i wyzwolenia. Jest boska.
Jutro urządzi sobie kąpiel w kaście.

Indianka jest pracowita i czyściutka.
Jutro może starczy czasu na sprzątanie kuchni?

Na śniadanie zjadła wypasionego naleśnikora w rozmiarze maxi, na lunch podobnego, lecz z zapiekanym w cieście jabłuszkiem, a na kolację naleśnikora z owocami z kompotu. Na nic innego dziś nie miała ochoty.
Tylko owoce i naleśniki ją interesowały.

Naleśnikor z zapiekanym w nim jabłuszkiem. Bardziej się piekł niż smażył :)

Wnuk, czy ja smażyłam i piekłam naleśnikora w kotle węgierskim? Nie! :P
Znów nie zgadłeś. Brak ci wyobraźni, w którą bogato wyposażona jestem Ja :)
Bida z nyndzą tam u ciebie na południu, jeżeli idzie o kreatywność ;)

Naturalnie kreatywna Indianka :)

Pogrzeb ofiar stalinistów

Bym poszła, gdybym mieszkała w Gdańsku.
Pogrzeb ofiar stalinistów teraz, a zamordowanych pół wieku temu, świadczy o tym, że dopiero teraz, za rządów Prawa i Sprawiedliwości, odzyskaliśmy wolność.

Indianka



Wyjątkowy klip! Premier Beata Szydło zaprasza na pogrzeb "Inki" i "Zagończyka". "Bądźmy tam razem. Jesteśmy im to winni". WIDEO

Wyjątkowy klip KPRM. Premier Beata Szydło zaprasza Polaków na państwowy pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”.
28 sierpnia 2016 roku odbędzie się uroczysty państwowy pogrzeb Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Po 70 latach od komunistycznego mordu na polskich bohaterach, ich szczątki nareszcie spoczną w swoich grobach. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów z okazji tego dnia opublikowała klip wideo, w którym premier Beata Szydło zaprasza Polaków na uroczystości w Gdańsku.
Po wojnie skazani na śmierć i zapomnienie. Dziś przywracamy pamięć o naszych bohaterach. Pamięć o nich, o ich czynach, to najważniejsze co możemy dla nich zrobić
– mówi premier Beata Szydło.
Inka miała pozostać bezimienna. Świat miał nie znać historii dziewczyny, która zawsze wiedziała, że powinniśmy zachować się jak trzeba
– powiedział Szydło.
Jestem dumna z młodego pokolenia, które z taką pasja kultywuje pamięć o Żołnierzach Niezłomnych
– mówiła.
Bądźmy tam razem. Jesteśmy im to winni
– zaprasza premier rządu RP.




Niedzielne śniadanko Rancherki :)

Masywny naleśnik z cukrem podany na ogromnym, ceramicznym talerzu do pizzy.
No właśnie. Pora na pizzę z pieca :)



Kompot z jabłek i czarnego bzu. Pyszny i zdrowy!

Na śniadanko naleśniki z czterech swojskich jaj, mąki, na kozim mleku.
Do popicia kompocik z jabłek i czarnego bzu.
Prosty i zdrowy posiłek. Zero chemii.

Eko Indianka :)

Motto: 
NO GMO! NO CHEMISTRY!
won GMO! Won CHEMIA!

Zamach Stanu Komorowskiego. Orędzie nagrano przed zamachem smoleńskim?


Moim zdaniem Platforma w 2010 roku przejęła nielegalnie władzę w wyniku przeprowadzonego przez siebie w spisku ze służbami rosyjskimi zamachu stanu. Było na to przyzwolenie Zachodu.

Indianka


http://pressmania.pl/?p=12932


Zamach Stanu Komorowskiego. Orędzie nagrano przed zamachem smoleńskim?

    Zamach Stanu Komorowskiego. Orędzie nagrano przed zamachem smoleńskim?

    Przejęcie obowiązków Prezydenta RP po zamachu smoleńskim dokonano z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez ówczesnego Marszałka Sejmu RP. Czy nagrane orędzie do narodu to także mistyfikacja i materiał przygotowany dużo wcześniej?
    Orędize KOmorowskiego z 10 kwietnia 2010 opublikowane na TV Info o 5;57 rano
    W XXI wieku nic nie można ukryć, a najbardziej skrywana prawda ujrzy światło dzienne jeśli zostanie opublikowana w Internecie. Dociekliwi Internauci od 5 lat zastanawiają się jak to możliwe, że na oficjalnym portalu TVP Info orędzie do narodu wygłoszone przez Bronisława Komorowskiego po zamachu smoleńskim i zamordowaniu Prezydenta RP Śp. Prof. Lecha Kaczyńskiego zostało opublikowane już o 5:57 czyli na kilka godzin przed rzekomą katastrofą samolotu Tu-154M.
    Warto  również zwrócić uwagę na to jak ten materiał został przygotowany. Profesjonaliści zastanawiają się  jak to możliwe, by w tak krytycznym momencie aż tak dobrze, w tak krótkim czasie przygotować do wygłoszenia Orędzia Marszałka Komorowskiego. – Kiedy zobaczyłam w dniu tragedii ten materiał – byłam  w szoku… – to jest niemożliwe żeby było to orędzie do narodu z 10 kwietnia zostało nagrane tak profesjonalnie, w tak krótkim czasie. Jeśli weźmie się również pod uwagę fakt, że Komorowski mówi na nim takim tonem, jak gdyby nic się nie stało, bez emocji. Analizując to nasuwa się tylko jeden wniosek: zostało to nagrane przed tym co się wydarzyło w Smoleńsku – mówi specjalista pracujący dla niemieckiej ZDF, który od lat realizuje tego typu materiały z politykami w Europie.
    Przygotowanie takiego materiału jest czasochłonne i wymaga wielkiego wysiłku. – Kiedy moja ekipa nagrywała takie orędzia, przygotowanie trwało od tygodnia do min. 2-4 dni. Nie wierzę zatem, że było możliwe przygotowanie tak profesjonalnego materiału w kilka godzin po Smoleńsku, gdy emocje sięgały zenitu. W tamtym czasie nawet dziennikarzom w TV, w tym dniu drżał głos, a Komorowskiemu – NIE? A nawet był nadzwyczaj spokojny. Mało tego TŁO BYŁO dobrane, jak gdyby już na KAMPANIĘ PREZYDENCKĄ? – pyta nasz ekspert.
    Nawet były Prezydent Aleksander Kwaśniewski był wstrząśnięty, a Komorowskiego to nie ruszało? To niemożliwe!
    https://www.youtube.com/watch?v=h-MX0Bjjy7Y
    W tej sytuacji trzeba zadać pytania: KTO? JAKA EKIPA TO NAGRAŁA? I w którym DNIU to się działo? Warto znaleźć tych ludzi i przepytać na wykrywaczu kłamstw… – Kiedy zobaczyłam ten materiał – jestem w stanie w to uwierzyć, że ten materiał przygotowano wcześniej. „Orędzie” wygląda na takie, które nagrano PRZED ZAMACHEM Smoleńskim – stwierdza osoba z branży medialnej. Jeśli weźmie się również pod uwagę fakt, że na oficjalnym portalu TVP Info orędzie do narodu wygłoszone przez Bronisława Komorowskiego po zamachu smoleńskim i zamordowaniu Prezydenta RP Śp. Prof. Lecha Kaczyńskiego zostało opublikowane już o 5:57 czyli na kilka godzin przed rzekomą katastrofą samolotu Tu-154M. Zapala się czerwone światło?
    A zatem jeśli Orędzie Komorowskiego do narodu opublikowano przed katastrofą nie na jakimś podrzędnym portalu, tylko na oficjalnej stronie TVP Info, to dziennikarze mieli do niego dostęp znacznie wcześniej? Pisał o tym również już w 2010 roku bloger Pluszaczek TUTAJ.
    Wiąże się z tym również inna historia, która dotyczy samego przejęcia władzy w państwie przez Komorowskiego. – Przejęcie władzy przez Bronisława Komorowskiego po katastrofie smoleńskiej miało cechy zamachu stanu – mówił 10 kwietnia 2010 roku minister z kancelarii Lecha Kaczyńskiego Andrzej Duda, który zeznał to na posiedzeniu sejmowym.
    Potwierdza ten fakt również Jacek Sasin, który 10 kwietnia rano przebywał na cmentarzu w Katyniu. Minister w tamtym tragicznym dniu był na miejscu katastrofy Tu-154M około godziny po zamachu smoleńskim. Rozmawiał wówczas telefonicznie z Andrzejem Dudą, który relacjonował mu działania podjęte w Warszawie przez Kancelarię Sejmu. – Duda powiedział mi, iż jest takie oczekiwanie ze strony marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, wyrażone przez szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czaplę, aby stwierdzić, że nastąpiły konstytucyjne przesłanki do tego, by pan marszałek Komorowski rozpoczął wykonywanie funkcji prezydenta – tłumaczy Sasin. Jak dodał, Duda wtedy miał w tym kontekście użyć słów: „Tu już trwa zamach stanu„.
    Według relacji Sasina, Duda spytał Czaplę na jakiej podstawie stwierdzono zgon prezydenta. Miał usłyszeć odpowiedź, że na podstawie medialnych doniesień o katastrofie i zgonie prezydenta. – Minister Duda zdecydowanie odmówił podjęcia działań na tej podstawie – powiedział Sasin.
    Były minister w Kancelarii Prezydenta relacjonuje, że w kolejnym telefonie do Dudy z Kancelarii Sejmu poinformowano go, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zadzwonił do premiera Donalda Tuska i przekazał informację, że prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie lotniczej. Dodał, że wówczas zostały uruchomione procedury przejęcia funkcji prezydenta przez ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Sasin podkreśla, że te działania Kancelarii Sejmu miały miejsce 10 kwietnia między godziną 11 a 12, podczas gdy ciało Lecha Kaczyńskiego zostało zidentyfikowane tego dnia, ale dopiero wieczorem.
    Jacek Sasin, podkreśla, że uderzał „nadzwyczajny pośpiech” Kancelarii Sejmu w przejęciu prezydentury w Polsce po Lechu Kaczyńskim, który – według niego – nie miał żadnego uzasadnienia. – Nasz kraj nie był bezpośrednio zagrożony jakimikolwiek wydarzeniami czy to wewnętrznymi, czy zewnętrznymi, które nakazywały podejmowanie takich działań, które – nie chciałbym używać słów „być może” – ale przynajmniej na granicy prawa, być może z przekroczeniem konstytucji się odbywały – ocenia były z-ca szef Kancelarii Prezydenta RP.
    Przejęcie obowiązków Prezydenta RP po zamachu smoleńskim dokonano z rażącym naruszeniem przepisów Konstytucji. Biorąc pod uwagę całokształt okoliczności wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, uzasadnionym jest podejrzenie, iż doszło w Polsce do faktycznego zamachu stanu z uzurpacją władzy Prezydenta przez ówczesnego Marszałka Sejmu RP. Czy nagrane orędzie do narodu to także mistyfikacja i materiał przygotowany dużo wcześniej? A zatem wszystko to było dobrze zaplanowane, czyli to był element zaplanowanej operacji?
    By | Kwiecień 11th, 2015|Polityka|114 Comments




    sobota, 27 sierpnia 2016

    Jabłuszko

    Indianka dziś nie napaliła w piecu, bo się nie opłacało.
    Namoczona w wiadrach, kaście i wannie wełna była zbyt brudna, by ją prać i płukać w końcowej, ciepłej wodzie.
    Musi swoje odmoknąć w chłodnej wodzie, by rozpuścić pot owczy i brud. Słońce wodę podgrzewa. Po paru godzinach robi się letnia. Po kilku - ciepła.
    Wciąż mało wiader i kast. Indianka odzyskuje kolejne wiadra zajęte przez co innego. W każdym wiadrze moczy się wełna.

    Na śniadanie wypiła kompot i zjadła owoce z niego.
    Na obiad zrobiła sobie kogel-mogel.
    Na kolację zjadła jabłuszko.
    Nie chciało się jeść. Przybita była pogróżkami, a po za tym było zbyt gorąco, by jeść. Apetyt wyparował.

    Zebrała wysuszone pranie: ubrania i runo. Jutro zważy runo. Po wypraniu i wysuszeniu jest ono nie tylko czyste, ale i dużo lżejsze.

    Lekka






    Wczoraj wieczorem, po łąkowej kąpieli w blasku zachodzącego Słońca, po umyciu włosów i po wyszorowaniu całego ciała szczotką kąpielową i szorstką gąbką, Indianka czuła się tak lekko i ożywiona, jakby nie miała tych swoich 75 kg, lecz dużo mniej. Musi bardziej zadbać o swoje samopoczucie. Poświęcić sobie czas na pielęgnację swojego zdrowia. Odsunąć toksycznych, patologicznych psychopatów od siebie. Odetchnąć głębiej.

    Dziś znowu namoczyła kolejną partię runa. Ma też kolejne ubrania do prania.
    Pranie runa zajmuje niemiłosiernie dużo czasu. Trzeba kilkunastokrotnie zmieniać wodę.



    Na zachodniej flance jej gospodarstwa good news :) Pojawił się silny pastuch elektryczny. Teraz już jest ogrodzona z każdej strony.


    Bydło rasy Charolaise

    Niebawem zyska towarzystwo wielkich, mięsnych, agresywnych (agresywnych według panów, którzy mają z tą rasą do czynienia tutaj i pracują z tym bydłem na co dzień) krów rasy francuskiej Charolaise. Bydło Charolaise jest największą rozmiarowo rasą francuskąKrowy ważą od 750 do 950 kg. To piękne, imponujące krowy. Bardzo drogie, ale Indii marzy, że sobie kiedyś cielaczka od takiej krowy kupi, odchowa i wykorzysta do prac polowych, gdy krówka podrośnie. Ta rasa jest postawna i doskonale umięśniona. Bardzo silne bydło.

    Opis bydła rasy
    Charolaise
    Typ użytkowy: Mięsny
    Kolor: Bydło generalnie jest koloru białego, czasami beżowego. Śluzawica jest koloru jasno - różowego. Zwierzęta są rogate, chociaż w populacji występują też bezrogie sztuki. 
    Rozmiar: Rasa dużego kalibru
    Region pochodzenia: Francja, Europa

    Historia rasy: Bydło rasy Charolaise pochodzi z centralnej Francji, z okolic dawnej prowincji o nazwie Charollais. Wywodzi się od lokalnego bydła o białym umaszczeniu, pierwsze wzmianki o białych krowach pochodzą z roku 878. W 16 i 17 wieku rasa ta była popularna w okolicach miejscowości Lyon i Villefranche. Bydło to było użytkowane jako zwierzęta pociągowe, jako źródło wołowiny i mleka. Pierwsze księgi hodowlane powstały we Francji w latach 1864 i 1882. Generalnie pracowano nad rozmiarem oraz umięśnieniem. Po II Wojnie Światowej zaczęto interesować się tą rasą na całym Świecie. W roku 1964 wyeksportowano 259 byków oraz 1605 krów. Z roku na rok liczby te rosły. 

    Charakterystyka rasy: Bydło Charolaise jest największą rozmiarowo rasą francuską. Krowy ważą od 750 do 950 kg, wysokość w kłębie wynosi 140 cm. Dorosłe buhaje osiągają wagę pomiędzy 1000 a 1400 kg, wysokość w kłębie wynosi 150 cm. Najcięższe sztuki osiągają wagę ponad 1500 kg. Bydło to posiada masywny kościec, cielęta rodzą się z wagą 40 - 45 kg. Przy nieodpowiednim żywieniu przedporodowym mogą rodzić się cielęta przekraczające 60 kg masy ciała. Duże cielęta są odpowiedzialne za trudne porody, które w tej rasie często występują. Bydło Charolaise późno dojrzewa, płodność jest niższa niż u innych ras. Jako zalety można podać zdolność do szybkich przyrostów oraz do uzyskiwania wybitnego umięśnienia. Nie ma ryzyka zbytniego przetłuszczenia tuszy. Zwierzęta powinny być karmione intensywnie. Na okres zimy Charolaise nabiera gęstszą okrywę włosową, w naszym klimacie w ciężkich warunkach zimowych zwierzęta te powinny być utrzymywane w oborach. Należy dodać, że bydło Charolaise ma spokojny temperament, jest tym samym łatwe w obsłudze. Stada powinny być prowadzone przez osoby posiadające doświadczenie, przy złym zarządzaniu można stracić 50 % cieląt z powodu ciężkich porodów."


    Charolaise

    Do niedawna uznawana za jedną z najlepszych ras bydła mięsnego. Jest to największa pod względem kalibru i masy ciała francuska rasa mięsna. Została wyhodowana w centralnej Francji, w regionie Saone et Loire, a wywodzi się bezpośrednio od bydła roboczego z okolic Charollais. Bydło to kształtowało się w łagodnym klimacie na terenach żyznych pastwisk. Później stosowano dolew krwi starej, angielskiej rasy shorthorn i użytkowanie dwukierunkowe: jako siła roboczo-pociągowa oraz jako opasy, dostarczające dobrej jakości mięsa. Od 1920 roku charolaise wykorzystywane jest wyłącznie w kierunku mięsnym. Księgi hodowlane zostały założone w 1864 roku.
    Szczególne, międzynarodowe znaczenie rasa ta uzyskała po II. Wojnie Światowej, przede wszystkim jako komponent ojcowski do krzyżowania towarowego. Zdecydowana poprawa wartości opasowej (przyrosty dobowe i wybitne umięśnienie) cieląt mieszańców pochodzących z krzyżowania buhajów omawianej rasy z krowami o mlecznym typie użytkowości sprawiła, że 92 kraje importowały buhaje charolaise z Francji. Przez kolejne dekady rasa ta dominowała w obrocie międzynarodowym materiałem hodowlanym w obrębie ras mięsnych. Do Polski rasa ta została sprowadzona po raz pierwszy w 1961 roku. Od lat 90. jest sukcesywnie wypierana z rynków światowych przez inną francuską rasę limousine, która ze względu na mniejszy udział asystowanych porodów i lepszą wartość rzeźną (głównie mniejszy udział kości w tuszy) zastąpiła ją na pozycji lidera w europejskiej populacji bydła mięsnego.
    Zwierzęta tej rasy są rogate, o jednolitym białym, czasami słomkowym umaszczeniu. Skóra jest niepigmentowana, a śluzawica, rogi i racice jasne. Głowa szeroka, szyja krótka i dobrze umięśniona. Posiadają głęboką i dobrze wysklepioną klatkę piersiową, szeroki, długi i dobrze umięśniony zad.
    Charolaise jest rasą późno dojrzewającą. Jałówki osiągają dojrzałość hodowlaną między 18. a 24. miesiącem życia. Masa dorosłych krów wynosi 700-900 kg, a buhajów 1000-1200 kg przy wysokości w kłębie odpowiednio: 140 i 150 cm.
    Płodność jest niższa niż u innych ras, a ruje są często trudne do wykrycia. Zdarzają się trudne porody, choć selekcja znacznie tę cechę poprawiła. Masa cieląt po urodzeniu jest duża i wynosi przeciętnie: 40 kg – jałówki, 45 kg – buhajki. Przyrosty dobowe opasów są bardzo wysokie i wynoszą 1200 -1500 g. Od opasów uzyskuje się dużo, dobrej jakości mięsa z małą zawartością tłuszczu.
    Chów i hodowla tej rasy wymaga intensywnego żywienia oraz starannej opieki.